Pegasusowe Popierdółki #3 Mappy

BLOG
506V
dKc | 22.05.2015, 20:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Ty, zróbmy taką grę co się w niej chodzi myszką, koty cię ganiają i można otwierać drzwi i tymi drzwiami ich walić, hyhy.

Tak mógł powiedzieć kiedyś Cliff Bleszinski do Hideo Kojimy. Ale raczej nie powiedział, bo grę Mappy zrobiło Namco. Dzień dobry, nazywam sie dKc i w związku z tym, że słuch o PokeTadku ostatnimi czasy zaginął uznałem, że pożyczę sobie ten cykl i napiszę coś o gierce, w którą nawet lubiłem grać na Pegasusie, kiedy gwałciłem konsolę kartdridżem 168 in 1. Skoro ciwa podpierdolil squaresofterowi jego cykl i dał mi przykład (jest starszy) to co, ja też mogę.

Gra powstała kiedyś tam, a my dziś mamy rok 2015, kiedy wybitny recenzent dKc dostał swoją kopię epickiej gry Mappy na NES-a. Wybaczcie, że nie ma streamu z unboxingu, ale nie chciało mi się go robić, zresztą tak samo jak i uruchamiać Pegasusa.

Gra Mappy jest grą, w której mapy (he, he, mapy w Mappy) są wielkości jakichś 20m x 80m. Wcielamy się w małą szarą myszkę noszącą coś, co przypomina strój policjanta, a naszym zadaniem jest pozbieranie wszystkich przedmiotów, które zostały porozrzucane po planszy. Utrudnieniem są cztery koty. Największy kot grzmot – dowódca stada, posiada niespotykanie rozbudowaną możliwość kamuflażu, czyli chowania się w taki sposób za przedmiotami, żeby było go widać. Reszta to trzy przebiegłe różowe sukinsyny, których zdolności ograniczają sie do biegania. Jak któryś z nich nas dotknie – kaplica. Jeśli przedmiot za którym duży, czerwony kot się schował zbierzemy – kot podniesie do góry jakieś coś, jakąś tablicę z wynikiem czy jak to się tam nazywa i dostaniemy więcej punktów... Możemy poruszać się po jednym z czterech pięter, po podłodze, a czasem nawet i po dachu. Na każdej płaszczyźnie porozstawiane są drzwi, które możemy za pomocą przycisków A i B zamykać i otwierać. Musimy brać też pod uwagę, że drzwi maja klamki z różnych stron i drzwi otwiera sie do strony klamki. Może doprowadzić to do sytuacji, gdy goniący nas  kot stoi od strony klamki, my otwieramy, a kot dostaje z drzwi w mordę. Beka. Do tego dochodzą drzwi specjalne, które są podświetlone i grubsze znacznie wyróżniając się na tle pozostałych cienkich jak dupa Ewy Chodakowskiej drzwiczkach. Co tam jeszcze... koty biegają jak z pęcherzem w sposób randomowy , niczym przeciwnicy z gry Lode Runner i to prowadzi do opanowywania różnych strategii w stylu „otworze mu drzwi przed ryjem to się kopytami nakryje i bedzie śmiesznie jak u dexxa”.  Obszary między piętrami (ale nie w pionie tylko w poziomie) są oddzielone trampolinami, po których możemy raz po raz odbijać się tylko kilka razy w ciągu jednej serii odbijania się. Migające przedmioty dodają więcej punktów, więc jeśli chcemy wymasterować tytuł możemy zbierać tylko takie.

Cholera, ta gra to popierdółka, a bardzo trudno ją opisać i pewnie niektórzy myślą, że to wszystko jest skomplikowane (podobnie jak ostatnio niemo zrecenzowany Nidhogg). Myślałem, że siądę i napiszę bloga w 5 minut, punkty wlecą, wygram Internet i levelomanię, a tutaj nawet musiałem się trochę napocić.

Plusami jest grywalność, świetna muzyka i dźwięk oraz moje pozytywne wspomnienia z tą grą. Minusem jest natomiast to, że nie ma tego na Wii U, nie ma trybu fabularnego, nie ma grafiki 3D, nie ma trofeów, nie można jej scalakować, dubbing leży i za te rzeczy mogą odjąć tej grze 5 punktów, bo skoro Ojciec dla Ni No Kuni mógł odjąć 8 pkt to ja też mogę, kto mi zabroni.

Jeśli ktoś jakimś cudem w to nie grał – załączam walkthrough, od razu będziecie wiedzieli jak przejść pierwszego bossa (żartuję, żadnego bossa w tej grze nie ma):

Brzmi głupio? No to co. Mi się podoba, wam nie musi. Grę wspominam z rozrzewieniem z dzieciństwa i mogę z miejsca dać jej 5/10 ze względu na brak fabuły czy tego, że nie ma gościa który krzyczy „Jason” albo jakiegoś psychola, na którego mówią Trevor czy Vass albo jakieś szparki-sekretarki co strzela z pistoletów i robi szapagaty albo Geralta co gwałci czarodziejki.
Gra wyszła podobno jeszcze na automaty, RetroBorsuk w to grał,

Moja ocena 5/10

W tej grze nic się nie robi. To zwykła popierdółka, a mimo to coś mnie ciągle do niej ciągnie. Ma pokłady miodności, które z przyjemnościa zlizuje się z ekranu. Polecam komuś, kto ma chwilę czasu.

-A pamiętasz jak w 83 zrobili my grę Mappy i można było walnąć kota drzwiami w mordę?

-Pamiętam, niezłe jaja byli.Hy hy hy.

Oceń bloga:
20

Czy dać to coś do recenzji?

No
33%
Tak, ale za krótkie to jest i nie ma screenów
33%
Nie, po co?
33%
Pokaż wyniki Głosów: 33

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper