Najlepsze filmy 2017 roku. Star Wars, Spiderman, Wonder Woman, Blade Runner i dużo więcej!

Najlepsze filmy 2017 roku. Star Wars, Spiderman, Wonder Woman, Blade Runner i dużo więcej!

3man | 29.12.2017, 16:30

To był udany rok dla kinematografii. W kinach pojawiło się naprawdę sporo obrazów wartych uwagi. Do tego stopnia, że wiele się nie zmieściło do niniejszego bogatego zestawienia. Przed Wami najlepsze filmy 2017 roku i każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie.


Zasady poniższego zestawienia są proste: znajdują się tu filmy, które można było zobaczyć w kinach w 2017 roku. Oczywiście przy wyborze znaczenie miały m. in. oceny dziennikarzy i fanów na metacritic oraz imdb, ale także nagrody branżowe i nominacje do nich, chodzi głównie o Oscary. Starałem się też zaprezentować różnorodność gatunkową. Kolejność alfabetyczna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Baby Driver

Tryumfalny powrót Edgara Wrighta po kilku latach przerwy. Tym razem reżyser dostarczył nam kryminalna komedię opowiadającą o młodym mistrzu kierownicy zmuszonym do udziału w napadach. Chłopak ma swoje liczne fobie i fetysze, co jeszcze bardziej pogarsza jego i tak nienajlepszą sytuację. Mnóstwo humoru, sympatyczny bohater, jego piękna dziewczyna, super dialogi i hardkorowe wyczyny za kółkiem – nieoczekiwany hit.

Blade Runner 2049

To jeden z nielicznych filmów w historii, którego powstania niemal nikt sobie za bardzo nie życzył. Zwłaszcza fanom ten sequel wydawał się kompletnie niepotrzebny. Jednak kiedy mamy do czynienia z tak genialnym materiałem źródłowym, a za kamerą staje sam Denis Villeneuve, zaś w głównej roli występuje Ryan Gosling (a w drugoplanowych Jared Leto czy Harrison Ford), efekt musi być co najmniej przyzwoity. Wyszło znacznie lepiej – choć nowy Blade Runner to już nie interpretacyjna rozkosz pokroju oryginału, to jednak jest ważnym rozdziałem w historii tego uniwersum. Ma wady, ma zalety, ale to natychmiastowy klasyk.

Captain Fantastic

Ten intrygujący choćby samym założeniem obraz z najlepszą od lat rolą Viggo Mortensena niesłusznie przeszedł przez kina tak jakby trochę niezauważony, a później w dużej mierze zapomniany. Opowieść o ojcu walczącym o prawo wychowywania swych dzieci na swój własny sposób z dala od cywilizacji i jej udogodnień wzrusza i daje do myślenia, zwłaszcza gdy owe pociechy w zetknięciu ze światem wykazują słuszność polityki ojca – co jednak nie każdemu się podoba, w sumie to nawet nikomu. Oryginalne i mocne, zwłaszcza niektóre dialogi.

Detroit

Mocna opowieść o zamieszkach rasowych w tytułowym mieście mających miejsce w 1967 roku. Niezwykłe połączenie dramatu, paradokumentu i thrillera, pomimo obaw obraz nie straszy moralizatorstwem i ogląda się go z wypiekami na twarzy, a tak zupełnie już przy okazji John Boyega pokazuje, że poza graniem w Star Wars stać go na dużo więcej.

Dunkierka

Wojenny obraz Christophera Nolana nie zawodzi. Jest zupełnie inny od filmów o podobnej tematyce, znacznie bardziej ciężki, mroczny, realistyczny. Jak to u Nalana czasem bywa, znów śledzimy akcję na kilku poziomach narracji, co w połączeniu z brakiem jednego głównego bohatera i wrogiem przedstawionym bardzo bezosobowo daje poczucie zaszczucia i beznadziei, jakie musiały towarzyszyć spychanym do morza alianckim żołnierzom. Mocno wyróżniające się wojenne kino dla nieco bardziej wyrobionej publiki.

