Gdzie się podziało czytanie ze zrozumieniem?

BLOG
541V
Gdzie się podziało czytanie ze zrozumieniem?
Grgamaet | 15.02.2018, 23:40

UWAGA! Ten tekst nie ma na celu nikogo obrazić. Jest to jedynie próba zwrócenia uwagi na poważny problem. Jeśli to ci się nie podoba to galera już na Ciebie czeka.

 Witam Was serdecznie drodzy czytelnicy PPE, dzisiaj zwierzę się Wam z czegoś, co mnie dręczy.

Jestem dziennikarzem ponad 3 lata. Napisałem niejeden tekst i przeprowadziłem niejeden wywiad. Jednakże od dłuższego czasu mam wrażenie, że to co i ile robię jest syzyfową pracą. Internet jest moim zbawieniem jak i przekleństwem, ponieważ zaobserwowałem, że ludziom nie chce się już w ogóle czytać.

Bardzo często widzę, że moje teksty czy nawet krótkie ogłoszenia na grupach, fanpage’ach spotykają się z niezrozumieniem. Pomimo, że treść jest napisana tak, by zrozumiało ją nawet dziecko, co rusz w komentarzach padają zapytania typu

„A gdzie to jest? O której? Czy jak zrobię tak, to czy dostanę na 100% tamto?”.

Nawet jeżeli dana osoba nie śledzi bieżących informacji, a się na takową natknie i ma wątpliwości to zamiast zapytać wujka Google, wstawia tysięczny post o tym samym.

Pytam Was tak szczerze - ilu z Was uważnie czyta i rozumie tekst?

Rozumiem, że czytając kilkustronicowy artykuł czy jakąś grubą książkę można się zagubić i zapomnieć co się przeczytało w poprzednim rozdziale. Ale dlaczego tak wiele osób ma problem z króciutkim dwu-trzy zdaniowym newsem – nawet wypunktowanym? Przecież każdy z nas chodził do szkoły, rozwiązywał testy na czytanie ze zrozumieniem, zdawał maturę i uczył się schematu, by wiedzieć czego chce od nas egzaminator. Mimo to, że zaliczaliśmy je na 4 czy 5, ignorujemy kawałek tekstu, który czytamy dla siebie.

 

Ktoś może powiedzieć, że to wina technologii i po części jest to prawda. Wszechobecne filmiki, streamy czy audiobooki przyzwyczaiły nas do tego, że układamy się wygodnie w fotelu lub na kanapie, ustawiamy odpowiednią głośność, wciskamy przycisk PLAY i oddajemy się hipnotycznemu głosowi lektora. Do tego dochodzą portale typu Twitter czy Instagram, które gloryfikują zwięzłe treści niczym depesze PAP-u.

Ich twórcy doskonale wiedzą, że człowiek XXI wieku żyje w ciągłym pędzie i nie ma czasu na przekopywanie się przez ściany tekstu - potrzebuje informacji tu i teraz. Dawniej, aby się czegoś dowiedzieć kupowało się gazetę albo czekało na wieczorne programy informacyjne. Dzisiaj nie ma na to czasu - przez cały dzień może się wiele wydarzyć, a oglądając TV dowiemy się raptem o 1% tych wydarzeń. Dlatego kontrowersyjny Facebook tak często zasypuje nas tonami wyprofilowanych newsów, które być może zechcemy przeczytać, aby być na bieżąco. Krótko mówiąc - czytanie powoli staje się archaizmem.

Jeżeli przyjmiemy tę tezę, pojawia się pytanie „Po co pisać artykuły, dogłębne recenzje czy opowiadania skoro nikt tego nie przeczyta?” I taka myśl może zniechęcić, ale tak samo jest z filmami na YouTube - twórcy, który ma sporo wyświetleń nagle zdarzyło się nagrać materiały mające słabą oglądalność.

I co wtedy? Opcje są dwie - albo zaprzestać nagrywania i wrócić do sprawdzonych wzorców albo dalej robić swoje, dopracowywać format, aż wyjdzie. Ambitne osoby wybiorą drugi wariant, ponieważ mają nadzieję, że ktoś jednak zwróci uwagę, bo uda się napisać ciekawy lead i pociągnąć dalej temat.

Owszem, w takiej recenzji zawsze jest ryzyko, że czytelnik rzuci okiem jedynie na końcową konkluzję i cyferkę w narożniku. Jeżeli jednak dana produkcja nas interesuje, na pewno przeczytamy całość, a to już duży krok, by przekonać się do autora. Takie coś może sprawić, że zapragniemy poznać jego dotychczasową twórczość i będziemy czekać na każdą nowość od niego.

 

To jest naszą rolą jako dziennikarzy - dostarczyć Wam rzetelnych, szczegółowych informacji, a przy okazji zapewnić rozrywkę. W czasach szkolnych musieliście szukać informacji sami, decydować co jest ważne, a co nie. Tutaj nie musicie tego robić, ponieważ to my - ludzie z poczuciem misji, wykładamy Wam wszystko na tacy i staramy się przedstawić w zrozumiały sposób. Niestety, nastały takie czasy, że aby zdobyć i utrzymać Waszą uwagę musimy się uciekać do clickbaitów, gifów z kobiecymi częściami ciała, tudzież sprośnych żartów. Nie mówię, że to jest złe, bo popatrzeć i pośmiać się lubi każdy, ale jeżeli jest to 90% materiału to już nie jest zabawnie.

Problemem, który powoduje taki stan rzeczy jest koncentracja odbiorcy. Wystarczy kilka sekund, aby „zawiesić” człowieka, by nie wiedział co się dzieje i wyłączył stronę po jednym zdaniu.

 

Sposobem na to jest chociażby formatowanie tekstu - ładna czcionka, regularne odstępy, pogrubienie ważnych rzeczy, ale to wciąż za mało. Może trzeba by było podzielić dany tekst na strony i na końcu każdej dać jakiś krótki test, ankietę, otwarte pytania ze znajomości materiału? Albo podsumowanie działające na podobnej zasadzie, co wymienienie plusów i minusów gry. Choć taki zwrot jak „Na tej stronie dowiedzieliśmy się, że”, mógłby wydać się zbyt szkolny, a wiadomo że młodzieży szkoła nie kojarzy się najlepiej.

Zaczynam się poważnie obawiać, że za kilka/kilkanaście lat dziennikarze nie będą potrzebni. Już teraz widać, że powstaje coraz więcej serwisów non - profit, ponieważ wielu godzi się na to, aby zrobić coś stricte dla Was za wszelką cenę. Z drugiej strony są adepci, którzy chcieliby żyć z dziennikarstwa, lecz jak mają to zrobić, jak mają zostać zauważeni przez największych, jeżeli ich pracy się nie docenia, nie czyta?

 

Na jednym wykładzie dla studentów dziennikarstwa, Kuba Wojewódzki powiedział:

 

„98% z Was nie zrobi spektakularnej kariery, niestety”.

 

 

I to jest smutna prawda, dzisiaj dziennikarstwo zalicza się do tych profesji, które są ryzykowne jak aktorstwo czy muzyka. Aby osiągnąć sukces potrzeba wiele pracy, samozaparcia, by iść cały czas do przodu. Jeżeli chcesz być szanowany jak Wojciech Mann, Marek Niedźwiecki czy jakikolwiek inny redaktor, który żyje z pisania i przekazywania informacji nie możesz poddać się po jednym tekście.

 

Prawdę powiedziawszy większość dzisiejszych dziennikarzy, którzy tworzą newsy, redagują wywiady, zapodają tematy są nieznani jak dźwiękowcy w klubie. Możesz bezwiednie minąć nas na ulicy, ponieważ żyjemy w cieniu redaktora naczelnego, który najczęściej jest twarzą danej redakcji. Mimo to dążymy do tego, aby to co napiszemy, polecimy czy streścimy miało dla Ciebie jakąś wartość, abyś mógł kupić dany produkt ze spokojnym sumieniem. Chcemy, aby zostało docenione to, że uczciwie powiedzieliśmy jak wygląda sytuacja.

Mówi się, że telewizja ogłupia, ale okazuje się, że Internet również. Jeżeli temu nie zapobiegniemy to za kilkanaście lat trudnością dla naszych dzieci będzie przeczytanie przepisu na niedzielny rosół, a co dopiero pomyślenie o tym, by zaimprowizować i zrobić go po swojemu.

Co o tym myślicie? Czy jest szansa na uratowanie ludzkości przed cofnięciem się w rozwoju? 

 

P.S Przygotowałem wersję audio dla opornych.

Oceń bloga:
11

Komentarze (20)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper