Modelarskie podsumowanie 2018 roku
Rok zmierza ku końcowi więc czas na podsumowania. Ja planuję trzy, ale zaczynam od najważniejszego - pachnącego farbami, klejem i plastikiem. Zapraszam!
Większość modelarzy Wam to potwierdzi: kupujemy więcej modeli, niż kleimy albo jesteśmy w stanie ukończyć. Nasze składziki nieraz mają po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset zestawów czekających na swój moment. Czasem wygląda to jak sklep modelarski. To swoisty odpowiednik kupki growego wstydu. Sam posiadam 80 modeli w pudełkach.
W tym roku udało mi się skleić zaledwie siedem modeli. Niestety nie udało się utrzymać tempa jednego modelu na miesiąc. Może w przyszłym roku się uda?
Zaczynamy od Dodge'a. Model dostałem od znajomego i przez problemy przy montażu użyłem dwóch takich samych zestawów. Przez nieuwagę użyłem różnych pak, przez co nie ma mozlimożli przewożenia amunicji. Bywa i tak.
Z tym modelem długo się męczyłem z trzech powodów. Trudno zamaskować kwadratowe okienka przy malowaniu. Kłopot z montażem zbiorników na paliwo ( brak części które były na instrukcji, a w ramce już nie) .No i malowanie fali dolnego koloru, trochę mi zeszło przy wymyśleniu szablonu.
Tylko dwa tygodnie. Tyle zajęło mi ukończenie tej armatki. Tylko kilkanaście czescz i szybki montaż. Takie modeliki lubię :)
Z tym modelem męczyłem się najdłużej. Przyniósł mi też najwięcej satysfakcji. Kupiony za grosze niedokończony. Musiałem go rozebrać na części, zmyć farby, szlifować, szpachlować, potem złożyć na nowo i pomalować ponownie. Efekt? Chyba dobry jak na ilość czasu w niego włożonego.
Przy Kaczorze trochę przesadziłem z brudzeniem, ale efekt końcowy mi się podobał .Na pace mieści się ten Jeep z góry :)
Znany z polskiego lotnictwa Mig 17. Ja jednak zrobiłem go w bardziej egzotycznych barwach bliskiego wschodu.
Mój ostatni model w tym roki czyli swieżak mający tydzień. Malowany pędzlem. Malutki w skali 1:144.
Dosiego roku!
