Gry Lego - ewolucja i przyszłość serii

BLOG O GRZE
1979V
Jaszczomb | 16.11.2013, 20:53
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Seria gier Lego na licencjach przebyła długą drogę, lecz do końca jej daleko. Wielu narzeka, że to ciągle ta sama gra z innymi postaciami, lecz zmiany widać, chociaż niekoniecznie wszystkie wychodzą jej na dobre.

Gry Lego od Traveller’s Tales wspaniale oddają hołd najpopularniejszym seriom książek, filmów i komiksów. Świetny co-op z nutą rywalizacji, uroczy i prosty humor oraz morze nawiązań i ukłonów w stronę wziętych na warsztat  dzieł. Pomimo wrażenia taśmowej produkcji, niemal każda kolejna część niosła coś nowego i zawodziła w łączeniu przed konsolą różnych pokoleń graczy. Starsi wyjadacze wspomagają młodsze rodzeństwo lub własnych potomków i obie strony potrafią wyciągnąć z tych gier podobne podkłady frajdy. Ostatnia Marvelowa odsłona jednak zawiodła.

 

 

Zawiodła bardziej niż powinna, bo wykorzystując mocarną licencję. Ale grom z lokalną kooperacją wiele się wybacza. I to stanowi o sile serii. Stąd też nie rozumiem po co wydawane są  równolegle porty na konsole przenośne. Lego w singlu mija się z celem. Od drugiego podejścia do Batmana i przyjaciół (Batman 2: DC Super Heroes) mamy ad-hoc  co-opa, ale wciąż wymaga on dwóch sztuk PS Vita i dwóch zakupionych gier. Gdyby chociaż działało to na zasadzie Download Play z Nintendo DSa - jedna osoba ma kopię gry, a reszta łączy się z nią i grają.

 

Tak czy inaczej, od pierwszego Lego Star Wars: The Video Game na PlayStation 2, studio nieprzerwanie dostarcza solidnych pozycji na licencjach, jak Indiana Jones, Piraci z Karaibów czy Władca Pierścieni. Od nastawionej głównie na zagadki i elementy platformowe, seria coraz bardziej koncentruje się na walce, co szczególnie widzimy w klockowym Śródziemiu i komiksowych częściach. Ewolucja w dobrą stronę?

 

 

Kanciasty kapitan Jack Sparrow swojego czasu wydawał się przeładowany walką, ale dobrze zostało to zbalansowane z zagadkami i używaniem unikalnych umiejętności postaci, więc nie było problemu. To też ostatnia część bez dialogów. Być może ułatwiają one opowiadanie historii, ale jestem zdania, iż odejmują im urok. Chrząkające, pogwizdujące i wzdychające ludziki, komunikując się za pomocą pantomimy do niedawna jeszcze pozwalały rozumieć wydarzenia z gry nieumiejącym angielskiego graczom. Dostaliśmy polskie tłumaczenie, ale bez dubbingu zamykają się na młodych fanów, niepotrzebnie utrudniając odbiór. Robicie grę (też) dla dzieci - gdzie tu sens?

 

Dodatkowo twórcy nie zatrudniają do tego oficjalnych głosów postaci. I pisząc oficjalnych, mam na myśli te kojarzące się z bohaterami w czasie premiery gry. Byłoby to oczywiście kosztowne, ale obecna forma wywołuje tylko większe zamieszanie. I tak nie usłyszymy w najnowszej części ani Roberta Downeya Jr. jako Iron Mana, ani Samuela L. Jacksona jako Nicka Fury’ego. Sprytnie wybrnęli we Władcy Pierścieni - dialogi zostały żywcem wycięte z filmu.

 

 

Kolejne nie najlepsze posunięcie to hub między misjami w postaci otwartego miasta. Nikomu to nie jest potrzebne, wrzucono sandboxa na siłę. Bo co - wyścigi ulicami Manhattanu mają mnie przekonać? (żeby chociaż model jazdy był znośny...) Poukrywane na całej wyspie wizerunki bohaterów do odblokowania? Wcześniej szukaliśmy ich w trakcie misji i było dobrze. A jeszcze, by każdą z nich rozpocząć, trzeba do niej dojść, co najwidoczniej ma wydłużyć gameplay. Nie tędy droga!

 

Pomysł na hub oczywiście również ewoluował. W Gwiezdnych Wojnach mieliśmy kantynę, Harry Potter: Lata 1-4 oddały nam cały Hogwart (a Lata 5-7 tragicznie próbowały do przywrócić - beznadziejna część), który już wtedy był zbyt duży, ale dość przyjemnie zrobiony. Piraci zaś to kilka niewielkich lokacji na krzyż, gdzie było co robić i które w moim odczuciu były najlepszym rozwiązaniem. A potem spore Gotham i niepotrzebnie ogromny Manhattan. No, thanks.

 

 

Destrukcja wszystkiego w zasięgu wzroku, humor, dziesiątki grywalnych postaci, tony znajdziek i rzeczy do odblokowania - po to właśnie kupujemy kolejne części. A jakie one mogą być? Każdy ma swoich faworytów, w internecie fani tworzą nawet fałszywe gameplaye:

 

 

Najbardziej chciałbym zobaczyć Powrót do Przyszłości - być może nie ma wielu postaci,ale jaki potencjał - klimaty westernu, przyszłości, zabawa w skradanie się przed samym sobą. Z innych pomysłów - Ghostbusters, Wojownicze Żółwie Ninja, Terminator. A może właśnie zbiorcze cross-overy seriali danej stacji. AMC ze swoimi Breaking Bad, Hell on Wheels i Walking Dead albo HBO z Rodziną Soprano, Grą o Tron (pewnie dorobi się własnej części), Kompanią Braci... No, może za daleko. Tak samo ciężko wyobrazić sobie Lego Godfather.

 

 

Z wchodzącą do kin drugą częścią i zaplanowaną trzecią, zobaczymy niedługo pewnie klockowe Igrzyska Śmierci. Jakie kolejne licencje Wy chcielibyście zobaczyć w grach Lego?

Oceń bloga:
0

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper