Hyde Park. Czy interesujesz się e-sportem i czy śledzisz rozgrywki?

Hyde Park. Czy interesujesz się e-sportem i czy śledzisz rozgrywki?

Rozbo | 03.02.2018, 09:00

Czy tego chcemy czy nie, e-sport rośnie w siłę i jest coraz bardziej obecny w powszechnej świadomości. To wielkie pieniądze i ogromna rzesza fanów. Ciekawi nas, co Wy o tym zjawisku sądzicie. Dajcie znać w komentarzach, natomiast my tradycyjnie życzymy Wam udanego weekendu.

Perez: Tydzień pod znakiem komunikacji miejskiej – auto żony się naprawia, a ja jako przykładny mąż (i wcale nie było żadnych nacisków!) oddałem jej swój samochód i przesiadłem się do autobusu. W sumie, pomijając niewielkie opóźnienia, to całkiem przyjemnie – bez tłoku, wygodnie, no i można było poklikać więcej w telefonie, a tam do łaski powróciła niepozorna gierka 2048 – łączymy kwadraty o tej samej wartości liczbowej, ta się sumuje, tworząc kolejny kwadrat o nowej wartości itd. Proste jak budowa cepa, a wciąga jak diabli. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Netflix to zło! Znowu odpaliłem serial „na chwilę” i znowu skończyło się zarywaniem nocy. Tym razem padło na „Elementary”, czyli kolejna odsłona Sherlocka plus w roli Watsona… Lucy Liu. Model dość dobrze znany – główny bohater dzięki swym nieprzeciętnym umiejętnościom widzi i słyszy więcej, wspomagając znajomego kapitana policji w rozwiązywaniu kolejnych zagadek. Proste, łatwe i przyjemne – dla mnie idealne. Ktoś, kto jak ja jarał się np. Housem, powinien być zadowolony. Tylko pytanie, kiedy to obejrzeć… 5 sezonów po 24 odcinki… Pozostając jeszcze w temacie seriali i filmów – byłem w kinie na „Czasie mroku” – bez szaleństw jak dla mnie. Fakt, fantastyczny Gary Oldman jako Winston Churchill, ale sam film momentami nużył, brakowało mi tego „czegoś”. Z podobnych klimatów zdecydowanie bardziej podeszła mi „Żelazna Dama”.

Pytanie tygodnia: Miałem chwilową zajawkę, gdy przy okazji któregoś z turniejów CS-a obejrzałem ze 3 mecze, ale na tym się skończyło. Fachowa terminologia zupełnie nie dla mnie, same zmagania też jakoś nie porwały (chociaż to pewnie przez to, że nie do końca łapałem, o co biega), więc szybko przyszło, szybko poszło. Aczkolwiek sam e-sport jako zjawisko jest ciekawy – coraz o nim głośniej, coraz go więcej, zastanawiam się, w którą stronę to pójdzie. 


Rozbo: Miałem w tym tygodniu okazję odwiedzić Rzeszów. Muszę przyznać, że jestem zauroczony tak miastem, jak i gościnnością ludzi, którzy tam mieszkają. W jeden dzień niemal o całym Rzeszowie opowiedział mi niejaki Pan Rysiu, pewien szczególny taksówkarz. Facet, którego nie sposób nie lubić, który jedzie 160 po drodze z osiemdziesiątką na tablicy i ścina zakręty, kierując jedną ręką, a gestykulując drugą podczas opowiadania sprośnego dowcipu. Zdążył mnie wtajemniczyć w rzeszowskie życie, poczynając od ostatniego działającego domu publicznego (ok, tylko pokazał gdzie jest, spokojnie) w mieście, poprzez prezydenta, którego jedni nienawidzą, a drudzy uwielbiają (a wszyscy od kilkunastu lat na niego głosują, bo zrobił najwięcej dla mieszkańców), po najsłynniejszy rzeszowski pomnik zwany potocznie Wielką Piz.... Rzeszowianie pewnie wiedzą, o co chodzi. Pozdrawiam Pana Rysia i wszystkich mieszkańców tego niezwykłego miasta!

Pytanie tygodnia: Personalnie nie interesuje się e-sportem. Jestem trochę jak Boniek - nie do końca to rozumiem. Ale, podobnie jak prezes PZPN, nie jestem w stanie tego ignorować. Z dziennikarskiego punktu widzenia, coraz bardziej e-sport pojawia się w zasięgu mojej pracy i po prostu wypada mi zwracać nań uwagę. Poza tym, w odróżnieniu od Zibiego, mimo wszystko jestem w stanie szanować dokonania ludzi, którzy propagują i żyją z e-sportu.


Person: Tak więc minął już tydzień w nowej pracy. Nie jest źle jak na ten moment. Dostałem nawet już pierwsza wypłatę, która w większości będzie przeznaczona na zlot w Gdańsku. Jeśli mam być szczery, nie jest to najlepszy pracodawca na świecie, ale zawsze nauczę się czegoś nowego. Ubiegła niedziela niestety nie skończyła się dla mnie szczęśliwie: wylądowałem na Izbie Przyjęć. Lekarz założył mi trzy szwy na nodze. Tak kończy się połączenie ostrego narzędzia oraz nieuwagi... Cały tydzień kuśtykam niczym kaleka, ale jak to mówią: "za głupotę się płaci" i tak jest i w tym przypadku. 

Jeżeli chodzi o Elite: Dangerous, nie jest źle. Idzie mi całkiem nieźle. We wtorek na przykład szmuglowałem niewolników na dwóch kursach. Zarobiłem jakieś 200 tysięcy CR. Nadal trochę stresuję się samym wlotem do stacji przez dość wąski korytarz transferowy. Co prawda nie udało mi się jeszcze zakleszczyć, ale wszystko przede mną. Na szczęście moja karta graficzna wyrabia, nie przegrzewając się ani nie buchając żywym ogniem. Jeszcze nie wiem jaki kierunek obrać w bezkresnym kosmosie. Na ten moment zajmuję się transportem oraz handlem, lecz za jakiś czas pewnie zmienię kierunek. Muszę przyznać, że ta gra wciąga mnie coraz bardziej. Coś czuję, że niedługo będę planował zakup jakiegoś hotasa (jakby co, to będzie wina Alexa). Nie prędko się to stanie, ale już pewnie zacznę sobie odkładać pieniądze. Jak na ten moment gram na padzie od X360.  

Pytanie tygodnia: Nigdy nie interesowałem się e-sportem. Nie bawi mnie to i nie kręci. Nie mówię, że e-sport jest zły, jednie nigdy mnie nie interesowało oglądanie eventów związanych z nim.


drunkparis: Zrobiło się ciepło, ciepło jak na zimę. Staram się to wykorzystać, póki mogę i od kilku dni biegam wieczorami po parku w celu poprawy kondycji. Ciężko zebrać ludzi na piłkę, więc trzeba sobie samemu radzić. Przyznaję, że sprawia mi to sporą radochę, jak wracam ledwo żywy do domu. Jednak... jak się później dobrze śpi, magia. Tak dobrze, że ciężko się z rana podnieść. Na szczęście kończący się styczeń i cały luty pozwolił oraz pozwoli mi na takie zabawy. Z chęcią bym tak pobiegał do końca zimy, ale to wątpliwe (tak, teraz tęsknie za brakiem śniegu na wyspach). Ulubiona muzyka i dobre kilkanaście minut żwawego dreptania pozwala na dobre odetchnąć od natłoku spraw i problemów.

Powoli również rozglądam się za jakimś konkretnym prezentem dla dziewczyny (nie, nie chodzi o walentynki), ale jak zwykle przy takich zakupach głowa nic nie podsuwa, zero pomysłów. Całe szczęście, że jeszcze mam kilka dni, a chce czymś zaskoczyć, hehe.

Przyznaję, że nowy rok w wielu kwestiach dał pozytywny odzew i liczę, że ta tendencja będzie się jeszcze długo utrzymywać. Styczeń jak najbardziej na plus, ale jak to w życiu, spodziewam się, że tak kolorowo do końca tego roku jednak nie będzie. A może...

Koniec przyszłego miesiąca zapowiada mocne wrażenia. Ten, kto lądował na śliskim lotnisku w Aberdeen, ten wie, o czym piszę. Będzie interesująco, to na pewno. Pewnie znowu trafię na miejsca z rozgadaną starszą parą o tym, jak to w Polsce źle, ale powoli nawet i takie rozmowy są zabawne (choć przyznam, że sporo pada w takich dialogach prawdy). Nastawiony jestem pozytywnie, bo jak tu się nie cieszyć z takiego początku.

Pytanie tygodnia: Nie, kompletnie tego nie czuję. Nie kręci mnie oglądanie, jak inni grają i ze sobą rywalizują. Pewnie miałbym inne zdanie, gdybym bezpośrednio brał udział w takich imprezach, ale ten „sport” mnie nie grzeje w formie widza/fana. Zdecydowanie wolę obejrzeć nożną, tenis (brawo Karolina!) czy inne dyscypliny, które dają mi więcej emocji. Raczej się to nie zmieni, więc pisząc ogólnie: nie grzeje mnie to :D!


Alexy78: Czy byliście kiedyś zmuszeni jechać na urlop? Ja zostałem zmuszony feriami syna. Narty i te sprawy. Praca jednak o człowieku nie zapomni nigdy. Dziennie po kilka telefonów, czasem kilkanaście/kilkadziesiąt. Do tego czuwanie na mailach, odpowiedzi. Dziś rano (piątek) pojawiła się jeszcze sytuacja bardzo awaryjna, pilna i w ogóle pożar na miarę Hindenburga. Siedziałem 2h w łazience z kompem i telefonem (by nie budzić rodziny, a potem by nie dać sobie przeszkadzać kłótniami, która postać z minercrafta jest najlepsza - za dużo maskotek z tej gry dzieciakom najwyraźniej kupiłem, obecnie prowadzi „klipuś wybuchowy”, cokolwiek to znaczy [Mój syn lubi niejakiego "dilera" . Wyobraźcie sobie, jak reagują nauczycielki, jak opowiada o tym w szkole :-D - Rozbo]) robiąc różne notatki, zbierając dane i będąc w kontakcie z Klientem. Zagadnienie, w którym zamieszane była kilka stron i wszyscy oczywiście działali na zasadzie, że „porażka jest sierotą”. Ale dość o tym. Z przyjemnych kwestii związanych z naszym hobby cieszę się, że mam możliwość dziennie w hotelu testować VR różnych marek i różnych gier. Oczywiście sprawdziłem Elite Dangerous, ale i inne pozycje jak Superhot (rewelacja), bądź wyścigi czy też chodzenie na wysokościach. HTC, Oculus lub nowy Samsung z podbitą rozdzielczością to świetne zabawki, a ja zaczynam się orientować co z zakresu VR mi odpowiada, a co zdecydowanie mniej. Synkowi pozwoliłem się w „job simulator” pobawić - nic nie zarobił, ale wypił wirtualny olej samochodowy i potem wirtualnie wymiotował - masa zabawy, mówię Wam ;)

Pytanie tygodnia: nie interesuję się e-sportem prawie wcale. Wolę grać, a niewiele rozgrywek jest dla mnie naprawdę interesujących. Ostatnio kolega pokazał mi kilka filmików z pojedynków w Starcrafcie i z odpowiednimi animacjami pomagającymi się zorientować (statystyki graczy) oglądanie było nawet ciekawe - nie na tyle jednak, by dać się wciągnąć. Dodam, że należę do grupy, gdzie e-sportu nie traktuję jako rodzaju sportu właśnie, ale to już inny temat, którego tutaj roztrząsać nie będę


mashi1986: Wyglądam za okno - wydawać  by się mogło, że to wiosna. Słońce, ciepłe powietrze i tylko panien w kusych spódniczkach brak. No, ale nie można mieć wszystkiego. Ostatnimi czasy zastanawiam się, w którą stronę może podążyć rynek gier wideo. Czy fizyczne nośniki pozostaną w łaskach graczy? Czy konsole zastąpi jakiekolwiek inne urządzenie sygnowane logiem PlayStation, Xboxa, lub Nintendo, które za zadanie będzie miało wyłącznie odtwarzanie gier z tak zwanej chmury? A może jakaś usługa na zasadzie subskrypcji, jak na przykład Xbox Game Pass? Jesteśmy w dość istotnym miejscu, jeżeli chodzi o historię naszej branży - ta w pewnym sensie pisze się na naszych oczach. I choć nie jest idealna oraz taka, jaką każdy by sobie wymarzył, nie pozostaje nam nic innego jak podążać za jej nurtem. Jako jednostka nie mamy niestety wpływu na ukształtowanie rynku i nasz krzyk w większości przypadków pozostanie głuchy. Cóż, prawda jest brutalna. Miejmy za to nadzieję, że chociaż gry będą tego warte.

Właśnie! Przy okazji gier - pierwsze testy Xboxa One X już za mną. Forza Motorsport 7 to małe mistrzostwo wizualne ( i oczywiście gameplayowe ) i warto dla niej doinwestować do mocniejszego sprzętu. Zmartwiło mnie nieco nagrzewanie się obudowy i gorące powietrze, wydobywające się z otworów wentylacyjnych konsoli. Jednak z biegiem czasu problem staje się tak jakby mniej odczuwalny, a znajomi uspokajają -  ten typ podobno tak ma, a wiąże się to ze sporą ilością danych ściąganych na dysk. Po prostu - konsola na początku ma sporo roboty i tyle. Miłego weekendu!

Pytanie tygodnia: Rozbo, to już o skokach mogło coś być. Ponoć Małysz jest teraz w formie i wiatry też ma dobre (dieta oparta o posiłki na bazie fasolki po bretońsku) [LOL - Rozbo]. Nie bez znaczenia jest też nowy wzór aerodynamicznego wąsa, który został już opatentowany przez Polski Związek Narciarstwa. Leć Adam! Leć! Zaraz, zaraz - o czym to było? E-sport? 3 x NIE :)

Źródło: własne
cropper