14 najlepszych seriali września 2018

14 najlepszych seriali września 2018

redakcja | 12.10.2018, 10:20

Rewelacyjne animacje, magnum opus Jima Carreya, powrót człowieka o żelaznej pięści i potomkini legendarnego Wyatta Earpa... Wrzesień zasypał nas nowościami serialowymi – a my wybraliśmy 14 najlepszych.

Dalsza część tekstu pod wideo

14. „Marvel’s Iron Fist”, sezon drugi

„Iron Fist” ponownie uderzył i tym razem cios był znacznie celniejszy. Produkcji zdecydowanie pomogły negatywne opinie o pierwszym sezonie, przez co kolejny jest dużo bardziej efektowny i intrygujący. Serial zrezygnował z walki z mitycznymi organizacjami, fabuła opiera się na bardziej przyziemnych tematach.

Danny tym razem staje naprzeciw realniejszego zagrożenia, a mianowicie dąży do zaprzestania walk między triadami w Chinatown. Nowe wątki ogląda się bardzo przyjemnie, szczególnie że sceny walk są dużo lepiej wyreżyserowane. A walk oczywiście w serialu nie zabrakło: poza zmaganiem się z triadami Danny jednocześnie ciągle czuje na plecach oddech Davosa, co bardzo dobrze łączy akcję z wydarzeniami z pierwszego sezonu. Co ze starymi znajomymi? Rola Coleen została znacznie poszerzona i wypada to nie najgorzej. Rodzeństwo Mitchum wciąż jest w centrum wydarzeń, chociaż nie obyło się tutaj bez poważnych transformacji. Podczas gdy Danny stara się utrzymać triady w ryzach, Ward pragnie odmienić swoje życie, natomiast Joy skrupulatnie planuje zemstę na wrogach. Pomimo wielu znajomych twarzy drugi sezon to również sporo nowych postaci. Miejmy nadzieję, że Mary Walker, cierpiąca na dysocjacyjne zaburzenia świadomości, nie zniknie bez śladu z seriali Marvela, a „Iron Fist” będzie kontynuowany pomimo mniejszego zainteresowania publiczności.

Serial dostępny na platformie Netflix.

13. „Cable Girls” / „Telefonistki”, sezon trzeci

Telefonistki powróciły, a wraz z nimi mnóstwo dramatycznych sytuacji. Hiszpańskojęzyczny serial od Netflixa skupia się wokół czterech kobiet, które w 1928 roku rozpoczynają pracę w firmie telekomunikacyjnej, otwierającej swoją działalność w Madrycie. Nowy sezon przyniósł kolejne wyzwania w życiu Lidii, Ángeles, Margi oraz Carloty, ale przyjaciółki zawsze mogą na siebie liczyć.

Podczas ślubu dochodzi do pożaru, po którym policja informuje zrozpaczoną Lidię, że jej 6-miesięczna córka, Eva, nie żyje. Kobieta szybko zdaje sobie jednak sprawę, że prawda wygląda zupełnie inaczej, a dziecko zostało porwane – musi zatem zrobić wszystko, co w jej mocy, by je odzyskać. Marga też nie ma łatwo: jej mąż ucierpiał w pożarze, w związku z tym brat bliźniak zastępuje go w pracy. Ángeles musi poradzić sobie z szantażem, zmuszającym ją do pomocy policjantowi w złapaniu kilku przestępców, zaś Carlota i Sara są ze sobą szczęśliwe i angażują się w walki o wolność i równouprawnienie kobiet.

Serial przedstawia świetne spojrzenie na kobiecą przyjaźń, w którą w żaden sposób nie można zwątpić. Związek Sary i Carloty nadal jest znakomicie pokazany i udowadnia, że nawet w produkcji kostiumowej, z akcją umiejscowioną we wczesnych latach XX wieku, można stworzyć postacie przeczące stereotypom tych czasów. Gra aktorska stoi na najwyższym poziomie, a na szczególne wyróżnienie zasługuje Blanca Suárez, wcielająca się w postać Lidii i odgrywająca stratę maleńkiej córki, czyli desperację, wściekłość, jak i matczyną miłość. Również kostiumy i zdjęcia w serialu wypadają świetnie. Jeśli jeszcze nie zaczęliście oglądać tej historii, to najwyższy czas się za nią zabrać, bo zamówienie czwartego sezonu to już zwykła formalność.

Serial dostępny na platformie Netflix.

12. „Snatch” / „Przekręt”, sezon drugi

Ten serial inspirowany filmem Guya Ritchiego o tym samym tytule nie należy do najpopularniejszych, nad czym nieco ubolewamy. Być może daleko mu do niemal już kultowego pierwowzoru, ale i tak nie brak w nim szybkiej, dynamicznej akcji czy świetnego humoru, doskonale rozładowującego napięcie.

Fabuła koncentruje się na trzech kumplach, którzy niespodziewanie znaleźli się w posiadaniu kradzionego złota. Żadni z nich gangsterzy, dlatego muszą się natrudzić, żeby przetrwać w świecie zbrodni i niebezpiecznych przestępców. W drugim sezonie przenieśliśmy się do słonecznej Hiszpanii, gdzie nasi bohaterowie próbują zbudować chociażby imitację normalnego życia... i odkryć, kto, do cholery, ukradł ich złoto. Pierwsza seria podobała nam się odrobinę bardziej, jednak ta również zasługuje na wyróżnienie. Jak zawsze powitała nas genialna czołówka, idealnie dopasowana muzyka, wciągająca fabuła, a przede wszystkim – dobre aktorstwo. Po roli w „Snatch” chyba już nikt nigdy nie stwierdzi, że Rupert Grint radził sobie jedynie jako Ron w filmach o Harrym Potterze; Luke Pasqualino również nie osiadł na laurach po sukcesie, jaki osiągnęła brytyjska wersja „Skins”. Bohaterowie są pełnokrwiści i dają się lubić, niezależnie od wszystkich wad i przewinień. Na całe szczęście kobiety w tym serialu nie pełnią jedynie funkcji ozdobnej jako „dodatki” – żeńskie postacie nie zostały sprowadzone wyłącznie do wątków romantycznych, mają własne backstory i nawet częściej zachowują zimną krew niż panowie (duet Lotti i Lily to było to, czego potrzebowaliśmy). „Snatch” nie jest arcydziełem, ale to rozrywka na naprawdę dobrym poziomie, która nie nudzi i nie budzi poczucia zażenowania.

Serial nie jest dostępny w Polsce.

11. „Wynonna Earp”, sezon trzeci

Historia skupia się wokół tytułowej bohaterki – potomkini słynnego Wyatta Earpa, która oprócz nazwiska odziedziczyła po znanym przodku również klątwę. Jej życie nie należy więc do najłatwiejszych, bo dziewczyna została wyznaczona do walki z ofiarami słynnego rewolwerowca, które powracają z piekła w znacznie gorszej postaci. Nowy sezon serialu łączącego elementy westernu i fantasy jak zwykle przynosi wiele zaskakujących rozwiązań. Wynonna wreszcie musi stawić czoła najważniejszemu przeciwnikowi, o którym słyszymy od samego początku – to złowrogi Bulshar/szeryf Clootie odpowiada za przeklęcie rodu Earpów i odwieczną walkę, którą muszą toczyć kolejni dziedzice. Nie brakuje tu wątków romantycznych i czasem nieco niepotrzebnych zawirowań między postaciami (w końcu trójkąty miłosne nie są niczym nowym). Ponadto twórcy niezbyt sprawnie wybrnęli ze znaczącej zmiany w obsadzie, która pozostawiła niedosyt w postaci niedomkniętego i zdecydowanie słabo wykorzystanego wątku. Mimo to sezon jak zwykle okazuje się świetną rozrywką, przedstawiając kilka nowych spraw nadnaturalnych, w tym choćby pojawienie się wampirów, prezentujących się dość nietypowo. Poznajemy również odpowiedzi na kilka istotnych pytań dotyczących Waverly, co wreszcie może zostać odebrane z ulgą.

Sam serial pełen jest tajemnic, walk, wzruszeń, romansów i humoru, więc fani nie powinni poczuć się zawiedzeni, bo kolejna seria zdecydowanie utrzymała poziom. Po finale pozostaje czekać na kolejny, zamówiony już sezon i można rozpocząć własne teorie co do ostatnich wydarzeń – a tu zapewne nie będzie brakowało pomysłów.

Dwa sezony serialu „Wynonna Earp” dostępne są na platformie Netflix.

10. „It’s Always Sunny in Philadelphia” / „U nas w Filadelfii”, sezon 13.

Można pomyśleć, że przy trzynastym sezonie serial zacznie się nudzić albo jego jakość diametralnie spadnie, ale nie w przypadku „It’s Always Sunny in Philadelphia”, które utrzymuje tendencję zwyżkową i po niesamowitym dwunastym sezonie przyszła pora na kolejny, jeszcze lepszy. Ta produkcja jest zawsze na bieżąco, jeśli chodzi o sprawy społeczne, więc elementy humorystyczne są trafione i przemyślane.

Gang powraca, żeby zaliczać wpadkę za wpadką i udowadniać, jak nielogiczne może być nasze myślenie w społeczeństwie. Poprzedni sezon zdecydowanie namieszał, zabierając Dennisa, łącząc Kelnerkę z Charliem, podczas gdy Mac w końcu przyznał, że jest gejem, a Dee… no cóż, to Dee. W pierwszym odcinku jako „normalny” Dennis pojawiła się Mindy Kaling w roli prawdziwego głosu rozsądku, który postawiony przed pozbawioną hierarchii grupą mógł poczynić z nią coś dobrego i naprawdę pomóc jej ruszyć z miejsca. Ale to nie byłby ten sam serial, gdyby wszyscy byli normalni, więc oczywiście jej starania poszły na marne. Za nami już połowa sezonu, a widać, że twórcy nie zwalniają nawet na chwilę i z odcinka na odcinek zadziwiają – nawet po tylu seriach można pokochać tę produkcję na nowo po każdym epizodzie.

Serial nie jest obecnie emitowany w Polsce.

9. „Maniac”

Serial „Maniac” to jedna z najdziwniejszych i najbardziej odjechanych produkcji Netflixa. Klimatycznie i tematycznie najłatwiej porównać go do „Legionu”. Fabularnie skomplikowany i nieprzewidywalny, wabi widza gwiazdorską obsadą. W głównych rolach możemy zobaczyć Emmę Stone i Jonaha Hilla, zaś na drugim planie wyróżniają się Justin Theroux i Sally Field. Za całość odpowiada znany z pierwszego sezonu „True Detective” reżyser Cary Fukunaga.

W niedalekiej przyszłości bądź w równoległym wszechświecie (choć wiemy, że akcja rozgrywa się w Nowym Jorku) zespół niezwykłych naukowców prowadzi badania nad uzdrawianiem ludzkiej psychiki. Rezygnują z tradycyjnych metod postępowania i w zamian za psychoterapię proponują przyjmowanie leków mających zbliżone do niej działanie. W badaniach próbnych uczestniczy dwójka nieco zdziwaczałych i zagubionych ludzi. Annie, uzależniona od pigułek (tych samych, które podaje się podczas testów), oraz Owen, chorujący na schizofrenię. Działanie podawanych kolejno tabletek A, B i C odpowiada etapom psychoterapii (przywołanie traumy, konfrontacja z nią oraz proces uzdrowienia). Wraz z dwójką głównych bohaterów uczestniczymy w procesie naprawiania ich dusz. Droga zmierzająca do wyzdrowienia przedstawiona jest w formie minifabuł, przywołujących wspomnienia i przeżycia Annie i Owena. Te z kolei przybierają kształt różnych gatunków filmowych. I tu zaczyna być bardzo ciekawie. Zmieniają się kostiumy, otoczenie, czas i sposób narracji. Od tych zawirowań może widzowi zakręcić się w głowie, bo zmiany odbywają się niezwykle szybko i dość chaotycznie. Aktorzy spisują się wspaniale, co rusz zmieniając role.

Serial godny jest polecenia przede wszystkim wielbicielom mindfucków i jazdy bez trzymanki. Tempo jest zawrotne i nie zwalnia, trudno oglądać tę produkcję w trybie binge-watchingu. „Maniac” nie spodoba się na pewno wszystkim. Zbyt wiele dzieje się na ekranie, łatwo zgubić wątek. Należy jednak docenić klimat retro i spójność stylistyki.

Serial dostępny na platformie Netflix.

8. „Hilda”, sezon pierwszy

Hilda to niebieskowłosa dziewczynka, która uwielbia nowe przygody. W towarzystwie ukochanego przyjaciela, lisojelenia o imieniu Twig, ciągle organizuje kolejne wycieczki i często wpada przez to w kłopoty. Największym problem staje się jednak perspektywa przeprowadzki z domku pośrodku niczego do wielkiego miasta, gdzie Hilda musiałaby poznać rówieśników (a przecież trolle i inne magiczne stworzenia są ciekawsze od ludzi). Brzmi prosto? Bo taki też jest ten serial. Przyjemny i lekki, sprawiający, że na sercu robi się ciepło. A prześliczna kolorystyka i kreska animacji wraz z muzyką jeszcze bardziej potęgują to wrażenie.

Pierwszy sezon „Hildy” ogląda się bardzo szybko dzięki równemu tempu akcji. Na nudę nie ma czasu, nawet dla dorosłego widza – z kolei ci najmłodsi będą najzwyczajniej w świecie zachwyceni. Brakowało nam tu nieco większej ilości humoru, co uwielbiamy w tego typu produkcjach, mimo to „Hilda” jest idealna jako forma wypoczynku i spędzenia wolnego czasu w gronie rodziny. Interakcje i charaktery bohaterów, których poznajemy z biegiem akcji, są jedną z mocniejszych stron tego serialu i sprawiają, że ma się ochotę obejrzeć od razu cały sezon.

Serial dostępny na platformie Netflix.

7. „The Dragon Prince”, sezon pierwszy

Na pierwszy rzut oka nowa animacja Netflixa „The Dragon Prince” wydaje się niczym porządnie przygotowany kawałek ciasta z masą słodkich dodatków. Serial został stworzony między innymi przez Aarona Ehasza – człowieka odpowiedzialnego za animację „Avatar: The Last Airbender” oraz Justina Richmonda, który wyreżyserował grę „Uncharted 3: Drake’s Deception”. Epicki duet sprawił, że wiele osób oczekiwało rozrywki na najwyższym poziomie. Jak prezentuje się finalny produkt? Cóż… jest bardzo dobrze.

Już na samym początku zostajemy wepchnięci w środek trwającego konfliktu między rasą ludzi i elfów. Akcja animacji rozgrywa się w Xadii, niegdyś pięknym i bezpiecznym miejscu. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy dotychczasowa hierarchia pierwotnych źródeł magii – Słońce, Księżyc, Gwiazdy, Ziemia, Niebo i Ocean – została zaburzona przez siódme złowrogie źródło, czarną magię, która posiłkuje się esencją żywych stworzeń. Rasa ludzka, odpowiedzialna za wykreowanie złowrogiej energii, została ukarana i przegnana na zachód, natomiast smoki i elfy zostały na wschodzie. Strażnikiem granicy, a tym samym porządku, zostaje Smoczy Król. Jednak ludzie nie dali za wygraną i wykorzystując potężną czarną magię, zabili władcę smoków, jak również pozbawili go jedynego potomka, Smoczego Księcia.

Mitologia serialu jest nieziemska i to dosłownie, co nie stanowi żadnego zaskoczenia dla osób, które miały przyjemność obcować z „Avatarem”. Początkowo wydawało się, że twórcy postanowią wybrać łatwiejszą ścieżkę i skupią się głównie na złu zakorzenionym w ludzkich sercach oraz przedstawią zmagania dobrych, szlachetnych elfów z żądnymi władzy ludźmi. Nic bardziej mylnego. „The Dragon Prince” pokazuje dwie strony medalu, balansując pomiędzy światłem a ciemnością. Cały zabieg uwydatnia trójka głównych bohaterów: elfka Rayla oraz ludzcy książęta – Callum i Ezral. Postacie przedstawione w animacji wypadają wiarygodnie i łatwo się do nich przywiązać. Miło obserwuje się ich poczynania oraz tworzącą się więź.

Serial dostępny na platformie Netflix.

6. „The First”, sezon pierwszy

„The First” jest wyjątkowym serialem, którego śmiało można przyrównać do najlepszych książek sci-fi naszego rodzimego autora, Stanisława Lema. Powolna akcja, cechująca tę produkcję, jest pełna emocjonalnych rozterek, nie tylko dla głównych bohaterów, ale przede wszystkim dla widzów. Opowieść niemal w całości skupia się na tym, co myślą i co czują ludzie, których niewiele dzieli od postawienia olbrzymiego kroku w historii podboju kosmosu. Misja na Marsa nie jest dla nich jednak niczym łatwym i nie chodzi tutaj wcale o treningi czy aspekt technologiczny. Każdy zostawia za sobą coś cennego: dla jednych będzie to rodzina, dla innych przyjaciele. Sci-fi stało się w serialu jedynie tłem, wymówką do zagłębienia się w umysł ludzki, żeby odkryć, czego tak naprawdę boi się człowiek, kiedy myśli o wyprawie do gwiazd. W serialu pada wiele ważnych pytań o ideę i potrzebę kolonizacji innych planet, ale wszystko to jest ukryte pod solidną warstwą emocji. Absolutne must watch dla każdego fana gatunku.

Serial nie jest dostępny w Polsce.

5. „The Deuce” / „Kroniki Times Square”, sezon drugi

Fabuła „The Deuce” od samego początku miała rozciągnąć się na trzy sezony, tak aby dokładnie opowiedzieć to, co założyli twórcy. Niedawno HBO potwierdziło, że trzecia seria rzeczywiście powstanie, więc możemy ze spokojem patrzeć w przyszłość. Drugi sezon stał się zatem pośrednikiem pomiędzy wstępem i zakończeniem, rozwinięciem myśli i ukierunkowaniem jej na tory prowadzące do konkluzji. Problem w tym, że „The Deuce” w drugim sezonie mocno zwolnił, postanowił nie dokańczać niektórych wątków, nadal robiąc przy tym piorunujące wrażenie. Bohaterowie przeżyli mały przeskok czasowy i widać to w ich życiu i działaniach bardzo wyraźnie. Każdy z nich jest dojrzalszy i o wiele lepiej porusza się w świecie porno, korupcji i przestępczych organizacji. Największym atutem jest wątek Eileen, która ze zwykłej prostytutki stała się prekursorką ambitnych filmów erotycznych. Na równie duże uznanie zasługuje fantastyczna scenografia, która nawet w najdrobniejszym szczególe staje się wehikułem czasu do lat 70. ubiegłego wieku.

Serial dostępny na platformie HBO GO.

4. „Kidding”, sezon pierwszy

Z jakiegoś powodu pierwszy serial, w którym Jim Carrey gra głównego bohatera, nie dostaje zasłużonego rozgłosu. Możecie kojarzyć Jima głównie jako aktora komediowego, ale prawda jest taka, że to właśnie dramatyczne role są perełkami w jego karierze. W przypadku tej produkcji nie jest inaczej, a postać Jeffa Piccirillo może być najlepszą kreacją Carreya jak do tej pory.

Jeff jest znany przede wszystkim jako Pan Pickles – radosny prezenter w programie dla dzieci, który bawi i uczy już drugie pokolenie. Problem pojawia się w momencie, kiedy rodzina Piccirillo przechodzi osobistą tragedię, a wszystkim wolno odreagowywać w dowolny sposób, tylko nie Jeffowi. Wszelkie jego propozycje poruszania bardziej przykrych i poważnych tematów w programie, jak śmierć bliskiej osoby czy strata, zostają od razu odrzucone, a Jeff nie ma pozwolenia na indywidualne przechodzenie żałoby. Postać Jima Carreya jest naprawdę złożona i warta głębszej analizy; to mężczyzna, który zdaje się, że nigdy nie miał szansy dorosnąć i dopiero teraz stawia pierwsze kroki w prawdziwym świecie. „Kidding” to świetna produkcja, która mimo radosnego tytułu pozostawia naprawdę niewiele momentów, w których można się zaśmiać, za to oferuje sporo dramatu. Przez seans jak na razie połowy sezonu nie można się wyzbyć wrażenia, że jest to swego rodzaju personalna podróż Jima Carreya. Kolejnym atutem jest też reżyser – Michel Gondry, który ostatni raz współpracował z Jimem przy wielokrotnie nagradzanym filmie „Eternal Sunshine of the Spotless Mind”.

Serial jest dostępny na platformie HBO GO.

3. „Atypical” / „Atypowy”, sezon drugi

Pierwszy sezon „Atypical” zaskarbił sobie serca wielu widzów, a kontynuacja produkcji Netflixa wypadła jeszcze lepiej. Tym razem Sam musi stawić czoła wielu zmianom. W rodzinie źle się dzieje z powodu romansu Elsy, Casey zmieniła szkołę i nie może już być blisko brata, trzeba znaleźć nowego terapeutę, a za rogiem czai się zakończenie liceum i wybór uczelni.

Wątek rodziców Sama został poprowadzony ciekawie, nie nudzi, dostarcza dużo emocji. Elsa i Doug próbują poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, nie brakuje ostrych słów, niepowodzeń oraz chwil radości. Casey ma na głowie swoje problemy związane z nową szkołą. Środowisko, w które wchodzi, wywraca jej życie do góry nogami. Niestety końcówka sezonu sugeruje, że twórcy sięgną po stereotypowe rozwiązanie wątku bohaterki, a szkoda, bo z historii, jaką otrzymała Casey, można by stworzyć coś świeżego.

Sam większość czasu poświęca na naukę samodzielności oraz oswajanie się z myślą, że może już niedługo czeka go wyprowadzka z domu. Na swój sposób próbuje sytuacji dla nas normalnych, a dla niego nowych i stresujących. Przyjemnie patrzy się na jego zmagania, trudno mu w nich nie kibicować. W drodze do sukcesu Samowi pomaga Zahid. Danie tej postaci więcej czasu antenowego było najlepszą decyzją twórców dotyczących drugiego sezonu „Atypical”. Chłopak jest wspaniałym przyjacielem dla głównego bohatera, potrafi przełożyć świat na język Sama i naprawdę wzbudza ogrom sympatii widzów.

Serial dostępny na platformie Netflix.

2. „BoJack Horseman”, sezon piąty

Piąty sezon „BoJacka Horsemana” zawiera wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać od tej produkcji, począwszy od wartkiej akcji czy specyficznego humoru po doskonałe prowadzenie fabuły. Tym razem otrzymujemy nieco inną rzeczywistość niż w poprzednich odcinkach. BoJack intensywnie pracuje na planie nowego serialu, jednocześnie zmagając się ze swoimi zmorami z przeszłości. Twórcy nie zapominają o rozwoju pozostałych bohaterów. Princess Caroline stara się o adopcję, a Diane próbuje żyć dalej po rozwodzie. Pomimo intensywnego trzymania kciuków wiemy jednak, jak skończą się ich starania. BoJack ani przez moment nie ma lekko, ale to właśnie jest kwintesencją jego postaci i sprawia, że bardzo łatwo się z nim utożsamić. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy BoJackami, gdyż każdy zmaga się z podobnymi problemami i walczy z samoakceptacją. Oczywiście nie jest to serial, który wywoła w naszym życiu jakąś traumę, bo wszystkie sytuacje okraszone są typowo bojackowym humorem, jeżeli jednak nadal nie wiecie, czy warto sięgnąć po ten serial, polecamy zapoznać się z odcinkiem „Free Churo” – to 25- minutowy epizod, gdzie bohater, nie ruszając się z miejsca, podejmuje bardzo uniwersalne tematy.

Serial dostępny na platformie Netflix.

1. „You”, sezon pierwszy

Zdecydowanie najlepsze i najbardziej warte uwagi odkrycie wśród serialowych nowości września. Głównym bohaterem „You” jest Joe Goldberg, pracownik księgarni – na pierwszy rzut oka wydaje się po prostu miłym, typowym chłopakiem z sąsiedztwa. Kiedy jednak w jego sklepie pojawia się Beck, Joe dostaje obsesji na jej punkcie i już wkrótce nie spuszcza oka z dziewczyny, śledząc każdy jej ruch (dosłownie). Beck nie ma zielonego pojęcia, że szarmancki, czarujący księgarz to w rzeczywistości pozbawiony skrupułów mężczyzna, który nie cofnie się przed niczym, żeby mieć ją tylko dla siebie.

Serial przyjemnie nas zaskoczył tym, jak bardzo jest dopracowany: mimo miejscami nieco niepokojącego, tajemniczego klimatu w końcu dostajemy tutaj podręcznikowy przykład stalkera mającego skłonności psychopatyczne. Całość przełamana została wieloma elementami humorystycznymi. Dynamiczny montaż i ciekawe ujęcia sprawiają, że oprawa wizualna doskonale zgrywa się z fabułą, pochłaniającą od pierwszych minut pilotażowego odcinka. Bezkonkurencyjną gwiazdą „You” jest oczywiście Penn Badgley („Gossip Girl”) wcielający się w Joego – stworzył bohatera charyzmatycznego, wielowymiarowego i jednocześnie pociągającego. Nie ustępuje mu Elizabeth Lail. Na pierwszy rzut oka Beck wydaje się dość stereotypową i nudną postacią, ale zyskuje wraz z kolejnymi epizodami. Już nie możemy doczekać się finału pierwszego sezonu – jeśli poziom się utrzyma, dostaniemy silnego pretendenta do tytułu najlepszego serialu tego roku.

Serial nie jest obecnie dostępny w Polsce, ale po zakończeniu emisji w stacji Lifetime pojawi się na Netflixie (nie wcześniej niż w listopadzie).

Tekst przygotował: Tomasz Ferenc

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper