Jak zabić odbiór całości na podstawie Fallout 4 [SPOILERY]

BLOG
422V
Jak zabić odbiór całości na podstawie Fallout 4 [SPOILERY]
czeksoon | 22.12.2017, 17:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wiele razy próbowałem zapoznać się z dowolnym Falloutem, lecz zawsze coś powodowało, że się od nich odbijałem. Przyciągał mnie klimat pustkowi, ale turowa mechanika walki (której nie trawie) szybko kazała szukać szczęścia gdzie indziej. Nawet przejście w trójwymiar, nie pozwoliło mi cieszyć się Fallout'em 3, ponieważ mój ówczesny komputer był dość przeciętny jak na standardy 2008 roku.

W końcu po nabyciu PS4, zakupiłem część z numerkiem 4 i zagłębiłem się w najnowszą pozycje Bethesdy. Niestety początkowy zachwyt pod sam koniec przygody musiał zgorzknieć przez tanie i oklepane rozwiązania, ale o tym za chwilę. Pomimo wielu negatywnych recenzji, zawsze coś ciągnęło mnie zawsze do tego tytułu. Po włożeniu płytki z grą i przebrnięciu przez liniowy samouczek, stanąłem przed ogromnym światem i tylko ode mnie zależało co w tej chwili uczynię. Już od samego początku zauważyłem naleciałości konstrukcyjne po Skyrimie co bardzo ucieszyło moje eksploracyjne serduszko, ponieważ w tejże produkcji spędziłem ogromne pokłady czasu. Do około 60 godziny rozgrywki, potrafiłem przymknąć oko na dość przeciętne zadania poboczne, ponieważ samo poznawanie i odkrywanie Wspólnoty dawało ogrom fantastycznej zabawy, a wątek główny w jakiś minimalny sposób angażował i ciekawił. Nawet najbardziej krytykowane cechy, mianowicie dialogi i uproszczenia mechanik rpg-owych, gdzieś umykały w cudnych widokach i przyjemnym modelu strzelania. I gdy sądziłem, że już nic nie zepsuje mojego doświadczenia z tą grą i z czystym sumieniem, będę mógł wystawić jej ocenę co najmniej dobrą, dotarłem do finału przygody. Chęć szybkiego ukończenia głównego wątku i oddaniu się ulubionym czynnościom, wpuściła mnie w wir generycznych zadań dla frakcji Minutemanów.  Nie było by w tym nic złego, gdyby nie te nieszczęsne side questy, każda z farm (której poparcie musimy zdobyć, by przyłączyli się do nas w walce z Instytutem) ma przypisany szereg zadań opierający się na: problemach z bandytami, ghulami, porwaniami, czy też walką z super mutantami. Które, wydają się po prostu wybraniem losowej lokacji i napełnieniem jej wrogami, których my bohatersko pokonamy w którymś z rzędu już zleceniu. Kojarzymy to z innych produkcji, lecz ciągłe skakanie między farmą, a naszą główną osadą, by zdać raport z wykonania celu, tylko po to by otrzymać kolejne, przelał czarę goryczy. Nienawidzę tego typu rozwiązań, gdyż jest to po prostu chamskie wydłużanie rozgrywki o kilka godzin, lecz po raz pierwszy wywołało to we mnie taką frustrację, że aż musiałem się z nią z Wami podzielić :) Mam nadzieję, że end game jakoś zamaże tę ogromną wadę, choć na ten moment końca tego cudownego procederu nie widzę. Wychodzi na to, że czas zabrać się za jakiegoś porządnego Fallouta, czyli New Vegas od Obsidianu, który już kusi od sporego czasu. A po nabyciu Xboxa 360, nadarza się ku temu idealna okazja. Teraz pytanko do Was, mieliście podobnie co ja czy, czy Wasza wędrówka po wybraniu innego ugrupowania była przyjemniejsza? :)

Oceń bloga:
2

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper