Dom Starców #1- Nightmare Creatures (1997)

BLOG
1581V
Dom Starców #1- Nightmare Creatures (1997)
Fox460 | 07.12.2016, 16:33
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czyli wracamy po latach, do bardzo starych klasyków z PSXa aka PSOne albo PS1 jak kto woli. Mówi się że stare gry są jak wino, im starsze, tym lepsze. I coś w tym jest, im później w nie gramy, tym bardziej dostrzegamy ich magię i zajebiśtość. Pod warunkiem że się na nich wychowaliśmy, bo mało kto sięga po tak stare tytuły, aby poznać ich historię i zobaczyć z  czym to się je.

Nigdy bym nie przypuszczał że Nightmare Creatures jest Survival Horrorem, no może nie takim jak Resident Evil  czy Sillent Hill, ale mimo wszystko nim był. Choć kiedy pierwszy raz odpaliłem grę na PSXie, to gra w ogóle mnie do siebie nie przekonała. Nawet po jakimś czasie na PC była to gra byle tylko być. Powrotów do tego tytułu miałem kilka, aż pod koniec 1999 roku gra mnie do siebie całkowicie przekonała, z niewiadomych mi przyczyn (nie pamiętam już jakich) jej nie skończyłem. Wracając ostatnio do tej gry, poczułem się jak oczarowany, nostalgia powróciła a grą się bardziej zachwycałem niż nie jednym nowym tytułem, które swoją drogą  są jakie są (w większości H^%$e?!!).

Nightmare Creatures jest grą TPP, stworzyło je nie istniejące już francuskie studio Kalisto, wielkich hitów nie wydawali a jedyne gry poza serią Nightmare Creatures jakie pamiętam, to tylko Piąty Element. Pech chciał, że w 2002 ogłosili upadłość a w 2003 roku finalnie zniknęli na dobre z rynku. Czy dobrze czy źle, nie mnie oceniać, ale myślę że oni byli blisko stworzenia coś na wzór Dark Soulsa albo Bloodborna, wszak drugi tytuł czerpię całymi garściami z Nightmare Creatures.

Powracając jednak do omawianego tytułu, mamy Londyn rok 1834, Adam Crovley członek stowarzyszenia „Brotherhood of Hecete” długie, długie lata eksperymentował nad ludźmi i zwierzętami, a przy okazji praktykował czarną magię. Pewnego dnia udaje mu się dopiąć swego, udaje mu się ożywić martwe ciała, a wraz z kolejnymi próbami stworzyć kolejne kreatury. Im bardziej odnosił sukcesy jako nekromanta, tym bardziej szkaradne stworzenia tworzył. Doszedł do takiej perfekcji, że zamiana człowieka czy zwierzęcia w potwora nie było żadnym problemem, a jego plany sięgały podbicia Londynu. Takim właśnie oto sposobem Adam wysyła swoje kreatury na ulice Londynu, aby siały spustoszenie, strach i śmierć. Kiedy miasto zostało opanowane przez potwory, Crovley wpadł na pomysł, aby po Londynie poszerzyć swoje szalone działania na globalną skalę, czyli opanować cały świat!!. Jednak plany szaleńca pokrzyżować może tylko dwojga ludzi.

Ich cel jest jakże bardzo ambitny i zarazem szlachetny, chcą zabić Cravley’a a przy tym wyrżnąć w pień wszystkie maszkary, jakie stworzył. Nadia i Ignatius bo to właśnie nimi będziemy mogli grać w Nightmare Creatures. Ignatius to sługa boży który podróżuję po świecie, a jednocześnie chce powstrzymać zło panoszące się po ulicach Londynu. Nadia znowu rusza zabić Adama Crovley’a z pobudek osobistych, bowiem Crovley zabił ojca Nadii. Każda postać to odmienny styl gry, oprócz różnych broni, które posiadają postaci, różnić je będzie styl poruszania się oraz walki. Nadia porusza się bardziej energicznie, wyprowadza bardzo szybkie ciosy jak i ciekawe combosy, zaś Ignatius porusza się nieco wolniej, ale jego ataki wydają się być nieco silniejsze. Każda z postaci ma inną broń, którą może sobie ulepszyć. Będą też bronie dodatkowe jak pistolet, laski dynamitu, pistolet strzelający serią.

Ignatius przypomina mi trochę Chucka Norrisa, bo jednym kopnięciem potrafi oderwać zombiakowi pół ciała. W Nightmare Creatures nie może zabraknąć też dodatkowych broni np.: piły tarczowej, która jest najsilniejszą bronią w grze.  Przeciwników w Nightmare Creatures , jak na tamte lata było całkiem sporo, zresztą nawet dziś liczba przeciwników biję na głowę nie jedną nowszą produkcję. W Nightmare Creatures mamy trzynaście rodzajów przeciwników. Potwory są tutaj naprawdę wykonane z przysłowiowym jajem, aż strach pomyśleć, co by było gdyby powstał remake albo remaster jak pięknie mogły by wyglądać te okropieństwa. Do walki przyjdzie nam stanąć z zombie, wilkołakami, człekokształtnymi pająkami, z wielkimi szczurami. Nie może zabraknąć też walk z bossami, tych niestety nie brakuję. Niestety bo wygląda to coś mniej więcej jak walka z bossem w Bloodborne, Demon’s Souls, tylko w nieco bardziej archaicznym wykonaniu.   

A naszymi bosami będą między innymi wielki wąż z kilkoma głowami, w dodatku ziejący ogniem, na naszej drodze stanie nawet YETI no i kilku innych skurczybyków. Każdego bossa możemy pokonać tylko i wyłącznie w konkretny sposób, no i właśnie ten konkretny sposób, sprawia problemy w walce z bossami.  Na domiar złego w Nightmare Creatures odczujemy skopane sterowanie, do tego czarę goryczy przeleje praca kamery, która na dodatek lata jak porąbana. To sprawia że gracz  w pierwszym kontakcie z grą, może poczuć się nieco zagubiony i skołowany. Niestety ale do tego trzeba się przyzwyczaić, oswoić się z tymi wadami, aby potem jakoś dotrwać do końca. Zwłaszcza, że sterowanie i praca kamery będą nam utrudniały grę cały czas, tak więc stalowe nerwy i idziemy zabijać mroczne kreatury.

Graficznie to jak na 1997 rok z tego co pamiętam zza młodu, to naprawdę było dobrze. Zwłaszcza że w tym okresie miałem wtedy też PCta, a na nim miałem większość gry które nie obsługiwały pełnego 3D np.: Blood z tego samego okresu co Nightmare Creatures, tam przecież były czyste bitmapy. Tutaj jeszcze dochodzi sam design wiktoriańskiego Londynu, co prawda nie widać tego aż tak jak np.: w Bloodborne, ale no nie oszukujmy się, odstęp czasowy robi swoje oraz technologia. Nightmare Creatures wygląda nawet teraz całkiem przyzwoicie, a sami przeciwnicy robią wrażenie, design potworów robił kiedyś naprawdę niezłe wrażenie, zwłaszcza że niektórych szło pozbawiać kończyn co dawało niezłą frajdę. Animację combosów, strzałów z pistoletu, eksplozję to wtedy ryło berecik i przy takiej grze spędzało się długie godziny.

Sam poziom lokacji i to jak są skonstruowane sprawiało lekki zawrót głowy, nawet można było niszczyć niektóre elementy otoczenia. Klimatycznych miejscówek nie brakuję, cmentarze, kanały, stare opuszczone muzeum. No miejscówki trzeba przyznać są naprawdę przemyślane i fajnie wykonane. Dźwięk też do najsłabszych nie należy, w ogóle się dziwie że po tylu latach ta gra się aż tak bardzo nie zestarzała. Dźwięk ciosów, krzyków, ryków i innych odgłosów są całkiem przyzwoicie nagrane. Szkoda natomiast, że animację np.: skoku są bardzo sztywne w porównaniu do innych animacji np.: animacji walki. Najbardziej irytowały mnie w grze momenty gdzie trzeba było skakać, zęby przy tym zjadłem i prawie wszystkie włosy na głowie wyrwałem, aby przejść Nightmare Creatures, co mnie najbardziej wkurzyło to fakt że w wersji na Nintendo 64 ułatwiono te elementy platformowe od tak.

Nightmare Creatures jest liniowe i oskryptowane, ale to nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobra gra. Mogę śmiało stwierdzić, że jest to taki prekursor Bloodborna na PS4, krążą ploty po sieci że to właśnie z Nightmare Creatures, ludzie z FROM SOFTWARE czerpali inspirację do stworzenia wiktoriańskiego Londynu. Nie można też zapominać, że gra pojawiła się na innych platformach, mianowicie na PC i Nintendo 64. Jako że na N64 używano w dalszym ciągu z kartridż’ów, to Nightmare Creatures musiało ulec pewnemu spłyceniu. Wstawki filmowe usunięto i zastąpiono je w formie napisów (zamiast intra widać było jak potworki walczą między sobą, a poniżej leciały napisy), zaś elementy platformowe, o których pisałem wcześniej zostały mocno ułatwione. W dodatku na N64 gra wyglądała trochę lepiej od wersji PlayStation, bo przy bliższym kontakcie z teksturami na N64, nie było widać pikseli tak jak na PS1. Ale za to wersja na PS1 miała lepsze oświetlenie, płynniejsze animację. Wiadomo kartridż to nie to samo co płyta CD. Wersję PC przemilczę, bo wypadała ona naprawdę średnio.

Bardzo żałuję że Nightmare Creatures przeszedłem dopiero teraz, po wielu, wielu latach. Myślę, że było to spowodowane tym, że w młodszym wieku nie miałem takiego skilla, a sama gra była wyraźnie za trudna jak na mój wiek. Co prawda doszedłem do któregoś tam etapu, ale po długich męczarniach. Trochę śmieszy fakt że w rok po premierze, gdy grałem w 1998 roku, to ludzie nie powiadali się przychylnie o tej grze, zazwyczaj z ich ust wypływało stwierdzenie dobra gra a czasem i średniak. Byli też tacy którzy twierdzili że Nightmare Creatures był świetną grą, gra szału na rynku nie zrobiła. Ale co ograne to moje, wrażeń i wspomnień z tej gry nikt mi nie zabierze. A dziś uważam że jest to klasyk o którym warto wspominać i rozpamiętywać. Stąd właśnie o nim piszę, może kiedyś doczekamy się remastera. Remak'a nie chce bo pewnie spłycili by poziom trudności, lokację były by bardziej liniowe, a wszystko to dla lepszego odbioru gry. A przez takie zabiegi, cierpi sam tytuł. Wtedy wolę aby został on w szufladzie, kurzył się z godnością, niż został zszargany przez głupie rozwiązania w nowym wydaniu.

Oceń bloga:
17

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper