Paweł Małaszyński mruczy tylko raz...

BLOG RECENZJA GRY
1238V
Paweł Małaszyński mruczy tylko raz...
Darek | 21.06.2013, 13:33

Jako, że moje stare recenzje przepadły wraz z nadejściem nowego PPE, to zaczynamy od nowa! I to z grubej rury, bo od mojej opinii na temat majowego hita z PS+ - Hitman Rozgrzeszenie. Czy gra robi? Robi. Jak bardzo? Czytaj dalej...

Agent 47 nie zwalnia tempa. Tym razem dostał od Agencji zlecenie na swoją wieloletnią zleceniodawczynię, Dianę Burnwood. Jak dowiadujemy się od naszego zleceniodawcy, Diana zdradziła Agencję i wypuściła w świat listę jej agentów (Mission Impossible anyone?). 47 podchodzi do zlecenia jak to zwykle on - bez skrupułów, bez uczuć, emocji i innych rozpraszaczy. Jak to mówi, "za kilka lat stanie się tylko kolejnym zleceniem". Z takim nastawieniem, przystępujemy do pierwszej misji.

 

 

Stoimy przed rezydencją, w której ponoć znajduje się Diana. Brama jest zamknięta. Bez różnicy, pakowanie się głównym wejściem daleko by nas nie zaprowadziło. Obok znajdują się jakieś krzaczory. Nie wiele myśląc zaczynamy się przez nie przedzierać. Po chwili znajdujemy się już na terenie rezydencji, a przed nami stoi uzbrojony strażnik. Kucamy i po cichutku zachodzimy go od tyłu. Z ekwipunku wybieramy najbardziej charakterystyczne narzędzie mordu 47 - garotę. Pojawia się opcja "zabij". Wduszamy kwadrat/X i obserwujemy jak strażnik usiłuje złapać swojego oprawcę, jakoś się wyrwać - bezskutecznie, po chwili jest już martwy. Zwłoki możemy schować w znajdującym się nieopodal kontenerze. Skąd się tam wziął? Nie wiem, nie wnikam, ot logika gier wideo. Lecimy dalej. Tym razem strażników jest dwóch. Pilnują terenu, spacerują, zaglądają w kąty, co tu robić? Gra informuje nas, że wciskając R1/RB skorzystamy z tak zwanego instynktu - patentu przypominającego trochę Detective Mode z serii Arkham... Natychmiastowo cały świat wyzbywa się barw, jedynie przeciwnicy odznaczają się jeszcze bardziej niż zwykle. Czas spowalnia, a my widzimy, dokąd za chwilę uda się irytujący nas strażnik. Szybko obmyślamy strategię, zachodzimy od tyłu tego bardziej ruchliwego, dusimy, chowamy i spokojnie, bez pośpiechu pozbywamy się drugiego. Jest moc! No dobra, a co zrobić w sytuacji, kiedy życie uprzykrza nam trzech strażników i za nic nie możemy ich obejść? Korzystając z instynktu, możemy wykonać strzelanie instynktowne - taki Dead Eye z Red Dead Redemption, albo Mark and Execute ze Splinter Cell Conviction. Teren jest czysty, można pakować się do rezydencji. W klasycznym garniturze raczej by nas nie wpuścili, więc podkradamy jednemu z wyeliminowanych strażników ciuchy i wchodzimy niepostrzeżenie. Diana czeka...

 

Wbrew pierwotnym obawom, mechanika Hitman Rozgrzeszenie nie robi z serii wesołego shooterka w stylu SC: Conviction. To nadal stary dobry Hitman, w którym każdy kolejny ruch należy wpierw przemyśleć, jeśli nie chce się zaczynać danego fragmentu od nowa. Pewnie, nadal można wejść "na Rooneya", strzelić parę headów i iść dalej, ale hamuje nas licznik punktów nagradzający, bądź też karzący każdą naszą decyzję - zabić, czy zostawić? Główny cel zlikwidować strzałem w głowę, czy może pokusić się o więcej finezji? Zwyczajnie chce się mieć tych punktów jak najwięcej, zwłaszcza, że na początku każdej misji gra pokazuje nam ile punktów w danej misji zdobyli nasi znajomi. (Czemu nie da się tego sprawdzić w każdej chwili!) Każdą misję da się przejść na więcej, niż jeden sposób. W jednej z misji w Chinatown możemy delikwenta zdjąć ze snajperki, udusić, bądź złamać kark w bocznej uliczce, zatruć mu jedzenie, dosypać trutki na szczury do narkotyków, bądź też wysadzić w powietrze. Replayability +20! Jakby tego było mało, na koniec każdej misji wyświetla się podsumowanie rzeczy, które dało się znaleźć na mapie. Nie muszę chyba wspominać, że za zebranie wszystkich przewidziane jest specjalne trofeum/osiągnięcie?

 

 

Spotkałem się z opiniami, jakoby instynkt psuł zabawę i zbyt ją upraszczał, ale szczerze mówiąc nie wiem o co takie wielkie halo. Po pierwsze, nikt przecież nie karze nam z niego korzystać. Po drugie, na najwyższym poziomie trudności wręcz nie mamy do niego dostępu. Po trzecie, na normalnym poziomie trudności korzystanie z instynktu bardzo szybko skraca pasek odpowiedzialny za możliwość jego aktywacji. (możemy uzupełnić go pozbywając się kolejnych przeciwników) W moim odczuciu instynkt jest bardzo fajnym patentem, doskonale komponującym się z resztą gry. Logicznym się wydaje, że po tylu latach pracy Agent 47  jest już na tyle wprawiony, iż przewidzenie zamiarów przeciwnika, czy wypatrzenie go z tłumu jest dla niego tak proste, jak dla nas puszczenie bąka.

 

W kwestii oprawy audiowizualnej naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Jest to jedna z tych gier, w których spędzasz sporo czasu w jednym miejscu, więc czasu na przyjrzenie się otoczeniu jest aż nadto. Wysokiej jakości tekstury, masa szczegółów i drobnych elementów otoczenia, a także doskonała gra świateł składają się na wizualny majstersztyk. Muzyka w grze występuje raczej tylko w przerywnikach filmowych (w samej grze i tak by tylko przeszkadzała), przywołujących swoją treścią i wykonaniem na myśl stare, głupkowate filmy klasy B.

 

Cenega postarała się również aby i Ci nie lubiący się z językiem Shakespeare'a mogli czerpać frajdę z opowiadanej historii. W rolę Agenta 47 w naszym kraju wcielił się Paweł Małaszyński i muszę przyznać, że wyszło mu to całkiem nieźle. Z początku irytowało mnie odrobinkę wymrukiwanie przez niego wszystkich kwestii pod nosem (że niby taki twardziel ;), ale szybko idzie się przyzwyczaić. Nie kuje w uszy, nie trąci przesadną teatralnością (częsty problem polskich lokalizacji gier) i generalnie wypada na plus. Podobnie rzecz się ma z resztą obsady. Przez całą grę może tylko ze dwa głosy nie podpadły pod mój gust. Uwaga dla wszystkich, których irytowało ugrzecznione tłumaczenie w Killzone 2 - jest kur#a tak jak być powinno a ch$%e i kut&*y sypią się na lewo i prawo.

 

Hitman Rozgrzeszenie nie jest grą wybitną. Autorzy wzięli znany i lubiany styl rozgrywki, dopakowali go paroma patentami zapożyczonymi z innych produkcji, a całość ozdobili konkretną oprawą graficzną. Ale czy to źle? PEWNIE, ŻE NIE! Wracam do grania, New Game + czeka!

 

 

Głosowanie na recenzję tygodnia odbywa się na blogu użytkownika Montana. Nowy blog pojawi się, gdy będzie wystarczająca liczba recenzji!

Oceń bloga:
1

Atuty

  • Konkretna oprawa graficzna
  • Porządna polska wersja
  • Cholerna satysfakcja z eliminowania kolejnych przeciwników

Wady

  • Mapy mogłyby być bardziej rozległe
  • Fizyka szmacianej lalki potrafi zepsuć klimat
Piotrek Kamiński

Piotrek Kamiński

Jeszcze nie kupiłeś? Biegiem do sklepu!

9,0

Komentarze (23)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper