The Office to nic nowego. Znacie te inne polskie seriale oparte na zagranicznych produkcjach?

The Office to nic nowego. Znacie te inne polskie seriale oparte na zagranicznych produkcjach?

Kajetan Węsierski | 17.07.2021, 16:00

O polskiej wersji The Office, którą zapowiedziano w minionym tygodniu, zrobiło się naprawdę głośno. Nie jest to jednak pierwsza adaptacja zagranicznego hitu - rzućcie okiem na pozostałe! 

Gdy jakiś czas temu Canal+ zapowiedziało, że zamierza zabrać się za polską adaptację kultowego serialu „The Office”, w Internecie wybuchła ogromna dyskusja. W gruncie rzeczy można było czytać głównie słowa krytyki, które adresowane były w stronę pomysłodawców takiego przedsięwzięcia. I choć początkowo, przez krótką chwilę, sam chciałem przyklasnąć osobom, które pisały takie komentarze, szybko się opamiętałem. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Są bowiem dwie kwestie, o których błyskawicznie się dziś zapomina. Po pierwsze, samo amerykańskie „The Office” - to ze Stevem Carellem i Johnem Krasinskim - które kojarzy większość z nas, jest przecież „zaledwie” wizją twórców z USA, którzy pomysł czerpali z Wielkiej Brytanii, skąd wywodzi się oryginalnie rzeczny tytuł. Po drugie, a nie mniej ważne, w Polsce było już kilka przykładów podobnych zabiegów. 

To nie będzie pierwszy raz, gdy nasi rodzimi twórcy zdecydują się zaczerpnąć sporą inspirację zza granicy. Co ciekawe, w przeszłości kilka razy wyszło to naprawdę dobrze, a niektóre tego typu seriale urosły nawet do rangi pewnego kultu i ikon telewizji sprzed kilku dekad. Pozwólcie, że w dzisiejszym tekście spróbuję Wam je przybliżyć. Zacznijmy od pierwszej z nich. 

Prosto w Serce 

Pierwszy serial na liście to adaptacja argentyńskiej telenoweli „Jesteś moim życiem”. W oryginale poznaliśmy młodą kobietę zafascynowaną sportami walki, która przez wzgląd na kontuzję, musiała odnaleźć się w innym zawodzie. Szybko złapała pracę sekretarki mimo braku doświadczenia, a prócz roboty, rozpoczęła też drogę po serce swojego przystojnego szefa. Podobnie było w naszej rodzimej wersji. Co więcej, tam bohaterka miała na imię Monita. Tu - dobrze myślicie - Monika. 

Ojciec Mateusz 

Kolejny tytuł to prawdziwy hit telewizyjny nad Wisłą! Mowa przecież o uwielbianym przez Polaków Ojcu Mateuszu! I niewielu z jego fanów wie, iż stanowi odpowiednik innej, nieco starszej pozycji. Artur Żmijewski zasłynął z roli w adaptacji włoskiego „Don Mattego”, gdzie główny bohater śmiga na swoim rowerze po jednym z małych i klimatycznych włoskich miasteczek. Podobieństwo bardzo rzuca się w oczy. 

Niania

Serial „Niania” to pozycja, która dała naprawdę sporą sławę Agnieszce Dygant i na oścież otworzyła przed nią drzwi do wielkiej filmowej kariery w Polsce. Produkcja TVN emitowana była w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku i stanowiła odpowiednik amerykańskiego hitu lat 90., a więc „Pomocy Domowej”. Co ciekawe, sama fabuła stanowi naprawdę bardzo mocne przełożenie. 

Kasia i Tomek 

Chyba każdy, kto dwadzieścia lat temu korzystał z telewizji, kojarzy role Joanny Brodzik i Pawła Wilczaka. Para świetnie uzupełniała się na ekranie w serialu „Kasia i Tomek”, który okazał się adaptacją francuskiej produkcji o wdzięcznym tytule „Jeden chłopak, jedna dziewczyna”. I choć twórcy dołożyli tu sporo cech od siebie, to wciąż czuć masę inspiracji naprawdę udanym pierwowzorem. 

Sąsiedzi

Przyznam szczerze, że nigdy nie byłem ogromnym fanem ani „Sąsiadów”, ani produkcji, której byli spin-offem, a więc „Lokatorów”. Nie wiem jednak, czy jest to wina samej produkcji, czy po prostu tematu, wszak oryginał również nie przypadł mi do gustu. A mowa o „I Love Lucy”, który bardzo mocno inspirował twórców z Polski. Wnioski są proste - mogło być lepiej, ale trzeba dorzucić dużo od siebie. 

Rodzinka.PL

To chyba jeden z najlepszych seriali, jakie były puszczane w polskiej telewizji. Dla wielu osób był to początek sporej kariery - wystarczy spojrzeć choćby na Maćka Musiała, który cały czas zdaje się wspinać wyżej i wyżej po szczeblach tego biznesu. Co jednak ciekawe, sama pozycja stanowi adaptację kanadyjskiego „Les Parent”. Dzięki świetnemu przyjęciu, po kilku sezonach zdecydowano się na autorskie podejście i zostawiono inspirację w tyle. 

Komisarz Alex

Tu nawet w przypadku tytułu nie próbowano zbytnio kombinować. Serial „Komisarz Alex” to odpowiednik zagranicznego „Komisarza Rexa”. W obu przypadkach tytułowe imię należy do psiaka, który pomaga swojemu panu w rozwiązywaniu kolejnych trudnych zagadek związanych z morderstwami oraz różnymi innymi zbrodniami dużego kalibru. Naprawdę przyjemna wersja, której warto dać szansę.

BrzydUla

Jestem przekonany, że jest spore grono fanów tego serialu. I nie jest tajemnicą, iż stanowi on adaptację kolumbijskiego „Yo soy Betty la fea”, który wyprodukowano pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Projekt opowiada o młodej, ale niezbyt pięknej asystentce domu mody, która zaczyna czuć motyle w brzuchu na widok swojego szefa. Przykucie jego uwagi nie będzie jednak prostym zadaniem i wymaga nie lada poświęcenia. 

Miodowe Lata

Zestawienie zamykamy prawdziwym uderzeniem, albowiem trudno mi znaleźć osoby, które nie kojarzą tego tytułu. Powiem więcej - myślę, że wyjątkowo ciężkim zadaniem byłoby trafić na ludzi, którzy nie widzieli choćby jednego odcinka. Warto jednak wspomnieć, iż same kultowe już „Miodowe Lata” to polska wersja amerykańskiego „The Honeymooners”, które przeżywało swój złoty okres w latach 50. XX wieku. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper