Pegasusowe Popierdółki #1

BLOG
1394V
Pegasusowe Popierdółki #1
PokeTadek | 28.02.2015, 21:36
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wspominam czasy ośmiu bitów jako bardzo szlachetne... Ale nie da się ukryć, ze średniaki były z nami już wtedy. Dziś postanowiłem odkurzyć pegasusa i poogrywać nawet te "randomy" z cartdridżów typu "9999999 in 1!" Na pierwszy ogień poszła gra "Bruce Lee 2"...

Boxart SpartanaX2Słowem wstępu - recenzje średniaków będę wrzucał regularnie jako blogi, bo w większości to gry, których nie uświadczymy w naszej encyklopedii.

CO?! "99999 in 1" było kłamstwem!? I to nie Bruce Lee!?

Recenzowany tytuł powinien mieć u nas nazwę "Spartan X2", a w ameryce "Kung fu 2", oraz stanowić wydany tylko w Japonii sequel "SpartanaX". Cała seria została wydana na NES'a, my możemy grać w obydwie dzięki dobroci rodzimej podróbki.

 

 

W co ciśniemy?

Chodzona bijatyka praktycznie bez elementów zręcznościowych. Gameplay pod względem skakania przypomina "Robocopy", nie mamy do tego zbyt dużego talentu - całe sterowanie to uderzenie pięści i kopniak + toporny skok. Nasza postać wygląda moim zdaniem jak jakiś niedoszły Balboa prędzej niż jakikolwiek inny aktor (a z tego co wiem Spartany czerpały z Jackie Chana). Całość gry składa się na 6 etapów, z czego pod koniec każdego walczymy z Bossami, różniącymi się od siebie nieco sposobem walki (pierwszy pluje ogniem, drugi znika i stara się nas unieruchomić i tak dalej...).

 

Ale o co chodzi?

Fabuła? Tutaj wiedzą się nie popiszę - z oczywistych powodów gra  jest po Japońsku. Z tego co wyczytałem wcielamy się w Keijiego Thomasa, który jako Johny Spartan decyduje się na krucjatę przeciw narkotykowej mafii "Hawk", przez którą stracił córkę i żonę.

Co widzimy i czego słuchamy?

Grafika plansz mogłaby zostać porównana do Contry, jednak jest jej znacznie uboższą kopią. Podobnie jak w wspomnianym klasyku obijamy hordy "kolorowych" przeciwników. Nasz bohater jest nijaki, tła są nijakie. W przypadku Contry bohater był zlepkiem kilku kolorow w miarę kontrastujących, tutaj jesteśmy stonowaną pomarańczą.

W cutscenkach pojawiają się nieźle wykonane pixelarty, których przechodzeniem gra próbuje udawać film/komiks. Nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek konkretnego o muzyce - po prostu jest, ani to dzieło sztuki z Castlevanii czy Duck Tales ani crap z nesowego Supermana.

Średniaki są, były i będą krótkie.

Każdy etap ma limit czasowy, a całość da się przejść... Oh, 17 minut. Mi jedyną "trudność" (czy można to tak nazwać? Do zgonu nie doszło ani jeden raz) sprawił trzeci szefuńcio, który miał podwójny pasek życia (treser, najpierw trzeba pokonać małpę). Całość jest piekielnie prosta i nie zadbano tu o najmniejsze elementy wymagające zręczności pomijając ciągle napierające fale wrogów.

...Tania podróbka Contry? Oh, ale bez pistoletów... Coś jak nesowy Indiana Jones... nie, tam były pagórki i ewentualny bicz/pistolet...

5/10

Za fotki do recenzji dziękuję google'om, przechodzenie tego po raz drugi pozostawiłoby większy niesmak.

Oceń bloga:
47

Najlepszy karateka historii kina?

Bruce Lee
234%
Pokaż wyniki Głosów: 234

Komentarze (32)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper