Perły z lamusa #19: Star Wars: Knights of the Old Republic (PC, XBOX, AND, iOS)

BLOG
363V
Iselor | 01.12.2019, 18:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Recenzja pierwszego KOTOR-a.

Okładka Star Wars: Knights of the Old Republic (PC)

16 lat minęło od premiery pierwszego KOTORa, jak przyjęło się nazywać gry z serii Star Wars: Knights of the Old Republic. Napisano o nich wiele, jednak trzeba pamiętać, że nie każdy z różnych przyczyn miał okazję grać...Ja dopiero ubiegłej nocy zakończyłem przygodę z pierwszym KOTORem po raz pierwszy w życiu i czas bym co nieco napisał.
Akcja rozgrywa się 4000 lat przed wydarzeniami w filmowej serii. Dopiero co zakończona wojna Republiki z Mandalorianami nie oznacza końca problemów: dawni bohaterowie Republiki i Zakonu Jedi: Revan i jego uczeń Malak, którzy przyczynili się do pokonania agresorów, teraz sami nękają Republikę, gdyż przeszli na Ciemną Stronę. Malak jednak przy nadażającej się okazji pozbywa się Revana i sam zostaje Lordem Sithów i teraz to on prowadzi wojnę z Jedi i Republiką. Nasza przygoda zaczyna się w momencie gdy jako żołnierz Republiki przebywający na jednym ze statków bronimy statku, który padł ofiarą zasadzki floty Sithów…
Początkowo byłem nieco zawiedziony. Oprócz płci mamy do wyboru tylko trzy klasy: żołnierza, zwiadowcę i łotra. Jednak w czasie gry okazuje się że to w zupełności wystarczy, zwłaszcza gdy potem zostajemy rycerzem Jedi (to nie powinno nikogo dziwić :)) i wybieramy swoją drugą klasę związaną z Zakonem. Mechanika to w zasadzie lekko zmodyfikowany system D&D w wersji 3.0 ze wszelkimi umiejętnościami i atutami, więc jak ktoś grał np. w Neverwinter Nights poczuje się jak w domu. Postać możemy rozwinąć w „różne strony”, choć trzeba przyznać że są umiejętności kompletnie nieprzydatne, których nigdy nie wykorzystamy (np. skradanie się).
Bohatera obserwujemy zza pleców jak w Mass Effect (i widać na czym się wzorowali tworząc swoją sławną trylogię :)), ale sama walka to tak naprawdę czas rzeczywisty z pauzą i mimo że walki wyglądają dynamicznie i efektownie (zwłaszcza pojedynki na miecze świetlne) aczkolwiek szkoda że jak w serii Mass Effect gracz nie ma w tym...za dużego udziału, a ogranicza się jak w Neverwinter Nights to kliknięcia na wroga i ew. wyboru użycia specjalnego ataku, umiejętności czy przedmiotu. No ale trudno.
To co jest ogromną siłą KOTORa to atmosfera rodem ze starej filmowej sagi. Czasem pojawi się (nieco zmodyfikowany, ale trudno to zauważyć) motyw muzyczny Force Suite, na naszej drodze spotkamy przedstawicieli wielu ras znanych z uniwersum (którzy, co ciekawe, mówią własnymi językami!), usłyszymy znajome z sagi (bo Bioware uzyskało prawa do dźwięków:)) wystrzały z blasterów i dźwięk „wysuwanych” mieczy świetlnych, odwiedzimy pustynną planetę Tatooine i stoczymy walkę z ludźmi pustyni, wylądujemy na Kashyyyk – rodzinnej planecie Wookiech czy Dantooine – siedzibę Akademii Mistrzów Jedi. Druga rzecz to ciekawi towarzysze i postacie, które napotkamy po drodze – o tych drugich nie będę pisał, byście samemu je odkryli, jednak towarzysze...Będzie nam towarzyszyć Mission Vao -  nastoletnia Twi'lekanka; jej przyjaciel Wookie (na szczęście nie musimy brać dwójki razem w podróż, chyba że chcemy :P ); mandaloriański weteran; trzech rycerzy Jedi o różnym charakterze i temperamencie czy dwa droidy – jeden tylko pikający niczym R2D2 i drugi, HK-47, z morderczym instynktem zabijania i wisielczym poczuciem  humoru ;)
Questów pobocznych może nie ma zatrzęsienie dużo, ale nie jest to typowe przynieś podaj, pozamiataj i można je wykonać zazwyczaj na minimum dwa sposoby, zazwyczaj związane z Ciemną bądź Jasną stroną Mocy. Nasza postać jest określana na „wskaźniku” do której strony jej bliżej (jak w Mass Effect – poziom Renegata i Idealisty). Jednak nasze czyny nie definiują ostatecznego wyboru, co może być nieco dziwne, bo możemy być przez całą grę aniołem by na końcu wybrać Ciemną Stronę (lub na odwrót), jednak wydaje się że większość graczy od pewnego momentu (albo i od początku gry) wie jak postać będzie prowadzić. 
W grze są zaimplementowane trzy mini-gry: 1. Pazaak to karcianka zbliżona do oczka – można trochę kasy dzięki temu zdobyć, ale mi się w to bawić nie chciało. 2. Wyścigi ścigaczy – raz w grze musimy wygrać zawody by popchnąć fabułę naprzód, potem jest to opcjonalne. Zabawa jest prosta, niewymagająca, to nie jest Episode 1 – Racer, ale miło że jest takie coś i też kasę wygrać można :) 3. Trzecia gra to zabawa w symulację działka pokładowego – czasem lecąc z planety na planetę zaatakują nas wrogie myśliwce, które trzeba zestrzelić :) Poruszamy klawiszami WSAD i myszką więc szybko się wprawimy i zazwyczaj bez problemu nam się uda :) Za pierwszym razem to klimatyczne i nawet wciąga, potem robi się nużące, aczkolwiek natrafienie na wrogie myśliwce jest losowe, więc jeden gracz natrafi na nie co chwila, inny może trzy razy w ciągu całej gry. 
O udźwiękowieniu pisałem (trzeba dodać pełny profesjonalny dubbing co robi świetne wrażenie), a graficznie...Cóż, gra jest z 2003 roku i się zestarzała pod tym względem, ale mi jest to ciężko oceniać bo grafika w cRPG niezbyt mnie obchodzi, jednak to coś na poziomie drugiego Neverwinter Nights :)
Co mi się nie podoba w grze? Po pierwsze: plecak. W formie listy, bardzo chaotycznie ułożone, obrazki przedmiotów niewiele się od siebie różnią i odróżnić np. od siebie dwa miecze czy dwa blastery to katorga, trzeba czytać opis. Z plecakiem więc będziecie się nieco...męczyć i czasem irytować ;)
Druga rzecz to nasi cudowni towarzysze. Ich AI czasem mocno daje nam się we znaki. Wyszukiwanie drogi u nich często zawodzi i blokują się na drugim końcu mapy i musimy ich trzymać „za rączkę”, innym razem nasz strzelec podbiega pod same twarze mrocznych Jedi i dopiero wtedy strzela narażając się na ich ataki. No ale trudno, czasem tak jest i nic się na to nie poradzi.
Pewnie mógłbym napisać więcej, ale mówię, gra nie jest nowa i jej recenzji powstało dużo. Ja wciągnąłem się bardzo w ten tytuł, bo znów poczułem Moc :) Zwłaszcza że HK-47 i Mission Vao znaleźli się na mojej liście ulubionych towarzyszy w drużynowych cRPG ever :) Znakomity erpegie, absolutny kanon i rzecz obowiązkowa. Ma swoje „babole”, ale który erpeg ich nie ma? Kto nie grał – grać koniecznie! 9/10 + znaczek Iselor poleca :)
 

Adam "Iselor" Wojciechowski

Oceń bloga:
7

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper