Marvel Cinematic Universe. Te dziesięć filmów było dotychczas najlepsze

Marvel Cinematic Universe. Te dziesięć filmów było dotychczas najlepsze

Kajetan Węsierski | 23.08.2021, 22:00

Filmy wchodzące w skład Marvel Cinematic Universe były lepsze i gorsze - to dość normalne. Warto jednak skupić się na tych pierwszych, albowiem bardzo często dochodziło tam do zabawy konwencją i przedstawiania na ekranie czegoś świeżego. 

Ostatnio zastanawiałem się, co jest największym problemem Kinowego Uniwersum Marvela. I mam tu na myśli skrajne podejście do tematu. W zasadzie trudno dziś być wobec tych produkcji obojętnym, gdy przychodzi do jakichkolwiek dyskusji. Z jednej strony mamy osoby, które daty premier filmów mają pozaznaczane w kalendarzach dużymi literami (choć przez ostatnie miesiące musiały pewnie nieźle tam kreślić), a z drugiej widzów, którzy w wyraźny sposób informują, że nie rozumieją fenomenu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Są gusta i guściki, to jasne. Tu największym zapalnikiem jest popularność owych treści. A my, jako ludzie, mamy dwie znane tendencje. Albo idziemy za tłumem owiec, albo staramy się od niego całkowicie dystansować, próbując wytłuścić wszystkim, że „oryginalność w nas silna” (parafrazując doskonale znaną sentencję Mistrza Yody). Warto jednak czasem spojrzeć na takie rzeczy troszkę od boku. 

Czemu miał służyć ten wstęp? Złagodzeniu komentarzy pod wpisem. Zdaję sobie bowiem sprawę, z jakim odzewem może spotkać się artykuł o takiej treści. Wiem, że dla wielu osób filmy wchodzące w skład Marvel Cinematic Universe to typowe „popkorniaki” i nic poza tym. Cóż, nie zamierzam nikogo przekonywać, że jest inaczej. Chciałbym jednak przedstawić Wam te produkcje, które mogą nieco zmienić postrzeganie całości. Do rzeczy! 

Iron Man 

Zestawienie wypada zacząć tam, gdzie właściwie rozpoczęło się w wszystko. Jasne, z perspektywy czasu pierwszy film Kinowego Uniwersum Marvela nie jest już tak powalający, ale wciąż zasługuje, by go tu przynajmniej wspomnieć. Świetne przedstawienie historii z komiksów oraz iście gwiazdorski powrót Roberta Downey’a Jr. do żywych. Zdecydowanie warto dać szansę, bo supermoce grają tu drugorzędną rolę. 

Guardians of the Galaxy Vol. 2 

Druga część historii o Strażnikach Galaktyki nie była żadnym zaskoczeniem - właściwie jedynym było to, iż udało się podtrzymać poziom, który James Gunn zaprezentował przy okazji pierwszej odsłony (o niej jeszcze tu wspomnę). W sequelu wydarzenia miały jednak większy rozmach, a geneza postaci zdawała się wychodzić na pierwszy plan. No i nie można pominąć muzyki, która raz jeszcze wkomponowana została perfekcyjnie. 

Spider-Man: Homecoming 

Uwielbiam Pajączka! Ale to już pewnie wiecie, jeśli czytaliście któryś z moich dziesiątek tekstów właśnie o tej postaci. Niemniej, trzeba docenić podejście Marvel Cinematic Universe do jego osoby. Zdecydowali się na odważny krok, w którym całkowicie pomięto genezę jego mocy oraz typowe wydarzenia, które rozpoczynały każdą komiksową inkarnację Petera Parkera. Patrząc z perspektywy czasu - ryzyko się opłaciło. 

Czarna Pantera 

Chadwick Boseman pokazał tutaj, dlaczego to właśnie na niego Marvel postawił przy okazji tej roli. Wiele osób typowało, iż lepszy byłby Michael B. Jordan (który, swoją drogą, też odegrał konkretną część w filmie), ale to zmarły aktor przyćmił wszystko inne. W „Wojnie Domowej” nie miał czasu rozwinąć skrzydeł, a tu dostał pełne pole do popisu. Wrażenie robiły także soundtrack od Kendricka Lamara i świetne wizualne ujęcia. 

Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów

Ta produkcja była nietypowa z jednego prostego powodu - choć tytuł jasno wskazywał, iż będziemy mieli do czynienia z historią, gdzie główną rolę odegra Steve Rogers, to było nieco inaczej. Dostaliśmy ekranizację jednego z najchętniej prezentowanych komiksowych eventów, a więc Civil War. Co więcej, po raz pierwszy przestawiono tutaj choćby Spider-Mana i Czarną Panterę. Świetny seans, który powtarzałem jeszcze mnóstwo razy. 

Avengers: Wojna bez granic

Pierwsza część wielkiego zwieńczenia dotychczasowych wydarzeń z Kinowego Uniwersum Marvela dostarczyła pod każdym względem. Przede wszystkim była jednak pełna znakomitej akcji oraz scen, które zostają na długo w pamięci. Przytoczę choćby - i tu uwaga na spoilery - powrót Kapitana Ameryki czy wjazd Thora do Wakandy. Właściwie większość scen można było oglądać z ciarkami na całym ciele. 

Guardians of the Galaxy

Po pierwszym seansie byłem pod ogromnym wrażeniem, po drugim również, a po kolejnych jeszcze bardziej umacniałem się w przekonaniu, że to świetne widowisko - nie tylko na miarę produkcji Marvel Cinematic Universe. Reżyser, James Gunn, dał tu prawdziwy popis swojego kunsztu. Co jest jednak najlepsze? Muzyka oraz to, w jaki sposób współgra z wydarzeniami przedstawionymi na ekranie. Strażnicy Galaktyk w najlepszym wydaniu! 

Spider-Man: Daleko od Domu

Podium otwiera kolejny film o Pajączku i jednocześnie ten, który stanowił swoisty epilog dla wydarzeń z „Avengers: Koniec Gry”. Jak wspomniałem, uwielbiam tego bohatera, a Tom Holland w roli Petera Parkera odnajduje się w moim odczuciu fantastycznie. Co więcej, Disney zdecydował się przedstawić nam coś zupełnie innego, niż w poprzednich ekranizacjach o Spider-Manie. Podróż po Europie okazała się strzałem w dziesiątkę. 

Avangers: Koniec Gry 

Wielkie zakończenie sagi ponad dwudziestu filmów musi znaleźć się na podium. Choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu powinienem zamienić je miejscami ze wspominanym wcześniej „Avengers: Infinity War”, to jednak u mnie „Endgame” stoi wyżej. Być może przez wzgląd na zakończenie (w przypadku poprzedniej odsłony było ono całkowicie otwarte), a być może mnóstwo ikonicznych scen - jak choćby tę z portalami. 

Thor: Ragnarok 

Na pierwszym miejscu nie mógłbym wrzucić innego tytułu. Moim zdaniem jest to najlepsza pozycja z całego Infinity Saga, a na horyzoncie jest tylko jedna, która może to pobić. Film również o Thorze i również od znakomitego Taiki Waitiego. Dostaliśmy tu wszystko, czego można było oczekiwać, a przy tym nieco więcej. Kapitalne udźwiękowienie, fantastyczny humor i zjawiskowe sceny akcji. Świetna sprawa! 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper