Mini Mega Man, czyli Mighty Gunvolt

BLOG RECENZJA GRY
527V
Mini Mega Man, czyli Mighty Gunvolt
Redakcja PPE.pl | 04.09.2015, 15:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Fani Mega Mana czekają na opóźnione Mighty no. 9, ale twórca gry, Keiji Inafune, pomaga także przy produkcji innych tytułów. Jednym z nich jest Azure Strike Gunvolt, produkcja wzorowana na 16-bitowych platformówkach, do której "przy okazji" postanowiono stworzyć małą gierkę przypominająca... no, Mega Mana z NES-a - Inafune nie myśli chyba o niczym innym.

Tytuł trafił za darmo do wszystkich, którzy wsparci na Kickstarterze produkcję Mighty no. 9, a przez pewien czas był dołączany za frajer do wspomnianego Azure Striker Gunvolt. Obecnie trzeba na niego wysupłać trochę grosiwa - 14 złotych za podstawkę i 10 za opcjonalne DLC. Początkowo myślałem, że jest to żart twórców, podobnie jak umyślnie koślawe tłumaczenie historii (zbitki pokroju "All your base are belong to us"), ale nie - dychę można wymienić na 4 dodatkowe plansze.

Przed rozpoczęciem przygody możemy wybrać sobie jednego z trzech bohaterów. Gunvolt umie wyżej skakać i razić promieniem, Mega Man Beck potrafi szarżować i wchodzić do wąskich korytarzy, a Ekoro z gry Gal*Gun (nie wyszła w Europie. Jak sprawdzicie screeny w googlu, to dowiecie się czemu) to amorek potrafiący unosić się w powietrzu i strzelać serduszkami. Każda z postaci różni się więc nieco od pozostałych, ale niewiele i nie ma to dużego wpływu na rozgrywkę, bo miejsc, w które może wejść tylko jedna z nich jest zaledwie kilka.

Same plansze są raczej nieskomplikowane. Prze się głównie w prawo, czasem w górę i dół, strzela do robotopodobnych przeciwników i zbiera punkty. Poziomy są króciutkie - żaden z nich nie zajął mi więcej niż kilka minut. Łącznie z walką z bossem, z którymi nie zawsze radziłem sobie za pierwszym razem, ale nigdy nie musiałem zaczynać levelu od początku. Jest prosto i krótko, bowiem w podstawce plansz jest aż... pięć. Wszystko to przedstawiono w typowej dla 8-bitowców oprawie wizualnej i dźwiękowej. Jeśli ktoś lubi takie rzeczy, to powinno mu się spodobać. Co do poziomów - początkowo wydawało mi się, że ostatni trzeba przejść kilka razy, bowiem po pierwszym jego ukończeniu gra zaliczyła mi go na 50%, po drugim 75 i tak dalej. Poczytałem w internecie i okazało się, że to zwykły błąd.

Recenzja krótka, bo i nie ma o czym pisać. Jako tytuł bonusowy Mighty Gunvolt sprawdziło się dobrze. Jako płatny - nie do końca. Co prawda kosztuje niewiele, ale przejście jej wszystkimi postaciami to maksimum półtorej-dwie godziny gry, a poziomy dodatkowe, choć nieco cięższe (zwłaszcza kończący je bossowie), dają może kolejną godzinę zabawy. Chyba lepiej kupić któregoś z Mega Manów dostępnych w eshopie, a jest ich tam zatrzęsienie. No chyba, że przeszliście już wszystkie i  jeszcze się wam nie znudziło, a nie możecie doczekać się głównego dania od mistrza Inafune - wtedy szykujcie kartę kredytową.

Oceń bloga:
1

Atuty

  • Trzy postacie do wyboru
  • Idealnie naśladuje gry z NES-a pod każdym względem

Wady

  • Króciutka

Redakcja PPE.pl

Przystawka przed daniem głównym, czyli Mighty no. 9. Jeśli ograliście już wszystkie Mega Many, to bierzcie. Jeśli nie - chyba lepiej sprawdzić którąś z części tej serii.

6,5

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper