Młodość blond ninjy, czyli coś-jak-recenzja pierwszej części Naruto - KOMIKSIARNIA

BLOG
1064V
Młodość blond ninjy, czyli coś-jak-recenzja pierwszej części Naruto - KOMIKSIARNIA
Rudra42 | 18.04.2014, 18:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jeden z najpopularniejszych shonenów, mający tyle samo fanów co hejterów. Przyjrzyjmy się początkom serii, w których chłopiec w stroju drogowca miał jeszcze 12 lat i nie był półbogiem. 

Naruto to manga tworzona przez Masashiego Kishimoto, reprezentująca gatunek shonen i publikowana w magazynie Weekly Shonen Jump. W tej pseudorecenzji skupię się na pierwszej części serii zawartej w dwudziestu siedmiu tomach.

Historia

Początek Naruto jest obiecujący. Akcja rozpoczyna się w osadzie Konoha-Gakure, będącej miejscem zamieszkania wielu ninja, czyli tutejszych komandosów i szpiegów. Głównego bohatera poznajemy w czasie gdy jeszcze szkoli się na takiego właśnie ninjasa. Oczywiście od początku widać że Naruto, jak większość main hero w shonenach, jest debilem. Również idąc tropem popularnych schematów, Naruto nie jest zwykłym dzieckiem. Ma w sobie zapieczętowanego lisiego demona, który kiedyś napadł na Konoha-Gakure. Z tego powodu większość ludzi się go boi i nikt go nie lubi.Jednak to złe nastawienie wszystkich nie trwa długo, przecież to główny bohater :)

W pierwszej części mangi mamy cztery arce. Pierwsza jest historia o Zabuzie, czyli klasyczne pokazanie że bohater jest fajny. Mamy tam jedną bardzo fajną walkę, trochę średnich, zgrabnie stworzoną historyjkę, i rozbudowanie jednej z najciekawszych postaci. Ot, udane otwarcie. I po tym udanym otwarciu nadchodzi legenda, arc uznawany za jeden z najlepszych w gatunku (zasłużenie). Egzamin na chunina. Masa nowych postaci, masa świetnych walk. Czego chcieć więcej? Serio, czytając egzamin miałem wrażenie że Naruto jest lepszy od mojego ulubionego Bleacha. Wrażenie przeszło wraz z kolejnym arcem, którym było poszukiwanie Tsunade. Niby wszystko zagrało, main hero nauczył się swojej najważniejszej umiejętności (będącej kalką "Kamehamehy", ale jak zgapiać to od najlepszych ;)), a finałowa walka była epicka. I nic ponadto :( Poszukiwanie Tsunade było strasznie standardowe, nie wybiło się niczym. Finałowy arc pierwszej części serii, ucieczka Sasuke, był niestety najgorszy. Wszystko przez to że autor nie dał antagonistom żadnych charakterów. Dwóch najsilniejszych ratowało sytuację, ale pozostała czwórka to padaka :/ 

Bohaterowie

Główny bohater to, można by rzec, klasyka gatunku. Mało myśli, dużo je. No i oczywiście jego pozytywna postawa jest wzorem do naśladowania. Takich typowych nakama Naruto ma przez te 27 tomów dwoje: Sakurę i Sasuke. Sakura to słaba dziewczynka zakochana w Sasku. Przez jej nieprzydatność fani serii jej nienawidzą. Z kolei Sasek to emo chcące pomścić rodzinę. Wiecznie chłodny i wywyższający się typ.

Na drugim planie jest o wiele ciekawiej. Zarówno w osadzie Konoha-Gakure jak i poza nią znajdziemy masę świetnych charakterów. Moimi osobistymi faworytami są Rock Lee (nigdy się nie poddaje) i pustynny Gaara (kozak!). Zapewniam że rooster jest tak bogaty że każdy znajdzie swojego ulubieńca :)

Kreska

Na pewno nie można nazwać rysunków Kiśla jakoś specjalnie ładnymi, ale trzeba przyznać że umie kadrować. Większość dynamicznych scen jest bardzo dobrze czytelna (to nie jest takie oczywiste, bo np. we wspomnianym wcześniej Bleachu czasem trzeba się zastanawiać co autor narysował). Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej, tła mogły by być ciekawsze (no One Piece to nie jest), ale ogólnie rysunki trzymają całkiem niezły poziom.

 

Polskie Wydanie

Naruto został wydany nad Wisłą przez wydawnictwo j.p.f., które osobiście bardzo lubię, ale ta seria wyszła im do bólu standardowo. Inne ich serie nie są jakoś wybitnie wydane, większość ma ten sam mały format 120x170 mm, porządny biały papier i jest pozbawiona obwolut, ale jednak inne mangi wyróżniają się świetnymi tłumaczeniami. Naruto jest przetłumaczony poprawnie, ale nic więcej. Myślę że tłumacz mógł wymyślić lepsze nazwy ataków, bo np. w Bleachu Rozpostarcie (Bankai) brzmi dobrze, a tutaj Wirująca Sfera (Rasengan) troszeczkę zasysa. No i sam język w Naruto jest trochę głupawy, niektóre dialogi brzmią strasznie nienaturalnie, ale to może być wina autora, a że nie czytałem japońskiego oryginału to nie wiem.

Podsumowanie

Na podstawie pierwszych 27 tomów serii (przez fanów uważanych za tą najlepszą część) stwierdzam że Naruto to całkiem przyzwoity shonen. Przeczytanie nie będzie stratą czasu, ale przesadne zachwycanie się to trochę głupota. 

 

 

Wielkie dzięki dla użytkownika Adam11pl za wykonanie loga do serii :)

Oceń bloga:
15

Komentarze (53)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper