Wjazd do studia. Odwiedzamy twórców World of Warships

Wjazd do studia. Odwiedzamy twórców World of Warships

Rozbo | 22.09.2018, 11:00

Wargaming kojarzy nam się zazwyczaj z ich flagowym produktem - World of Tanks. Wystarczy jednak wychylić się nieco poza długość lufy, by przekonać się, że w pięknym Sankt Petersburgu znajduje się pewien kolejny Wargaming, który odniósł ze swoją grą również niemały sukces.

Cóż, nic dziwnego - białoruski gigant produkcji gier, ma już kilkanaście swoich oddziałów na całym świecie i kilka studiów developerskich pracujących nad różnymi grami (m.in. World of Warplanes). Nasza redakcja została jednak zaproszona do siedziby studia, które odpowiedzialne jest za World of Warships. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Oczywiście wielkie starcia okrętów siłą rzeczy pozostają w cieniu czołgów i nie mają takiej skali popularności, jednak 26 mln kont na całym świecie to nie jest liczba, której trzeba by się było wstydzić. To pozwoliło studiu Lesta (obecnie Wargaming Saint Petersburg) rozwinąć się z zespołu liczącego 40 osób do ponad 300. Team nie zwalnia i cały czas rozwija swoją grę, planując zmiany, o którym możecie przeczytać w poniższym artykule: 

World of Warships ewoluuje. Sprawdzamy zmiany w lotniskowcach i testujemy okręt podwodny

W ubiegłym tygodniu Wargaming zorganizował wizytę w siedzibie studia w Sankt Petersburgu. Kojarząc to miasto głównie z kultowych pościgów w "GoldenEye" oraz "Krucjaty Bourne'a", byłem totalnie zaskoczony na miejscu. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie Amsterdamu, Los Angeles i Londynu. Z pierwszego bierze piękne kamienice oraz urokliwe kanały, z drugiego skalę. Choć zbudowane na modłę europejską na zlecenie cara Piotra I Wielkiego ma szerokie, kilkupasmowe ulice w samym centrum miasta na modłę amerykańską. Wszelkie istotne historycznie i architektoniczne gmachy są ogromne i pięknie utrzymane, jak choćby imponujący Pałac Zimowy cara.

Jednocześnie to portowe miasto jest w kwestii pogody bardziej hardkorową wersją Londynu. W trakcie mojego 3-dniowego pobytu pogoda zmieniała się tu dosłownie co godzinę, częściej częstując nas jednak deszczem i chodnym wiatrem niż słońcem.

Na brzegu rzeki Newy stoi przycumowany i majestatyczny krążownik "Aurora", na którego pokładzie wg. legendy zapoczątkowano rewolucję październikową. Po zatopieniu okrętu w trakcie oblężenia miasta (wówczas Leningradu) w czasie II wojny światowej wyłowiono go z dna, odrestaurowano i przerobiono na piękne muzeum. 

Sankt Petersburg wymyka się wszelkim próbom klasyfikacji. To piękne, kosmopolityczne miasto, w którym jednak - po bliższych oględzinach - bije rosyjskie serce; ludzi zaskakująco serdecznych i otwartych, ale jednak kultywujących imperialną tradycję swej ojczyzny.

Jeden wspólny cel

Na tak barwnym, można powiedzieć - epickim tle, siedziba twórców World of Warships usytuowana poza ścisłym centrum jest dość skromna. Oczywiście wchodząc do lobby i wędrując po schodach, czujemy, że cała uwaga ludzi tu pracujących skupiona jest na jednym ważnym projekcie, podobnie jak w innych studiach zajmujących się całkowicie tylko jedną marką.

Daniil Volkov, szef rozwoju World of Warships, jedna z najważniejszych osób w zespole, tak tłumaczy filozofię firmy:

Całe nasze studio, włączając w to administrację i finanse, nawet sprzątaczy, poświęca się pracy nad World of Warships. Ma jeden wspólny cel. W zasadzie każdy gra na co dzień w naszą grę i śledzi informacje o niej. Czujemy się jak jedna wielka rodzina.

Warto wspomnieć, że Lesta Studio to jednak weterani funkcjonujący w multimediach już od 1991 roku. Na początku XXI wieku zajęli się produkcją gier, zaś w 2014 zawiązali współpracę z Wargamingiem, czego efektem były wielkie starcia okrętów wojennych. Od tego momentu, zespół miał wszystko jasno sprecyzowane i zaplanowane, a niezły sukces World of Warships nie był przypadkowy, jak przyznaje Volkov:

Szczerze mówiąc, plan takiego rozwoju był od początku. Najpierw musisz oczywiście odnieść sukces, a potem musisz po prostu na tym wyrosnąć. Spodziewaliśmy się dynamicznego wzrostu zatrudnienia, zwłaszcza przy grze, która jest aktualizowana i zyskuje nowy kontent co 4 tygodnie.

Dziś Wargaming Saint Petersburg działa jak dobrze naoliwiony mechanizm, z własnym studiem dźwiękowym, międzynarodowym zespołem zajmującym się sprawdzaniem zgodności modeli 3D swoich statków z autentycznymi okrętami epoki oraz osobną drużyną przygotowującą budowaną zupełnie od podstaw wersję na konsole. No, wyjątkiem mogą być schody prowadzące donikąd, taki żart budowniczych biura, który nie wiedzieć czemu wzbudził wśród dziennikarzy największe zainteresowanie.

Historyczni detektywi

Wspominałem o specjalnym zespole pilnującym zgodność historyczną z prezentowaną w grze technologią. To wbrew pozorom bardzo ciekawa fucha, okazuje się bowiem, że "lokalni historycy" weryfikują pracę designerów, konfrontując ją nie tylko z dokumentacją, ale również sprawdzając co się da empirycznie. O swojej pracy opowiada Sergey Gornostaev, starszy specjalista ds. Militariów oraz kontaktów z muzeami. To facet idealnie nadający się do swojej roli, bowiem pochodzi z rodziny o długiej tradycji w marynarce, a sam ma wykształcenie historyczne.

W naszej pracy staramy się odnaleźć tak dużo odniesień i materiału źródłowego dla naszych statków, jak to tylko możliwe. Od schematów, poprzez zdjęcia historyczne, dokumenty, opisy tekstowe, aż po osobiste wizyty w muzeach i na statkach. Nie w każdym przypadku jest to możliwe i czasem mamy szczęście, jeśli w ogóle będziemy mieli kilka rysunków okrętu. Czasem szukamy też pojedynczych elementów znajdujących się niegdyś na statku, a teraz dostępnych w konkretnym muzeum. Wówczas wysyłamy na miejsce osobę z naszego zespołu, żeby je sfotografowała. Nie do wszystkiego łatwo dotrzeć, zwłaszcza że w trakcie II wojny światowej wiele statków zostało zniszczonych, zaś po niej rozebranych, oddanych lub sprzedanych. Np. w wypadku floty rosyjskiej musieliśmy polecieć do Chin, gdzie znajdują się 4 sprzedane niszczyciele.

Ich poziom zaangażowania imponuje - to rodzaj zespołu śledczego niejednokrotnie podróżującego do różnych, nawet egzotycznych zakątków na ziemi, bowiem dokumentacja oraz zachowane egzemplarze/rekwizyty po II powędrowały w różne odległe miejsca.

Ale to nie jedyny interesujący zespół. Podobno w biurze zawsze znajdziemy kogoś z ekipy zajmującej się implementacją aktualizacji i nowej zawartości. Nie bez przyczyny, bowiem twórcy WoW narzucili sobie ambitny plan dorzucania nowego kontentu co 4 tygodnie. Dla gry free-to-play jest to kwestia wręcz kluczowa dla utrzymania zainteresowania wśród graczy. 

Obecnie firma skupia się na wprowadzeniu istotnych zmian w funkcjonowaniu na polu walki lotniskowców (co może mieć wręcz rewolucyjne znaczenie) oraz eksperymentuje z okrętami podwodnymi, których nigdy w grze tak naprawdę miało nie być. Pojawią się one póki co w formie haloweenowego eventu i wyłącznie w trybie kooperacyjnym (czyli tak daleko od kluczowego kompetytywnego PVP, jak to tylko możliwe). I choć każdy w studiu oficjalnie mówi mi, że nawet nie myśli o wprowadzenia okrętów podwodnych do głównych trybów gry, to nie da się ukryć, że wspomniany event będzie dla twórców swoistym wskaźnikiem oczekiwań graczy. A na nie trzeba zwracać szczególną uwagę, jak opowiada mi Philip Molodkovets, live producer World of Warships:

Miałem do czynienia z całym przekrojem graczy w naszej społeczności. Ze względu na naturę WoW, położeniu nacisku na kompetytywne PvP, mamy oczywiście sporo graczy hardkorowych, skupionych na tym, żeby być najlepszymi. Studiują oni taktyki oraz oglądają materiały wideo. Wykazują się oni o wiele bardziej emocjonalnym podejściem do zmian i jestem przekonany, że bardzo emcojonalnie zareagują na te, które obecnie testujemy. Jednocześnie odbyłem już mnóstwo spotkań z graczami i widzę też, jak duża część społeczności ma bardziej casualowe podejście - chce po prostu wysadzać statki wroga w powietrze. To o tyle ciekawe, że opinie obu grup na temat gry są skrajne. Niektórzy chcą, żeby gra była bardziej skomplikowana i tak naprawdę nazywają aktualnie World of Warships grą arcade. Dla innych, bardziej przyzwyczajonych do gier akcji, nasza jest trochę zbyt skomplikowana.

Dla studia jest to więc stała praca nad swoim tytułem i stałe balansowanie między oczekiwaniami hardkorowców i bardziej casualowych graczy.

Wargaming Saint Petersburg zdaje się na każdym kroku skromnym studiem skupionym na swojej być może najważniejszej marce w historii. Widać, że są oddani temu, co robią i nie tracą czasu spijanie śmietanki ze swoich sukcesów (w dość niszowym, trzeba zaznaczyć, gatunku). Po prostu robią wszystko, by uczynić World of Warships lepszą grą. Efekty ich pracy jak zwykle zweryfikują gracze. Sankt Petersburg wydaje się idealnym miejscem dla takiej ekipy - pięknym i monumentalnym, z pogodą tak zmienną i nieprzewidywalną, jak samy rynek gier free-to-play.

 

cropper