Relacja z CDA Expo Part 2

BLOG
1527V
Rayos | 16.05.2014, 14:11
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kontynuujmy temat CDA EXPO. W ostatnim odcinku skończyliśmy naszą przygodę na standzie Nintendo, gdzie rozpoczęliśmy poszukiwania Dorczenzo... Czy się udało? Czy uratowaliśmy go? Czy CDA dało radę?  I co do cholery robili tam ludzie z dziećmi w wózkach?! Czytajcie, a się dowiecie.

Chapter 5: arhn.eu

Poszukiwania Dorczenzo rozpoczęliśmy oczywiście od standu Nintendo, na którym ciągle się znajdowaliśmy. Spodziewaliśmy się, że w tym ogromnym tłumie ludzi gdzieś się nam przewinął, niestety po paru okrążeniach stoiska zwątpiliśmy. 

Wyruszyliśmy więc w epicką podróż między stadem rozszalałych gimnazjalistów, bardziej dorosłych graczy, jak i tych najmniejszych, dumnie siedzących w wózkach prowadzonych przez rodziców. Pod sceną nie dało się ustać dłużej niż kilka sekund, by przypadkiem nie ogłuchnąć. Do końca nie wiem kto był "wodzirejem" jak to Koper określił, wydaje mi się, że Allor, ale stuprocentowej pewności nie mam. Dalej mijamy stoiska z gadżetami, mangami, koszulkami, przypinkami, całą masą różnego nerdowskiego stuffu, stoisko Starbucksa, część "jadalną" i dochodzimy znów do stoiska Sony.

Po Dorianie nie ma śladu, więc zaniechaliśmy dalszych poszukiwań. Podeszliśmy do "vipowskiej" części Sony i nagle w oczy rzuca mi się postać na TV. "Ej, patrz! Dorian! Dooriaaan!" krzyczę. "GDZIE?!". "No tu, w TV!" odpowiadam i pokazuję Pitrkowi TV, by po chwili zlokalizować go na sofie obok, w loży vipów, a jakże, grającego z dzieciakiem jakimś w LEGO Hobbit.

Szybko nas zauważył, krótkie powitanie kiwnięciami głową. Jako, że nie mieliśmy zbyt wiele do roboty, to zostaliśmy tam, licząc na to, że wkrótce zjawią się inny członkowie ekipy arhn.eu. Długo czekać nie musieliśmy, po paru minutach zalała nas wręcz Archonowska sekta, powitaniom i uściskom nie było końca, ja oczywiście jako introwertyk i ogólnie random dla nich stałem na boku i cierpliwie czekałem aż skończą się witać. Po chwili praktycznie wszyscy wyjęli z plecaków/torb swoje 3DSy i sprawdzali Street Passy. Muszę przypominać, że ciągle staliśmy przy Sony, obok najważniejszego miejsca tam? Wyobraźcie sobie miny przedstawicieli Sony i SonySlave widząc grupkę 15 ludzi jarających się Street Passami na 3DSach. Koper rzucił hasło, że na standzie Nintendo dają kody na Pokemony, więc wyruszyliśmy tam, niestety, nie udało się odnaleźć miłej pani które te kody miała... W końcu wyruszyliśmy do wyjścia się przewietrzyć trochę. Chwilkę pogadaliśmy, Link z arhn.eu zaszpanował złoto-czarnym 3DS XL z motywem Zeldy, na co ja oczywiście nie mogłem pozostać dłużny i się pochwaliłem moim Zeldowym Classiciem. Po paru minutach Pitrek i ja stwierdziliśmy, że pora iść coś zjeść, bo ani on ani ja nic praktycznie tego dnia nie jedliśmy, a zbliżała się godzina 11. Upomniałem go tylko, że musimy koniecznie wrócić przed 13, żeby zdążyć na turniej Mario Kart 7. No i zostawiliśmy Archonów i wyruszyliśmy do Pasażu Grunwaldzkiego do KFC...

Chapter 6: Ketucky Fried Chicken 

Zdecydowaliśmy, że pójdziemy na piechotę, bo to w sumie tylko 1.5 kilometra. Idąc po drodze rozprawialiśmy oczywiście o EXPO, zgodnie wychwalając Nintendo, narzekając na drącego się wodzireja i śmiejąc się z Doriana, który musiał grać w Hobbita z dzieciakami. Idąc po rozkopanej doszczętnie ulicy, mijając się z ludźmi na ciasnym chodniku po kilkunastu minutach doszliśmy do Pasażu. Oczywiście wycieczka do większego centrum handlowego byłaby niczym bez zgubienia się, tak też i uczyniliśmy, przez chwilę nie wiedzieliśmy którędy do działu gastronomicznego... Na szczęście okrężną drogą w końcu trafiliśmy i ustawiliśmy się w sporej kolejce. Sprawdziłem zegarek, było coś około 11:30.

W końcu znudziło mi się stanie w kolejce więc poszukałem jakiegoś wolnego miejsca do siedzenia, po kilku minutach dołączył do mnie Koper z kubełkiem 30 hot wingsow. Zaczęliśmy jeść, rozprawiać dalej o EXPO (co w gruncie rzeczy czyniła spora większość ludzi zgromadzonych na sali). W czasie jedzenia zwątpiłem całkowicie, że zdążymy na turniej, bo było już grubo po 12, a my dopiero zaczęliśmy kończyć kubełek... Zasmuciłem się, ale stwierdziłem, że i tak mam jechać do Katowic, więc tam sobie pogram. W końcu spodnie zrobiły się na tyle ciasne i ochota na sen tak wielka, że prawie przez kolejną godzinę siedzieliśmy i trawiliśmy mocarny posiłek, do szczęścia brakowało tylko piwa...

W końcu zebraliśmy się z powrotem na EXPO, ponownie na piechotę. Tym razem drogę nam urozmaicał przez moment pan Żul który uroczo pił chyba wiśniówkę idąc za nami i klnąc pod nosem, że ludzie wolno idą chodnikiem. Na Expo oczywiście śladu po ludziach z arhn.eu już nie było, ale stwierdziliśmy, że trochę się jeszcze pokręcimy. Poszliśmy do Nintendo zobaczyć jak turniej przebiega i zauważyłem, że człowiek zbiera ludzi do turnieju... Dopytałem się co i jak i od razu się zgłosiłem. Okazało się, że zapisy były co godzinę, od 13 do 16! Byłem szczęśliwy, mogłem wziąć udział w turnieju! 

Chapter 7: Mario Kart 7 - Eliminations

Długo nie musiałem czekać na swoją kolej. Turniej rozgrywał się w formie rozgrywki między czterema graczami, kto wygrał, przechodził do finału, który rozpoczynał się o 17. Brzmi poważnie, zaczynam się stresować. Przewodniczący czyta moje imię, więc siadam na bardzo wygodnym czerwonym worku z logo Nintendo i patrzę na moich przeciwników. Przeraziłem się, trafiłem na grupę śmierci. Musiałem pokonać samego Luigiego z sumiastym wąsem! Czy wspominałem, że, tak na oko, miał 6 lat? Pozostała dwójka również sprawiała wrażenie zaprawionych w boju, mniej więcej 7 i 8 latkowie. Bałem się, że odpadnę już na eliminacjach, walka była ciężka. Jechaliśmy na Toad Circuit, nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wygrać. Dowiedziałem się, że przed 17 powinienem się pojawić ponownie na miejscu w celu zagrania w finałowych rozgrywkach. Nie wiem, czemu, ale Koper ciągle się ze mnie nabijał, chociaż wygrałem... Pewnie zazdrościł umiejętności i tego, że pokonałem Luigiego.

Chapter 8: Deadly Serious Lord of the Fallen

Podszedłem z Pitrkiem do standu WiiU, gdzie dwójka młodych ludzi grała w Mario Kart 8. Umiejętnie wytłumaczyłem jednemu z nich jak grać i mniej więcej w tym momencie się zakochałem. Obok tego standu stała ONA, moja przyszła żona (choć ona jeszcze o tym nie wie). Bardzo śliczna dziewczyna która stała przy standach, jako pomoc, pracownik stoiska. Zniewalała uśmiechem, wyglądem, głosem, żartem. Z ciężkim sercem musiałem ją opuścić...

Chłopaki przed nami w międzyczasie skończyli grać (grali jeszcze w Monster Huntera... szacun), więc ja i Pitrek się dorwaliśmy. Zagraliśmy chwilkę w Rayman Legends, Mario Kart 8, Donkey Kong Tropical Freeze. Ja byłem zachwycony każdą z tych gier i wiem, że koniecznie WiiU muszę kupić. Jedyny zgrzyt tych standow był taki, że miał BE-ZNA-DZIEJ-NE telewizory. Tak kiepskiej jakości obrazu i takiego smużenia już dawno nie widziałem, przez co piękno Mario Kart 8 nie było w pełni zauważalne. Szkoda, jedyny zgrzyt na idealnym standzie...

Na scenie za chwilę miał zacząć się publiczny pokaz Lords of the Fallen, więc poszliśmy z Pitrkiem oglądać. Gra sprawiła na mnie naprawdę dobre wrażenie, ot, klon Dark Soulsa, ale z własnymi pomysłami, bardzo dobrą grafiką i nie aż tak surowy wobec gracza jak Souls. Chętnie kiedyś zagram. Jeśli chcecie obejrzeć filmik z niego, poszukajcie na YouTube ;).

Zrobiło się bardzo duszno, więc wyszliśmy nad fontannę, odpocząć i poczekać do tej 17. Usiedliśmy, Pitrek zaczął przeglądać książeczkę reklamową Nintendo i w tym momencie podeszła do nas dwójka młodych ludzi, od razu się przysiedli i zaczęli gadać na temat Nintendo. Cóż, ja bym tak nie mógł, ale ok, rozmawialiśmy z nimi, po jakimś czasie okazało się, że to ludzie z d-serious.pl (których swoją drogą paru "spotkałem" na Street Passach). Rozmowy toczyły się o topowych tytułach na konsole Nintendo i inne, z Personą, 999, Fire Emblem na czele. Czas płynął na rozmowie, w końcu zaczęła zbliżać się godzina 17, więc trzeba było wrócić na turniej...

 

Ciąg Dalszy Nastąpi, ponownie, jeśli będziecie chcieli. 

Film z standu Nintendo udostępniony dzięki uprzejmości Moczana.

Taka moja mała adnotacja na koniec, przepraszam, że rozbijam to tak na części, ale dla mnie to jest wygodniejsze i myślę, że wolicie czytać wcześniej niż czekać parę dni na całość :) Może jak napiszę całość, to wszystko scalę w jeden wpis...

 

PART 3: TUTAJ

Oceń bloga:
8

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper