Top 10 najgorszych maskotek w grach wideo

Top 10 najgorszych maskotek w grach wideo

Mateusz Gołąb | 02.04.2016, 10:02

Pamiętacie stare, gamingowe maskotki? Prezentujemy wam 10 postaci, które według nas należą do panteonu najgorszych maskotek w historii gier wideo.

Tym razem podejmujemy w naszej redakcji temat maskotek. W pewnym momencie historii gier wideo były one nierozłącznym elementem marketingowym każdej firmy. Swojego rozpoznawalnego bohatera chcieli mieć nie tylko producenci konsol, ale również deweloperzy, a czasem nawet wydawcy. Niektóre z nich na długo zapadły nam w pamięć, jak Crash Bandicoot i Mario, gdy inne okazywały się na tyle chybionymi projektami, że dzisiaj staramy się raczej o nich nie pamiętać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przypominamy, że jest to jedynie nasza subiektywna selekcja spośród całej masy różnorodnych maskotek i każdy ma prawdo do swojej własnej opinii w tym temacie. Wasze typy na najgorsze maskotki z chęcią przeczytamy, więc tradycyjnie podzielcie się nimi w komentarzach pod tekstem.


10. Master Higgins - Adventure Island

Jest to, prawdopodobnie, najgorszy bohater, jaki wyszedł pod znakiem wydawnictwa Hudson Soft. Ot, zwykły, nijako wyglądający gość z przepaską biodrową, który starał się uratować porwaną przez złego szamana księżniczkę. Nie zmienia to jednak faktu, że Master Higgins wystąpił w kilku naprawdę dobrych platformówkach z serii Adventure Island. Dlatego też, pomimo naprawdę kiepskiego projektu, wylądował na naszej liście zaledwie pod numerem 10. Niestety nie został on na stałe, ani maskotką MSXa, ani też firmy Hudson, która kojarzona jest dziś raczej z pszczółką umieszczona w logotypie lub Bombermanem.


09. Bug - Bug!

Studio Realtime Associates, wyraźnie zafascynowane sukcesem Geksa, postanowiła spróbować przeforsować własną filmową maskotkę. Ekipa dogadała się z Segą, której Saturn potrzebował wyrazistego bohatera mogącego reklamować konsolę i w 1995 roku wypuściła na rynek Bug!. Była to gra o wielkim hollywoodzkim aktorze pod postacią robaczka, który brał udział w zdjęciach do filmu akcji o porwanej królowej. Każdy poziom stanowił inną scenę na planie filmowym, a rozgrywka wyróżniała się spośród innych platformówek możliwością przemieszczania się wgłąb ekranu.


08. Ty - Ty the Tasmanian Tiger

Z pomocą Krome Studios, swoją maskotkę próbowali również wypromować Elektronicy. Niestety Ty okazał się nieco zbyt kliszowo młodzieżowy, a po niezłej pierwszej odsłonie serii, kolejne części traciły nieco na jakości. Była to postać z pewnym potencjałem. Bohater bez problemu rezonował z młodszym pokoleniem i gdyby tylko seria poprowadzona była z odpowiednią rozwagą, to gracze dorastaliby z ciekawym protagonistą. Niestety tak się nie stało i dzisiaj już mało kto pamięta o tasmańskim tygrysie rzucającym bumerangami.


07. Kinectimals - Kinectimals

Rewolucyjna kamera do Xboksa 360 miała umożliwić nam niespotykaną do tej pory interakcję z grami wideo. Wyszło jak wyszło - urządzenie nadawało się jedynie do kilku dobrze zaprojektowanych gier tanecznych. Tymczasem zdążyliśmy już zapomnieć o wirtualnym głaskaniu zwierzątek, które miały być dla Kinecta tym, czym Nintendogs stało się niegdyś dla przenośnego DSa.


06. The Noid - Yo! Noid

Lata 90. były dziwne. Ideałem marketingu w tamtych czasach było zakrzyczenie swojego klienta na śmierci i być może, patrząc z tej perspektywy, The Noid był doskonałą maskotką. Co ciekawe, był to bohater kojarzony głównie z siecią restauracji Pizza Dominium. Pewnego dnia ktoś z działu marketingu postanowił przygotować grę wideo z jedną z najbardziej irytujących maskotek w historii. Tak powstała gra Yo! Noid na NESa, w której wcielaliśmy się w tę dziwną, przebraną w króliczą piżamę postać, która musiała uratować Nowy Jork przed złym Mr. Geenem. Nagrodą dla bohatera była oczywiście pizza marki Dominium!


05. Boogerman - Boogerman: A Pick and Flick Adventure

Nie jestem w stanie objąć swoim umysłem, dlaczego Interplay pomyślało, że bohater oparty o gluty z nosa może sprzedać się jako maskotka. Ekscentryczny milioner Snotty Ragsdale, który nocą zamienia się w nieustraszonego Boogermana wyrusza na poszukiwanie źródła energii machiny czasu pewnego naukowca. Prosta, kolorowa i jednocześnie niezwykle obleśna platformówka nie przyjęła się na rynku, co z perspektywy czasu nie wydaje się dziwne. Z jakiegoś powodu posiadacze praw do gry próbowali w 2013 roku crowdfundować sequel przygotowany na 20 lecie postaci. Oczywiście zbiórka zakończyła się niepowodzeniem.


04. Plok - Plok

Dwa lata zanim powstał Rayman, swoimi członkami rzucał w przeciwników żółto-czerwony Plok. Historia w grze była prosta, żeby nie powiedzieć - prostacka. Ktoś ukradł naszemu protagoniście jego wielką, kwadratową flagę i teraz musi ją odzyskać podróżując wśród wykonanych z różnych materiałów krain. Sama w sobie gra nie była najgorsza. Wyróżniała się kolorową grafiką i ciekawymi umiejętnościami głównego bohatera. Problem w tym, że Plok sam w sobie był marnym projektem i wyglądał niczym prezerwatywa z rączkami i nóżkami.


03. Knack - Knack

Mark Cerny określał Knacka jako mieszankę Crasha Bandicoota, Katamari Damacy i God of War. Niestety, gra okazała się do bólu średnia, a sam projekt maskotki jest prawdopodobnie jednym z najgorszych elementów całej gry. Jako mały robocik, Knack może jeszcze wydawać się uroczy. Gdy jednak urośnie pod wpływem zbieranych po drodze geometrycznych reliktów zaczyna wyglądać jak jedna wielka masa pełna prostopadłościanów, walców i innych ostrosłupów. Trochę szkoda, bo cała reszta świata prezentuje się graficznie niczym przepiękne filmy Pixara. Zmarnowany potencjał.


02. Bubsy - Bubsy

Bubsy to ryś, który powstał jako klon ponaddźwiękowego jeża. Niestety, każda kolejna gra z serii o jego przygodach byłą coraz to gorsza. Dwuwymiarowe tytuły cierpiały z powodu marnych projektów poziomów, zbyt blisko osadzonej kamery, a także zbyt dużego tempa poruszania się bohatera przez co ciężko było utrzymać nad nim jakąkolwiek kontrolę. Bubsy 3D na PlayStation było już kompletną katastrofą. To właśnie z trzeciej, trójwymiarowej i ledwie grywalnej części możecie podziwiać powyższe nagranie. Ryś doczekał się jeszcze pilotażowego odcinka serialu animowanego, który odniósł tak druzgocącą porażkę, że biedną maskotkę zakopano gdzieś w lesie i postarano się, aby nikt sobie o niej nigdy nie przypomniał.


01. Kórliki - Szalone Kórliki

Z początku były śmieszne i towarzyszyły przygodom Raymana. Potem spodobały się graczom i otrzymały swoją własną serię. Z czasem skończyły się pomysły, a markę dalej dojono. A jeszcze później mieliśmy ich dość, bo dotarło do nas, jak bardzo te stworzenia są irytujące i głupie. O Kórlikach z zażenowaniem wspominał nawet jeden z ich twórców, kiedy miałem z nim okazję porozmawiać podczas jednych targów. Są krzykliwe, wszędobylski i wyglądają dziwnie niekomfortowo. Chcielibyśmy, aby zniknęły już na zawsze i nigdy nie wróciły.

Źródło: własne
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper