The Last of Us 2 - gra wielu pokoleń. O polaryzacji i autopromocji

The Last of Us 2 - gra wielu pokoleń. O polaryzacji i autopromocji

Krzysztof Grabarczyk | 17.10.2021, 10:00

Wracamy do postpandemicznego piękna Seattle oraz kolejnego sukcesu Sony. The Last of Us: Part II trafi do streamingowej usługi PlayStation Now. Projekt arcyważny w historii współczesnej branży gier, szeroko pojętego dziennikarstwa oraz wyrażania opinii na stopie różnicy poglądów.

Dawno nie było na rynku gry tak znacznie polaryzującej społeczność. Naughty Dog należy się więc podwójny szacunek. Za obłędny poziom techniczny oraz merytoryczny. Przeciwnicy gry stwierdzą, że nieetyczny. Dla mnie to piękny, ambitny oraz bezkompromisowy epos o ludzkiej naturze. Niezależnie od warunków, rdzenna wola przetrwania i umiejętność adaptacji są kluczem. Potwierdza to skonstruowany przez studio model rozgrywki opierający na action-survival. Możliwości działania często zależą od osobistej percepcji. Przekonajcie się wybierając Przetrwanie lub wyżej. Tytuł oferuje wówczas swoje 100%.Minął ponad rok.

Dalsza część tekstu pod wideo

Seattle ani trochę nie utraciło aury niesamowitego, stworzonego przez naturę i pandemiczną walkę miejsca. Wszystkie mijane budowle - jedne zachowane lepiej, inne niekoniecznie - tworzą pomniki dawnej rzeczywistości, bezpowrotnie zakorzenionej jedynie w głowach tych, którzy pamiętają dawny świat. Narracja środowiskowa tworzy dziesiątki niedopowiedzianych historii, których może już wolimy nie poznawać. Nowogeneracyjne środowisko PlayStation 5 podkreśla walory świata przedstawionego The Last of Us: Part II. Teraz kiedy ponownie odwiedzam Seattle, zastanawiam się czy kiedykolwiek uda się przebić ten artystyczny imperatyw Naughty Dog. Chyba jedynie im samym. 

Witamy w Seattle

The Last of Us 2 - gra wielu pokoleń. O polaryzacji i autopromocji

Seattle. Piękno post-pandemicznego świata to jeden z filarów sukcesu The Last of Us: Part II. Uwielbiam tytuły, w którym narratorem jest świat przedstawiony - w uproszczeniu - z narracją środowiskową. Wcześniej czyniły to m.in. cykl Dishonored czy seria Dark Souls od From Software lub sam Bioshock. Sięgając po Part II trzykrotnie, za każdym razem eksplorowanie sprawiało mi tyle samo frajdy. Dzięki zerowej ikonizacji, przy użyciu jedynie mapy i własnej orientacji w terenie, immersja staje się tutaj namacalna. Choć to rozwiązanie obecne już w Uncharted: Zaginione Dziedzictwo, pasuje idealnie w tej rzeczywistości. Uważacie, że kolejny rozdział powinien skoncentrować się na jeszcze obszerniejszym charakterze otoczenia? The Last of Us Part II ponad rok temu dokonało rzeczy wręcz przełomowych. Od dawna żaden owoc kreatywnej i odważnej twórczości nie wpłynął tak namacalnie na polaryzację społeczności. Gra, która mówi o nas więcej niż chcielibyśmy wiedzieć. Dzisiaj wspominamy nasze wrażenia związane z premierą, niesamowitym detalizmem oraz mariażem warstw emocjonalnych.

Czy technicznie widzieliśmy kiedykolwiek bardziej dopracowany produkt? Od modeli postaci, animacji na otoczeniu kończąc. Oprócz narracji zawstydzającej chyba większość dzisiejszej interaktywnej filmoteki, opowieść uzupełnia świat przedstawiony. Narracja środowiskowa funduje dziesiątki niedopowiedzianych historii desperackiej walki o przeżycie. Rozgrywka? Idealne rozwinięcie mechanizmów wielkiego poprzednika. Dzisiaj, wszyscy zasiadamy i przenosimy się do postpandemicznego Seattle. Czy to wysłużone PlayStation 4 czy oferujące definitywne doznania PS5. Part II niezależnie od preferowanej platformy - to piękno wcielone. Neil Druckmann chyba sam nie wiedział, że największy projekt w historii studia dokona takich zmian w przyznawaniu ocen za pośrednictwem największej z wyroczni - Metacritic. Zaczęło się od hejterskiej watahy, która postanowiła szturmem zbombardować tytuł negatywnymi opiniami. Wszystko przez pryzmat orientacji seksualnej oraz (prawdopodobnie) jednego z mocniejszych wątków w grze, spoiwa całej historii. Zabawne, gdyż oceny pojawiały się już w ciągu sześciu godzin od faktycznej premiery. 

The Last of Us 2 zajmuje mniej więcej ponad 30 godzin, jeśli eksplorujemy wszystko po drodze. Eksploracja to absolutny filar rozgrywki, jedna z esencji. Każde pomieszczenie, w lepszym lub gorszym stanie jakby stara się opowiadać odrębną historię. Dlatego kończąc grę już po raz trzeci, ponownie chłonąłem każdą notatkę, spisaną dramatami w obliczu desperackiej walki życie. Dziwne, że do tej pory Sony nie potwierdziło jeszcze wersji reżyserskiej. Naughty Dog wciąż pracuje nad trybem sieciowym, który najpewniej stanowi rozwinięcie multiplayera z pierwszej gry. Tutaj warto się jeszcze zastanowić nad pewną kwestią. Jakiś czas wstecz, Jason Schreier szalał w temacie rzekomej renowacji The Last of Us. W obliczu zbliżającego się serialu od HBO, angażu Neila Druckmanna w realizację oraz mocnej inspiracji fragmentami wielkiej gry z 2013 roku, decyzja wydaje się dość pochopna. Czy pierwsza część tak naprawdę pozostawiła jakiekolwiek wątpliwości? The Last of Us: Part II nie istnieje bez precedesora, nie tylko kwestią oczywistej chęci rozwoju marki, lecz konsekwencją. 

Oryginalne piękno

The Last of Us 2 - gra wielu pokoleń. O polaryzacji i autopromocji

Kilka miesięcy wstecz zrobiło się głośno o szykowanej renowacji The Last of Us. I choć wielu fanów bardzo tego pragnie, sam mam ku temu lekkie obawy. Medal zawsze jest dwustronny. Z jednej strony, środowisko PlayStation 5 dostarczy wizualnego teatru emocji, relacji oraz bostońskiej, postpandemicznej rzeczywistości. Edycja Remastered nadal pięknie działa poprzez betonowy klatkaż. Nie obraziłbym się gdyby z czasem dotarła możliwość rozgrywki w 120 klatkach na sekundę. Mechanika nadal jest niezawodna. Na poziomie Grounded/Brutalna Rzeczywistość tytuł oferuje nam swoje przysłowiowe "100%". Techniczna odbudowa jakości to zatem jedna strona tego medalu. Pozostaje ta druga, już nie wizualna lecz narracyjna. Czy w całym bogactwie treści, The Last of Us pozostawiło jakiekolwiek wątpliwości? Czy istnieją wątki scenariusza wymagające rozszerzenia? Z mojej skromnej perspektywy, niespecjalnie. 

Podróż wzdłuż upadłej lata temu Ameryki to festiwal setek ciekawych konwersacji pomiędzy naszą dwójką. A jak wszyscy dobrze wiemy, to stopa dojrzewającej emocjonalnej więzi. Czy koncepcja ewentualnego remake tak naprawdę nie przedobrzy? I zarazem nie wzbudzi jeszcze większej niechęci do polaryzującego graczy sequela? Naughty Dog nigdy nie zawiedli. Ale może lepiej zostawić te szczere chęci na trzeci rozdział? Zawsze to większa szansa, że nie będziemy czekać następnych siedmiu lat. Konsekwencja. Łańcuch węzłów przyczynowo-skutkowych w The Last of US: Part II zaczyna się od trudnej decyzji. Choć może nie do końca jest to sprawiedliwe. Przedmiotem cierpienia wydaje się tutaj Ellie, której oblicze mentalnie ewoluowało jeszcze w trakcie podróży przez zainfekowane Stany Zjednoczone. Nie znała przedpandemicznej rzeczywistości, więc nie miała żadnego wyboru  okoliczności egzystencjalnych. 

Podobnie jak obecna dopiero później Abigail. Kto zatem jest ofiarą a oprawcą? Joel Miller? Bohater czy antybohater? Egoista czy dotknięty cierpieniem, podstarzały, już lekko zgorzkniały człowiek, szukający czegoś bezpowrotnie utraconego. Odpowiedzią poszukiwań stała się dojrzewająca emocjonalnie relacja z Ellie. Wybór w krytycznym momencie wydawał się oczywisty. Konsekwencje nastąpiły kilka lat potem. W tych trzech kluczowych profilach, kto Waszym zdaniem stracił najwięcej? Czy cena wyboru okazała się słuszna? Twórcy nam również nie dali wyboru, umieszczając jedynie w roli czynnych obserwatorów oraz komentatorów zarazem. Jak odebraliście trudną historię części drugiej? Część druga do dzisiaj rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Chociażby z tego względu o tej grze pisać będziemy latami. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper