O tym jak Game Boy przewidział przyszłość

BLOG
1495V
O tym jak Game Boy przewidział przyszłość
Sendo1910 | 14.11.2019, 23:08
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kilka ciekawostek o Game Boyu i jego pionierskich rozwiązaniach.

Game Boy, mała wielka konsola od Nintendo, to prawdziwy klasyk którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Owoc prac Gunpeia Yokoi, Satoru Okady oraz Nintendo Research & Development 1 walnie przyczynił się do spopularyzowania przenośnego grania, stając się szybko synonimem handhelda. Ograniczone sprzętowo konsole Game & Watch mogły spokojnie udać się na zasłużoną emeryturę i ustąpić miejsca nowemu, przebojowemu pomysłowi. I to jakiemu! Gracze w gruncie rzeczy dostali namacalną miniaturkę szalenie popularnego wówczas NES-a, gdzie możliwa była wymiana gier zaś same produkcje, choć nie tak rozwinięte jak w domowych konsolach, dawały przynajmniej namiastkę dobrych wrażeń. A na przełomie lat 80/90 to już było coś. Game Boy szybko okazał się przebojem, którego wypracowanych fundamentów nie dała skruszyć konkurencja z bardziej zaawansowanymi produktami w postaci Segi Game Gear i Atari Lynx. Mały, szary kawałek plastiku z monochromatycznym ekranikiem 2,6 cala, oferującym paletę barw z czterema odcieniami szarości (!) był potwierdzeniem tezy, że prostymi środkami można dotrzeć do mas.

W triumfalnym maratonie na pierwsze miejsce podium przenośnego segmentu konsol do gier wideo Game Boy wyznaczył też ścieżki innym trendom, nie tylko z branży elektronicznej rozgrywki. Niektóre z nich można brać z przymrużeniem oka, inne zaś, szczególnie z dzisiejszej perspektywy czasu, wydają się całkiem sensowne.

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie robił selfie. Ta specyficzna forma wykonywania zdjęć została spopularyzowana przez dostępne w telefonach komórkowych czy smartfonach aparaty. Jednak już w 1998 roku posiadacze Game Boy’ów mogli zabawić się w fotografów-amatorów dzięki Game Boy Camera – oficjalnemu akcesorium do wiadomego handhelda. Dodatek wczepiany w slot na kartridże wyposażony był w kamerę o rozdzielczości 256x224 i długości ogniskowej 50 mm, wykonującej fotografie w czterech odcieniach szarości. Co ciekawe, każde zdjęcie można było wydrukować dzięki Game Boy Printer – małej drukarce termicznej, wydanej na rynek również w 1998 roku.

Oprócz robienia zdjęć, istniała możliwość ich edycji czy wykorzystania w kilku mini grach. Tak! W takich produkcjach jak Space Fever II (klon Space Invaders) gdzie nasze zdjęcia robiły za bossów czy w Run! Run! Run!, w którym biegaliśmy przez płotki tzw. stick manem ze zdjęciem naszej twarzy. Trzeba przyznać, że  ówczesny owoc współpracy Nintendo, GameFreak (seria Pokemon) oraz Creatures Inc. (seria Earthbound/Mother) był nad wyraz ciekawy. Raz, że udostępnił narzędzie do tworzenia selfie które niejako wyprzedziło swoje czasy, a dwa przedstawił być może kolejny trend, który w przyszłości zostanie spopularyzowany w grach wideo. Wyobrażacie sobie wysoko budżetową grę, gdzie zamiast twarzy wirtualnej postaci widnieje facjata gracza? Gdzie to gracz widzi siebie podczas zapierających dech w piersiach wydarzeniach i zostaje bohaterem? Choć brzmi to co najmniej dziwnie, to nie można wykluczyć takiego obrotu spraw, tym bardziej że mamy już narzędzia do skanowania twarzy czy tzw. technologię Deepfake, która potrafi nakładać twarz danej osoby na inną twarz i tworzyć skomplikowaną animację wraz ze szczegółową mimiką. A to wszystko na podstawie jednego zdjęcia…

W dobie powszechnej dostępności do smartfonów i internetu mobilnego możemy grać z wieloma osobami w Fortnite’a czy PUBG-a. Idea wieloosobowej rozgrywki na urządzeniach przenośnych została jednak zaszczepiona wiele lat temu właśnie dzięki Game Boy’owi. Nintendo opracowało Game Link Cable, aby móc łączyć dwie konsole i dzielić się rozgrywką w takich grach, jak Mortal Kombat, Micro Machines czy Tetris. Szczególnie w przypadku tej ostatniej produkcji wspomniany dodatek okazał się zbawienny, bowiem Tetris trafił do posiadaczy ponad 35 milionów posiadaczy Game Boy’a (gra sprzedawana była w zestawie z konsolą), stając się najpopularniejszą wersją tej produkcji. Sam ojciec legendarnej gry - Aleksiej Pażytnow, uważa że to najlepsza odsłona spośród reszty niezliczonych wersji na dziesiątki sprzętów.

Game Link Cable wciąż jednak nie wykorzystywał dużego potencjału wieloosobowej rozgrywki. Postanowiono więc stworzyć Game Boy 4-Player Adapter który dawał większe możliwości, choć biblioteka gier pozwalająca grać czterem graczom była bardzo skromna. W 1991 roku pojawiła się jednak produkcja wyjątkowa, bowiem umożliwiała rozgrywkę wieloosobową aż do 16 graczy! Mowa o Faceball 2000, duchowym następcy MIDI Maze z Atari ST, gdzie sterowało się czymś na wzór uśmiechniętej emotikony i strzelało do przeciwnych. Była to gra z gatunku FPS, choć oczywiście mało rozbudowana i nijak mogąca się równać chociażby do wydanego dwa lata później króla FPS-ów, czyli Dooma. Sama rozgrywka z czysto organizacyjnego punktu widzenia okazała się jednak mocno utrudniona. Aby zagrać w Faceball 2000 w 16 osób, trzeba było przede wszystkim znaleźć tak liczną grupę graczy, z których każdy posiadał własnego Game Boy’a wraz z kopią gry. A do tego należało posiadać aż siedem rozgałęziaczy Game Boy 4- Player Adapter. Istny koszmar, choć bez dwóch zdań należy docenić pionierską ideę mobilnej rozgrywki wieloosobowej.

Konsola giganta z Kioto mogła również poszczycić się mianem jednego z ciekawszych multimedialnych urządzeń przenośnych tamtych lat. I to nie tylko ze względu na Game Boy Camera. Choć brzmi to nad wyraz donośnie, Game Boy oprócz swojego niepodważalnego atutu w postaci bycia platformą do gier, oferował możliwość… słuchania muzyki! Funkcja ta pojawiła się wraz z urządzeniem peryferyjnym firmy Beeshu – Game Boy FM Radio, które wczepiało się standardowo w slot na kartridże. Choć musiało to wyglądać niezwykle topornie, warto wiedzieć że była to całkiem ciekawa alternatywa dla mniej zamożnych osób chcących posłuchać muzyki poza domem, które nie posiadały Walkmana czy mało poręcznego Boombox’a.

Obecnie nasze prądożerne smartfony często wymagają swego rodzaju respiratora w postaci powerbanku. W temacie jakże prehistorycznej multimedialności Game Boy’a warto nadmienić, że Nintendo przewidziało problem braku mocy urządzenia w najmniej odpowiednim momencie. Choć Game Boy zasilany był czterema bateriami AA które starczyły od 10 do 30 godzin grania, japońska firma wydała na rynek Game Boy Battery Pack, czyli właśnie protoplastę dzisiejszego powerbanku. Urządzenie kosztujące 1/3 ceny konsoli (29,99$) posiadało akumulatory niklowo-kadmowe, które wydłużały zabawę z grami o około 10 godzin. Od nadmiaru głowa nie boli, jednak od wagi i owszem. Game Boy Battery Pack był ciężki i stosunkowo nieporęczny, w dodatku wymagał stałego wpięcia wtyczki w bok sprzętu co nie było do końca wygodne.

Na koniec chciałem zostawić moją ulubioną ciekawostkę odnośnie tego, jak Game Boy przewidział przyszłość. Książki są z nami od setek lat, czyta ja niemalże każdy a wraz z rozwojem technologii i one ewoluowały, do wersji elektronicznej. W związku z tym od kilku ładnych lat na rynku zadomowiły się czytniki ebooków pokroju Kindle’a czy Pocketbooka, które dla wielu okazały się bardzo dobrą (i wygodną!) alternatywą dla tradycyjnych papierowych wydań. Co ma jednak w związku z tym Game Boy? Odpowiedź jest prosta – Wisdom Tree. Ten amerykański deweloper zasłyną swego czasu z produkcji chrześcijańskich gier na konsole Nintendo. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że firma ta była największym deweloperem którego gry nie były licencjonowane przez Nintendo. O samych produkcjach ciężko powiedzieć coś pozytywnego, bo były to głównie gry jawnie opierające się na już wydanych produkcjach, o kiepskiej jakość i powtarzalności. Jedna jednak była nad wyraz interesująca, choć na dobrą sprawę ciężko nazwać ją grą. To King James Bible, czyli zrewidowany na zlecenie króla Jakuba I przekład Biblii w języku angielskim. Biblia na Game Boy’a! Ten prekursor znanych dzisiaj ebooków oferował CAŁY tekst Biblii. Zamiast więc spędzać czas w świecie Mario mogliśmy czytać, lub… tak, też zagrać, choć całe granie w King James Bible sprowadzało się do szukania słów pasujących do reszty.

Jak widzicie Game Boy to sprzęt pod wieloma względami unikalny. Platforma ta wprowadziła nową jakość do świata gier wideo, robiąc jednocześnie grunt pod przyszłe trendy. Sprzęt stał się dla wielu firm polem eksperymentalnym, które sprawdzały czego najbardziej potrzebują fani mobilnej konsolki. I choć trzeba przyznać, że niektóre próby wprowadzenia czegoś nowego na Game Boy’u były wyjątkowo nieudane, to dały pewne wskazówki dotyczące rozwoju technologii.

Oceń bloga:
41

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper