Avatar 2 - czego można oczekiwać po kontynuacji kasowego hitu

Avatar 2 - czego można oczekiwać po kontynuacji kasowego hitu

Dawid Ilnicki | 22.07.2020, 20:00

Kontynuacja wielkiego hitu Jamesa Camerona jest z całą pewnością jednym z najbardziej ekscytujących filmów mających wejść do kin w ciągu następnych kilkunastu miesięcy. Na dobrą sprawę nie wiadomo czego się po nim spodziewać, bo od wielkiego sukcesu pierwszej części minęła ponad dekada, a jej premiera w 2009 roku wcale nie przyniosła zapowiadanej przez samych twórców rewolucji technologicznej w kinematografii.
 

Lata lecą, a obraz Jamesa Camerona nadal jest jednym z najbardziej kasowych hitów wszech czasów, mimo iż od premiery tego dzieła upłynęło już ponad 10 lat. Film przy kosztach rzędu niemal ćwierć miliarda dolarów zarobił ponad jedenaście razy tyle i dopiero w ostatnim czasie został zdetronizowany przez “Avengers: Endgame”, które mogło liczyć na szeroko rozpowszechnioną, głównie w mediach społecznościowych, akcję zachęcającą fanów do ponownego zobaczenia tego filmu, tylko po to by pobić stary rekord “Avatara”. Oczywiście w tego typu sytuacjach od razu pojawia się pytanie czy mamy tu do czynienia z magią kina czy też zręcznie opakowanym produktem reklamowym. Akurat jednak w przypadku obrazu Camerona aspekt filmowy jest niezwykle istotny, przede wszystkim dlatego, że pierwszy film z tego cyklu zapowiadał prawdziwą rewolucję, która ostatecznie nie nastąpiła.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mało kto pamięta, ale jeszcze 10 lat temu technologia 3D była prawdziwym objawieniem, a liczni eksperci wieszczyli, że niedługo większość obrazów będzie produkowana właśnie w ten sposób. “Avatar” miał być pierwszym, wielkim trójwymiarowym dziełem i choć niewątpliwie był kapitalnym widowiskiem, które oglądało się z wielką przyjemnością, zwłaszcza na dużym ekranie, ostatecznie nie stał się początkiem spodziewanej rewolucji technologicznej. Owszem, w kinach zaczęły się pojawiać nowe filmy w kategorii 3D; doświadczeni kinomani dość szybko jednak zauważyli, że wprowadzanie takich produkcji do multipleksów jest obliczone wyłącznie na podwyższenie cen biletów, a w samych obrazach, w najlepszym wypadku, zdarzały się ze dwie-trzy sceny przygotowane pod rzeczoną technologię.

Sam Cameron w jednym z późniejszych wywiadów krytykował zresztą praktyki poszczególnych studiów filmowych, które decydują się na przerabianie swoich produkcji na filmy 3D, co kompletnie mija się z celem, bo w zasadzie nie oferują oni wtedy kinomanom niczego nowego. Oczywiście nietrudno zrozumieć szefów tego typu firm, których nie stać na wyłożenie ponad 200 milionów dolarów, by stworzyć taki obraz od początku, zwłaszcza gdy nie mają u sterów widowiska prawdziwego artysty, który w dodatku wie jak w odpowiedni sposób wykorzystać technologię. Zasadniczo kanadyjskiego reżysera można zatem nazwać Ostatnim Mohikaninem 3D, bowiem w dzisiejszych czasach tylko on myśli o dalszym rozwoju dzieł filmowych właśnie w ten sposób. W tym kontekście jednak mocno niepokoi dość długa przerwa pomiędzy obu częściami “Avatara”, pokazująca jak trudno zrealizować tak złożone widowisko.

“Ile mamy czekać?!”

Avatar 2 - czego można oczekiwać po kontynuacji kasowego hitu

Dzieło z 2009 roku od początku było zaplanowane jako część dłuższego cyklu. James Cameron sam podkreślał, że miał w głowie pomysł na kilka kolejnych filmów, a wielki sukces pierwszej produkcji tylko utwierdził go w przekonaniu, że to właściwa droga. Druga część była pierwotnie przewidziana na przełom 2014 i 2015 roku, który jednak już wtedy wydawał się datą zbyt optymistyczną. Biorąc bowiem pod uwagę siedmioletnią przerwę pomiędzy poprzednią wielką serią kanadyjskiego twórcy - “Terminatorem”, tym bardziej trudna wydawała się realizacja tak skomplikowanego obrazu jak “Avatar 2”, o czym zresztą wszyscy przekonali się już kilka lat później. Sam twórca, zresztą, wbrew temu o czym informowały niektóre źródła internetowe, nie był zaniepokojony tak długim okresem realizacji drugiego filmu, zapewne dlatego, że bardzo dobrze wiedział jak dużo czasu potrzebuje, by zrealizować swoją wizję.

Opinia publiczna mogła jednak reagować alergicznie na pojawiające się od czasu do czasu doniesienia na temat kolejnych sequeli, zwłaszcza że za każdym razem zbiegały się one z wiadomościami na temat opóźnienia premiery drugiej części. I tak w 2012 roku Cameron zapowiedział powstanie trzeciego obrazu z serii, podczas gdy premierę “dwójki” kilkukrotnie przełożono. Z kolei w 2016 roku reżyser ogłosił, że powstaną cztery części “Avatara”, które będą kręcone jednocześnie, a premiera pierwszego z tych obrazów będzie miała miejsce w dwa lata później, co jak wiemy okazało się mrzonką. Gdybyśmy nie mówili o wielkim, uznanym reżyserze, którego nazwisko jest dziś właściwie jedną z największych marek w świecie kina rozrywkowego, można by pomyśleć, że mamy tu do czynienia ze zbyt ambitnym planem, który pewnie niedługo zaliczy twarde lądowanie. Sam Cameron ze spokojem wypowiadał się jednak w mediach, wciąż powtarzając z jak niezwykle złożonym procesem mamy tu do czynienia.

W międzyczasie reżyser zapowiedział, że być może do oglądania “Avatara 2” nie będą potrzebne okulary 3D. W 2016 roku mówił, że przy wyciśnięciu pełni możliwości współczesnej technologii, a także HDR i HFR (High Frame Rate) uda się stworzyć możliwości do obejrzenia dzieła bez dodatkowych akcesoriów. Już rok po tym stwierdził jednak, że obecny potencjał technologiczny nie pozwala by obejść się jeszcze bez specjalnych gogli. Z drugiej jednak strony pojawiają się doniesienia, że pojedyncze kina są już przygotowane na tego typu rozwiązania. Jakiś czas później reżyser potwierdził, że filmu nie uda się po raz pierwszy pokazać w 2018 roku, tak jak wcześniej planował, i datę premiery przesunięto na grudzień 2020 roku, która w związku z tegoroczną pandemią również okazała się zbyt optymistyczna.

Pytany o wszystkie opóźnienia Cameron nie uważa, by można je było określać tym mianem. Przyznaje jednak, że pierwotny plan wypuszczenia filmu w kilka lat po sukcesie “jedynki” był zbyt optymistyczny. Problemem okazał się już brak scenariuszy do wszystkich realizowanych filmów, nad którymi - jak się okazało - ekipa pracowała całe cztery lata, a ukończenie ich twórca ogłosił dopiero w lutym 2017 roku. W tym czasie trwały również prace nad rozwojem technologicznym, a także nad dopracowywaniem poszczególnych aspektów realizatorskich, zaś aktorzy zapoznawali się ze skryptem. Reżyser po raz kolejny zwrócił również uwagę na to, że poprzednie sequele, które realizował: “Terminator 2” i “Obcy 2” miały swoją premierę siedem lat po poprzednim filmie, a mimo to osiągnęły sukces. Zdjęcia do “Avatara 2” ostatecznie rozpoczęły się w sierpniu 2017 roku, kręcono je jednocześnie do dwóch filmów. Dwa lata później ekipa przeniosła się do Nowej Zelandii, ale już kilka tygodni po tym prace zostały wstrzymane, ze względu na pandemię COVID-19.

Czego się spodziewać?

Avatar 2 - czego można oczekiwać po kontynuacji kasowego hitu

Długi okres realizacji poszczególnych etapów produkcji tego obrazu, a także przekładana już osiem razy data premiery sprawiają, że niezwykle trudno przewidzieć co tak naprawdę szykuje dla widzów James Cameron i spółka, co paradoksalnie może działać na korzyść widowiska. Sytuację niepewności dodatkowo pogłębia fakt, iż w trakcie realizacji opinia publiczna otrzymywała różne informacje na temat fabuły nowego filmu. Pierwsza z nich sugerowała nawet, że druga część nie zostanie zatytułowana “Avatar 2” bowiem pod koniec pierwszego filmu, główny bohater Jake nie jest już avatarem, należy raczej do rasy Na’vi. Jakiś czas później podano, rzekomo, oficjalny tytuł tej produkcji “Avatar: The Way of Water”, który okazał się tylko jedną z wersji roboczych.

To co można powiedzieć z dużą dozą pewności to fakt, że do obsady dołączą nowe, znane nazwiska. Wiadomo, że pozostaną w niej Sam Worthington i Zoe Saldana, a mimo śmierci ich postaci w pierwszym filmie, w sequelu zobaczymy również Sigourney Weaver i Stephena Langa, co nie dotyczy m.in. Michelle Rodriguez. W sequelu wystąpi również Kate Winslet, która była gwiazdą jednego z największych filmów Camerona z przeszłości, czyli “Titanica”. Jedną z drugoplanowych ról otrzymała także Eddie Falco, pamiętana przede wszystkim z roli Carmeli Soprano w wielkim hicie serialowym HBO. Do kolejnych filmów zaangażowano także Vina Diesela, ale nie jest pewne czy zagra już w drugim czy też dopiero w następnych częściach serii. Co ciekawe w 2019 roku Edward Norton wyjawił, że dostał propozycję występu w najbliższym obrazie, ale odmówił, bo powiedział, że jest zainteresowany zagraniem Na’vi, twórców interesowało zaś obsadzenie go w roli człowieka.

Jeszcze w 2015 roku producent “Avatara 2” Jon Landau podkreślił, że ludzie z całą pewnością będą bohaterami sequela, a fabuła wszystkich czterech części powinna się skupić na rodzinie Sullych. Dodał do tego, że obraz będzie mixem filmu familijnego z kinem akcji. Druga część ma również dużo mocniej eksplorować oceany Pandory, do czego były potrzebne sceny kręcone pod wodą jeszcze w 2017 roku. Sam Cameron podkreślał, że kluczowym elementem będą swoiste platformy unoszące się nad wodą, podobne do Gór Alleluja, znanych z pierwszej produkcji. Film ma się ma również skupić dużo mocniej na kulturze Na’vich, czego z oczywistych względów nie udało się dokonać w pierwszym filmie. Każda z pięciu zapowiedzianych części będzie miała zwartą fabułę, jednocześnie jednak wszystkie mają być połączone za sprawą jednego, istotnego wątku narracyjnego.

Drugi film Jamesa Camerona z tej serii jest oczekiwany przez widzów niemal tak mocno jak ten z 2009 roku, ale z innych powodów. Pierwszy z nich obiecywał prawdziwą rewolucję w kinematografii i choć sam w zasadzie nie zawiódł na płaszczyźnie samego widowiska, nie przyniósł żadnego technologicznego przełomu w kinematografii. Wielokrotnie przekładana premiera drugiej części sprawia, że fani na całym świecie zastanawiają się czy wizjoner kina, jakim niewątpliwie jest Kanadyjczyk, będzie nas w stanie jeszcze czymkolwiek zaskoczyć. Z drugiej strony stary mistrz może pokazać w 2021 roku (jeśli premiera po raz kolejny nie zostanie przesunięta), że nadal nikt nie potrafi tworzyć tak znakomitych widowisk jak właśnie on. Dlatego też na film czekają zarówno miłośnicy pierwowzoru, fani twórczości Jamesa Camerona, jak i ci, którzy uważają, że “Avatar” był tylko mocno napompowanym, efekciarskim remakiem “Pocahontas”.

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper