Hyde Park. Czy planujesz świętować w tym roku Halloween?

Hyde Park. Czy planujesz świętować w tym roku Halloween?

Rozbo | 27.10.2018, 09:00

Halloween już za pasem. Jak widać po newsach, twórcy gier zawsze szczególnie świętują ten okres, dostarczając graczom okolicznościowe wydarzenia, zadania czy nagrody. Zastanawia nas, czy Wy również świętujecie Halloween i czy robicie to tylko wirtualnie, biorąc udział we wspomnianych wydarzeniach, czy też robicie to w realu? Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach, a my życzymy Wam udanego weekendu.

Rozbo: Jak powszechnie wiadomo, Warsaw Games Week w tym roku się nie odbyło i najprawdopodobniej jest to smutny koniec tej cyklicznej imprezy. Osobiście nie jeździłem nigdy na PGA i to właśnie WGW było dla mnie bardzo fajnymi targami, z dużą ilością ciekawych rzeczy, rozmachem i odpowiednim klimatem. W zeszły weekend część z nas z branży spotkała się na popijawie, niejako stypie po WGW. Szkoda, że tylko tyle, ale z drugiej strony, patrząc na to zupełnie zimnym okiem to i dla wydawców, i dla mediów dość niewygodne były dwie imprezy tej rangi w Polsce, do tego w tak krótkim odstępie czasowym. Jeśli jakieś targi o dużej skali się odbywają, to zazwyczaj jest to jeden duży event (jak gamescom w Niemczech, Paris Games Week we Francji czy E3 w USA). Dzięki temu firmy z branży mogą skupić wszystkie swoje środki finansowe i kadrowe tylko na jednym wydarzeniu. Mimo to żal po WGW na pewno pozostanie (no, jest jeszcze Warsaw Games Show w Ptak Expo w Nadarzynie, ale...). 

Dalsza część tekstu pod wideo

Tymczasem gorączka na punkcie RDR2 trwa w najlepsze. Obserwuje wszystkich moich ziomków chwalących się kupnem gry na fejsiku i z radością wyłamuję się z tego schematu. Zamiast przygody na Dzikim Zachodzie czeka mnie Geralt z Rivii i ekipa SoulCalibura w ten weekend. Będzie grane!

PS. Perez to maruda i gbur, mówię Wam. Ale jednocześnie to gość o gołębim sercu, który nigdy nie odmówi pomocy kumplom z pracy. Dzięki jeszcze raz Perez, Ty już wiesz za co!

Pytanie tygodnia:  Szczerze mówiąc, nigdy nie byłem fanem Halloween, bo to święto "przeszczepione" z Zachodu. O ile np. takie Walentynki bardzo mi weszły, tak latanie z dyniami i cukierkami już niekoniecznie. Inna sprawa, że dla dzieciaków na pewno z żoną coś przygotujemy. Ja z kolei - jeśli już mam świętować Halloween - to będę to robił, wskakując do Destiny 2 i biorąc udział w specjalnym evencie :-)


Perez: Człowiek dorwał RDR 2 i pierwsza myśl... „znowu nie mam miejsca na dysku”. Moje poczciwe PS4 z dyskiem 500 GB nie ma lekko – większość produkcji AAA to automatycznie dziesiątki GB, które musi przyjąć. Ot, obecnie GTA V (ponad 71 GB), Uncharted (56 GB), Wiedźmin, Spider-Man, God of War (każda pozycja w okolicach 50 GB), FIFA i Horizon (po ok. 43 GB). Mając na uwadze, że RDR to ponad 100 GB wymaganego miejsca, postanowiłem... kupić dysk zewnętrzny (dawno nie sprawdzałem cen, ale okazuje się, że 1 TB można kupić już za 200 zł). Sama operacja podłączenia banalna, ale nie obyło się bez zgrzytu – dysk wykryty, parametry spełnia, ale „sformatować nie można”... Z pomocą przyszła strona Sony z opisem błędu (CE-41902-6) – ogólnie dowiedziałem się, że dysk trzeba podpiąć „szybko i pewnie, ale ostrożnie” :). Na razie RDR 2 się ściąga (to te momenty, kiedy cieszę się ze światłowodu, bo na starej sieci to bym zaczął grać w sobotę w południe, a mamy piątkowy wieczór), a ja jestem w gronie pewnie jakichś 4 osób na świecie, które mając RDR 2 i... Football Managera 2019, zastanawiają się, czy nie pograć w to drugie :). Beta FM-a daje radę, kilkanaście spotkań za mną, wszystko śmiga jak należy, chociaż oczywiście drobnych problemów nie brakuje (a to coś się źle przeniesie po kliknięciu, a to animacja w 3D wariuje). Gorzej jednak, że jest to chyba jedna z najmniej odkrywczych odsłon – tak naprawdę poza przebudowanym treningiem (który osobiście zawsze traktowałem po macoszemu) i zmianami w taktyce to jest niewiele nowości, bo ani licencja na Bundesligę, ani VAR w trakcie meczu nie powodują efektu „wow”. SI Games albo szykuje jakąś bombę na kolejny rok, albo wpadło w marazm. No, chyba że wychodzą z założenia, że już wszystko jest takie świetne, że nie ma sensu nic zmieniać. 

Co tam w magazynie i na portalu? Nowy numer już w środę w sprzedaży: Butcher wysmażył świetną reckę RDR 2, Roger wypytał o masę ciekawostek twórców Wiedźmina i Franko, co zaowocowało dwoma materiałami, Piechota zebrał informacje o aktualnej kondycji rynku konsolowego, a do tego czeka na Was mnóstwo różności. Zdradzić możemy też, że do kolejnego numeru dołączony będzie kalendarz – szczegóły niebawem. Natomiast na portalu wielkie... czyszczenie. Kolejne wersje strony powstawały na zasadzie dobudowywania nowych elementów, co spowodowało, że w kodzie nazbierało się masę śmieci i teraz kawałek po kawałku usuwam zbędne linijki, co powinno wpłynąć na szybkość ładowania strony, plus łatamy bugi (m.in. powiadomienie z nowymi komentarzami w obserwowanych dyskusjach powinno już działać poprawnie).  

Poza tym u mnie intensywnie – praca, dzieciaki, wieczorem chwila spokoju: trochę ćwiczeń i trochę rozrywki; ostatnio obejrzałem „Dom z papieru” - całkiem niezły serial, choć momentami niektóre sytuacje nieco naciągane, nawet jak na tak rozrywkowy obraz, co nie zmienia faktu, że cieszę się na 3. sezon.

Pytanie tygodnia: Nie świętuję Halloween, jakoś przebieranki i duchy to nie mój klimat, ale jak dzieciaki z osiedla zapukają, to jestem przygotowany (oczywiście z całą miską marchewek, jabłek i innych słodkich przekąsek ;)). 


Alexy: Mało gram. Coś się u mnie zmieniło. Jak czytasz te słowa, to pewnie zaprzeczam sobie, siedząc kolejną godzinę przed RDR2 na ekranie TV - ale to wyjątek. Więcej czasu spędzam z rodziną, a nawet poszerzyłem zakres prac domowych, w jakich się udzielam - ba - o 100%, bo wcześniej nie robiłem niemalże nic (shame on me), nie licząc zakupów, dbania o auta i takich tam. Wziąłem na swoje barki odpowiedzialność kładzenia dzieci codziennie spać. Ktoś się uśmiechnie z politowaniem, ale to dlatego, że nie wie, jakie to wyzwanie i wręcz sztuka położyć szkraby tak, by nie płakały [lub nie marudziły. Potwierdzam - Rozbo]. Na szczęście się to udaje, uspokoję od razu. Wprowadziłem zasady i tak jak młodsza córa z nimi problemów nie ma (kolacja, bajka, sprzątanie pokoju, łazienka, piżamka, paciorek, książeczka i wyrko), tak z synem już na etapie sprzątania pokoju zaczynają się schody. Jako że dziennie może do godziny spędzić czas przy Forza Horizon 4 lub Minecrafcie, mam na niego haczyk. Zbiera on tzw. „karniaki” - przy trzecim karniaku traci dostęp do konsoli na następny dzień. Reset karniaków raz na tydzień, ale jak przez 2 dni nie zbierze żadnego, to z puli jeden mu się cofa. Uff. Działa - póki co. 

Nabiegam się także przy tej procedurze -  jeden musi jeszcze zejść do kuchni, to drugi utknął na toalecie, to znów pierwszy, sprzątając, wrzucił wszystko pod biurko, albo znów innym razem w nieskończoność prosi o dokładki do kolacji (wieeeelki głód) - ale oglądając bajkę… Nie ma lekko - 30 minut to mój cel, który zwykle o 50-100% przekraczam. Chyba tylko raz mi się udało. A najlepsze jest to, że mam masę frajdy, co mnie zaskoczyło oraz że jest to świetny sposób, by dziennie mieć kontakt z dziećmi - bo dużo się przy okazji porozmawia, pośmieje, wytłumaczy. 

Pytanie tygodnia: Nie i nie planuję zmieniać przyzwyczajeń i traktowania dnia 1 listopada inaczej niż po prostu jako dnia uczczenia pamięci wszystkich świętych. Tak jak Walentynki do mnie nigdy nie przemawiały, podobnie i samo pogańskie Halloween tego nie robi. W tym już popularnym także w PL zwyczaju widzę mnóstwo marketingu i biznesu oraz braku zadumy i powagi dotyczącej życia po śmierci. Wolę odwiedzić groby z rodziną, pomodlić się i powspominać osoby, które już odeszły. Na spokojnie. Zgniłe truposze, czaszki i inne maszkary do mnie nie przemawiają, albo wręcz mnie odpychają. Nawet pocieszna dynia - jak ktoś poszuka we własnym zakresie - też ma swoje znaczenie. Po przeczytaniu różnych artykułów wyszło na to, że noc ta jest wyjątkowa także dla satanistów (tutaj zacytuję: "Autor „Biblii Szatana” Anton Lavey stwierdził, że Halloween jest największym świętem luceferycznym. Łączy w sobie konglomerat praktyk ezoterycznych.”) oraz tego, że zabawę łączy się z okultyzmem. Upewniłem się, że niewinne wygłupy przynajmniej w moich oczach - są po prostu nie na miejscu. Szkoda, bo mało ludzi ma świadomość, że pod zabawną otoczką przemycane są jednoznacznie złe treści, a kiedy się o tym wspomni, to standardową metodą jest wyśmianie takiej opinii. Może dorzucę jeszcze jeden cytat: „W podobnie uroczysty sposób Halloween "świętują" wszelkiego rodzaju sataniści. Według satanisty A. La Veya, założyciela Kościoła Szatana, "zaraz po dniu własnych urodzin dwoma najważniejszymi świętami są: Walpurgisnacht (Noc Walpurgii) i Halloween (lub wigilia Wszystkich Świętych)" ("Biblia Szatana" wydanie polskie, s. 110-112).”

Każdy niech ten czas spędzi jak uważa - ja polecam nasze stare i sprawdzone sposoby. Spokój, zaduma i szacunek dla tych, co odeszli - tak na poważnie, bez wykrzywionej mordy jakiegoś wilkołaka. A cukierki dzieciom zawsze można dawać, serio.


Person: Ostatnie tygodnie były dla mnie dość męczące i nawet nie chciało mi się pisać, a jak w zeszłym tygodniu wyskrobałem, to moje wypociny zaginęły gdzieś na poczcie(hmm albo było ciemno :-) ) [moja wina, przepraszam! - Rozbo]. No i po wyborach całość trochę trwała, jak przyjechałem od gminy przed 15 tak wyszedłem z niej następnego dnia również o 15, czyli spędziłem całą dobę na komisji bez snu. Oczywiście nie obyło się bez jakichś problemów, ale ogólnie mówiąc, nie było źle, choć w Prażmowie będzie, co prawda, druga tura. 

Bardzo jestem ciekaw, jak to się temat rozwinie i kto zostanie nowym wójtem. Od tego może zależeć moja dalsza praca. Na ten moment w środa była ostatnim dniem na stażu i od 5 zaczynam pracę bezpośrednio dla urzędu. Jedynym minusem jest to, że jest to pierwsza umowa na 3 miesiące, a potem się wszystko okaże co i jak dalej. Tak czy inaczej - jestem dobrej myśli. Dalej ciągnę temat inwentaryzacji. Na ten moment można powiedzieć, że jedną kondygnację zakończyliśmy, ale zostało jeszcze piętro. Najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że poprzednie prace zawierały sporo błędów i robione były na odwal, a teraz chociaż częściowo z Anią musimy to odkręcić i doprowadzić do względnej kultury. Na pewno mogę powiedzieć, że jest to okropnie żmudne, ale powoli coś z tego wychodzi. W otchłani kosmosu też niewiele się działo. Ostatnio zrobiłem trochę misji pasażerskich głównie w celu zarobkowym. Wymieniłem parę elementów w mojej płaszczce. Jeszcze tylko wymiana generatora osłon i pewnie zajmę się odblokowaniem inżynierów oraz tuningiem wszystkich moich statków.  

Pytanie tygodnia: Raczej nie planuje świętować Halloween, a przynajmniej nie w życiu codziennym, w formie wirtualnej też raczej nie, chyba że będzie jakieś ciekawe wydarzenie w Elite.


LadyDiesel: To już! Długo wyczekiwana premiera na obłędną przygodę na Dzikim Zachodzie! U mnie aktualnie jest piątek, godzina 13:40, a ja czekam tylko na telefon od kuriera, że za moment będę mogła odebrać z jego rąk swoją kopię. Jedni się jarają, inni tą premierę mają gdzieś – ja niestety nie ograłam pierwszej części i głód na takie klimaty ssie niemiłosiernie. Mam nadzieję, że jako posiadaczka klasycznej wersji PS4 też będę mogła pocieszyć się anatomicznymi szczegółami zwierząt w grze, o których już tyle osób pisało. Uwielbiam piękne widoki – góry, łąki, lasy – jeszcze moja płytka nie zakręciła się w napędzie, a ja już wiem, że będzie pięknie. Jedynym trailerem, który widziałam, jest krótki filmik z E3 i strasznie się cieszę z tego powodu. Będę mogła spokojnie obadać wszystkie szczegóły w samotności. 

Ogrywanie Odyssey utrudnia mi uzależnienie od kooperacji i mały koszmarek, który zwie się Dead by Daylight. Assassin jeszcze nie ukończony, teraz przyszła pora na hit 2018 roku, a za moment Days Gone i Anthem. Coś czuję, że na święta będę musiała wysłać rodzinę w góry, a sama będę nadrabiać zaległości, bo zaczęłam zostawać w tyle. Jednak dla RDR2 robię wyjątek i wszystkie kuszące mnie tytuły zawożę do brata, żeby spokojnie oddać się tej jedynej, długo wyczekiwanej grze. Wszystkim, którzy nabyli to cudo na premierę, życzę udanej zabawy i wielu godzin cudownej rozgrywki. A ja idę dalej lampić się w okno… Już go prawie słyszę pod domem :-)

Pytanie tygodnia: Halloween :-) ? Nie obchodzę tego święta i wszyscy sąsiedzi to wiedzą, więc ewentualni żebracy słodyczy omijają mój dom szerokim łukiem. Prawdopodobnie takie odwiedziny skończyłyby się sceną z filmu "Straszny film" (to był chyba ten film) – akcja z baseballem i dzieckiem krzyczącym „Nie czuję moich nóg!”. Nie lubię, nie obchodzę. Jako tradycjonalistka, odwiedzam groby zmarłych pierwszego dnia listopada. Jednak w tym roku, zważywszy na fakt, że ogrywam Dead by Daylight – zrobię mały wyjątek w ten dzień i pobiegam trochę przerażoną, ciemnoskórą bohaterką oraz pouciekam przed jakimiś sympatycznymi mordercami. Akurat się zaczął Halloweenowy event, a że gram razem z Realem, on obiecał podczas rozgrywki pić Krwawą Mery i przebrać się za pokojówkę (twierdzi, że tylko taki strój ma w szafie). Ja mam w planach robić za wiedźmę – w moim wydaniu to będzie zwyczajny wieczór przy konsoli – szlafrok, drink i zero makijażu :-)


Daaku: Oj, dzieje się! Wyjście na kolejną edycję warszawskiego Comic Conu miałem w planach już od początku miesiąca (to samo z odbywającym się na tym samym obiekcie Warsaw Games Show), ale zapomniałem te założenia wcześniej skonfrontować z grafikiem w pracy... Skutek jest taki, że w ciągu dzisiejszej soboty najlepiej będzie, abym darował sobie odsypianie po piątkowej nocce i już przed dziesiątą był na miejscu pod Ptak Expo w Nadarzynie, gdzie kupię bilet na targi i spędzę najbliższych kilka godzin na zwiedzaniu sali, cykaniu fotek i kupowaniu gadżetów. A jak już się nazwiedzam/nacykam/nakupuję, to szybki powrót od razu pod stadion Legii na Warszawski Festiwal Piwa, gdzie orzeźwiające trunki odroczą nieco - mam nadzieję - narastające w organizmie zmęczenie. Pasowałoby się przy okazji za mocno nie nabuzować, bo w niedzielę rano znowu czeka mnie kiszenie się za roboczym biureczkiem - całe szczęście bez towarzystwa współpracowników, więc będzie szansa na obróbkę zdjęć i może napisanie paru zdań podsumowania dla obu wydarzeń. Jeżeli w ciągu dnia uda mi się wpaść na innych portalowych entuzjastów popkultury (tudzież piwa) - dawajcie znać!

Pytanie tygodnia: Na bieganie między domami w kostiumie i z wiadrem na słodycze jestem już (niestety? stety?) za stary, ale w jakiś sposób święto dyń zamierzam oczywiście celebrować. W tym roku będzie to wyjście do kina na - nomen omen - filmowe "Halloween" z nieśmiertelną Jamie Lee-Curtis w roli głównej, zapunktowane konsumpcją "koszmarnego", bo zielonego burgera w Burger Kingu. Miały do tego dojść obchody cyfrowe w postaci zakupu kolekcji Yomawari na Switcha, ale na swój egzemplarz poczekam sobie minimum do wtorku - niby na styk ze Świętem Zmarłych, ale ciary na plecy planowałem sobie wrzucać już w ten weekend...

Aha, no i szykuję okolicznościowy, "straszny" tekst okołogrowy, ale pod jakim adresem? Dojście do tego pozostawię już wybitnie ciekawskim ;-)


drPain: Moja biedna wątroba... W związku z tym, że mój braciszek na chwilę wrócił z mroźnej Islandii do domu, raczej się nie oszczędzamy. Pierwszy wspólny wypad prawie skończył się tragicznie. Wszystko zaczęło się normalnie. Pizza, jakiś drink i pół litra wody ognistej, normalne, sympatyczne spotkanko. Kolejnym przystankiem był salon arcade. Gra taneczna, obowiązkowy cymbergaj, wyścigi F1, czy rewelacyjny Time Crisis 2. Troszkę pieniążków tam zostawiliśmy, ale najważniejsze, że zabawa była przednia. Po zamknięciu salonu, ruszyliśmy na podbój miasta. Z lokalu do lokalu. Jakieś driny, wino... Było delikatnie :-) Ostatecznie skończyliśmy w chyba już jedynym otwartym miejscu z alkoholem. Po pierwszej kolejce uznaliśmy z bratem, że wracamy do domu i oglądamy jakiś film. Przed wyjściem chcieliśmy wypić jeszcze po jednym szocie. Taa... Nie wiem ile kieliszków opróżniliśmy, ale stan mojego konta na następny dzień był gorszy od kaca. Powrotu do domu również nie pamiętam. Wiem tylko, że za wszelką cenę chciałem zrobić dziury w asfalcie uderzając w niego łokciami. Jeszcze chyba jakieś auto cudem nas wyminęło, no ale mniejsza z tym. Wieczór się udał. 

I jakoś to leci. Kiedy nie pracuję, odpalamy Wormsy, bądź też inne imprezowe tytuły. Do tego obowiązkowo chipsy i szklaneczka czegoś mocniejszego. Jestem padnięty. Śpię mało, lecz trzeba przecież wykorzystać wizytę braciszka w stu procentach. Mam nadzieję, że uda mi się chociaż chwilkę pograć w drugiego RDR-a. W chwili, gdy piszę te słowa, giereczka właśnie kończy się instalować. Coś czuję, że będzie grubo. 

Pytanie tygodnia: Nie. Na tym tak naprawdę mogę skończyć odpowiedź na to pytanie. Jakoś nigdy mnie to święto nie interesowało. 

  

Źródło: własne
cropper