Forza, Gran Turismo, Top Gear i upadek motoryzacji.

BLOG
409V
WildGee | 17.04.2018, 18:23
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Obserwuję rynek motoryzacyjny niemalże od zawsze i ku mojemu przerażeniu powoli zaczyna docierać do mnie jakoby żar ekscytacji jaki ta branża wywoływała wiele lat temu, powoli stawał się przygasającą zapałką, a rola jaką odegrają samochody została ustalona przez analityków biznesowych. Ja się na to nie godzę! Łatwo jest wysnuwać hipotezy oparte na własnych obserwacjach dlatego też zapraszam was na sentymentalną podróż po moich myślach i obawach.

Będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej, rodzina zasypywała mnie resorakami, samochodami na pilota i wszelakiej maści gadżetami moto, jak się później okazało, abym jasno określił własną płeć. Nie miejcie im tego za złe, to były inne czasy, inne miejsce, inny światopogląd. Kolorowe zdjęcia Nissana Primery przyciągały moją uwagę bardziej niż klocki Lego i pokemony razem wzięte, więc szybko zgromadziłem tak pokaźną kolekcję resoraków, że mój ojciec nie był w stanie nazwać połowy z nich – w przeciwieństwie do swojego syna. Zapragnąłem zostać kierowcą rajdowym i kiedy w moje ręce trafiała rubryka „kim chciałbyś zostać jak dorośniesz” wpisywałem Colinem McRae’m (Collinem McRae? Jak to odmienić o z grozo?). Niestety moi rodzice byli odmiennego zdania i o intensywnych treningach mogłem zapomnieć. Przynajmniej do czasu. Komunia święta przyniosła mi PSX-a z tajemniczą grą zatytułowaną „Gran Turismo”. Jak mój świat mógł istnieć bez tego cudownego osiągnięcia mistrzów programowania? Mogłem kupić tyle samochodów ile tylko chciałem, jeździć na tylu rozmaitych trasach, a jak za wolny samochód miałem z racji Nissana Primery, który wyścigówką nigdy nie był, wówczas trzeci etap turbo, wyścigowe hamulce, opony oraz groźny wydech odstawiały wszystkie Skyline-y (Synkle, jak to wówczas czytałem i mówiłem) i Mitsubishi GTO. Apex był dla mnie słowiem obcym, a części najdroższe były dla mnie tymi najlepszymi. Głęboko w poważaniu miałem balans pomiędzy trakcją, a przyspieszeniem. Liczyła się tylko moc i jak szybko mogę zamknąć licznik. Przy tej odsłonie spędziłem mnóstwo czasu, jednak nic nie przykuło mnie do konsoli jak sequel serii. Jeszcze więcej samochodów? Moje ukochane Mercedesy? Więcej tras i to łącznie z prawdziwymi owalami? Rajdy i tyle zawodów, że Arcade znalazło się na drugiej płycie? Żegnaj dzieciństwo, witaj Gran Turismo 2.

 

Rok ten oprócz Gran Turismo, zaznajomił mnie również z programem zwanym Top Gear, gdzie podobno straszliwy humor angielski wywoływał niestrawność, a prowadzący to zwykłe chamy i prostaki. Konfrontując się z tymi poglądami, mając mniej niż lat dziesięć, zostałem starym, angielskim chamem o straszliwym poczuciu humoru, a program wywrócił mój świat do góry kołami. Zostałem fanem Top Gear’a spytacie? O nie… Ja zostałem fanatykiem tego formatu. Lata mijały, wydawałem coraz więcej pieniędzy na różnego rodzaju gry, gadżety, gazety, filmy czy inne rzeczy związane z tym światem. Pochłonął on mnie doszczętnie, a ryczące silniki wzmagały bicie mojego serca bardziej niż pierwsze związki i pocałunki. Ówczesne wybranki serca nie rozumiały dlaczego odwracam głowę za Mustangiem, a idąca po chodniku „dziesiątka” w ogóle mnie nie interesuje, nie dając jej powodu do awantury z zazdrości. Chłopcy i ich zabawki słyszałem. Teraz wciąż to słyszę jak zamykam oczy kiedy jadące Shelby bulgocze złowrogo przy zielonym świetle.

 

Sentymentalnie patrząc, szczególnie przez pryzmat wieku młodzieńczego, zaczynając od dwutysięcznego roku przez kolejnych lat piętnaście datuję na złotą erę motoryzacji. Świetne czasopisma, Top Gear, Szybcy i Wściekli (kiedy opierano serię jeszcze o wyścigi i samochody, a nie The Rocka i łódź podwodną, która goni bohaterów przez pół bazy wojskowej – srsly?), ogrom gier wyścigowych, Gran Turismo 4, Test Drive Unlimited, Forza Horizon, rewelacyjne premiery szybkich i niesamowicie pięknych samochodów… Tak, to były czasy, które zapamiętam do końca życia. Zapamiętam, gdyż grając ostatnio w Forzę Horizon 3 zacząłem narzekać na real feel, tu mi nie pasował czas reakcji i stopień skrętu przy wolnym toczeniu się Bentleyem, prędkość nie jest odczuwalna należycie, Test Drivie Unlimited 2 zezwalał by migacze można było ustawić, teraz nie mogę, a w ogóle to gra w porównaniu do jedynki jest mocno przeciętna i brakuje jej głębi. Szczerze mówiąc pierwszego Horizona porównałbym do „2Fast, 2Furious”, a Horizon 3 to taki sequel, sequela, sequela. Niby najbardziej zaawansowany, niby najbogatszy o treści, wiele rzeczy ma o niebo lepiej rozwiązanych, ale brakuje mu tego czegoś. Tego „Zink”. którego brakuje całej branży. To wszystko przestało być ekscytujące. Mało firm nie bierze udziału w wojnach klonów, większość samochodów to Samsungi Galaxy S9, gdzie liczy się technologia, masowa sprzedaż, trzeba spełnić milion norm, przynajmniej w jakimś stopniu zaimplementować hybrydowe rozwiązania, zmniejszyć liczbę cylindrów i ogólnie zrobić prawdziwe samochody dla ludu, nikt nie potrzebuje ekscytacji. Niby pojawiają się takie perełki jak Giulia QV czy w świecie graczy Forza Horizon 3, ale to nie jest ten poziom ekscytacji co niegdyś. Omawiane produkty to nie twory dla petrol-headów, a dla jak najszerszej publiki. Oprócz wymiernych korzyści finansowych dla producenta, trafiają rykoszetem w takich świrów jak ja.

Oceń bloga:
6

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper