Recenzja: Zero Escape: Zero Time Dilemma (PS4)

Recenzja: Zero Escape: Zero Time Dilemma (PS4)

Adam Grochocki | 06.10.2017, 16:11

Zwieńczenie trylogii oryginalnej serii visual novel nie załapało się do paczki Zero Escape: The Nonary Games, jaką otrzymaliśmy pół roku temu. Twórcy poszli inną drogą i Zero Time Dilemma zostało wydane samodzielnie w bardzo wysokiej cenie 189zł. Czy nie posiadając handhelda Sony warto zainwestować te niemałe pieniądze w port na PS4?

Zero Time Dillema jest sequelem Virtue’s Last Reward, ale akcja gry rozgrywa się kilkadziesiąt lat wcześniej. Jak to możliwe? Tutaj odsyłam Was do wybitnej poprzedniczki. W ZTD poznajemy losy dziewiątki osób, które padły ofiarą porwania przez zamaskowanego gościa nazywającego siebie Zero Drugi. Porwani zostają zmuszeni do wzięcia udziału w kolejnej chorej grze, w której stawką jest życie co najmniej sześciu z nich.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po zaliczeniu prologu, dalszą część historii poznajemy niechronologicznie. Wykonując różne czynności, odblokowujemy kolejne sekwencje, których umiejscowienie w całości poznajemy dopiero po ich zakończeniu. Jakby tego było mało, to każda większa decyzja tworzy fabularne rozgałęzienie, co z czasem przeradza się w kilkanaście odnóg – historii głównej i jej alternatywnych ścieżek. Początki są trudne i niełatwo połapać się w tym, co przed chwilą zobaczyliśmy. Jednak, wraz z postępami w grze, z niewiele mówiących fabularnych puzzli składamy misternie utkaną intrygę, której podsumowanie wyrywa z kapci. Ponadto sprawdzenie alternatywnych rozwiązań jest kluczowe do zaliczenia gry, ponieważ tylko w ten sposób możemy poznać wymagane do przejścia gry informacje. Dla przykładu: rozbrojenie bomby wymaga odpowiedniego kodu. Kod ten znajdujemy w alternatywnej rzeczywistości, gdzie część osób obecnych przy bombie już dawno nie żyje, a wydarzenia potoczyły się zupełnie innym torem. Wiem, jak to brzmi, ale gdy sami tego doświadczycie, zrozumiecie na czym polega geniusz Spike Chunsoft.

Stałym punktem gier z serii Zero są escape roomy, czyli bardzo popularne w naszym kraju pokoje zagadek. Zamkniętą lokację obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby i odszukując odpowiednie wskazówki oraz przedmioty, przybliżamy się do znalezienia wyjścia. Łamigłówki nie są zbyt skomplikowane i choć można się zaciąć na pewien czas, to prędzej czy później trafimy na rozwiązanie bez korzystania z internetowych podpowiedzi. Gdybym nie grał w inne wersje, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale mając już doświadczenie z PS Vity, trudno było się przyzwyczaić do sterowania na PS4. Ekrany dotykowe Vity i 3DS-a oraz myszkę z PC zastępuje tutaj prawa gałka analogowa. Manipulacja przedmiotami jest toporna, a obracanie ekranu ślamazarne i choć nie jest to specjalnie uciążliwe, to różnica jest znaczna.

Naturalnie pod względem graficznym wersja PS4 nie robi większego wrażania niż odsłony handheldowe. Rozdzielczość jest wyższa, a płynność gry również nie pozostawia wiele do życzenia. Problem w tym, że na dużym ekranie w oczy kłują bardzo proste i puste lokacje. Ponadto, chcąc zaoszczędzić graczom widoku odrywanych kończyn czy wybuchających głów, kamera w najbardziej makabrycznych momentach przełącza widok na ścianę, sufit lub podłogę. Szarą, smutną i pustą podłogę.

Nie wiem jak Was, ale mimo całej sympatii do gatunku, męczą i usypiają mnie gry visual novel na dużym ekranie. Konsole przenośne są idealne dla tego typu produkcji, dlatego staram się unikać „czytanek” na PS4. Zero Time Dilemma wychodzi naprzeciw osobom z podobnym podejściem, ponieważ wszystkie wypowiedzi są nie tylko udźwiękowione, ale też animowane. Nie ma tym wybitnej maestrii, więc najbardziej spektakularne sceny to zbliżenia na obfity i odważnie prezentowany biust Miry. Niemniej jednak jest to bardzo dobre podejście i chętnie zagrałbym w podobnie skonstruowane kolejne gry studia.

Zero Time Dilemma to dokładnie ta sama gra, w jaką graliśmy na Vicie. Brak tutaj dodatków czy nowych wątków fabularnych. Nawet zestaw trofeów jest ten sam, co oznacza, że jeśli zdobyliście platynę na Vicie, to nie wbijecie żadnego pucharka na PlayStation 4. Ponadto ze wszystkich dostępnych platform, wersja na PS4 jest najdroższa i jednocześnie najsłabsza przez mniej wygodne sterowanie i okrutnie podkreślający ubogie w szczegóły lokacje ekran telewizora. Natomiast jeśli nie posiadacie konsoli przenośnej, a od gry oczekujecie przede wszystkim porywającej i trzymającej w napięciu fabuły oraz chcecie poznać zakończenie trylogii, to nie mogliście trafić lepiej… pod warunkiem, że cena spadnie.

Źródło: własne

Atuty

  • Fabuła
  • Escape roomy
  • Animowane i udźwiękowione dialogi

Wady

  • Duży ekran uwidacznia braki graficzne
  • Sterowanie nie dorównuje handheldom

Zero Time Dilemma to genialne podsumowanie wybitnej trylogii w cenie, która powinna być niższa co najmniej o połowę.

7,0
Adam Grochocki Strona autora
cropper