Uncharted: Legacy of Thieves Collection - złodziejski pakiet dosłownie czy tylko w przenośni?

Uncharted: Legacy of Thieves Collection - złodziejski pakiet dosłownie czy tylko w przenośni?

Krzysztof Grabarczyk | 26.09.2021, 17:00

O tym, że katalog ósmej generacji zapewnił Sony pasmo umiarkowanego zysku na kolejne lata, wspominaliśmy niedawno. PlayStation  Showcase jedynie przypieczętowało nasze spostrzeżenia. Japoński kombinat nie ustaje w procesach sukcesywnego portowania największych hitów dla kolejnego pokolenia rodziny PlayStation. Potocznie narzeka się na brak większych premier w 2021 roku. Często pomija się kwestię sceny niezależnej. 

Tutaj definitywnie jest w czym wybierać. Wbrew malkontentom, przyszły rok według planów wydawniczych zapewni szersze pole manewru dla wysokobudżetowej, interaktywnej rozrywki. Część stanowią nowości, reszta należy do solidnych odświeżeń. Sony od lat specjalizuje się w rewydawniczej machinie, często generującej niemałe zyski. Reżyserskie ujęcie malowniczej Cuszimy mówi samo za siebie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Producent nie zwalnia tempa. Na techniczny warsztat wzięto produkcje, które już premierowo uchodziły za drogowskaz jakości. Zarówno Uncharted 4: Kres Złodzieja oraz Zaginione Dziedzictwo wyznaczyły ciekawe kierunki narracji zarówno fabularnej jak i środowiskowej. Pakiet trafi na PS5 po serii kosmetycznych zabiegów, lecz już nie jako wersje reżyserskie. Na tle reszty serii to oczywiście żadna nowość, gdyż identycznie postąpiono z trylogią dedykowaną jeszcze PlayStation 3. Czy warto będzie sięgnąć po ostatnie, przygodowe dziedzictwo Naughty Dog? 

(nie)Dojrzały Złodziej

Uncharted: Legacy of Thieves Collection - złodziejski pakiet dosłownie czy tylko w przenośni?

W trakcie szumnej, ostatecznej prezentacji PS5 potwierdzono również tzw. welcome pack dla posiadaczy subskrypcji PS Plus. Wielka kolekcja to łącznie kilkanaście ważnych oraz ważniejszych pozycji minionej już generacji konsol. Jednym z gości okazał się wielki Kres Złodzieja. Debiut ponad pięć lat wcześniej stał się początkiem bogatej historii PS4 w drugiej połowie cyklu życia konsoli (pierwszą zamyka genialny Bloodborne). Nowy silnik graficzny naturalnie zaoferował wizualny spektakl od kameralności po coś w rodzaju filmowej kliszy. Warstwa fabularna Uncharted jako marki regularnie dawkowała intensywność akcji w zgodzie z disneyowską tradycją. Teraz rozumiem brak nowogeneracyjnej aktualizacji dla gry. O dziwo, otrzymało ją nawet The Last of Us: Part II (wersja reżyserska prawdopodobnie jest już w powijakach). 

W 2016 roku, Uncharted 4: Kres Złodzieja szturmem porwało publiczność dzięki prześlicznej oprawie oraz narracyjnym szlifom zbliżonym do jednego z epokowych osiągnięć Naughty Dog. W uniwersum był to reżyserski debiut Neila Druckmanna oraz Bruce'a Straileya. Historię poprowadzono przy nieco poważniejszym tonie, lecz zachowano pewne humorystyczne akcenty. W końcu to nadal było Uncharted. Dopinająca perypetie Nathana Drake'a okazała się najlepszą na tle reszty cyklu. Odpowiednio długa, zabierała gracza w różne fragmenty życia obu braci. Zupełnie jak lata potem sequel The Last of Us. Naughty Dog nie zdecydowało się na kosmetykę Kresu Złodzieja. Decyzja mogła wynikać z powodu szykowania zapowiedzianego oficjalnie jakiś czas temu zestawu. Uncharted 4 wciąż zachwyca, nawet na bazowej PlayStation 4. Od zaśnieżonych szlaków górskich po Madagaskar tytuł imponuje coraz bardziej. Robi to nadal. Jeszcze ważniejszym z punktu widzenia kolejnych projektów Naughty Dog okazało się Zaginione Dziedzictwo. Wydane latem 2017 roku fundowało nam kobiecy wypad gdzieś głęboko w Indiach. Postawiono na szerszą eksplorację z racji większego obszaru. 

Ta opierała się na tradycyjnej nawigacji, z mapą w ręku bez żadnej dodatkowej ikonizacji. Zamysł równie świetny co udany na tyle, że wykorzystano go podczas kreacji post-pandemicznego Seattle. Słowem, każda z dwóch szykowanych do odświeżenia pozycji wniosła lekki powiew świeżości. Kres Złodzieja postawił na nową technologię, lepszy balans podczas wymiany ognia (brak już tego efektu "kapiszonów") natomiast tropikalna eskapada Chloe Frazer oraz Nadline Ross to eksploracyjna ewolucja cyklu. Słowem, każda z gier wniosła coś nowego. A diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Część komentatorów wyraża lekkie niezadowolenie z kolejnego rewydawnictwa. Mimo tego, poprzednio zremasterowana trylogia jeszcze z czasów PS3 przyjęła się nader dobrze. Podobnie będzie tutaj. Wciąż nie znamy ostatecznej ceny pakietu datowanego na przyszły rok. Co najlepsze, nie tylko na wyłączność nowej konsoli Sony. 

Bez wersji reżyserskiej 

Uncharted: Legacy of Thieves Collection - złodziejski pakiet dosłownie czy tylko w przenośni?

Wydawca nie poszedł za modnym ciosem, więc tym razem obejdzie się bez dopisku "Director's Cut". W praktyce raczej oznaczałoby to wydawnictwo dwóch tytułów oddzielnie. Z tym wiąże się jednak przygotowanie czegoś więcej niż tylko odpowiednich zabiegów wizualnych. Przewagą jest w tym przypadku brak łatek dodających to i owo. Teraz Sony może zwyczajnie przekłuć to w skromną kolekcję i odsprzedać ponownie. Rok 2022 wprawdzie przyniesie Horizon: Forbidden West oraz God of War: Ragnarok, lecz znajdą się chętni na ponowną wycieczkę ku odkrywaniu tych samych historycznych tajemnic. Z drugiej strony to oznacza, że w przyszłości czeka nas jeszcze powrót do serii, więc pakiet zaoferuje częściowy podgląd Uncharted nowej generacji. 

Gdyby Sony faktycznie odpuściło markę, kolekcja zwyczajnie nie pojawiłaby się w planach. Wciąż zastanawia cena pakietu. Żądanie kwoty przekraczającej średnio 300 zł za dwie gry, bez dodatkowej zawartości a jedynie podddane liftingowi brzmi raczej średnio optymistycznie. Skłaniałbym się bardziej do pułapu ustalonego przy wersji reżyserskiej Death Stranding. Czy tak będzie? Przekonamy się dopiero w przyszłym roku. Legacy of Thieves Collection jest również początkiem kolejnego trendu w rodzinie PlayStation. Potwierdzono jednocześnie wersję PC. Sony ponownie adaptuje się do działań konkurencji. Firmie można wiele zarzucić. Chociażby rzadkiego dotrzymywania obietnic. Zanim w życie weszła usługa PlayStation Plus, ówcześni przedstawiciele Sony zarzekali się, że nigdy nie sięgną po płatny online. Czas brutalnie zweryfikował niektóre z obietnic. Nie możemy jednak odmówić wysokiej jakości gier studiów wewnętrznych. W zasadzie tak jest od pokoleń. Decyzja o przekierowaniu kolejnych pozycji w katalogu na komputery osobiste częściowo kłóci się z polityką ekskluzywności. Nastały po prostu takie czasy. 

Microsoft zdaje się szybciej rozumieć ten stan rzeczy. Sony ponownie mknie pod radarem robiąc w gruncie rzeczy to samo. Uncharted: Legacy of Thieves Collection odhaczyłem w osobistym kalendarzu premier. Zwyczajnie lubię cykl, zwłaszcza dwie ostatnie przygody. Kres Złodzieja to długa, nieco dojrzalsza i bardzo grywalna historia, natomiast Zaginione Dziedzictwo stanowi mocne uzupełnienia wyróżniające się światem przedstawionym oraz jednością czasu i miejsca akcji, wzorem z klasycznej już Fortuny Drake'a. Kolekcja szybko też trafi na promocyjne salony, wzorem z odświeżonej trylogii oraz przez pryzmat edycji dla komputerów osobistych. Tak więc, są plusy i minusy. Zgodzicie się? 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper