Retro - lekarstwo branży gier

Coś się zmienia. Przemysł nigdy nie przechodził tak intensywnych turbulencji, tj. wydawcy nie anulowali masowo gier znajdujących się w aktywnej fazie produkcji. Nie wspomnę już o tysiącach, powtarzam: tysiącach straconych miejsc pracy w gamedevie. Statystykami już rzucać nie będę, bo raz, to tylko mój blog, a dwa no późno już. Osłodą na to wszystko są wspomnienia czasów, gdy studia deweloperskie prześcigały się w innowacjach, gdy konstruowano rewolucyjne mechaniki.
Wrzućmy na ruszt brytyjskie Rocksteady i ich kultową grę, Batman: Arkham Asylum. To taki bardziej współczesny przykład blendowania skutecznych, nowatorskich mechanik. Połączono metroidvanię z perspektywą Resident Evil 4 i kontrolą tłumu podczas walki. Przełomem okazał się tryb detektywistyczny podświetlający wskazówki podczas analizy terenu działań. Na tej podstawie polskie studio, CD Projekt RED opracowało mechanizm używania przez Geralta wiedźmińskich zmysłów w Wiedźmin 3: Dziki Gon. Batman to jeden z wielu przykładów definiujących trendy w grach. Dzisiaj o Rocksteady ciężko pisać dobrze patrząc na zdewastowaną koncepcyjnie grę Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości - zupełnie chybioną w kontekście zapotrzebowania hardkorowych graczy. Pograłem, usunąłem z dysku i nie pobiorę już nigdy więcej, bo jedynym ratunkiem dla studia Rocksteady jest po prostu kolejna gra o Batmanie, a nie jego podopiecznych udających Rycerzy Gotham. Remedium na aktualne porażki zespołu prowadzonego niegdyś przez Seftona Hilla jest remake Arkham Asylum. Watpię, aby Warner Bros. zleciło komuś robotę odświeżana klasycznych mechanik.
Powyższy przykład jest bowiem tylko jednym z wielu możliwych i skutecznych scenariuszy. Retro ratuje obecną branżę gier, w której częściej dochodzi do cięć niż zapowiedzi, a firm takich jak Capcom, tj. zwiększających zatrudnienie i wynagrodzenie jest bardzo niewiele. To japońskie przedsiębiorstwo inspiruje innych wydawców obraną polityką. W 2019 roku do sprzedaży tafiło Resident Evil 2, remake właściwie kompletny, mechanicznie świeży, lecz koncepcyjnie ulokowany w '98 roku, gdy na sklepowych półkach rządził oryginał reżyserowany przez Hidekiego Kamiyę. Trwa wciąż moda na retro - remastery i rimejki, bo je, czy tego chcecie. czy nie - wliczam w gamingową nostalgię. Capcom naprzemiennie i sukcesywnie wdraża produkcję rimejków i sequeli (Resident Evil 4 - 2023, Resident Evil: Requiem - 2026), co zapewnia płynność finansową. W ślad za taką politykę ruszyło Konami, zlecając prace nad renowacją Silent Hill 2 polskiej ekipie ze studia Bloober Team (swoją drogą, mocarnie zapowiada się ich świeży projekt, Cronos: The New Dawn).
Niezależnie od kondycji rynku, to w retro twórcy współczesnych gier poszukują inspiracji, aby ułożyć koncepcję, zachować mechaniczną spójność i czasem stylistykę. Zagrałem dwa miesiące temu w Crow Country, czyli grę opartą na zabawie konwencją. Są w niej pierwiastki Silent Hill 3, Resident Evil 2, a do tego kotła inspiracji wrzucono nawet The Last of Us. Takie produkcje są kwintesencją dzisiejszej kreatywności, na którą odważą się drobne zespoły, bo u korporacyjnych takie kombinacje nie przejdą próby słupków sprzedaży w exelu. Wiem, że to dalekie od przeznaczenia gier jako medium oddanemu rozrywce, lecz wymieniły się i pokolenia graczy i sami autorzy piszący gry. Młodzi w tym fachu mają ciężko i regularnie otrzymują wypowiedzenia, jak teraz w Microsofcie, którego zarządcy zmieniają priorytety zgodnie z potrzebami rynku, a w rzeczywistości inwestują miliardy dolarów w trenowanie modeli AI (Microsoft AI). Starczy już tych przykrości, bo zbliżamy się do finałowego akapitu.
Granie w retro nigdy nie cieszyło się większym zainteresowaniem, niż obecnie. Pięciolecie generacji PS5/XSX obfitowało do tej pory nowymi wydawnictwami klasyki sprzed dekad. Lara Croft powróciła z lat 90 i wczesnych 2000 dzięki dwóm zestawom remasterów, do tego całkiem solidnie uprzątniętych z przestarzałych filtrów obrazu. Za nią wbiegli Croc, Gex, Raziel i Solid Snake. Motywem przewodnim ofert abonamentowych stały się hity z poprzednich generacji konsol, a zbliżające się pomału do kresu kadencji PS5 i Xbox w pierwszych kilkunastu miesiacach służyły jako odtwarzacze kasowych hitów, które doczekały się wizualnych upiększeń. Dobra, zamykam już ten wpis, bo nie mam pomysłów na ciąg dalszy. Za tydzień kolejny. Będzie coś o rynkach, zwolnieniach i Death Stranding 2. A może rozgryzę jakąś zakulisową dramę, np. o "rasistowkim" Resident Evil 5?