Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów

Wojciech Gruszczyk | 21.03.2019, 14:15

Razer w ubiegłym tygodniu zaprezentował zestaw nowych urządzeń. Nasza redakcja miała już okazję sprawdzać propozycje amerykańskiej korporacji, więc mogę z przyjemnością opowiedzieć naszej społeczności o Razer Basilisk Essential, Razer BlackWidow i Razer Kraken. Firma stawia na konkretne odświeżenie swoich kultowych sprzętów.

Razer przyzwyczaił graczy do systematycznego ulepszania swoich topowych sprzętów. Firma regularnie wrzuca na rynek nowe myszki, klawiatury, czy też słuchawki i na dobry początek 2019 roku na rynku zawitały trzy produkty: Razer Basilisk Essential, Razer BlackWidow i Razer Kraken. Producent zapewnia, że w tym wypadku oferuje najlepszy stosunek jakości do ceny w swojej gamingowej ofercie, więc z przyjemnością sprawdziłem, czy warto zainteresować się tą propozycją.

Dalsza część tekstu pod wideo

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 1

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 2

Wygodny gryzoń, czyli Razer Basilisk Essential

Od dobrych kilkunastu lat korzystam z różnych sprzętów Razera, więc z zaciekawieniem przywitałem kuriera z trzema pudełkami. Na start rzuciłem się do najmniejszego boxa, który skrywał Razer Basilisk Essential, czyli wychudzonego Basiliska – firma w tym wypadku porzuciła sensor 5G i zmniejsza dodatkowe opcje, ale nawet w tej sytuacji gryzoń potrafi zainteresować, ponieważ to naprawdę dobrze skrojona myszka.

Razer Basilisk Essential mierzy 124 mm x 75 mm x 43 mm (długość, szerokość, wysokość) przy 95 gramach i urządzenie zostało przygotowane dla praworęcznych graczy. Zastosowano tutaj specjalną podstawkę znajdującą się po prawej stronie, na której możemy położyć kciuk i choć nie jest to specjalnie rewolucyjne rozwiązanie, to jednak sprawdza się w 101%. Producent montując kawałek plastiku zapewnił tym samym kapitalną wygodę, bo najnowsza myszka „Węży” jest jedną z najwygodniejszych propozycji korporacji. Mycha idealnie leży w łapie i dosłownie każdy ruch jest dobrze odczytywany przez zamontowany sensor. Samą konstrukcję można w zasadzie podzielić na trzy strefy: dwa, zajmujące około 40% głównego panelu przyciski, grzbiet z logiem korporacji i boki z przyjemną gumą. W głównej mierze urządzenie przygotowano ze standardowego, czarnego plastiku, który nie wygina się nadmiernie i podczas testów nie dostrzegłem najmniejszych problemów z wykorzystanym tworzywem.

Firma oferuje siedem w pełni programowanych przycisków, jednak po wyciągnięciu sprzętu z pudełka możecie zostać zaskoczeni – na lewym boku znajdują się tak naprawdę dwa klawisze oraz zaślepka. Po wyciągnięciu kawałka gumy pojawia się miejsce, w którym można (a nawet trzeba!) zastosować „wiosło”, które montujemy w przygotowanym otworze. W rezultacie otrzymujemy aż trzy przyciski obsługiwane za pomocą kciuka – to właśnie z tego powodu w tym miejscu zastosowano odpowiednie miejsce na palec. Jak to sprawdza się w praniu? Fantastycznie – dwa duże przyciski zostały umiejscowione w standardowym miejscu, czyli na górnej krawędzi, a ponadto, wkładany element wylądował odrobinę dalej. Razer chce mieć pewność, że w odpowiedni sposób wykorzystamy opcję, więc dzięki aplikacji Razer Synapse możemy dokładnie dostosować każdy przycisk – przykładowo odpalimy specjalną umiejętność w Apex Legends, zwolnimy na chwilę DPI, przeładujemy broń, ustawimy ping, zaatakujemy z ręki, podskoczymy lub kucniemy. Możliwości jest mnóstwo i to zaskakujące jak w zasadzie jedna dodatkowa opcja w akompaniamencie dwóch standardowych potrafi zdziałać cuda. Tutaj niezbędna jest skromna konfiguracja, dobre zastanowienie się i wybranie odpowiedniego zastosowania, ale wystarczy kilka minut, by móc faktycznie poprawić swoje doświadczenie.

Szkoda w tym miejscu w zasadzie jednego – pierwszy Bazyliszek otrzymał w pudełku dwa „szpony” o różnych rozmiarach i szczerze mówiąc wyraźnie brakuje tej jednej, dodatkowej opcji. Choć część dorzucona do Essentiala sprawdza się w akcji, to jestem zdania, że producent akurat w tym miejscu nie powinien oszczędzać , ponieważ w gruncie rzeczy to właśnie ten detal wyróżnia myszkę od innych modeli. Mimo to podczas testów miałem sporo zabawy z właśnie odpowiednim wykorzystaniem łopatki –  trzy boczne przyciski mogą zdziałać cuda, ale trzeba oczywiście pamiętać, by z nich korzystać podczas akcji. We wspomnianym już Apex Legends mogłem w tym miejscu wykorzystać dwie umiejętności oraz podskok.

Niższa cena względem standardowego modelu niesie ze sobą jeszcze jedno ograniczenie – zamiast chwalonego sensora 5G, zastosowano optyczne oczko do 6400 DPI z maksymalnym przyspieszeniem do 220 cali na sekundę – sensor jest pozbawiony większych problemów związanych z jitteringiem, interpolacją, smoothingiem oraz akceleracją. Na spodzie wylądowały trzy, duże ślizgacze, dzięki którym myszka dobrze radzi sobie na każdej powierzchni, a istotnym elementem jest jeszcze mały przycisk znajdujący się pod rolką – za jego pomocą płynnie przeskakujemy pomiędzy DPI (800, 1600, 3600, 5400 i 6400) i nawet w trakcie akcji pojawia się opcja dynamicznego wpłynięcia na szybkość ruchu. Funkcja jest naprawdę przydatna, gdy potrafimy z niej faktycznie skorzystać i dobrze ją spersonalizujemy. Urządzenie korzysta oczywiście z podświetlenia Razer Chroma, więc dzięki aplikacji wpływamy również na barwę logo – firma pozwala zastosować 16,8 mln kolorów oraz wybrać najróżniejsze opcje podświetlenia typu falowanie, oddychanie, czy po prostu statyczną barwę.

Razer Basilisk Essential korzysta ze znanych, mechanicznych przełączników Razera o żywotności do 20 mln kliknięć i switche wyróżniają się głośnym kliknięciem, ale jednocześnie myszka bardzo szybko reaguje na akcję. W trakcie testów największe, pozytywne wrażenie zrobiło na mnie wyważenie sprzętu, ergonomia oraz dodatkowa łopatka zapewniająca kilka opcji. Jest to na pewno dobra propozycja dla graczy, którzy szukają gryzonia na kablu i liczą na ciekawą personalizację.

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 3

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 4

Zielone i piękne, czyli Razer Kraken

Bardzo interesującą propozycją są nowe Krakeny. Razer w nowym, budżetowym wydaniu nie zapomniał o bardzo porządnej konstrukcji, ponieważ zastosowano połączenie dwóch surowców– wszystkie elementy zostały dopieszczone zielonym, rażącym kolorem, który pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, ale dla mnie to bez wątpienia jeden z atutów urządzenia. Świetnie wypada tutaj scalenie materiałów, ponieważ główny szkielet jest aluminiowy, jednak dopiero na poszczególnych słuchawkach zastosowano plastik, który płynnie przechodzi w grube, wyścielany poduszki. 50-milimetrowe przetworniki dosłownie połykają ucho, a sam sprzęt posiada dziesięciostopniową regulację, by każdy użytkownik mógł z łatwością dostosować headset na głowie. Niestety, muszle nie są ruchome na boki, ale na szczęście dobrze wyprofilowane i solidne poduchy sprawiły, że nie miałem problemów z wykorzystywaniem słuchawek nawet podczas ośmiogodzinnego posiedzenia. Na uwagę na pewno zasługuje fakt, że choć jest to propozycja z serii „najlepszy stosunek do ceny”, to producentowi udało się zastosować w nausznikach oddychającą tkaninę, która odprowadza ciepło, a w same poduszki wrzucono żel chłodzący, więc propozycja dobrze współgra z ciałem. Producent pamiętał nawet o graczach noszących okulary i zastosowano dwa korytka do dobrego umiejscowienia zauszników.

Ważnym elementem nowego wydania Razer Kraken jest jeszcze grubszy pałąk – na jego zewnętrznej stronie zastosowano materiałową, zieloną tkaninę z wyraźnym napisem RAZER, a od środka wylądowała czarna siatka, która skrywa porządną gąbkę. Sprzęt dzięki zastosowanemu rozwiązaniu naprawdę dobrze leży na głowie i nawet w trakcie dłuższej rozgrywki nie doświadczyłem jakichkolwiek niedogodności. Producent zdecydował się na przewodowe urządzenie, więc na słuchawkach nie znalazły się jakiekolwiek przyciski, ale jest to z jednej strony bardzo dobra wiadomość, ponieważ najnowszy Razer Kraken jest cross-platformowy. Słuchawki podłączycie za pomocą 3.5mm jacka do PlayStation 4, Nintendo Switcha, urządzeń mobilnych, komputera osobistego, a nawet posiadając adapter to również do Xboksa One. Na przewodzie znalazł się jeszcze mały kontroler odpowiedzialny za regulację głośności oraz wyciszenie mikrofonu.

Wspomniany majk wylądował w lewej słuchawce i można go bez problemu wyciągnąć. W trakcie testów znajomi słyszeli mój głos, który był dobrze odizolowany od dźwięków zewnętrznych – producent zastosował tutaj jednokierunkowy mikrofon. Brakuje jedynie większej swobody dostosowania głośności dźwięku/mikrofonu, by podczas sieciowych pojedynków móc w odpowiednim momencie wsłuchać się w słowa współtowarzyszy broni.

Trudno jednak narzekać na dźwięk wydobywany przez headset. Jest to oczywiście sprzęt przystosowany do gry, więc w trakcie rozgrywki w The Division 2 dokładnie słyszałem rozmowy NPC, potrafiłem także określić skąd biegną rywale, czy po prostu z przyjemnością wsłuchiwałem się w dźwięki. Nie można w tym wypadku liczyć na technologię THX Spatial Audio, jednak nawet w takiej sytuacji Razer Kraken pozwala określić położenie oponentów… Choć mając już wcześniej okazję sprawdzić THX odczuwam różnicę. Jednocześnie pragnę zaznaczyć, że Razer Kraken potrafi dobrze zaakcentować wysokie, środkowe oraz niskie tony, podczas testów nie miałem poczucia jakichkolwiek zakłóceń, a dźwięk jest czysty.

Nowy Razer Kraken na pewno zaskakuje wykonaniem, ponieważ producent nie oszczędzał na materiałach, wykorzystał kilka elementów znanych z droższych modeli, a jednocześnie oferuje świetne, słuchowe wrażenia. Nie możemy tutaj liczyć na cudowne THX Spatial Audio, ale nawet w tej sytuacji Kraken może zainteresować wielu graczy.

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 5

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 6

Klawisze na start, czyli Razer BlackWidow

Na koniec zostawiłem sobie Czarną Wdowę, która jest zdecydowanie najspokojniejszą propozycją z nowej linii produktów Razera. Klawiatura na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale w zasadzie niczego tutaj także nie brakuje. Wyprofilowane urządzenie u szczytu jest odrobinę wyższe względem fragmentu z drugiej strony, gdzie przygotowano również skos z charakterystycznym logiem na środku.

Nuda? Trochę tak, trochę nie. Po prostu otrzymujemy w tym wypadku szablonowy produkt Razera, który od spodu posiada dwie nóżki do regulacji nachylenia, przewód w grubym oplocie możemy schować w specjalnie przystosowanym do tego miejscu, a jednocześnie fani kolorów skorzystają z podświetlenia Razer Chroma (16.8 mln kolorów z różnymi trybami). Firma stawia na klasykę nawet w przypadku przełączników, ponieważ Czarna Wdowa charakteryzuje się zielonymi mechanikami, których każde kliknięcie usłyszycie oraz poczujecie – switche posiadają wyraźny odgłos. Do aktywacji potrzeba siły na poziomie 50G, punkt aktywacji wynosi 1,9mm, ale cały klik zamyka się na 4,0mm.

Dzięki aplikacji dostosujecie każdy przycisk, skorzystacie z zapisu ustawień (z pamięcią w chmurze), porządnego anti-ghostingu, firma nie zapomniała o trybie gry, a całość została pozbawiona jakichkolwiek multimedialnych dodatków. Brakuje na pewno w Czarnej Wdowie przynajmniej jednego wejścia USB, czy też możliwości podłączenia słuchawek, jednak jak to mówią – coś za coś. Wyraźnie widać, że Razer w tym wypadku postawił na najważniejsze funkcje, by mieć pewność, że cena rynkowa urządzenia zadowoli graczy.

W trakcie rozgrywki na Razer BlackWidow nie odczułem problemów z przyciskami, każdy klik był odpowiednio odczytany, jednak jeśli mieliście kiedykolwiek do czynienia z  zielonymi przełącznikami Razera, to doskonale wiecie, czego się spodziewać. W sumie w przedstawionym zestawie akurat klawiatura wypada najbardziej zwyczajnie, bo choć nie ma się tutaj do czego doczepić, to jednak brakuje choćby skromnej ekstrawagancji. Na plus na pewno muszę zaliczyć wykonanie, ponieważ sprzęt jest solidny, nie lata po biurku (pięć dużych gum), a żaden z elementów nie trzeszczy. Podczas testowania BlackWidowa miałem wrażenie, że firma postawiła na klasykę, która pewnie niektórych wynudzi, jednak kolejni będą zadowoleni z takiego rozwiązania.

Szczerze mówiąc choć odrobinę ponarzekałem na „nudę” w wypadku Razer BlackWidow, to trudno mi się doczepić do choćby jednego z zastosowanych elementów. Producent wykorzystuje swoje doświadczenie, by wrzucić na rynek bardzo spokojnego mechanika, który jednak wyróżni się ceną oraz trafi w gust graczy.

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 7

Razer Basilisk Essential, BlackWidow, Kraken – recenzja sprzętów 8

Dobry sprzęt w dobrej cenie

Razer Basilisk Essential (około 215 zł), Razer BlackWidow (około 550 zł) i Razer Kraken (około 340 zł) mają wylądować w domach graczy, którzy potrzebują porządnej myszki, klawiatury oraz słuchawek, ale jednocześnie klienci nie mogą pozwolić sobie na zostawienie w sklepie dwóch tysięcy. We wszystkich produktach pojawiają się małe braki względem zdecydowanie droższych modeli, jednak mimo wszystko trudno nie docenić wyprofilowania oraz personalizacji myszki, wykonania i oferowanego dźwięku przez headset, a zarazem dobrych przełączników i solidnych materiałów klawiatury.

Razer wrzucił na rynek trzy sprzęty, które choć nie zrewolucjonizują naszego podejścia do rozgrywki, to trzeba mieć świadomość, że właśnie taki był cel producenta. Firma tym razem postawiła na „najlepszy stosunek jakości do ceny” i mogę śmiało powiedzieć – misja zakończona sukcesem.  

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper