Z dreszczykiem - "Srpski film" (2010)

BLOG
2201V
Z dreszczykiem - "Srpski film" (2010)
dr Wujo | 20.01.2014, 15:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
W 2010 roku serbski reżyser i scenarzysta Srdjan Spasojević postanowił zadebiutować na arenie filmowej, tworząc obraz niepozostawiający nikogo obojętnym. „Srpski film” to obrazoburcze kino, czysta ekstrema z jej wszystkimi wadami i zaletami. Spasojević już pierwszym swym filmem zapewnił sobie przychylność wielu widzów, ale zarazem niechęć innych. Odważna produkcja – to chyba zbyt łagodne określenie.

 

Bohaterem filmu jest niejaki Miloš, niegdysiejsza gwiazda pornobiznesu. Poznajemy go w chwili, gdy znajduje się w finansowym dołku. Oszczędności poczynione w czasach, gdy święcił triumfy na scenie XXX, zaczynają błyskawicznie znikać. Mężczyzna zaczyna odczuwać irytację pomieszaną z bezradnością, jednak zdaje sobie sprawę, że nie może siedzieć bezczynnie, nie może zawieść żony i syna. Pewnego dnia znajoma mężczyzny umawia go z tajemniczym Vukmirem, reżyserem, który ma co do Miloša pewne plany. Vukmir okazuje się być zamożnym, ekscentrycznym wizjonerem, chcącym nakręcić wyjątkowe dzieło (w pornograficznej formie oczywiście). Miloš początkowo sceptycznie nastawiony, po rozmowie z żoną i pokazaniu jej sumy, jaką ma otrzymać, w końcu zgadza się na udział w produkcji, o której tak naprawdę nic nie wie. Po wszystkim mężczyzna ma zamiar wycofać się z biznesu raz na zawsze. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że zagra najtrudniejszą role w swoim życiu. Ile człowiek jest w stanie zrobić dla pieniędzy? Na to pytanie przyjdzie odpowiedzieć głównemu bohaterowi. Sęk w tym, że Vukmir nie uznaje kompromisów…

 

„Srpski film” wywołał niemałą burzę po swojej premierze. Wielbiciele ekstremalnej formy byli wniebowzięci, zaś cała reszta ciskała gromami w twórców. Nie da się ukryć, że Spasojević ze swoim teamem stworzyli film niełatwy w odbiorze, miejscami odpychający i niestrawny. Myślę, że nawet miłośnicy gatunku w kilku scenach zmarszczą brwi. Odwagi twórcom odmówić nie można, ale w tym przypadku przechadzają się po bardzo kruchym lodzie, balansują na granicy dobrego smaku, przekraczając ją kilkukrotnie. Wiele razy czytałem o tym, jak to „Srpski film” ma być odzwierciedleniem dramatycznej sytuacji w Serbii i innych podobnych krajach. Ja wszystko rozumiem, być może twórcy faktycznie obrali sobie za cel metaforyczne ukazanie całej tej deprawacji, braku bezpieczeństwa, bestialstwa, chorych zapędów. Zrobili to jednak w sposób zbyt sugestywny, serwując nam kilka naprawdę niesmacznych, niepotrzebnych scen. I nie mówię tu o brutalności ukazanej nader bezpośrednio, ale o scenach, gdzie pornografia wymieszana jest z najbardziej chorymi i nieetycznymi zachowaniami człowieka. Reżyser w niektórych momentach wytacza naprawdę ciężkie działa wycelowane w naszą wrażliwość. Widz po seansie odczuwa psychiczne zmęczenie, leżąc pod gruzami zaprezentowanych dewiacji, krwawych scen, patologii i niedorzeczności. Jeśli twórcy zamiarowali zaszokować widza za wszelką cenę, to operację uznaję za udaną. Nie liczcie także na happy end, to mroczny dramat od początku do końca. Nie ma tu optymistycznych akcentów, stricte pozytywnych bohaterów czy szlachetnych wartości. Całość przytłacza, ściska za gardło i nie odpuszcza do samego końca. „Srpski film” to produkcja, która wrzeszczy na widza, nie pozwalając dojść do głosu. Brzmi zniechęcająco czy wręcz przeciwnie? Spasojević nie bawi się tutaj w niedopowiedzenia, nie szuka inspiracji w subtelnej szkole straszenia, świadomie przekracza granice, do których wielu twórców bało się nawet zbliżyć. Osobiście lubię i doceniam odważne zabiegi, ale jak już pisałem, serbski reżyser i scenograf miejscami posunął się za daleko. Ok, ja tu gadu-gadu o tym, jak to film gwałci naszą wrażliwość, wymierza razy i pluje prosto w twarz, jednak nic nie wspomniałem o wartości fabularnej. Co prawda sam schemat wykorzystywany był już nieraz, ale całościowo historia wypada nienajgorzej. Akcja przebiega dynamicznie, przyspieszając w samej końcówce. Kropką nad „i” jest przytłaczający finał.     

Realizacyjnie film wypada bardzo pozytywnie, co warte jest podkreślenia. Byłem wielce zaskoczony większością efektów, zdjęciami, montażem, muzyką. Gra aktorska również stoi na przyzwoitym poziomie. W końcu Todorović (Miloš) czy Trifunović (Vukomir) żółtodziobami nie są. W tych kwestiach „Srpski film” to niemal światowa liga. Chociażby za to należą się brawa.

 

Reasumując, Spasojević chciał głośno i wyraźnie wykrzyczeć, jakim piekłem staje się kraj dotknięty wojną. Jednak zamiast filmu mówiącego odważnie o pewnym problemie, powstała produkcja popadająca miejscami w ekstremalną przesadę. Oczywiście wielu miłośników gatunku będzie wychwalało serbski obraz, za te elementy właśnie. To już jest jednak kwestia gustu.

Czy warto? Ciężko mi odpowiedzieć, jednak wiele rzeczy przemawia za tym, by polecić tę produkcję. Pomijając kilka niepotrzebnych scen i koncepcji, uznać można, że Spasojević odwalił kawał dobrej roboty. Jeśli macie ochotę na „odrobinę” niedorzeczności przyprawionej sowicie krwią, to polecam tę historię o człowieku, który stanął przed wyborem: mieć albo być. I pamiętajcie, film zdecydowanie dla widzów zaprawionych w boju. Pozdrawiam.

 

Moja ocena: 6,5/10

Tytuł oryginalny: "Srpski film"

Kraj: Serbia

Reżyseria: Srdjan Spasojević

 

 

Źródło screenu: http://1.fwcdn.pl/ph/71/53/497153/255896.1.jpg

Oceń bloga:
3

Sonda dla tych, którzy już oglądali. Ciekaw jestem Waszych ocen (pełne noty, bez "połówek").

10
59%
9
59%
8
59%
7
59%
6
59%
5
59%
4
59%
3
59%
2
59%
1
59%
Nie mam zamiaru tego oglądać.
59%
Pokaż wyniki Głosów: 59

Komentarze (44)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper