Hyde Park. Twój ulubiony exclusive na Nintendo Switch?

Hyde Park. Twój ulubiony exclusive na Nintendo Switch?

Rozbo | 26.05.2018, 09:00

No pewnie, nie mogło przecież zabraknąć pytania również o Switcha, skoro pytaliśmy Was już i o PS4 i o XOne. Jesteśmy tacy przewidywalni... ale dzięki temu macie szansę się wypowiedzieć na temat Waszej ulubionej gdy na genialną konsolę Nintendo. Dajcie znać w komentarzach, tymczasem my życzymy Wam udanego weekendu!

Rozbo: Poprzedni tydzień w Hyde Parkach znów opanował na chwilę Perez ze względu na mój wyjazd na event Call of Duty: Black Ops 4. Cwaniaczek się w tekście upominał o prezenty z Los Angeles... to mu przywiozłem "Perłę" z marketu obok redakcji. A co mi tam! Mam gest! Niech ma coś chłopak z życia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tymczasem był to mój drugi wypad do Miasta Aniołów w życiu i drugi raz przekonuję się, jak bardzo dziwni są ci Amerykanie. Chodnikami chodzą tam jedynie turyści i bezdomni, słynna Aleja Sław to takie trochę Krupówki, tylko że w wersji słonecznej, a żarcie potrafi powalić byka. Przykład? W słynnej w USA śniadaniowni Dennys zamówiłem shake'a. Dostałem jedną szklankę plus dolewkę, 2 x 1000 kalorii. Do głównego dania nawet niemal nie dotarłem... Niemniej, choć samo miasto nie jest tak interesujące jak na filmach, to sami jego mieszkańcy już tak. Cały przekrój najróżniejszych ras, kultur, sposobów na życie oraz stylów ubierania. Hitem wyprawy była nasza przewoźniczka z Lyfta (lokalna konkurencja Ubera) - na oko 70-letnia afroamerykanka, która miała w aucie prawdziwy pierdzielnik, przyspieszała do setki w 3 sekundy swoją kilkunastoletnią mazdą i gibała się w rytm puszczanych głośno w radio gęstych rapów. Dokładnie w tamtym momencie naprawdę poczułem, że jestem w Ameryce :-)

W tym tygodniu z kolei otrzymaliśmy od Was, drodzy czytelnicy, dość srogiego liścia na otrzeźwienie. Na forum i w kilku innych miejscach rozgorzała dyskusja nt. profesjonalizmu naszych redaktorów i publikowanych przez nich treści. Brałem udział w tej dyskusji i muszę przyznać, że do tematu podszedłem bardzo osobiście, bo PPE to część mojej codzienności. Ta dyskusja i Wasze uwagi były bardzo potrzebne i za wszystkie bardzo dziękuję. Nie zgadzam się ze wszystkim, co piszecie (i niektóre opinie oraz "porady" rozwiązania pewnych problemów są naprawdę bezpodstawne i krzywdzące), ale na pewno wszystko analizuję zarówno ja, jak i pozostali członkowie ekipy. Mamy kilka pomysłów na polepszenie jakości, ale jak to się wszystko rozwinie, to się okaże w niedalekiej (mam nadzieje) przyszłości. Tymczasem jeśli macie uwagi, zawsze śmiało możecie do mnie uderzać. Przyjmę na klatę i postaram się znaleźć wraz z resztą satysfakcjonujące rozwiązanie.

Pytanie tygodnia: Zdecydowanie, bezapelacyjnie, nieodwołalnie i bezdyskusyjnie The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Jestem absolutnie oczarowany i zakochany w tej grze. To przygoda, o jakiej zawsze marzyłem. A fakt, że można ją przeżywać dzięki trybowi przenośnemu w każdym miejscu, jest jeszcze dodatkowym bonusem, którego nie sposób przecenić.


LadyDiesel: Kolejny piękny majowy tydzień za nami, koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, młodzież szczęśliwa, ale nikt nawet nie podejrzewa jak bardzo na ten czas czekają nauczyciele. Koniec czerwca to niewątpliwie najlepszy moment w moim kalendarzu. Powoli zaczynam czuć wakacje i to co się z nimi wiąże, czyli rzucenie podręczników i pomocy dydaktycznych w jakiś ciemny kąt. Zmęczenie materiału daje się we znaki, dzieci z roku na rok coraz bardziej rozpuszczone a przepaść między nimi i nami (nauczycielami) pogłębia się w zastraszającym tempie. Nie wiem jak muszą się czuć wszystkie ciała pedagogiczne po 50tce ale ja, chociaż staram się „nadążyć” za uczniami i być na czasie, nie potrafię czasem zrozumieć myślenia tych małych istot.

Wczoraj wróciłam ze szkolnej wycieczki, której jedną z atrakcji był Szlak Orlich Gniazd na Jurze, do tego Ogrodzieniec, Pustynia Błędowska i miejsce, o którym to kilka dni wcześniej zgadaliśmy się z jednym użytkownikiem PPE – a chodzi o Kopalnię Soli Bochnia. Jeśli faktycznie zlot w tym roku odbędzie się właśnie tam, gratuluję Flaczkowi wyboru miejsca – strzał w dziesiątkę  W pierwszą stronę będziecie mieć z górki, ale współczuję wydostania się na zewnątrz, szczególnie po spożyciu…

Ale wracając do tematu młodzieży. Pomijam fakt, że dzieciaki nie potrafią spędzić 15min bez korzystania z Messengera, Facebooka i gier mobilnych. Nie wspomnę o 2624325 selfików, które każda uczennica musiała zrobić z innym filtrem (tak, namówiły mnie na jedno, to był błąd, teraz to wiem). Ale o tym, że piosenkę Sławomira puszczali na przenośnych głośnikach non stop przez 3h muszę napisać. Do tego poleciało kilka kawałków, których nigdy wcześniej nie słyszałam – pamiętam tylko imię Jessica z jednej z nich. Nie wytrzymałam – złapałam za telefon szkolnego DJ’a, który do plecaka wrzucił 4 naładowane power banki, więc mógł sobie pozwolić na używanie swojego Myphona z takim natężeniem i włączyłam kawał starej, dobrej muzy. Jak nie trudno się domyślić, gdy tylko wróciłam na swoje miejsce z tylnej kanapy zaczęły dobiegać inne, niż zapodane przeze mnie nuty. Tak. To była znów „Miłość w Zakopanem” :-)

Jak dobrze, że posiadam aktualnie na stanie własne potomstwo, które zasypia przy takich hitach, jakich słucha jego mama a gdy tylko w samochodzie słyszy słowa refrenu „Rollin”, charakterystycznie zaczyna machać łapką. Pewnie jak dorośnie, wyrobi sobie własny gust muzyczny, ale za disco polo zacznę obcinać kieszonkowe, jak babcię kocham!

Pytanie tygodnia: No niestety nie posiadam Switch’a, chociaż bardzo tego żałuję, bo to jest całkiem przyjemny sprzęt. Miałam z nim mały romans, który trwał 2 godziny i akurat przyszło mi grać w najnowszą Zeldę. Fajna sprawa i chyba wielu się zgodzi, że to jest właśnie najlepszy exclusive. (Nie mam porównania, bo w nic innego nie grałam). Sama nie ogarnę dwóch konsol, ale dziecko jak trochę podrośnie to taki prezent kiedyś dostanie, żeby nie musiało katować Fortnite’a na telefonie…


drPain: Społeczność PPE jest niesamowita. Już nawet nie chodzi mi o ludzi, z którymi miałem przyjemność przeżyć chyba najlepszy w moim życiu alko melanż. Co więc mam na myśli? Otóż jakiś czas temu odezwał się do mnie jeden z tutejszych użytkowników. Poinformował mnie on, iż niedługo zamierza odwiedzić moje miasto i w związku z tym możnaby się jakoś ustawić. Minęło trochę czasu i dał mi znać kiedy dokładnie pojawi się w mojej okolicy. Akurat tak się złożyło, że tego dnia miałem wolne, a dodatkowo byłem dzień przed swoimi urodzinami. I tu zostałem ogromnie zaskoczony. Kilka dni później ten dobry człowiek podesłał mi w wiadomości prywatnej dokładniejsze szczegóły co do naszego spotkania oraz... Zaprosił mnie na obiadek do Vikinga (jak się później okazało, bardzo sympatyczny lokal). Chciał mi zasponsorować ten posiłek. Po wstępnych oporach ostatecznie się zgodziłem. Pojawiłem się w ustalonym miejscu o ustalonej godzinie i doznałem niemałego szoku. Przywitała mnie czteroosobowa rodzinka. Mąż wraz z żoną oraz dwie córy. Czekając na jedzonko troszkę porozmawialiśmy. Wszystko kręciło się głównie wokół gier, bądź portalu.  Praktycznie z każdym z członków tej rodzinki zamieniłem kilka słów. Po sytym, nieprzyzwoicie smacznym obiadku zostałem zapytany, czy mam jeszcze trochę wolnego czasu. Jako, iż na ten dzień nie miałem już żadnych innych planów, wybraliśmy się spacerkiem do galerii handlowej. Trochę powłóczyliśmy się po obiekcie i dałem się wyciągnąć na seans nowych Avengersów. Miałem zakaz płacenia za cokolwiek. Film okazał się potężnym sztosiwem. Odprowadziłem moją nową rodzinę do miejsca ich noclegu (było to akurat po drodze do mojego mieszkania) i pożegnaliśmy się. To był piękny dzień. W życiu nie spodziewałbym się takiego gestu ze strony kogoś z kim jedynie zamieniłem kilka słów na portalu o gierkach. Dzięki za wszystko Yuri!

W pracy mam jakiś popieprzony tydzień. Pięć dni po dwanaście godzin (dziesięć w niedzielę). Następnym razem będę musiał bardziej uważać przy układaniu grafiku. W teorii moja praca nie należy do ciężkich, aczkolwiek taki maraton potrafi wymęczyć. Na szczęście od dłuższego czasu trafiają mi się zadziwiająco sympatyczni klienci. Marne to jednak pocieszenie, gdyż od piątkowych godzin popołudniowych prawdopodobnie (piszę to w piątek o 4 rano) jestem szczęśliwym posiadaczem mojej najbardziej oczekiwanej tegorocznej premiery. Weekend w pracy, więc raczej tego Detroita za bardzo nie ogram. Już tylko muszę wytrzymać do poniedziałku. Minimum 4 dni wolnego :)

Pytanie tygodnia: I tu pojawia się pewien problem. Nie posiadam żadnego tytułu ekskluzywnego na swoim Pstryczku (Street Fighter się liczy?). Mario Kart? Zelda? Przecież to jest również dostępne na Wii U. Nowy Mario, czy Xenoblade? Nie interesują mnie te pozycje. Delikatnie więc oszukam i wybiorę ostatnie przygody Linka. Jeszcze nie ukończyłem tego małego arcydzieła, lecz z czystym sercem mogę go nazwać grą generacji. Ogromny, wspaniały, baśniowy świat, który można zabrać wszędzie. Masa mikro zależności, ogromna dbałość o detale, przyjemny system walki i rewelacyjna oprawa audiowizualna. Takie perełki nie są częste, co oznacza, że tym bardziej pownniśmy je doceniać. Prawidziwa gra z duszą. Jeden z podstawowych powodów do zakupu Switcha.


Person: W tym tygodniu mija miesiąc, odkąd jestem na kancelarii czy też czasami zwanym okienku podawczym. Ostatnio podczas wprowadzania pisma przypadkiem zamiast skopiować krótki opis pisma do przekierowania, wkleiłem odpowiedz na pw, następnego dnia dzwoni do mnie kolega z urbanistyki i mówi "słuchaj dostałem pismo na edz z tytułem …"(treść wiadomości prywatnej)". Oczywiście pierwszą reakcja był śmiech i wytłumaczenie, dlaczego tak się stało. Dobrze, że można edytować sprawy w systemie obrotu dokumentów i cała sytuacja nie stworzyła problemu, jedynie uśmiech na twarzy. Doszło mi co nieco obowiązków domowych, ze względu na gorszy stan mojego dziadka. W czwartek dla przykładu robiłem przy ulgach oraz ogólne prace w sadzie, który na całe szczęście nie jest wielki. Przez cały ten tydzień jak pograłem w GoW-a z godzinkę to będzie wszystko, tak samo w Elite'a może ze dwie, robiąc jakieś misje transportowe. Nadal choruję na temat hotasa ale się wstrzymuje póki co, niestety jeszcze nie dotarł enkoder, który zamówiłem. Od paru dni myślę nad większym zakupem a właściwie nad samochodem. Pewnie dopiero pod koniec roku, bądź w przyszłym albo za dwa lata. Jak to mówią - pożyjemy, zobaczymy. Mam nadzieję, iż w tą niedzielę uda mi się zrealizować plan wycieczki rowerowej do Mszczonowa, alternatywnie może być do Pruszkowa, ewentualnie do lasu kabackiego. Mam nadzieję zrobić trasę około 80 km, staram się, aby kolejna trasa była dłuższa od poprzedniej. 

Pytanie tygodnia: Niestety nie posiadam 'przełączniczka' i pewnie nie będę go miał głownie ze względów finansowych, wolał bym kupić hotasa albo odłożyć na inny cel. Inną sprawą jest to, że biblioteka tytułów Nintendo nigdy jakoś mnie nie przyciągała zbytnio. Gdybym miał nadmiar pieniędzy pewnie bym ją miał, bo uważam, iż Switch jest bardzo ciekawa konsolką. 


Alexy: Całkiem przypadkiem udało mi się w czwartek wyrwać do kina. Zwykle jest to problem z racji dzieci, których jeszcze samych w domu zostawiać nie możemy. Tym razem udało się je przekazać dziadkom i udało się - mieliśmy z lubą wolny wieczór. Jakież było moje pozytywne zdziwienie, gdy się okazało, że w kinach puszczają "Hana Solo". Bez wahania dokonałem rezerwacji i udaliśmy się do Multikina. Żona sklepom jednak nie przepuści, a że w obecnych czasach kompleksy kinowe znajdują się w centrach handlowych, to po raz kolejny popełniłem ten błąd, że dałem się naciągnąć na odwiedzenie „tylko jednego sklepu”. Bez wchodzenia w szczegóły portfel po raz kolejny udało się odchudzić, a że była promocja - jak się później okazało, że po wyżej pewnej kwoty dają 50% rabatu…. to ledwo zdążyliśmy wchodząc do sali 25 minut po „ustawowej” godzinie rozpoczęcia seansu. Usiadłem, skończyła się ostatnia reklama i … pokazał się niebieski napis na czarnym tle. Ponieważ wszystko działo się względnie spontanicznie, nie miałem wobec projekcji szczególnych oczekiwań. Ot - udało się wyrwać z domu bez dzieci, czas na relaks. Sala kinowa zapełniona była nie więcej jak w 50%, co było dobrym znakiem, niemniej akurat gość obok - akurat jeden jedyny na całą salę - emocjonalnie co chwile wyrażał swoje doznania z wydarzeń na ekranie - bywa, filmu mi na szczęście nie zepsuł. Film mi się podobał, warto go także w kinie zobaczyć, bo jednak efekty specjalne, przestrzenie i akcja - warte są możliwie największego ekranu. Fabularnie jest to luźna przygoda pokroju Indiany Jones’a, nie przesadzono z dowcipem - nic na siłę. Co ciekawe - zakończenie daje szansę na kontynuację, która bardzo by mnie ucieszyła. Aktorsko do nikogo bym się nie przyczepił, a do głównego bohatera przyzwyczaiłem się już po paru minutach. Emilia Clarke wygląda ładnie i otrzymała także ciekawą rolę. Mocną stroną dla fanów gwiezdnych wojen jest na pewno bardzo wiele nawiązań do późniejszych wydarzeń, znanych chociażby z piątej części sagi. Uśmiech z tym związany więcej niż kilkakrotnie pojawiał się na mojej twarzy. Dla fanów pozycja obowiązkowa, dla pozostałych osób po prostu fajna przygoda i odskocznia od codzienności. Film nie jest tak mroczny jak Rogue One i chyba tylko dlatego przygody Jyn Erso oceniam nieco wyżej. 

Pytanie tygodnia: Mój ulubiony ex na Nintendo Switch nie istnieje. Nie istnieje ponieważ nie mam Nintendo Switch. Nie mam Nintendo Switch, gdyż nie ma exa dla którego bym tą konsolę kupił. Pętla zamknięta - śledzę jednak, co się dzieje na rynku i nie wykluczam, że taki tytuł się pokaże. Nowa Zelda do mnie nie „przemówiła” mimo wielu pochlebnych opinii, podobnie nowy Xenoblade - a to są jak dla mnie w chwili obecnej najmocniejsze tytuły, jakie bym na tej platformie pośród szeregu innych dobrych wymienił. Dobrych, a ja czekam na jakiś „killer” zestrojony pod to, co sam lubię najbardziej. Po prostu - ta bardzo sympatyczna konsola wraz z jej mobilnością nie została zaadresowana do mnie, jako odbiorcy. Samą konsolę bardzo szanuję za jej odmienność i kibicuję nie mniej niż pozostałym producentom konsol na rynku. 


Mashi: O cholera - minęły już 23 lata! 23 lata, od kiedy ja "poszedłem do PKŚ". Kiedy niedawno do tego sakramentu przystępowała moja córka, lekko się wzruszyłem. Patrząc na nią widziałem siebie w tamtym czasie - zdenerwowanego, zamyślonego (a jakże - prezentami!) i lekko przestraszonego. Niemal przez całą uroczystość rozmyślałem o tym jak ulotne są dni, jak szybko mija nam życie i dlaczego warto z niego korzystać. Po powrocie do domu odnalazłem kasetę z nagraniem mojej komunii. W poniedziałek udałem się do zakładu fotograficznego, aby zawartość vhs przegrał na płytę BD. Cofnąłem się w czasie o 23 lata... Moda jaka wtedy panowała, fryzury, samochody, klimat - WOW - zupełnie inna epoka. Jeśli macie w swojej kolekcji jakieś stare nagrania, to warto od czasu do czasu rzucić na nie okiem. Coraz mniej takich pamiątek jeszcze się ostaje...

Wracając na chwilkę do rzeczywistości - piątek (wczoraj) nie zaczął się najciekawiej. Żona zadzwoniła z informacją, że ktoś jej na parkingu "przytarł" zderzak. Korzystając z funkcji teleportu, pojawiłem się na miejscu zdarzenia w 8 sekund. Sprawcy oczywiście nie było, więc pozostało zgłosić szkodę z AC. Wszystko poszło sprawnie, a miły Pan z serwisu stwierdził, że choć to tylko powierzchowne zadrapanie, to wymienią cały zderzak na nowy, żeby przy późniejszej, ewentualnej odsprzedaży jakiś Miras nie zarzucił, że auto koziołkowało ;) Dobrego weekendu Panie i Panowie! Niech Wam się ściele!

Pytanie tygodnia: Słicz? Nie dzięki gram na WiiU, czyli wcześniejszej wersji tej konsoli :) Myślę, że wiele się nie pomylę, jeśli wskażę ostatnią Zeldę, która mimo swoich ułomności jest fantastyczną pozycją, potrafiącą wciągnąć gracza na wiele godzin. W pewnym sensie ta gra wyleczyła mnie z niechęci do sandboxów, które są plagą ostatniej generacji. To chyba tyle - więcej wartych uwagi gier (dla mnie przynajmniej) Słicz po prostu nie ma..


Rayos: Odkładałem ten moment i odkładałem, aż w końcu dłużej lepiej było tego nie robić. Po roku odmawiania w końcu poszedłem do alergologa, bo ataki duszności zaczęły się robić uciążliwe i częstsze i jakoś zacząłem silniej reagować na roztocza, kurze, pyłki itd. itp. Wróciła mi astma i silniejsza alergia po ponad 10 latach od zaprzestania leczenia... mam nadzieję, że tylko chwilowo i zaraz mi się polepszy, w przyszłym miesiącu odczulanie, obecnie biorę typowe leki na alergie, przeciwhistaminowe, wziewy na astmę. No i faktycznie jest lepiej po lekach, tylko one raczej pomagają mi znieść uciążliwe reakcji niż faktycznie organizm leczyć. No ale na ten moment mogę przestać myśleć o oddawaniu krwi, a to był główny powód dla którego nie chciałem do lekarza pójść. "Czynni" astmatycy nie mogą oddawać krwi. Cierpię bardzo z tego powodu, bo lubiłem pomagać ludziom w ten sposób, czułem, że robię coś dobrego dla innych, a teraz prawdopodobnie mi to przepadnie do końca życia. Świetnie...

Zmieniamy powoli mieszkanie na większe i kurczę, póki co obejrzałem dwa mieszkania tylko i jak jedno odpadło praktycznie od razu, tak drugie z ciężkim sercem "oddałem". Śliczne, nowe, ładne, klima, balkon, no cudo wszystko. Ale cholera jasna za małe. Niby 10m2 więcej niż mamy teraz, ale w ogóle tego nie czuć. Poszukiwania trwają, mamy na oku kolejne fajne mieszkania, ale czuję, że tego pierwszego nic nie pobije. Zresztą, przeprowadzka. Cieszę się, że pozbyłem się większości gier i konsol bo przeprowadzka będzie choć trochę mniej uciążliwa ale i tak w takich chwilach doskwiera mi bardzo brak samochodu. Trzeba będzie w końcu jakiś pojazd kupić, bo ostatnio coraz częściej czuję, że by się przydał. Zaczynam mieć dość podróżowania wszędzie pociągami i autobusami. 

I na koniec - mam serdecznie dość RODO. RODO w pracy, RODO na PPE, dziesiątki maili z RODO od różnorakich stron, niech to się już skończy! 

Pytanie tygodnia: Switch ma tyle dobrych gier, że naprawdę ciężko mi wybrać taką jedną najlepszą. Ale powiedzmy, że Xenoblade Chronicles 2. Albo Zelda: BOTW. Obie ogromne, obie wciągające, obie przepiękne. A jak Rozbo ma się czepiać [czepiam się ;-) - Rozbo], że wybrałem dwa, to z tej dwójki faworyzuję Xenoblade :)


 

Daaku: Mało brakowało, a odpuściłbym sobie naprawdę ciekawy event. Początkowe fluktuacje pogodowe sprawiły, że mój wypad  na Warszawski Festiwal Piwa stał pod znakiem zapytania - całe szczęście spakowana w torbę "na wszelki" nieprzemakalna kurtka okazała się wystarczającym zabezpieczeniem, a sama wyprawa na Stadion Miejski Legii zwyczajnie wypaliła. Piwa kraftowe na parterze, toalety (i stoły z piłkarzykami w zasadzie) na piętrze pierwszym, a na drugim - impreza właściwa. W przeciwieństwie do targów growych taki rodzaj imprezy, na której 95% uczestników jest na lekkim rauszu, w ręce warto mieć przy sobie własne szkło, pokale, shaker czy co innego, a zionące z oddechów procenty wydają się rzeczą kompletnie naturalną - atmosfera cokolwiek nietypowa. Mnóstwo wystawców, nazw i terminów, wśród których taki chmielowy noob jak ja w dzień powszedni się nie obraca, ale w niczym nie pozwoliło mi to w czerpaniu pełnymi haustami (pun intended) z atmosfery całego wydarzenia. Kto preferuje pilsy, ipy i lagery ten w środku odnalazł się od razu, ale ja celowałem w egzotykę, stąd też do mojego szkła co rusz lądowały wynalazki z mango i marakują, coś na bazie herbaty earl grey, wykręcający mordę kwasioch na owocach leśnych czy coś z "whisky" z nazwie, czego pierwszy haust od razu znajomo palił w gardło niczym pewien inny rodzaj trunku. A na koniec, aby nieco zabić krążące po głowie demony, uraczyłem się przepysznym ramenem na foodtruckowym stoisku Akita Ramen, które to było niejako drugim głównym powodem, dla którego w ogóle tu zawitałem. Gruby makaron, szarpana wołowina i duże kawałki nori skoncentrowane w małej misce zupnej to coś, co - pomimo małego wolumenu - nasyciło mnie na potęgę i sprawiło, że przez dłuższą chwilę nie mogłem złapać tchu. I szkoda tylko, że w międzyczasie nie udało mi się sprosić na imprezkę znajomych - całość trwa od czwartku do soboty, a że szósty dzień tygodnia mam stricte pracujący, to zmuszony byłem raczyć się trunkami w samotności. Z drugiem strony - przechylanie pokala na trubunach stadionu piłkarskiego to coś, co wcześniej zrobiłem tylko raz, taże i taką przygodę warto odnotować. W tym miejscu podziękowania i jednoczesne przeprosiny dla Rozba, który skłonny był przyjąć tekst w nieco do HP w nieco późniejszym terminie, bo jak to ująłem wusprawiedliwieniu - "przyjemność wzięła górę nad obowiązkami" ;)

Pytanie tygodnia: Switcha nie posiadam, więc na pytanie nie odpowiem. Nieco powiązany jest z tym fakt, że na razie nie ma na tym hybrydowym sprzęciku żadnego tytułu, który sam z siebie zachęciłby mnie do kupna nowej konsoli. Jasne, są tu wynalazki pokroju Skyrima, Dooma czy LA Noire, ale porty możliwość zagrania w porty wcześniej stricte stacjonarnych gier to trochę za mało, aby oszwabić mój portfel. Z zapowiedzianych gier czekam na Let's Go Pikachu/Eevee! - jeżeli żerowanie na nostlgii pierwszogenowców okaże się wystarczająco silne, to może będzie to dla mnie wystarczający argument. Póki co - Vita/3DS wciąż wystarczają mi w kwestii rozgrywki przenośnej.

.

Źródło: własne
cropper