Cudze chwalicie, swego nie znacie, czyli moje 10 gier made in Poland na Atari

BLOG
811V
Big_Gun | 24.06.2015, 11:23
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kilka lat temu, kiedy tematyka retrogrania nie była jeszcze tak popularna jak dzisiaj, Stary Koń, czyli autor postanowił podzielić się z resztą świata swoimi wspomnieniami z miodowych lat 80tych i 90tych. Pech chciał, że pierwsza wersja bloga trafiła na blox.pl - blogerską masówkę dla wszystkich, czyli dla nikogo. Zapał siadł. Blog zmarł. Niniejszym chciałbym go reaktywować. PPE.pl jest do tego idealnym miejscem. Na początek kilka notek z blox.pl. Jeśli się spodoba będzie więcej.

Jak sami pewnie wiecie (albo i nie) w czasach gdy na tak zwanym Zachodzie "małe" Atari wąchało już od jakiegoś czasu kwiatki od spodu (lub w wersji amerykańskiej spało z rybami) w Pololandzie miało się nadzwyczaj dobrze. Dzięki temu każdy zaopatrzony w okresie przełomu (lat 80 - tych i 90 - tych) w szarą maszynkę z magnetofonem mógł spać spokojnie nie bojąc się zbytnio o to, czy następnego dnia będzie miał w co grać. Rolę zachodnich programistów przejęli nasi, często domorośli informatycy, którzy radzili sobie na polu Atari nierzadko dużo lepiej, niż ich wydawałoby się ich bogatsi koledzy zza dawnej Żelaznej Kurtyny. Na początku lat 90 - tych mieliśmy bowiem do czynienia z prawdziwą lawiną gier made in Poland. Często, gęsto dużo lepszych od wielu Zachodnich produkcji. Oto moja, jak zwykle obiektywna i muzealna już pierwsza dziesiątka:

10. Atomia

Gra wydana w 1993 przez Mirage, jednego z potentatów w dziedzinie gier na Atari. Była to dość prosta gra logiczna polegająca na zestawianiu ze sobą pierwiastków chemicznych w celu połączenia ich w związki (np 2 H + O = H2O). Dla ucznia 8 klasy podstawówki był to najbardziej odkrywczy kontakt z chemią w życiu (przepraszam tutaj wszystkich moich nauczycieli tego przedmiotu).

9. Global War

Prosta strategia czasu rzeczywistego (SIC!) wydana w 1993 przez kolejnego potentata w branży Labolatorium Komputerowe Avalon. Gierka symulowała zmagania przywódców światowych na drodze do totalnej dominacji nad globem (zmagania zwykle kończyły się dość tragicznie). Proste zasady komplikowała trochę szybkość rozgrywki, dzięki której już po kilku minutach grania można było obudzić się z ręką w nocniku (czytaj: na pustyni atomowej dawnej zwanej Twoim Państwem). Pomimo dość poważnej tematyki gra odznaczała się sporą dawką politycznego humoru parodiującego na przykład znanych przywódców najważniejszych państw świata (np. Tse Punk zamiast Mao Tse Tung czy Infidel zamiast Fidel Castro). Całość wyśmiewała wyścig zbrojeń i zimną wojnę. Grało się dość przyjemnie głównie z tego powodu, iż cel można było osiągnąć na kilka sposobów, np. prowadząc działania szpiegowsko - propagandowe, wchodząc w sojusze lub spuszczając na przeciwników rakiety z głowicami atomowymi o wdzięcznej nazwie Króliczek.

 

8. BANG! BANK!

Atarowska wersja super hicioro - klasyka ze Spectrum i C64 - Bank Panic. Pamiętam do dzisiaj jak zachwycałem się nią grając u kolegów - szczęśliwych posiadaczy wyżej wymienionych maszynek. Mirage wiedziało jednak jak mnie uszczęśliwić i wydało konwersje na Atari (udowadniając tym samym zgniłemu Zachodowi, że z C64 wszystko można było przenieść na moją ukochaną platformę). W grze chodziło o to, żeby pracując jako rewolwerowiec na usługach banku, dać temu bankowi zarobić. W związku z tym, należało wpuszczać dobrych klientów (farmerzy, wyfiokowane paniusie, kowbojscy biznesmeni), dając jednocześnie odpór wszelkiej maści bandytom, z których część odznaczała się iście lisim sprytem (np. zwykły obywatel ściskający w ręku worek z kasą mógł w oka mgnieniu sięgnąć po spluwę). Niby nic a bawiło, stawiając głównie na szybkość w wyciąganiu kolta z kabury i sprawne oko w ocenianiu klientów (myślę, że gra ta dała podwaliny pod dzisiejszy system bankowy w Polsce - na 100% grało w nią wielu konsultantów bankowych punktów obsługi klienta - szczególnie detalicznego).

7. Operation Blood!

Znowu konwersja z C64 (Operation Wolf), i znowu od Mirage. Jakże się ucieszyłem, gdy wreszcie dorwałem kasetę z tym programem w swoje łapy. Toż to była przecież jedna z lepszych gier jakie wtedy widziałem na oczy - fakt, że w wersji amigowej - (cóż to była za grafika!), ale co tam, ważne, że i na Atari można było pograć. Gra zaliczana jest do wymierającego już (no może poza grami na Wii) gatunku celowniczków. Prosta strzelanina w klimatach rodem z Rambo.

6. Hans Kloss

Jedyna (znowu sic!) gra przedstawiająca przygody najsłynniejszego polskiego szpiega ever (dla najmłodszych - za komuny to było GOŚĆ!). Prosta platformówka od LK Avalon , która właśnie pewnie powodu skojarzenia jej z Jankiem vel. Hansem Klossem vel. imć ś. p. Milkulskim zrobiła kupę kasy i stała się jednym z najpopularniejszych programów na Atari. Jak większość gier z tamtych czasów była piekielnie trudna. Z kolei jak większość polskich platformówek z tamtej epoki dziwnie przypomina inną grę - legendę Misję. O inspirację trzeba by jednak zapytać Pana Dariusza Żołny (w każdym razie z mojej strony nie jest to żaden zarzut). Co by o niej nie pisać, to jedna z lepszych gier na Atari w ogóle.

 

5. Miecze Valdgira 1 i 2

ASF było może trochę mniej znanym developerem niż Mirage i LK Avalon, ale wydało grę, która odniosła chyba największy sukces finansowy ze wszystkich opisanych w rankingu - przynajmniej takie wnioski można było wysnuć na podstawie ilości reklam ukazujących się w tamtym okresie - 1991 i 1993 - w prasie (co niestety nie poprawiło kondycji finansowej ASF, które padło zaraz po premierze drugiej części). Sam pamiętam z jakim pietyzmem traktowałem drugą część gry, wydaną w kartonowym pudełku, z ładnie drukowaną instrukcją i komiksem. W skrócie - gra była platformówką z elementami przygodowymi. Sterując poczynaniami karła Aldira należało używać przedmiotów w określonych do tego miejscach (oto i cała filozofia). W pierwszej części Aldir wyruszał na eksplorację magicznego zamku Heldgor. W drugiej, będąc już władcą zamku, musiał wyswobodzić swoją ojczystą krainę - Dale - z rąk okrutnego zbója o jeszcze okrutniejszej ksywce, Krwawego Zenona Przyznam szczerze, że pierwsza część gry była chyba pierwsza polską grą w jaką udało mi się zagrać w życiu. Stąd też mój wielki szacun i sentyment dla produktu ASF. Grę wydano również na Amigę.

4. Fred

Przepraszam Szanownych Czytelników i Pana Janusza Pelca - pierwszą polską grą, w którą dane było mi zagrać był właśnie Fred od LK Avalon, wydany w 1991, czyli polska odpowiedź na Prehistorik, UGH! i innych komputerowych jaskiniowców z Zachodu. Ta gra to sam miód, jak napisałby pewnie recenzent z Top Secret lub Secret Service, poza tym jest to chyba jedyny przypadek w historii świata (nie tylko gier) użycia przez człowieka z epoki kamienia łupanego spray'u do walki z wszelkiego rodzaju plugastwem stojącym mu na drodze. No i kolejny raz dowiedliśmy, że Polak potrafi - grę wydano na zachodzie w pakiecie z Misją.

3. Misja / Lasermania

Zaszczytną pozycję pozwoliłem sobie przyznać ex aequo dwóm grom Janusza Pelca, wydanym oczywiście przez LK Avalon.

Pierwsza to Misja, czyli tak naprawdę numero uno wśród polskich atarowskich platformówek. Przygody  żołnierzyka na drodze do zniszczenia tajnej bazy wojskowej. W niektórych kręgach na zachodzie Europy znana jako "Mission Shark".

Druga to Lasermania, moim zdaniem jedna z najlepszych gier logicznych w jakie dane mi było zagrać (sorry Hexic - zwycięzca może być tylko jeden). Prosta i skuteczna formuła - kierujemy ruchami małego czołgu / spychacza. Naszym zadaniem jest tak pokierować promieniami lasera (przy użyciu wszystkich pomocy rozstawionych na planszy), aby rozbić coś na kształt kanistrów. Nic dodać, nic ująć. Trzeba zagrać.

2. Gry Rolanda Pantoły

Czyli super, hyper, świetne przygodówki A.D. 2044 (oparta na Seksmisji), Klątwa i Władcy Ciemoności (wszystkie wydane przez LK Avalon). Wszystkie trzy udało mi się przejść (chociaż Władców musiałem kończyć z opisem - gra była dość trudna i obfitowała w duża ilość zagadek, nazwijmy je logicznych). Jak na tamte czasy były to modelowe przykłady programów kompletnych pod każdym względem. Graficznie i muzycznie na najwyższym poziomie, fabularnie biły na głowę większość gier na Atari w ogóle. Pierwsza z nich korzystała z historii przedstawionej w kultowej już Seksmisji Machulskiego (ach ta scena na basenie - w grze i w filmie miodzio!). Druga i trzecia czerpały garściami z tradycji fantasy (obydwie wydane poza Polską, jako The Curse i Lords of Darkness), przy czym trzecia z nich była najtrudniejszą z całej paczki. I tylko szkoda, że Polacy nie mają przebicia na Xbox Live Marketplace - chętnie zobaczyłbym odświeżone wersje tych gier (ale na szczęście zawsze jest emulator).

A.D. 2044

Klątwa

Władcy ciemności

1. Robbo

Cudowne dziecko Janusza Pelca, o którym pisałem już przy okazji tekstu o najlepszych grach na Atari. Dla mnie osobiście program numer 1 w historii atarowskiej rozrywki. Z łezką w oku odpaliłem to cudo ostatnio na emulatorze i muszę przyznać, że polski odpowiednik R2D2 daje radę - wciąż! - a minęło już tyle lat!

P.S. Wiem, wiem. Zabrakło wielu innych doskonałych gier. Nie było nic o Colony, Władcy (polska wersja Defender of the Crown), Kulcie, Mózgprocesorze, Barahirze, Bertyxie, Adaxie, Upiorze, Janosiku, Magii Kryszatłu, Neronie, Uczniu Czarnoksiężnika, Rodericu, Special Forces, Cywilizacji, Raszynie, Kampanii Wrześniowej, Darkness Hour, Lorien's Tomb, Digi Duck, Vicky, Spy Master, Barbarianie (kolejna konwersja z C64) itd. itp. Może kiedyś będzie

Oceń bloga:
18

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper