Krew na piasku: sprawdziliśmy nowe Spec Ops

Gry
2883V
Krew na piasku: sprawdziliśmy nowe Spec Ops
Roger Żochowski | 02.04.2012, 18:37

W zasypie gier, które czekają na nas w tym roku, Spec Ops: The Line nie stał na pierwszej linii frontu. Dziecko anonimowego studia Yager Developmenst i 2K Games nie wyskakiwało przed szereg, ale na pokazie, który miał przyjemność zobaczyć SoQ, twórcy starali się przekonać nas, że ich produkt nie jest byle szarakiem. Powiedzmy, że częściowo się to udało.

W zasypie gier, które czekają na nas w tym roku, Spec Ops: The Line nie stał na pierwszej linii frontu. Dziecko anonimowego studia Yager Developmenst i 2K Games nie wyskakiwało przed szereg, ale na pokazie, który miał przyjemność zobaczyć SoQ, twórcy starali się przekonać nas, że ich produkt nie jest byle szarakiem. Powiedzmy, że częściowo się to udało.

Dalsza część tekstu pod wideo
xxxxx

 

Po pierwsze - Spec Ops: The Line poza nazwą, nie ma nic wspólnego z grami z serii Spec Ops, które ukazywały się pod koniec lat 90-tych na PC i we wczesnych latach 2000 na PSX'a. Tamte stawiały na taktyczne strzelanie, a reinkarnacja serii to przede wszystkim akcja. Po drugie - wspomniany anonimowy deweloper nie musi położyć przedsięwzięcia na łopatki. Co prawda mający swą bazę w Berlinie Yager na początku współpracy z 2K Games liczył 30 pracowników, ale z czasem studio rozrosło się do ponad „setki”. Amerykański wydawca pomógł w rekrutacji i zasilił dewelopera swoimi ludźmi, a przy The Line dłubią takie osoby jak Francois Coulon, który pracował przy serii Splinter Cell czy Cory Davies, mający na koncie design w FEAR i Condemned. Tyle tytułem wstępu.

 



Miejsce akcji nowego Spec Ops to Dubaj (ponoć fragmentami wiernie odwzorowany) i nie przypominam sobie, abyśmy mieli okazję wpaść do tego miasta. Nie będzie to jednak wycieczka pod palmę, bo metropolia została przetrzebiona przez burze piaskowe i przypomina wielką piaskownicę. Zniszczone budynki, autostrady, na których stoją wraki dopiero co porzuconych luksusowych aut, pourywane drogi, chaos, przerażona ludność cywilna i uzbrojone bojówki, które przejmują władzę absolutną nad sypiącym się miastem – oto co zastaniemy. Na miejsce przybywamy jako członek oddziału Delta Force - kapitan Martin Walker. Towarzyszy nam dwójka kumpli - sierżant Lugo i pułkownik Adams, a naszym zadaniem jest odbicie z tego piekła pułkownika Johna Conrada, który zaginął tu dziewięć miesięcy temu, a ostatnio jakimś cudem wysłał z otoczonego przez piaskowe tornada miasta sygnał z prośbą o pomoc. Oczywiście nie wszystko jest takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, a autorzy obiecują, że Spec Ops zaoferuje niespotykaną jak na ten gatunek głębie fabularną. Tia... W każdym razie - ma być dosadnie, o czym świadczą takie widoki jak dopalające się ciała po ataku napalmem, żołnierze dyndający na latarniach czy rozczłonkowane, krwawe trupy z krążącymi wokół nich rojami much, walające się pod nogami. Inspiracją dla twórców jest opowiadanie „Jądro ciemności” Josepha Conrada, którego fabułę zaadoptował potem do wojennych realiów w „Czasie Apokalipsy” Francis Ford Coppola i filmy takie jak „Drabina Jakubowa”. Chodzi o oddanie wojny w możliwie realnym, brutalnym i wyniszczającym ujęciu.

 



W oddaniu realiów mają pomóc takie detale jak konsultacje z członkami Delta Force i autentyczne uzbrojenie, ale ważny jest też aspekt psychologiczny. Bohaterowie wraz z postępami w grze są coraz bardziej przytłoczeni zaistniałą sytuacją, przestają myśleć racjonalnie i zachowywać spokój oraz zimną krew. Fajnym detalem jest to, że niczym w Batman: Arkham City, gdzie strój Nietoperka stawał się z czasem styrany, tak i tu nasi wojacy będą coraz bardziej obdrapani i pokryci zakrzepłą krwią. Stan ich psychiki mają oddawać też moralne wybory, przed jakimi staniemy. Od nas zależy, czy będziemy sztywno trzymać się rozkazów czy wiedzeni tym, co dzieje się na naszych oczach, przekroczymy linię moralnego porządku. Trafimy na momenty, podczas których wybierzemy komu zaufać, będziemy mogli kogoś uratować a kogoś innego posłać na pewną śmierć, a także posłać kulkę w głowę napotkanej osoby lub ją oszczędzić. Bywa, że nie ma czasu na zastanawianie się, bo gdy gość mierzy do nas w pistoletu trzeba reagować szybko i intuicyjnie - naciskamy spust lub nie. Na prezentacji widzieliśmy dwie takie akcje i autorzy zapewniali nas, że historia i najbliższe wydarzenia potoczą się naprawdę źle, jeśli nie zrobimy tego a tamtego. Jednak jaki konkretnie wpływ na przebieg misji i fabuły będą miały wybory i czy gra ma np. kilka zakończeń – tego się nie dowiedzieliśmy. Ostatnim aspektem „hardości” jest język bohaterów, którzy nie pieszczą się i klną rzucając „fuckami” na lewo i prawo. Śmiesznie usłyszeć wiązki z ust... Drake'a. Walkerowi głos podkłada niestrudzony Nolan North i wypada nawet świeżo w nowej, bardziej szorstkiej roli. Metka „od lat 18” dla Spec Ops nie dziwi.

 



Poza opisanymi powyżej wyróżnikami, Spec Ops nie odstaje specjalnie od gatunkowych braci. To shooter z obowiązkowym cover systemem (niektóre osłony ulegają zniszczeniom), ogniem prowadzonym na ślepo i widokiem znad ramienia. Jako że naszych chłopków na polu bitwy jest trzech, będziemy mogli wydawać rozkazy pozostałym dwóm, jednak autorzy nie zagłębili się w ten element. The Line jest też shooterem do bólu liniowym. Nawet otwarte na pierwszy rzut oka przestrzenie ograniczone są korytarzami, w którym przyjdzie się poruszać, a fragmenty akcji, które nam zaprezentowano, często toczyły się w zamkniętych pomieszczeniach. Nie było tam miejsca na cuda i całość sprowadzała się do torowania sobie drogi z góry ustaloną ścieżką. W pełnej wersji przydałyby się jednak wymiany ognia na większej przestrzeni, podczas których trzeba non stop szukać sobie dogodnego miejsca i być w ruchu tak, jak w niektórych miejscach w Uncharted. Tu z kolei wrogowie niespecjalnie kwapili się do wyrafinowanych akcji jeno parli ślepo do przodu, ale zrzucam to na krab niskiego poziomu trudności, na jakim zapewne prowadzona była prezentacja. To co Spec Ops ma innego, to możliwość wykorzystania piasku. Czasem możemy np. przestrzelić znajdującą się za przeciwnikami szybę, zza której wyleje się fala grzebiąca wszystkich adwersarzy. Tumany piachu wzbijają się w powietrze również po wybuchu granatu, więc można wykorzystać to do odwrócenia uwagi wroga czy w ramach zasłony „dymnej”. Zobaczymy, jak często i jak rajcowne będą momenty „piaskowe”, ale autorzy obiecują, że czeka nas też walka w samym sercu burzy, co powinno dostarczyć nie lada emocji. Obowiązkowo grę wyposażono również w tryb multi, a potyczki mają opierać się o system zróżnicowanych pod względem umiejętności i wyglądu klas. Więcej na ten temat nie wiadomo.

 



Czy emocji dostarczy cała gra? Zobaczymy. Nie ma się co czarować. Spec Ops: The Line nie będzie hiciorem, do którego ślinić się będą miliony graczy i który pobije wyniki takich tuzów jak Modern Warfare czy Battlefield. Co nie zmienia faktu, że na przyzwoitą, lekko frywolną strzelaninę TPP, z ciekawym miejscem akcji, niezłymi realiami pola bitwy i przyzwoitymi bohaterami oraz fabułą mamy prawo liczyć. Czekamy zatem do 29 czerwca, gdy The Line wyląduje na półkach sklepowych.[SoQ]

Źródło: własne

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper