Najlepsza gra w historii

BLOG
1908V
Najlepsza gra w historii
CharyChelak | 18.03.2018, 17:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Sądzę, że dla każdego z Was nie lada wyzwaniem byłoby wskazanie najlepszej gry w jaką grał w swoim życiu. Bez względu na to jakie pokolenie graczy reprezentujecie, nieustannie pojawiają się tytuły kanoniczne, bijące wszelakie rekordy i wpisujące się do kronik oraz list największych przebojów.

Jakie kryteria decydują, że wybieramy akurat taki tytuł, a nie inny? Czy jest to kwestia nader personalna? A może każda kolejna generacja graczy przynosi inne wytyczne? Generalnie zakładałbym, iż tyle jest najlepszych produkcji, ile opinii, aczkolwiek niejednokrotnie spotykamy się z tytułami, co do których są one jednoznaczne - należy przy tym oczywiście pamiętać, iż wybór przykładowo gry roku wypada trochę inaczej, bo skupiamy się na cyklicznym, dwunastomiesięcznym okresie i wykluczając słabsze twory, dochodzimy do sedna. Ale "gra życia" - to już inna para kaloszy. To jak kartkowanie wspomnień i wybieranie najlepszego - tego, które miało na nas największy wpływ, było emocjonalnym kopniakiem i sprawia, że każdego dnia powracamy do niego ze szczerym utęsknieniem i dozą ekscytacji, bo  wywołuje w nas nie tylko euforię, ale i świadomość jakieś permanentnej, pozytywnej zmiany, która jest częścią nas samych.

W najnowszym numerze GameInformera redakcja odświeżyła swoje TOP najlepszych gier wszechczasów. Pierwotnie  ów listę zestawiono w 2009 roku, aczkolwiek była ona uboższa o sto pozycji, figurując jako TOP 200. Jak widać przez prawie dekadę w branży elektronicznej rozgrywki zmieniło się na tyle dużo, że śmiało można było dorzucić aż sto kolejnych produkcji, które ukazały się na przestrzeni całej obecnej generacji oraz zahaczyły jeszcze o poprzednią. Jest tam wiele gier i nie ma sensu spisywania ich w tym miejscu, jednak z pewnością interesuje Was koronna, pierwsza pozycja. Należy ona oczywiście do Zeldy: A Link to the Past debiutującej na SNESie w 1992 roku. Tak po krótce opisują ją dziś autorzy zestawienia:

 

(…)The Legend of Zelda: A Link to the Past zdefiniowała plan, który Nintendo wykorzystywało w większości sequeli i wciąż pozostaje jednym z najambitniejszych przykładów do tej pory. Nawet bez trójwymiarowej grafiki Nintendo zaprojektowało lochy jako konstrukcje wielopoziomowe, tworząc puzzle, które zmuszały graczy do opuszczenia wyższych obszarów i zastanowienia się, który przełącznik może być aktywny na innych levelach. Projekt poszerzył się na równoległe rzeczywistości światła i ciemności, dając graczom dwa razy więcej do odkrycia. A Linkt to the Past wciąż wygląda fantastycznie, a prosty gameplay nie utracił swojego blasku.(…)

 

Miliony produkcji, tysiące wartych uwagi oraz trzysta wręcz kultowych, a na ich czele króluje Nintendo. Dlaczego akurat Zelda? Jako że nie jest to jedyna gra z tej serii w zestawieniu, redakcja napomniała iż wybranie najlepszej przygody Linka i rozmieszczenie pozostałych na odpowiednich miejscach było wręcz karkołomne i obok Mario żaden cykl nie oferuje takiej jakości. Zapewne nie trudno się z tym nie zgodzić, bowiem wyreżyserowanie tytułu na takim poziomie, który z jednej strony jest odpowiednio stonowany, fantastycznie przemyca klimaty fantasy, zachęca do eksploracji, a jednocześnie jest cały czas grą w iście arcade'owym tego słowa znaczeniu, to nie lada wyczyn. I niech tak jest, wielu graczy zapewne przytaknęło by na taką decyzję.

Gdybyśmy mieli indywidualnie stworzyć taką listę i wybrali może setkę (bo trzysta to za dużo), to co można byłoby tam wrzucić? Bo powyższa Zelda jak najbardziej, ale czy taki wybór musi obejmować dosłownie wszystko? Spójrzmy dalej, tym razem na Te-Tirsa, okupującego - uwaga - trzecie miejsce? Tak, tego z tymi klockami - najlepiej sprzedająca się gra na świecie i chyba już tylko na tosterze nie można jej odpalić. Rozumiem, iż kluczowa w tej decyzji była żywotność produkcji - jako ikona gamingu Te-tris doczekał się setek konwersji na wszelakie platformy począwszy od swojego debiutu w 1984 roku. Ogromny kamień milowy, klasa sama w sobie, która tuż obok postaci takich, jak Mario bądź Pac-Man stanowi symbol elektronicznej rozgrywki, trafiając do kolejnych pokoleń i to nie tylko graczy. To niesamowita zasługa sprawiająca, że gra, której istota tkwi w prostocie, będzie wiecznie żywa. Ale osobiście sądzę, że takie podejście dzisiaj trąci jednak myszką - stawianie archaicznego wręcz tworu w jednym szeregu z tuzami ostatniej dekady może i nie zaprawa jeszcze o herezję, aczkolwiek nieustanne hiperboliczne udobitnianie jej pozycji budzi pewien niesmak i nie chodzi o to, by koniecznie zrobić miejsce dla innej pozycji. Po prostu czasy się zmieniają i powstało tyle nowych dróg i możliwości, wnoszących naszą ukochaną rozgrywkę na zupełnie nowy poziom, że nie zawsze wybieranie czegoś, co najlepsze, musi być uwarunkowane zestawieniem z prehistorycznymi klasykami. Przeglądając rankingi konsol wspominasz z westchnieniem czasy PSXa oraz Dreamcasta, nie myśląc o Magnavox Odyssey (tak, to klasyk i należy mu się uznanie). Ja nie wyobrażam sobie kwestionowania wyższości Ponga nad Red Dead Redemption. Osobiste wybieranie jednego tytułu, a tworzenie obiektywnej listy w gronie redakcyjnym to także dwie różne rzeczy, tyle że ekipa nie kierowała się głosem ludu i całość sprowadzała się do wyboru pod nadzorem kilkunastoosobowego zespołu, więc mogli także w większym stopniu sugerować się swoimi odczuciami.

Temat rzeka, decyzja wcale nie łatwa i czasem zastanawiam się, czy to w ogóle możliwe jest aby wybrać najlepszą grę z jaką miało się do czynienia, tym bardziej że każdy z nas ma zapewne jeszcze wiele wiosen przed sobą i kto wie, jakie sztosy ukażą się w przyszłości. A mimo wszystko mam na chwilę obecną tą jedną, jedyną i gości ona na piedestale mojej prywatnej listy niezmiennie od piętnastu lat - GTA: Vice City. Ale to już temat na innego bloga.

 

PS. Taka ciekawostka - pierwszą dziesiątkę otwiera trzeci Wiedźmin :).

Oceń bloga:
26

Komentarze (109)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper