Wiedźmińskie zwoje #3

BLOG
1772V
cosmos22 | 27.08.2014, 10:12
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tekst może zawierać obraźliwe zwroty, przekleństwa, czy fragmenty erotyczne

Wiedźmińskie zwoje #1
http://www.pssite.com/blog-10020-792-wiedzminskie_zwoje.html
Wiedźmińskie zwoje #2
http://www.pssite.com/blog-10020-794-wiedzminskie_zwoje__2.html

 

 

-Słyszeliście co o smokach?
-We wtej wsi to nima smoka. Co najwyżej mój mężulek też opasły i groźny. – siorbnęła nosem.
Coś huknęło. Pokój zaczął się trząść. Wiedźmin wstał.
-Proszę siadać. Jak mówiłam to tylko mój mężulek. – siorbnęła nosem.
W drzwiach ukazał się postawny mężczyzna, który najwidoczniej kochał żarło bardziej niż własną żonę. Z każdym jego krokiem deski trzeszczały, a wszystko drżało. Usiadł na wprost Wiedźmina. Zaczął czesać swoją brodę i spoglądać z pode łba na białowłosego. Dziwak. – Uświadomił sobie kim jest Geralt.
-Czmychaj mi stąd, bo zaraz dobędę szabli i naznaczę ci bliznę przez drugie oko.
Wiedźmin skrzywił się. Splunąłby, ale podłoga była już dość usyfiona. Nie pożądał widywać takich ludzi. Zdezorientowało go siorbnięcie nosem tak delikatne jak grom ciężkiej burzy.
-Smok- Powiedział w końcu. – Słyszeliście o nim panie?
-Nie ma już co zabijać to zmyśla! Naciąga łachudra jeden! Smoki nie widział i nie zamierzam. A ty gadzie paszoł mi stąd won!
Wojownik posłuchał i czym prędzej wyszedł z obleśnej chaty obleśnych ludzi. Przed Płotką i Pegazem stał Jaskier pogrywając coś na lutni. Wiedźmin nie miał w tej chwili ochoty na poezje. Wiedział, że jeśli był tu gdzieś smok, to wciąż jest w pobliżu. Najadł się, więc musi odpocząć. Trzeba ruszać, nie wiadomo kiedy smok ucieknie, a wtedy kolejne wioski zginą. Przynajmniej padną też tacy obleśni ludzie. Wiedźmin w końcu splunął.

  •  

Padał deszcz. Byli w lesie, ale krople były tak gęste, że liście się pod nimi uginały. Korony już nie dawały schronienia, lecz nie mieli teraz wyboru. Jechali śladami krwi i spalenizny. Już czuć było siarkę. Coś się poruszyło. Krzaki zatrzepotały liśćmi. Geralt zatrzymał towarzysza stosownym znakiem. Poeta już miał coś powiedzieć, ale Wiedźmin zatkał mu też usta stosownym znakiem. Coś znowu się ruszyło. Już widać było ciemną sylwetkę ruszająca się na kuckach. Widocznie miał być nie zauważony. Wiedźmin ma wyostrzony zmysł. Zauważył go już kilka minut temu. Zszedł z konia nie wydając przy tym dźwięku. Wyjął miecz. Stalowy. Wiedział, że to człowiek. Znał zapach ludzi. Podszedł subtelnie przymrużając oczy, by lepiej widzieć. Sylwetki już nie było. Geralt nie schował miecza. Zamachnął nim w bok. Trafił w inną klingę. Elfią, bogato zdobioną. Odskoczył, obrócił się na pięcie, odepchnął nogą od drzewa i zrobił ostry, atakujący piruet.
Fus Ro Dah.
Z Bojowego tańca wylądował na drzewie cały poobijany. Musiał mrużyć oczy, bo znad brwi leciała mu stróżka krwi.
-To ten Dovakin! – Wrzasnął Jaskier.
Ale po Dovakinie pozostał tylko niemiły ból w kręgach.

 

 

Kolejny odcinek 8 lub 9 września 

Oceń bloga:
0

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper