Czytaj tekst, idioto
Ostatnimi czasy w kilku serwisach internetowych recenzenci gier bardzo obruszyli się faktem, iż ludzie (no dobra, gracze) nie czytają recenzji tylko patrzą na ocenę i sobie idą. "Czytajcie tekst" - nawołują. "Nie patrzcie najpierw na oceny" - krzyczą. Zamiast takich niepełnych sloganów może warto się zastanowić co zrobić, żeby czytali? Pomyślmy.
W komentarzach ktoś napisał, że nawet nie patrzy na oceny tylko pyta znajomych. Ja osobiście staram się czytać recenzje i pewnie każdy grający na poważniej (y?) człek też. Nie uwierzycie, ale kiedyś czytałem na polygamii recenzję! O Soul Calibur 2 HD! Jestem fanem, przeczytałem ze śliną na ryju, po czym przewinąłem na dół w celu sprawdzenia oceny... "No to zobaczmy jak to ocenił" - pomyślałem - "autor skoro takie mieszane uczucia...
Ale...
że co...
?" Nie było oceny. Wytarłem zatem ślinę, zdziwiłęm się po czym wróciłem do pogłębiania mojej papki w mózgu jaką dostarcza nam sieć.
Nieraz nie czytam całych tekstów, nudzę się, jak zapewne większość z Internautów (na pewno nie mam na myśli Ciebie, drogi czytelniku, wręcz przeciwnie, skoro dotarłeś do tego miejsca - gratuluję, potrafisz się skupić na czymś dłużej niż 30 sekund). To poważny problem. Naukowcy biją na alarm. Na wykopie był swego czasu tekst Dukaja (świetny polski pisarz btw) o tym, że Internauci nie potrafią czytać długich tekstów, usprawiedliwiając się tym, że są za długie.[3] Był też filmik pokazujący co Internet robi z naszym mózgiem - obejrzyjcie, jeśli wam się chce[2]. Tu powinno być jakieś zdanie komentarza, ale co tu komentować i po co? Za długi wywód przecież wyjdzie.
Widzimy w powyższych akapitach jeden z grzechów głównych Internautów (chociaż ludzi w sumie też): lenistwo. Po co czytać, skoro można się spytać znajomego (które się pewnie nie zna tak dobrze jak redaktor), a ten mu powie.
Zanim podzielę się moim genialnym planem jak to rozwiązać przytoczę jak jeden portal podchodzi do problemu: daje ocenę na samym dole. Zanim user dojdzie do oceny to może chociaż słowa klucze obczai? (Ton niedowierzania E.
Kolega mu powie, co? Na 72% powie mu źle, ale skoro taki gość nie lubi czytać (wciąż zakładam, że dla takiego kogosia warto tworzyć serwis) a lubi słuchać to może nagrywać filmiki? No i na stronach czasami widzimy wideorecenzje. OK, można posłuchać i pooglądać. Ale nie każdy lubi przecież oglądać filmiki. Co w takim wypadku?Pamiętacie ten tekst, którego pewnie nie przeczytaliście całego p.t. "Za długie. Nie przeczytam"? Zauważyliście może u siebie tendencję do większej ochoty do czytania newsów niźli recenzji? Jeśli nie to zastanówcie się jeszcze raz. W pytaniu mogę chyba wykluczyć PeCetowców, bo oni mają więcej czasu (nie muszą poświęcać czasu na włączanie telewizora i siadać na fotelu - narzędzie do gier mają przed sobą). Długość tekstu (ja pierdzielę jeszcze pada szukać trzeba), a nie tylko ciekawe zabiegi literackie (a przedtem trzeba jeszcze podłączyć wszystko przez HDMI) jest jednym z głównych czynników decydujących o odbiorze tekstu. Mam jednego ostatnio ulubionego redaktora, który opanował do perfekcji stosunek długość/treść, ale na razie o tym cii... Jeśli się zgodzimy, że krótsze teksty bardziej przykuwają uwagę surfujących to idźmy dalej.
Ostatnio kupiłem sobie KINO. Taki miesięcznik o filmie. Iście mistrzowskie recenzje (ciekawie przedstawione związki przyczynowo-skutkowe, bez zdradzania spoilerów, odwołania kulturalno-społeczne przekazane w sposób obiektywny, a wszystko zaprawione mądrymi słowami ) - po prostu to czego kinoman oczekuje od recenzji. No i do tego brak oceny. Tam recenzje są w miarę krótkie (zazwyczaj nie mają więcej niż stronę) tak, że łyka się je niby w całości, ale ludzie tam piszący (Płażewski, który jest autorem opasłej Historii Filmu[4]) są tak doświadczeni i inteligentni, że czytając ich dokonania przezywa się coś nieprawdopodobnego. Ale skończmy tą kryptoreklamę i moje usprawiedliwie dychy wydanej na czasopismo. Był taki miesięcznik FILM. Tam recenzje były wielkości newsa. Dla Internauty - jak znalazł . Dla kinomana - mieliśmy ciekawe felietony.
Ludzie z sieci chcą mieć informacje ultraszybko, ciekawie i ładnie. Jakie strony są dziś synonimem internetu? Strony takie jak: kwejk czy Demotywatory. Przeciętna długość obczajania jakiejś informacji: 5 sekund. Albo obrazek wpisany w czarny prostokąt z dwoma zdaniami komentarza. MOże przesadzam, albo się mylę, bo nie odwiedzam tych stron, ale mniej więcej na tym polega dziś Internet. Więc chyba teksty należy skracać do granic możliwości, jeśli chce sie za wszelką cenę, żeby ktoś to czytał?
Chyba, że traktuje się czytających poważniej i zamiast pisać ultraszybko, ciekawie i ładnie, pisać tylko ciekawie i ładnie.
Zatem, jeśli naprawdę nam zależy na tym, żeby ktoś kto ledwo co skończył 13 lat czytał teksty trzeba pisać teksty krótsze (i może dawać więcej obrazków?), ale jeśli priorytetem jest to, zeby teksty trafiały do świadomych graczy trzeba po prostu nie reagować w sposób "Czytaj tekst, idioto".
[1] recenzja remake'u kultowej gry na poly: http://polygamia.pl/Polygamia/1,108240,15163776,Soul_Calibur_2_HD_Online___recenzja.html?bo=1[2] ten filmik o tym co net robi z mózgiem: http://www.wykop.pl/link/1502651/co-internet-robi-z-naszym-mozgiem-en/
[3] tekst Dukaja: "Za długie. Nie przeczytam": http://www.wykop.pl/ramka/443451/jacek-dukaj-za-dlugie-nie-przeczytam/
[4] link do książki, która ma ponad 1000 stron i przedstawia historie kina od początku do 2005 roku: http://www.empik.com/historia-filmu-1895-2005-plazewski-jerzy,366178,ksiazka-p