Elle

Francuskich filmów nie pojawia się w kinach wiele, ale jak już są, to potrafią zachwycić, a w każdym razie zapewnić niecodzienne emocje i takiż punkt widzenia. Ta opowieść o dojrzałej kobiecie będącej szefową firmy produkującej gry wideo i doświadczającej gwałtu we własnym domu a później prześladowań ze strony zamaskowanego napastnika, który najwyraźniej jest którymś ze znajomych, jest świetnym dramatem wykraczającym daleko poza to jedno traumatyczne wydarzenie. Ogląda się to jak dobry thriller, a sceny przemocy i gwałtu potrafią zaszokować co bardziej wrażliwych widzów.

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Tego tytułu mimo wszystko nie mogło zabraknąć w tego typu zestawieniu. Owszem, ósmy epizod ma pewne wady, na czele z absurdami w fabule, wydarzeniami w skali totalnie mikro (śmieszy ilość sił zbrojnych po obydwu stronach) czy słabymi walkami na miecze lub w kosmosie. Parę innych wpadek by się jeszcze znalazło. Widać też ogólny brak pomysłu na tę nową trylogię (rozwiązanie pewnych wątków to kpina). Nie znaczy to jednak, że nic tu nie zagrało – Star Wars obniżyło loty, ale to wciąż nie najgorsze kino rozrywkowe. Można zrozumieć wkurzonych fanów, ale osoby z dystansem podchodzące do tej franczyzy koniec końców będą się bawić w miarę porządnie.

John Wick 2

Prawdopodobnie najlepszy akcyjniak tego roku. Keanu Reeves ponownie wznosi się na wyżyny baletu łączącego sztuki walki z nieziemskim posługiwaniem się bronią palną, fabuła zaś odsłania przed nami znacznie więcej faktów z funkcjonowania tajemnej organizacji zawodowych zabójców. Udana kontynuacja, choć troszkę wtórna względem oryginału. Oby lepiej to wyszło w nadchodzącej trzeciej części.

La La Land

Zdobywca największej ilości tegorocznych Oscarów, w tym dla najmłodszego reżysera w historii, Damiena Chazelle’a. Obraz, o którym można by książki pisać i prowadzić niekończące się dyskusje i analizy. Dzieło jednocześnie artystyczne jak i rozrywkowe, bardzo szybko zostało ogłoszone jednym z najlepszych filmów wszech czasów, znajdując się wysoko w rankingach prestiżowych mediów. Arcydzieło kinematografii i synonim tego, czym powinien być film doskonały.

Logan

Zakończenie przygód Wolverine’a to jeden z najlepszych filmów komiksowych w ogóle. Mamy tu w zasadzie wszystko, co potrafi zachwycić fanów dojrzałych adaptacji superbohaterskich: jest zapijaczony i złamany życiem Hugh Jackman, jest bolesne pożegnanie się z lubianymi od lat protagonistami, jest troska o najbliższych, do tego dochodzi brudny świat, rozkład i przemijanie, brutalność i poświęcenie. Pożegnanie z Rosomakiem to zarazem najlepszy film o nim. Aż łezka się w oku kręci.

Manchester by the Sea

Ten oscarowy obraz to ciekawa elegia opowiadająca o losach mężczyzny zmuszonego do opieki nad bratankiem po śmierci jego ojca. Casey Affleck stworzył tu świetną kreację zdruzgotanego człowieka, który najpierw co najmniej irytuje nas swoim zachowaniem, a gdy wreszcie dowiadujemy się, jaka trauma z przeszłości stoi za jego postępowaniem, staje się obiektem naszego głębokiego współczucia. Do tego dochodzą inne ciekawe postacie i tajemnice tytułowego miasteczka. Kwintesencja dramatu obyczajowego.

Mięso (Raw)

Kolejny świetny francuski film na tej liście. Raw było przez niektórych niefortunnie reklamowane jako horror, w dodatku próbowano mu doczepić łatkę obrazu skandalizującego za sprawą rzekomo propagowanego kanibalizmu, który podobno przyprawiał widownię o wymioty. W rzeczywistości film co prawda opowiada o wegetariańskiej nastolatce zaczynającej studia i przez przypadek smakującej mięsa, jednakże danie to jest nam podane w sposób, nomen omen, wysmakowany, bez zbędnego epatowania pewnymi treściami, chociaż mocne sceny oczywiście są. Tym niemniej całość to świetna zabawa kliszami horrorowymi i tak naprawdę dramat opowiadający o walce ze swymi skłonnościami. Genialna rzecz, tak podane Mięso to ja uwielbiam.

 

Moonlight

Film nie dość, że kontrowersyjny sam w sobie, to jeszcze „doprowadził” do największego skandalu w historii Oscarów – tak, tego z kopertami. Jeśli odrzucić wszelkie kontrowersje związane z tym obrazem, a więc zasadność wątków homoseksualnych czy też nawet to, czy słusznie obraz ten odebrał La La Land najważniejszego Oscara, to okaże się, iż Moonlight rzeczywiście jest tryumfem współczesnej kinematografii, zwłaszcza w kontekście kina niezależnego. Wizja przemiany człowieka pod wpływem traumatycznych wydarzeń i jego walki ze swoimi pragnieniami, samym sobą, swoją naturą, to jest coś, co potrafi zostawić ślad, jeśli nie w psychice, to na pewno pamięci.

mother!

Niejednoznaczny i niełatwy w ocenie najnowszy obraz Darrena Aronofsky’ego podobnie jak Raw był niepotrzebnie reklamowany jako horror. I chociaż takie elementy się w nim oczywiście znajdują, to jednak całość jest gatunkową mieszanką, gdzie nigdy nie wiadomo, jaki akurat element będzie nas próbował mentalnie znokautować. Wyszło to może i dziwnie, ale i naprawdę smacznie, szkoda tylko, że im dalej w las, tym obszar interpretacyjny się zawęża. Zaś końcówka będąca powtórzeniem pierwszej sceny chyba niepotrzebnie sugeruje jedno jedyne rozwiązanie zagadki… Jakiekolwiek by ono nie było. Można było dać wyobraźni widza większe pole do popisu.

Najlepszy

Oto prawdopodobnie, nomen omen, najlepszy polski film tego roku. Oparta na faktach historia niesłusznie zapomnianego Jerzego Górskiego, mistrza świata w podwójnym triatlonie, jest przedstawiona w niemal amerykańskim stylu, choć samą końcówkę można było, a nawet należało, ukazać w stylu hollywoodzkim. Tym niemniej ta zrealizowana bez zadęcia opowieść o człowieku pokonującym niewyobrażalne przeciwności losu chwyta ze serce i nie chce puścić aż do samego końca, słusznie zostawiając nam w głowie wspomnienie o naszym wybitnym sportowcu.

Spider-Man: Homecoming

Udany reboot przygód Człowieka Pająka na potrzeby kinowego uniwersum Marvela. Udany to zresztą za mało powiedziane – w tym filmie zagrało wszystko. Mamy tu więc z jednej strony restart totalny perypetii Pajączka (wczesne czasy licealne i jego pierwsza dziewczyna), z drugiej zaś umiejętne wpasowanie tego w dziejące się już od lat wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni wielu filmów MCU oraz ich bohaterów. Do tego dochodzi tona dobrego humoru, wiarygodny antagonista, dobre walki, takież dialogi czy też momentami bardzo fajna narracja, dużo by można wymieniać. Marvelowi znów się udało!

To

Stephen King powraca w chwale! A w każdym razie wysoki poziom adaptacji jego powieści. Przecież także w tym roku dostaliśmy żenująco słabą adaptację Mrocznej Wieży, która kazała nam się obawiać o ekranizację To. Na szczęście wszelkie obawy okazały się nieuzasadnione. To z miejsca wskoczyło na listy najlepszych horrorów wszech czasów. Przepis, jaki zastosowali twórcy, okazał tyleż niebezpieczny i kontrowersyjny, co na szczęście trafiający w dziesiątkę: zamiast horroru skrojonego pod klasykę gatunku, dostaliśmy tu tak naprawdę w połowie komedię, bo rozbrajające teksty dzieciaków oraz ich akcje trudno zaliczyć do innej kategorii. Teoretycznie dziwne to połączenie, ale w praktyce sprawdza się wyśmienicie i teraz trudno nawet sobie wyobrazić To jako festiwal ciągłego strachu. Twórcy powieść mistrza grozy podzielili na dwie części, w związku z czym na sequel musimy poczekać, a nawet powycinali pewne wątki, jednak końcowy rezultat jest tak dobry, że bez problemu im to wybaczamy, marząc tylko o kolejnym seansie i ponownym pokonywaniu wraz z bohaterami strachu przed diabolicznym klaunem Pennywisem.

Uciekaj! (Get Out)

Tu z kolei mamy horror bardzo naturalistyczny, wręcz pozbawiony jakichkolwiek elementów fantastycznych (choć wiem, że to trochę naciągane twierdzenie w świetle rozwiązania zagadki fabuły filmu). Już punkt wyjściowy tego obrazu wywoływał znaczne kontrowersje – mamy tu bowiem do czynienia z bodajże pierwszym w historii horrorze opartym na rasizmie. Założenie śmiałe, mające w domyśle pokazać, jak czują się czarni gnębieni przez białych. Można z taką ideą artystyczną polemizować, jednak w praniu sprawdziło się to świetnie, zaś zamiast czarnoskórego bohatera można by tu włożyć przedstawiciela jakiejś innej mniejszości czy ogólnie narodowości lub rasy, gdyż w rzeczywistości wyszedł z tego uniwersalny film, z którym identyfikować się może każdy, komu choć raz w życiu zdarzyło się być choćby na chwilę przedstawicielem mniejszości, czy to podczas dłuższego pobytu za granicą, czy nawet na wakacjach. Mocna rzecz i już mega kultowa.

Wonder Woman

Oto film, o którym mówi się, że odmieni losy „uniwersum” DC. Albowiem historia początków Diany jako Wonder Woman po prostu zmiażdżyła tak krytyków, jak i publikę. To bez dwóch zdań najlepszy komiksowy film tego roku. Muzyka, zdjęcia i montaż na najwyższym poziomie? Jest. Niegłupi scenariusz, nawet śmieszne żarciki, fajnie napisane postacie? Jak najbardziej. Świetne walki, obserwowanie przemiany Diany z naiwnej księżniczki w twardą wojowniczkę? Ależ oczywiście! Nawet twist fabularny się znajdzie. Nie jest to, rzecz jasna, widowisko bez wad, ale nie dość, że przebiło wiele obrazów konkurencji, to jeszcze dało nadzieję na filmy wysokiej jakości także ze stajni odwiecznego wroga Marvela. Pewnie, Liga Sprawiedliwości szybko wróciła do poziomu poprzednich filmów DC, ale to dlatego, że już nie było czasu na zastosowanie rozwiązań z Wonder Woman, bo te produkcje były kręcone niemal równocześnie. Jeśli jednak Warner Bros. na poważnie przeanalizuje przyczyny sukcesu przygody Diany i porażki swych innych komiksowych widowisk, wydaje się prawie pewne, że odpowiednie wnioski zostaną wyciągnięte.

Zabicie Świętego Jelenia

Chyba najlepszy thriller tego roku. A jednocześnie spore rozczarowanie za sprawą samej końcówki, chociaż rzecz jasna znajdą się też tacy, którym się ona spodoba. Sami jednak powiedzcie: czy gdyby w Incepcji Nolan narzucił widzom swoją interpretację wydarzeń, na zasadzie „to był sen” albo „to nie był sen”, byłoby to w porządku w stosunku do widza? Czy nie powinno się nas traktować jak istoty inteligentne, które same potrafią dokonać interpretacji, bez wykładania jej na stół czy odbierania nam możliwości pójścia z analizą w naszym własnym kierunku? No właśnie. Tak więc autor m. in. głośnego Lobstera nie popisuje się w końcówce swego najnowszego dzieła, jednak cała reszta to już cud, miód i orzeszki. Trzeba znać ten trzymający w napięciu obraz.


Jakie jeszcze dobre filmy z tego roku polecacie? Ja prywatnie chętnie bym dodał do powyższej listy np. Kingsman: Złoty Krąg, The Neon Demon, To Przychodzi Nocą, jeszcze by się kilka znalazło, no ale teraz oddaję głos Wam.

cropper