Piątkowa GROmada #167 - Shadow Warrior (2013) Edition

BLOG O GRZE
768V
Piątkowa GROmada #167 - Shadow Warrior (2013) Edition
BZImienny | 13.12.2019, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Z ciężkiego i mrocznego fantasy przechodzimy do relaksującej strzelaniny, gdzie trup ściele się gęsto, a wrogowie pochodzą z innego wymiaru. A w tle tego Wang z istotą z owego wymiaru "w głowie" i jego maską przy pasie.

Witam was w kolejnym odcinku Piątkowej GROmady, gdzie tym razem będę miał okazję opowiedzieć o pewnej produkcji polskiego dewelopera, znanego wtedy głównie za sprawą Hard Reset. Mowa tu o Shadow Warrior z 2013 roku od Flying Wild Hog wydanej pierwotnie na Windowsa, a później także na Linuxa, Macintosha, PlayStation 4 oraz Xbox One - czyli reinkarnacji wydanego w 1997 roku (również w Polsce, dzięki Mirage Media) Lo Wang's Shadow Warrior. W swoim pierwotnym wydaniu gra spotkała się z przyjaznym odbiorem, co nie tyle spowodowało jej rozrost na więcej platform, a także otrzymała ona kilka lat później kontynuację - i o ile na pierwszą grę nie czekałem, tak na drugą czekałem (spoiler: nie zawiodłem się).

Tak więc skoro kiedyś opowiedziałem wam historię o Shadow Warrior 2, pora spojrzeć na wersję z 2013 roku i odpowiedzieć sobie na proste pytanie - czy to dobra gra.

Informacja 1 - Zrzuty ekranu pochodzą ze strony gry na platformie Steam, a okładka z mobygames (jest to okładka SW (2013) w nowej wersji bibliotece Steam)

Informacja 2 - W ramach ankiety zachodzi jednorazowa zmiana, o której więcej przeczytacie w sekcji "Ankieta" ;)

Gdy za mało Wangów, wezwij kolejnego

Do znanego właściciela legendarnej katany zostaje wysłany shogun Zilla Enterprise znany jako Lo Wang. Niestety standardowa misja bierze w łeb, a osamotniony zabójca poniekąd uratowany przez demoniczną inwazję przypadkiem dowiaduje się o prawdziwej mocy tego ostrza. Z nowym kompanem przy ramieniu (i w głowie) wyrusza w długą podróż, by złożyć legendarne ostrze, a przy okazji spróbować powstrzymać demoniczną inwazję. Historia ta, jeśli ktoś chce przejść grę 2-3 razy, powinna zająć 35 godzin, przy czym za pierwszym razem jakieś 10-12, i to na wyższych poziomach trudności.

Siłą fabuły odświeżenia Shadow Warrior nie są ludzie (nie są najlepsi, co nie znaczy, że uważam te role za słabe), a istoty z innego wymiaru. Z nich wszystkich wybija się "doradca" głównego bohatera, czyli Hoji - jego historii zdradzać nie będę, niemniej wskutek przeżytych przez niego przygód zacząłem czuć do niego sympatię. Wspomniana istota z innego wymiaru zyskiwała także dzięki "sprzeczkom" z Lo Wangiem jeszcze bardziej utwierdzając mnie w przekonaniu, że on i udzielający mu głosu Alex Dobrenko to najjaśniejsze elementy fabuły. Choć nie łudźmy się, że to ona stanowi najważniejszy element a widoczna na okładce katana.

Shadow Warrior to strzelanina z perspektywy pierwszej osoby wymieszana ze slasherem, gdzie w typowej dla starych produkcji konstrukcji rozgrywki przedziera się do przodu szukając chińskich ciasteczek, a przy okazji eksterminując wrogów w ilościach iście hurtowych - co kilka epizodów dochodzi także do walk z większymi przeciwnikami. Podstawowym orężem w walce z piekielnymi istotami jest katana, później rozszerzona o dodatkowe wyposażenie natury dystansowej - zarówno magiczne jak i zwyczajne, czyli pistolety maszynowe. Każda z tych broni podlega modyfikacjom, które to albo są automatyczne (katany) albo na drodze spożytkowania zdobywanych/znajdowanych w trakcie gry zasobów jak na przykład pieniądze.

Twórcom w ramach swoich założeń udało się stworzyć mechanikę, która choć nie jest zła, tak prosiła się o unowocześnienie w postaci chociażby mechaniki rozczłonkowywania - coś, co porządnie zrobiła dopiero kontynuacja. W ramach SW (2013) nie odbywa się to bowiem na drodze "generowanej przez gracza", a już wcześniej predefiniowanej, co odbiera trochę frajdy z radosnego szlachtowania. Przy czym nie jest to drewno polegające na zaklikiwaniu wrogów na śmierć, co bardziej na dobrym doborze umiejętności zarówno pasywnych jak i ofensywnych. Można rzec, że jest w tym jakaś bliżej nieznana taktyka, o ile można mówić o taktyce w takiej grze, bo bardziej jest to radosne "ura i do przodu" przerywane ucieczką w celu podleczenia się. :)

Ale nie tylko mieczem Lo Wang żyje, co także arsenałem broni palnych. No i przechodzimy do jednego - jak dla mnie - ze słabszych elementów tej produkcji, czyli walki na dystans. Niestety, sam początek nie zapowiada się najlepiej, bo dwie początkowe bronie, czyli pistolet maszynowy (możliwe akimbo, Heckler & Koch MP7A1) i pistolet brzmią, jakby nie miały mocy - coś jakby śmiertelnego ołowianego ładunku były tam załadowane żołędzie. Dobrze chociaż, że także żołędziami da się zabić wroga, no i później bohater otrzymuje kolejne bronie, nie tyle potężniejsze, co także z lepszym brzmieniem.

Niestety, samych broni jest jak na lekarstwo, co boleśnie widać, gdy do rozmyślań tytułu wróci się po splatynowaniu SW 2, gdzie w broniach przebiera się niczym w ulęgałkach - co częściowo odbija się tam na broniach samych w sobie, bo ludzie mogą mieć wrażenie obcowania z tym samym.

Skoro opowiedzieliśmy o tym, czym kroimy/dziurkujemy, warto powiedzieć co kroimy lub/i dziurkujemy. A mamy tu do czynienia nie tyle z przedstawicielami mafii, co istotami z innego wymiaru - no i kolejną rzecz, jaką dopiero poprawił oryginał, czyli różnorodność. Bo tej tutaj niestety nie ma, czego nie można powiedzieć o starciach z bossami wypadającymi lepiej niż w kontynuacji (znowu, nie oznacza, że tam ten element jest zły, po prostu gorzej wypada)

Produkcja korzysta z autorskiej technologii studia przedstawionej wcześniej w ramach Hard Reset i wykorzystywanej potem w późniejszych grach studia - tutaj wyjątkiem jest korzystający z rozwiązań Epic Games, Inc. Juju.* Dzięki temu Shadow Warrior z 2013 wygląda jak na rok wydania bardzo przyzwoicie.

* - Jak wspomniał jeden z obecnych w okolicach premiery SW 2 pracowników FWH na platformie Steam, chcieli sprawdzić inne rozwiązania

Shadow Warrior z 1997 roku to produkcja, której jedną z charakterystycznych cech był specyficzny humor* oparty nie tyle o stereotypowe postrzeganie azjatyckiej kultury, co tak jak DN3D o "one linery" tytułowego bohatera - w ramach kontynuacji zdecydowano się na ten sam schemat. Z drobną, dla niektórych pewnie niezbyt szczęśliwą, korektą, ponieważ głosem Lo Wang'a stał się Jason Liebrecht (w oryginale był to John William Galt). Zmiana pewnie spowodowana wiekiem aktora (70 lat w okolicach premiery SW (2013)), co dodatkowo Lo Wang jest w odświeżeniu młodym  Teraz wyobraźmy sobie gościa wyglądającego jakby miał 25 lat brzmiącego tak, jak dziadek. O ile względnie nie jestem w stanie ocenić, tak Jason zarówno w wersji z 2013 roku jak i jej kontynuacji brzmi dobrze - tylko tyle i aż tyle.

A z przemyconych do "przebudowanej wersji" żartów mamy między innymi chińskie ciasteczka oraz "panie z anmie". Zwłaszcza ten pierwszy element został dobrze przeniesiony na język polski - tak jak przy Bulletstorm z 2011 roku, gdzie tradycyjne tłumaczenie mogłoby stać się przyczyną zawodu.

* - Choć mocną stroną pewnie nie była, ponieważ w Secret Service tytuł otrzymał oszałamiające 5/10 (Mortal Kombat Mythologies: Sub Zero (PSX) otrzymał 8/10, nie pytajcie - a podobno słyszałem, że to "crap").

Gdybym miał wybierać, która to z odsłon serii Shadow Warrior od Flying Wild Hog byłą lepsza, wybór padłby zdecydowanie na SW 2. Niemniej, pierwotna wersja, mimo swych bolączek, byłą przyjemnym doświadczeniem i jest produkcją z jaką warto się zapoznać.

Ankieta

Reguły pozostają bez zmian, czyli następny tekst jest o zwycięzcy (który to wypada następnie z bazy) -  w przypadku remisu na najwyższym miejscu decyduję, który to ze zwycięzców wygrywa (i tylko wtedy głosuje). Ogłoszenie wyników będzie miało miejsce we wtorek dokładnie 4 dni po opublikowaniu tego odcinka GROmady.

Wyjątkowo ankieta nie dotyczy wpisu za tydzień (nie ja jestem na ten dzień zapisany) czy za dwa (gdy będzie growe podsumowanie), a najwcześniej za 3 tygodnie (pierwszy piątek 2020 roku).

  • Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition

Wrażenia z ogrywania BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.

  • Piątkowa GROmada - Postal 2 Edition

Biegający z nożyczkami przedstawiają historię kolesia, który to wykonywał rutynowe prace jak zakupy czy regulacja należności. A przy okazji odpędzał aktywistów łopatą i korzystał z kotów w charakterze tłumika na broń.

  • Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition

Czyli legendarny tytuł, któremu zagrozić mogły jedynie gry pokroju pierwszego Half-Life. A mowa o Quake w wydaniu kompletnym, czyli Quake: The Offering (Quake + Mission Pack No.1, + Mission Pack No. 2) w bonusie z dodatkiem od pracownika MachineGames (ZeniMax Sweden), DOPA.

  • Piątkowa GROmada -  First Person Shooter II Edition

Druga odsłona serii z FPS-ami jako tematem głównym. 

  • Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition

Wrażenia z ogrywania trzeciej (drugiej?) odsłony serii Serious Sam, Serious Sam II, kontynuacji Serious Sam z Xbox (jakby to miało znaczenie).

  • Piątkowa GROmada - Ubersoldier Edition

Czyli pewny, poniekąd słusznie, zapomniany FPS "Made in Russia" znany jako Ubersoldier (Eastern Front) i wrażenia z ogrywania go ze skupieniem się na drugiej odsłonie.

Oceń bloga:
27

O jakim temacie chciałbyś poczytać w następnej prowadzonej przeze mnie GROmadzie (ankieta zakończona)?

Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
77%
Piątkowa GROmada - First Person Shooter II Edition
77%
Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition
77%
Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition
77%
Piątkowa GROmada - Ubersoldier Edition
77%
Piątkowa GROmada - Postal 2 Edition
77%
Pokaż wyniki Głosów: 77

Komentarze (71)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper