hamburGIER: Czy kiedyś gry naprawdę były lepsze?

Gry
1566V
hamburGIER: Czy kiedyś gry naprawdę były lepsze?
[email protected] | 12.08.2011, 13:14

Mamy niemal połowę sierpnia, okres wakacyjny dobiega już końca, a nam zebrało się na przemyślenia dotyczące pewnej dosyć kontrowersyjnej tematyki. Niemal każdego dnia można natknąć się na opinie traktujące o tym, że dzisiaj branża nie jest już tak wspaniała, jak przed laty. "Kiedyś to były gry..." mówią ludzie pamiętający zamierzchłe czasy, w których o markach takich jak PlayStation, nie mówiąc nawet o Xboxie, nikt jeszcze nie słyszał. Co na ten temat sądzą nasi redaktorzy? Okazuje się, że nawet w naszej redakcji opinie są mocno podzielone...Mamy niemal połowę sierpnia, okres wakacyjny dobiega już końca, a nam zebrało się na przemyślenia dotyczące pewnej dosyć kontrowersyjnej tematyki. Niemal każdego dnia można natknąć się na opinie traktujące o tym, że dzisiaj branża nie jest już tak wspaniała, jak przed laty. "Kiedyś to były gry..." mówią ludzie pamiętający zamierzchłe czasy, w których o markach takich jak PlayStation, nie mówiąc nawet o Xboxie, nikt jeszcze nie słyszał. Co na ten temat sądzą nasi redaktorzy? Okazuje się, że nawet w naszej redakcji opinie są mocno podzielone...

CZY KIEDYŚ GRY BYŁY "LEPSZE"?

Dalsza część tekstu pod wideo

Vergil: "Dopiero dziś to wszystko jakoś wygląda!"

Nie mając zielonego pojęcia na temat tego, co powiedzą moi redakcyjni koledzy, jestem w stu procentach pewien, że bardzo mocno wyróżnię się na ich tle. Moim zdaniem bowiem, dopiero dzisiaj branża wygląda tak, jak powinna wyglądać od samego początku. Nie będę mówił tu o oprawie graficznej, efektach specjalnych czy mechanizmach, na które kiedyś najzwyczajniej w świecie nie można sobie było pozwolić. Skupię się tylko na jednej, bardzo ważnej rzeczy - poziomie trudności, a raczej dostosowaniu go do indywidualnych możliwości poszczególnych graczy. Oczywiście wśród wydawanych wcześniej tytułów znalazłoby się kilka takich, przy których świetnie bawiliby się zarówno starzy wyjadacze, którzy w grach szukają przede wszystkim wyzwania (zdolnego przetestować ich umiejętności najlepiej jak to możliwe), jak i ludzie chcący się odstresować przez godzinkę czy dwie po wystarczająco ciężkim dniu. Czas mija, lata uciekają, a doba kurczy się w zastraszającym tempie, toteż moje podejście do gier zmieniło się diametralnie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, a w tym momencie określiłbym się mianem kogoś, kto plasuje się gdzieś pomiędzy graczem hardkorowym, a zwykłym casualem...


Jak kontynuuje:
...kiedyś byłem zdolny do poświęcenia kilkudziesięciu godzin na dwu- lub trzykrotne ukończenie God of War, by ostatniego bossa posłać do piachu na najwyższym poziomie trudności. Dzisiaj cieszyłbym się, gdyby udało mi się choć raz ujrzeć napisy końcowe, a o gimnastykowaniu się z Hardem nie mogłoby być nawet mowy. Powód jest prozaiczny - zaszywając się w swoim HC Roomie na maksymalnie trzy godziny, które uda mi się wygospodarować w ciągu jednego dnia, mam ochotę na dobrą, odstresowującą zabawę, którą kończyłbym z niebywałym uczuciem satysfakcji, zapominając o takich słowach jak frustracja czy niezadowolenie. Z resztą, pal licho poziom trudności. Tym co trapiło gry z poprzedniej generacji konsol były tak zwane momenty "zacięcia się", na które jedyną radą były solucje (korzystanie z których powodowało prawdziwą ujmę na moim honorze). Dlatego właśnie z otwartymi rękoma witam niektóre drobne wskazówki, od jakich roi się we współczesnych tytułach (takie jak chociażby podręczny "drogowskaz" w Dead Space czy podpowiedzi udzielane przez bohaterów Heavy Rain), dzięki którym nie ma mowy o bezcelowym kręceniu się w kółko po pomieszczeniu, w którym na pierwszy rzut oka nic nie ma, by dopiero po dłuższej chwili (bądź nawet kolejnego dnia) zauważyć, że wciśnięcie jednej z cegieł powoduje odblokowanie jakiegoś sprytnie ukrytego przejścia. Oczywiście, pod żadnym pozorem nie jest zwolennikiem upraszczania gier na siłę - Ci, którzy nie mają ochoty na korzystanie z tych wynalazków (lub dysponują wystarczającą ilością czasu, by do wszystkiego dojść bez niczyjej pomocy), powinni mieć możliwość ich wyłączenia w opcjach konkretnej gry. Dlaczego zatem dzisiejsze gry są według mnie lepsze? Są po prostu bardziej przyjazne dla gracza, nie utrudniając mu jakoś specjalnie życia. Ot, cała filozofia...



Musiol: "Po co kupujecie entą odsłonę Call of Duty?"
Pytanie „czy kiedyś gry były lepsze” pada średnio raz na miesiąc, obojętnie czy w rozmowie ze znajomymi czy w trakcie wymiany opinii w internecie. Ciężko jednoznacznie określić czy to, co teraz otrzymujemy jest lepsze lub gorsze od tego, w co graliśmy kiedyś. Na pewno za dzisiejszymi grami przemawiać może grafika, zaawansowana fizyka i cała strona techniczna. Jednak gdzieś po drodze ulotniła się magia starszych gier. Przyczyna takiego obrotu spraw jest prosta – stare gry towarzyszyły nam w czasach dzieciństwa, a wszystko to co "było kiedyś" zawsze wspominamy z ogromnym sentymentem. Dlatego też tak często pada hasło, że „kiedyś było lepiej”. Łatwiej powiedzieć, że było inaczej. Gry nie potrzebowały takiego budżetu jak teraz, więc i ryzyko było podejmowane częściej. Gdyby nie cyfrowa dystrybucja, można by wtedy narzekać, że nieszablonowe pomysły umarły wraz z czasami PSX-a, dzięki Bogu jest inaczej. No i gdyby się czepić, to sami sobie jesteśmy winni, to my kupujemy „entą” odsłonę Call of Duty, to my wybieramy gry po tym jak wygląda grafika i czy tekstura pośladków losowego potwora jest w niskiej czy wysokiej rozdzielczości. Psując sobie sami rynek, nie narzekajmy, że jest gorzej. Jest inaczej i musimy to zrozumieć, bo sami kształtujemy to, co nas otacza...



Deshirey: "Chodzi o pieniądze!"
Będzie krótko i zwięźle, bo wypowiedź Vergila mnie po prostu przytłoczyła. Wkurza mnie narzekanie, że kiedyś gry były lepsze, a teraz to już "tylko komercja i nic więcej". Gry wideo po prostu stały się popularniejsze i stanowią dzisiaj istotną gałąź popkultury. Nie dziwi więc fakt, że podobnie jak muzyka czy film, gry stały się częścią wielkiego przemysłu rozrywkowego, który jest nastawiony przede wszystkim na zysk, a producenci starają się je dopasować do szerszego grona odbiorców. Jednak czy gry są gorsze niż kiedyś? Może znajdzie się kilka czarnych owiec, ale to sporadyczne przypadki i ogólnie rzecz biorąc, bawię się przy grach równie dobrze co kiedyś. Malkontenci niech do końca świata katują sobie pierwszego Baldur's Gate na PC, pierwsze Metal Gear Solid na PSX-a czy pierwsze Halo na pierwszego Xboxa, nikt im tego nie zabroni...



Pyszny: "Czy tego chcecie czy nie, jesteście traktowani jak MASA"
Lata temu potrafiłem zagrywać się długimi godzinami w jeden tytuł. Pierwszy Silent Hill to najbardziej wymasterowana przeze mnie gra w całej mojej "karierze" gracza. Tylko wiecie co? Dziś już nie mam niestety na to czasu. I mimo, że uważam, iż faktycznie dzisiejsze gry są gorsze niż kiedyś, z czystego sentymentu i niczego więcej, to fakt pozostaje faktem - nowe produkcje dorastają razem z graczami. Logicznym jest, iż gracz, który 10 lat temu "robił w gacie" przechadzając się po nawiedzonym szpitalu w pierwszym Silent Hill, to dziś jest on już prawdopodobnie dorosłym człowiekiem. Ma pracę, może mieszkanie, może nawet żonę/męża oraz dziecko i nie ma czasu na to, by poświęcać się swojemu hobby. Ma z kolei pieniądze, które chętnie na owe hobby wyda. Wniosek? Należy robić gry krótkie, intensywne i pełne akcji, tak by "przeciętny Kowalki" mógł w przerwie pomiędzy przebieraniem dziecka i wyjściem na sanki zagrać ze dwa multiplayerowe mecze w swój ulubiony tytuł. Cholera, myślicie że dlaczego seria Call of Duty sprzedaje się tak fenomenalnie? Bo jest PRZYSTĘPNA. Jest produktem DLA MAS. Bo nie oszukujmy się, wraz z nastaniem tej generacji konsol i zdecydowanym zwiększeniu zapotrzebowania finansowego na produkcję nowych gier, nasza branża stała się już w pełni "produktem" dla mas, czy nam się to podoba czy nie. Niezadowoleni mogą rozwalać potwory w Demon's Souls...




I przy okazji, obrazek dotyczący "ewolucji" serii Crash Bandicoot:



WASZYM ZDANIEM?



Źródło: własne

Komentarze (45)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper