Szybki Strzał - Mam to w dupie

BLOG
440V
Darek | 03.02.2018, 17:45

Nie lubię się denerwować i na co dzień staram się raczej unikać sytuacji podnoszących ciśnienie. Niestety, jestem również fanem gier i przyszło mi żyć w czasach, w których, patrząc na to co się dzieje, nie da się nie denerwować .

Jak na gracza to jestem już dosyć stary. Trójka z przodu swoje robi. Nie chce mi się już męczyć z niektórymi sprawami, stałem się ciut zrzędliwy, a i znacznie bardziej wymagający. Kiedyś świat był prostszy. Nie tylko dlatego, że i ja byłem młodszy, ale też ze względu na technologię. Nie byliśmy karmieni informacjami 24 godziny na dobę. Nie wiedzieliśmy o tym w co gramy wiele więcej ponad tytuł, gatunek i może kto to zrobił. Grę wrzucało się do konsoli i albo natychmiast zaczynało grać, albo czekało chwilę, aż sprzęt wczyta odpowiednie dane. Pierwsza godzina gry nie była rozbudowanym samouczkiem, krok po kroku pokazującym co, gdzie i jak masz robić. Ha! Na ośmiu bitach ta pierwsza godzina była często jednocześnie tą ostatnią (jak już się wiedziało co robi). Kupowało się na bazarze grę Power Rangers i cieszyło się nią, nie zdając sobie nawet sprawy, że zasadniczo z Power Rangers wspólną gra ma jedynie okładkę. Nie przeszkadzało nam to. W dalszych latach nie przeszkadzało nam, że w Metal Gear Solid animacja potrafiła zdrowo chrupnąć, a fabuła była naiwna do bólu. Cieszyliśmy się grając w kolejne bijatyki, nie zważając na to ile gra oferuje postaci i czy wszystkie są doskonale wyważone. Umawialiśmy się po prostu, że tą postacią nie gramy, bo to nieuczciwe i cześć, problem z głowy. Jeszcze kilka lat temu nie mieliśmy pojęcia co to teraflop, a teraz umniejszamy konsolom, że ich teraflopy są gorsze niż nasze teraflopy, a rozdzielczość 4k na tym sprzęcie jest oszukana, a na tym nie ma w co grać. Nic nam nie pasuje, kłócimy się o zupełne, pozbawione znaczenia bzdury i w imię czego? Niczego. Żadne z nas nie zyskuje absolutnie niczego czepiając się konkurencji. Po co więc to robimy? Kogo obchodzi czy jego konsola wygeneruje kilka dodatkowych pasków na ekranie, albo, że Switch na papierze jest wyraźnie słabszy od konkurencji? Jakie to ma znaczenie dla radości czerpanej z grania? Żadne. A jednak wojna trwa w najlepsze. Codziennie docierają do mnie informacje, że jakaś gra wygląda lepiej na tym sprzęcie, że generuje tylko 30 klatek animacji na sekundę, że w ogóle zjada konkurencję dupą. Dlaczego ludzie są tak beznadziejnie źli, że cieszy ich, że Playstation dostało kolejną grę, w którą posiadacze Xboxa i Switcha nie zagrają? Jaki to jest powód do radości? Przecież to jest chore. Tak samo jak przeżywanie ekstazy na myśl o tym, że sprzęt który posiadam wygeneruje marginalnie (albo nawet i znacznie, wszystko jedno) lepszą grafikę, niż twój. Brzydzi mnie ta sytuacja, ośmielam się więc powiedzieć:

 

Ja mam to w dupie.

 

Nie obchodzi mnie, że moja konsola jest słabsza od sprzętów konkurencji. Nie obchodzi mnie, że komputer da mi więcej teraflopów. Nie cieszy mnie to, że na Xboxie jest mniej tytułów ekskluzywnych. To wszystko jest nie ważne. Ważne jest to, że jeśli mam czas, to siadam w fotelu, włączam konsolę i dobrze się bawię. Niezależnie od tego, czy patrzę na trzydzieści obrazków w ciągu sekundy, czy sześćdziesiąt. Granie jest rozrywką I tak powinno się do niego podchodzić. Przypomnij sobie czasy, kiedy nie wiedziałeś nawet, że gry można rozpatrywać w takich jak dzisiaj kategoriach. Każda kolejna gra dawała czystą, niefiltrowaną frajdę – siedziało się ze znajomymi, robiło turnieje, chwaliło się przejściem kolejnego poziomu, ściemniało się, że udało się ożywić w siódmym Final Fantasy Aeris. I było dobrze. Ledwo zauważaliśmy, że gra nie działa idealnie. Cieszyliśmy się jak ktoś miał inny sprzęt, niż my, bo można było pograć w więcej gier. Może już dosyć tego bezsensownego napinania się i złośliwości? Może po prostu pograjmy? Tak o, dla przyjemności.

Oceń bloga:
30

Komentarze (42)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper