Recenzja gry- The Order: 1886

BLOG RECENZJA GRY
822V
Recenzja gry- The Order: 1886
Smackin_88 | 23.02.2015, 09:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Stało się- kreowany na pierwszego tegorocznego "czarnego konia" w bibliotece gier  na PS4 tytuł ujrzał ostatecznie światło dzienne. Rozpędzony do zawrotnych prędkości w ostatnich tygodniach przed premierą hype train dawał nadzieję na produkcję aspirującą do stanięcia na najwyższym stopniu podium wśród exclusive'ów dostępnych na japońskiej konsoli. Czy artystyczna wizja Ready At Dawn, studia stawiającego swoje pierwsze kroki na sprzęcie stacjonarnym ma szansę wyjść cało w konfrontacji z ogromnymi oczekiwaniami Graczy? 

Wraz z nadejściem każdej kolejnej  generacji konsol, oczekujemy od twórców produkcji będącej swoistym wynacznikiem nowych standardów, utwierdzających nas w przekonaniu dokonania właściwej decyzji o przesiadce na debiutujące na rynku platformy. Zapowiedz nowego, wyskobudżetowego IP wzbudza więc nadzieję na przeniesienie doświadczeń płynących z rozgrywki na nowy poziom. Z takiego założenia wyszedł dyrektor artystyczny studia Ru Weerasuriya, ochoczo dzielący się swoją wizją nieosiągalną do realizacji nigdy wcześniej. Wspominał między innymi o niespotykanym sposobie prowadzenia wydarzeń w grze połączonym z unikalną dotychczas mechaniką rozgrywki.

Fabularne zakotwiczenie projektu w nieeksploatowanych nadmiernie realiach Londynu czasów XiX wieku było więc nad wyraz udanym pomysłem. Główną osią przedstawionej historii jest pozornie uporządkowany w swojej hierarchii i mający jasno określone priorytety zakon, nad którego poczynaniami pieczę sprawuje konsekwentny i niezłomny w swych decyzjach kanclerz, pełniący również rolę mentora podczas posiedzeń Rady zasiadającej przy okrągłym stole. Głównym jego celem jest zapobieżenie przed dominacją rasy mieszańców- człekokształtnych bestii będących odłamem ewolucji gatunku ludzkiego. O udział w konflikcie i wejście w konszachty z mieszańcami podejrzana zostaje rebeliancka bojówka działająca w Whitechapel. Miasto to, wbrew woli przywódcy zakonu szybko staje się więc jednym z pierwszych miejsc w którym przyjdzie skrzyżować broń czwórce głównych, osobliwie i przekonująco nakreślonych bohaterów.

Cały ciąg zdarzeń rozgrywa się w oparach rewolucji przemysłowej w której prym wiedzie rozwój technologii - postać Nikola Tesli pełniącego rolę innowacyjnego konstruktora zaopatrującego organizację w broń  została niejako naturalnie wpisana w rozgrywająca się wydarzenia. Wydarzenia, które w przeciągu całej krwawej krucjaty obfitują w niejednoznaczne wybory moralne, akty podwójnej lojalności oraz precyzyjne utkane intrygi będące częścią spójnej konwencji jaką obrali scenarzyści. Strona narracyjna gry wraz z tempem zazębiania się kolejnych wątków jest więc jednym z najjaśniejszych jej punktów i w tym aspekcie może się podobać. Niestety- pewną skazą skłaniającą do przemyśleń jest epilog pozostawiający sporo kwestii w sferze niedomówień i pozostających bez odpowiedzi pytań. Cóż, jak mniemam wynika to z faktu chęci rozwijania uniwersum w ewentualnej kontynuacji.Interesy Bractwa przyjdzie nam reprezentować jako Sir Galahad- jest to człowiek potrafiący forsować swoje własne uzasadnione jedynie instynktem decyzje, stając się przy okazji jednoosobową armią. Dosłownie, bo choć większość rozdziałów rozgrywa się z udziałem trójki pozostałych pobratymców, nad żadnym z nich nie przejmiemy własnoręcznie kontroli. 



Od pierwszych zapowiedzi projektu producenci nie ukrywali chęci stworzenia gry celującej w konwencję estetyki filmowej i w finalnym produkcie widać to na pierwszy rzut oka. W świetle tego zdecydowano się na przedstawienie akcji w odbiegających od klasycznych proporcjach obrazu. Czarne pasy obecne po obu stronach ekranu nie przeszkadzają jednak w zupełności w odbiorze gry.Podobne rozwiązanie zastosowano zresztą już w  Resident Evil 4. Nie jest to jednak jedyne podobieństwo. W podobny sposób ulokowano również kamerę podczas wymian ognia, w których uczestniczymy śledząc akcję zza pleców. Pierwsze uderzenie nadchodzi jednak z zupełnie innej strony- trailery nie były mydleniem oczu i końcowy efekt osiągnięty przez graficznych artystów imponuje. Objawia się to w projektach postaci i lokacji przedstawionych z pietyzmem jakiego próżno szukać w innych tytułach. Poziom szczegółowości w pełni uzmysławia pracę jaką włożono w ich stworzenie. Twórcy ochoczo zresztą to eksponują- linearną konstrukcję miejscówek w których siejemy pożogę zrekompensowano różnorodnością oraz wizualnym przepychem odzwierciedlającym ich autentyczność. Efekty dymu, iskier czy pojedynczych kropel deszczu rozświetlanych zródłem światła w nocnej scenerii to najwyższa półka estetycznych wrażeń. Natrafimy tutaj takżę na wiele przedmiotów które możemy podnieść i dokładnie się im przyjrzeć. Dobrym przykładem jest odwiedzenie labolatorium gdzie nauczymy się korzystania z urządzenia przeciążającego obwody elektryczne który wespół z ówczesnym wytrychem okażą się pomocne w otwieraniu zamkniętych drzwi. Pobawimy się również w nadawanie sygnału alfabetem Morsa za pomocą panelu dotykowego. Charakterystyczna otoczka wypełniająca realia epoki wiktoriańskiej została świetnie zrealizowana.

The Order jest tytułem o zamkniętej, spójnej strukturze- jeśli ktoś spodziewał się nieco większej swobody w eksploracji, alternatywnych sposobów na osiąganie celów i różnych dróg do nich prowadzących- tutaj z pewnością ich nie znajdzie. Nie poczytuję tego jednak jako wady w obliczu przyjętej przez autorów konwencji. Tutaj nie ma miejsca na dłużyzny- kwintesencją i główną atrakcją rozgrywki są dynamiczne starcia z użyciem broni palnej. Potyczki zrealizowano znakomicie- trzymają odpowiednie tempo będąc przy tym wyzwaniem, bo choć korzystanie z osłon działa intuicyjnie, rozsądne dysponowanie zawartością magazynka bywa problematyczne w obliczu mnogości przeciwników do neutralizacji. Widowiskowość starć uzupełniają rewelacyjne efekty wizualne dzierżonych cudów techniki których użyjemy w akompaniamencie wyśmienicie skomponowanej muzyki oraz efektów dzwiękowych- prym wiedzie tutaj broń rozpylająca wybuchowy pył który po podpaleniu tworzy efektowną eksplozję, czy też wymagająca dłuższego czasu załadunku pukawka piorunowa rażąca wiązką przypominają błyskawicę. Z racji możliwości jednoczesnego noszenia zaledwie dwóch typów uzbrojenia, w tym broni głównej, podręcznej w oraz granatów ekwipunek co jakiś czas ulega zmiane. W ferworze walki nieraz skorzystamy także z pomocnego trybu czarnowidztwa który jest odpowiednikiem klasycznego bullet time'u- za pomocą oznaczonych stref namierzania mamy nieco czasu na ściągnięcie kilku głów w dowolnej kolejności.



Nieco kontrastu wprowadzają sekcje skradankowe którymi rządzą jednak bezlitosne skrypty- w przypadku wykrycia przez strażnika nie ma możliwości konfrontacji gdyż zawsze w takim przypadku reagują oni na naszą obecność wystrzeleniem jednego pocisku który momentalnie posyła nas na drugi świat. Owszem, nie spotkamy się z odgórnie narzuconą kolejnością ich eliminacji, lecz wielkość terenu działań nie pozostawia nam w tym zakresie sporego pola do własnej inwencji.Ciche przemieszczanie się to jednak proporcjonalnie zdecydowana mniejszość całej gry. Sporym niedosytem okazały się również potyczki z najmniej ucywilizowanymi przedstawicielami tego świata gdyż jedynym sposobem na uniknięcie zatopienia przez nich kłów w naszej szyji jest wykonanie uniku i próba nafaszerowania bestii szybką serią pocisków zakończona rozpruciem wnętrzności nożem. Nieco więcej emocji wzbudza pościg za lykanem, jednak jest to oazjonalna sekwencja, podobnie jak i starcia w zwarciu ż użyciem ostrza.


Stronę narracyjną opowieści obserwujemy z perspektywy fenomenalnie wyreżyserowanych, interaktywnych przerywników. Spora w tym zasługa zaangażowania aktorów wcielających się w najistotniejsze osobowości- motywacje nimi kierujące są przedstawione w sposób klarowny, żywe dialogi jakie prowadzą między sobą są doskonale zaakcentowane dzięki znakomicie podłożonym głosom. W moim odczuciu stanowią integralną część wizji jaką chcieli nam zaproponować autorzy poprzez niezauważalne wręcz, płynne i dynamiczne przejścia między fabularyzowanymi scenami a właściwą rozgrywką. Należy przy tym zaznaczyć że spójność takiego konceptu została osiągnięta również dzięki praktycznie nie występującym przestojom potrzebnym na wczytanie kolejnych rozdziałów, dzięki czemu mamy poczucie ciągłości wydarzeń. Konieczność szybkiego wciskana przycisków pojawia się dosyć regularnie i kontekstowo, nie można jednak mówić o odczuciu nachalności tego elementu a tymbardziej o stanowieniu przez nich trzonu całej produkcji. 



Nowe projekty aspirujące do miana stania się w przyszłości rozwojowymi seriami nie mają łatwej drogi do zaskarbienia sobie aprobaty wśród potencjalnych odbiorców. The Order 1886 w gruncie rzeczy nie wywraca znanych nam schematów, nie jest też w żadnym wypadku kreatorem nowych rozwiązań w sferze rozgrywki, lecz znane dotąd realizuje w dopracowanej formie i z zachowaniem charakterystycznego dla swojej konwencji stylu.Mimo wszystko czas potrzebny na ukończenie całej przygody jest rozczarowujący. Cóż, cały wątek zamyka się w przedziale 7-10 godzin i z pewnością nie każdego usatysfakcjonuje taka ilość czasu spędzonego przed konsolą. Abstrahuję w tym miejscu od stosunku ceny premierowego tytułu w obliczu oferowanej zawartości, lecz po zapoznaniu się z epilogiem zwyczjnie ma się ochotę na dłuższe wsiąknięcie do tego uniwersum, poprzez niebanalne kreacje bohaterów, zapadające w pamięć realia oraz wyjątkowe oddanie atmosfery tamtych czasów. Zakończenie nie pozostawia wątpliwości co do możliwości kontynuacji tej opowieści, lecz trudno dziś przewidzieć czy studio będzie miało możliwość jej stworzenia po nieco chłodnym przyjęciu ich dzieła. Niemniej jednak liczę na to, gdyż szkoda było by wrzucić do szuflady tak interesująco stworzone uniwersum. 



 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - Spójna, interesująca historia ujęta w unikalnych realiach
  • -Sycące i widowiskowe wymiany ognia
  • -Spektakularne wizualia
  • -Integralność rozgrywki

Wady

  • -Niedomknięte wątki fabularne
  • -Krótki czas opowieści
  • -Mocno ograniczona eksploracja lokacji

Smackin_88

Intensywna przeprawa w unikalnych, świetnie nakreślonych realiach i zapadającą w pamięć opowieścią rycerzy zakonu. Udany debiut nowej marki, mającej potencjał na kontynuację.

7,5

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper