Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nie jest szkaradny.

BLOG RECENZJA GRY
1319V
Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nie jest szkaradny.
kalwa | 17.10.2013, 12:36
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Seria Dragon Quest (wcześniej Dragon Warrior), która bije rekordy popularności w Japonii, nareszcie doczekała się premiery w Europie. "Journey of the Cursed King" to pierwsza gra tej serii wydana w Europie i także tu podbiła serca wielu graczy. Jakie cechy o tym zadecydowały, dowiecie się w poniższej recenzji.

Pierwszym co przykuwa uwagę, gdy patrzy się chociażby na okładkę gry, to niespotykana, bajecznie kolorowa grafika. Tworzona jest za pomocą techniki cel-shading. Jest to pierwszy Dragon Quest, którego świat oglądamy i przemierzamy w trójwymiarze. Wszystko prezentuje się świetnie. Kolorowe potwory, do których twórcy podeszli jak zwykle humorystycznie, barwne postacie, bajeczne krajobrazy. Wszystko bardzo miłe dla oka. Bardzo często korzystałem z cudownej możliwości oglądania świata i spotykanych ludzi z oczu naszego bohatera. Przy okazji warto zaznaczyć że rysownikiem pracującym przy grze jest znany wśród fanów anime Dragon Ball, pan Akira Toriyama, i nie jest to pierwszy raz kiedy rysuje na potrzeby omawianej przeze mnie serii. Ma na swoim koncie również prace na rzecz gry Chrono Trigger, bardzo cenionego tytułu wśród fanów jRPG. Postacie mają więc charakterystyczny wygląd, który z pewnością przypadnie do gustu fanom kreski tegoż artysty. Wszyscy bohaterowie są bardzo ładnie przedstawieni i ich wygląd pasuje do cech ich charakteru. Nasz towarzysz Yangus jako były herszt bandy zbójeckiej jest dość "zdrowo" pokryty bliznami, jest gruby i przez większą część swojej egzystencji ma raczej nieprzyjemny wyraz twarzy, ale to na szczęście tylko pozory. Inną prześwietnie przedstawioną postacią jest tytułowy przeklęty król Trode. Trudno powiedzieć z całą pewnością w co został zamieniony ale przypomina coś w rodzaju "żabo-trolla". Chyba najzabawniejsza postać w grze. Prześwietnie prezentuje się otoczenie, świat który dane jest nam przemierzać. Dodatkowo zmiany pór dnia upiększają scenerię. Nie raz zatrzymałem się w jakimś miejscu, na skarpie nad wodą by podziwiać zachód słońca, czy gwiazdy na niebie. Grafika to jednym słowem prawdziwy majstersztyk.

 

 

Gdy już ochłoniemy po wrażeniach jakie funduje nam grafika, pora skupić się na warstwie fabularnej tego barwnego jRPG. Fabuła jest przedstawiona dość ciekawie, jednak jeśli oczekujecie jakieś nietypowej japońskiej historyjki możecie się zawieść, bowiem historia tu przedstawiona ma bardziej charakter brytyjskich baśni o zamkach i księżniczkach, ale jednak napisana przez Japończyka, więc podana w trochę specyficzny dla nich sposób. I może na początku wydaje się nieciekawa, szybko się rozkręca i z niecierpliwością czekamy na to co będzie dalej. Przedstawiając pokrótce: Mamy króla zaklętego coś o czym wspominałem wcześniej i jego córkę w konia, oraz grupę eskortujących ich śmiałków. Z czasem dochodzą nowe postacie, ale zbyt wiele ich nie ma. Nie doświadczymy czegoś podobnego co w serii Final Fantasy, gdzie zazwyczaj mamy przynajmniej 6 grywalnych postaci. Wszyscy dążą do zdjęcia klątwy z nieszczęśliwców poprzez pokonanie Dhoulmagusa, zamkowego błazna, który pewnego dnia postanowił przekląć całą społeczność królestwa Trodain. Z czasem przeradza się to w misję ratowania świata. Jak zwykle. Niby nic szczególnego, ale jednak jest ciekawie. Postacie, których poczynaniami kierujemy są żywe i z charakterem. Głównym bohaterem jest milczący Hero, któremu nadajemy imię. Zanim król Trode został przeklęty, służył w zamku jako strażnik zamku Trodain i tylko jemu udało się wyjść bez najmniejszego szwanku z zamieszania jakie miało miejsce w dniu klątwy. W naszej przygodzie zwiedzamy wiele miejsc; jaskinie, zamki, miasteczka. Wszędzie jest z kim pogadać i wyciągnąć kilka cennych informacji czy zrobić oczywiście zakupy (szkoda tylko że wszystko jest tak drogie a kasy od potworów jest zazwyczaj bardzo mało). W grze jest kilka naprawdę bardzo dobrych fragmentów, jednocześnie klimatycznych, które po prostu zachęcają do dalszego grania.

 

 

Co się tyczy muzyki i udźwiękowienia, jest na wysokim poziomie. Dobrym pomysłem jest "zapożyczenie" dźwięków z oldschoolowych produkcji jRPG, które brzmią np podczas podwyższenia poziomu postaci czy wygrania walki. Nie psuje to efektu a nawet bardzo pasuje do klimatu tej humorystycznej gry. Wszystkie efekty dźwiękowe są przyjemne dla ucha i nie drażnią po długim obcowaniu z grą. Co do muzyki; również stoi na wysokim poziomie, jednak jest jej zbyt mało. Z czasem ma się dość słuchania ciągle tego samego. Odpowiedzialny za muzykę jest nie kto inny jak znany wśród fanów serii kompozytor Koichi Sugiyama. Usłyszymy więc w grze kilka motywów, które pojawiały się już poprzednio, bowiem kompozytor ten towarzyszy serii od początku i Square Enix ceni sobie jego kompozycje. Szkoda tylko, że skomponował zaledwie czterdzieści utworów. Na szczęście nadrabiają dobrym brzmieniem. Jest dobrze, nawet bardzo, ale niestety bez rewelacji. Na bardzo wysokim poziomie stoi angielski dubbing gry. Król Trode ma pasujący do wyglądu głos, który świetnie prezentuje się w zabawniejszych scenkach. Bardzo dobrze również dopasowany jest głos do postaci Yangusa. Najczęściej to właśnie on i nasz zabawny król tworzą świetny duet, gdy się na przykład kłócą.

 

 

Wracając do oldschoolowych dźwięków pojawiających się w pewnych momentach gry. Być może ma to miejsce ponieważ sam gameplay gry jest dość klasyczny. Nie ma rewolucji i jakichś większych zmian. Ale uważam to za zaletę gry. Ktoś kto ma ochotę na klasycznego jRPG w nowoczesnej oprawie graficznej będzie zadowolony. Walki oczywiście są losowe, co wiadomo - czasem irytuje gdy chcemy po prostu coś znaleźć lub dojść z punktu A do punktu B. Ale to już jest cecha gatunku. Zniechęca natomiast do dalszej gry moment w którym musimy podlevelować bohaterów. Gdy już mamy jakiś konkretny poziom zdobycie następnego jest istną torturą czasową. Nawet silniejsze potwory nie dają zbyt wiele punktów doświadczenia. Zdobycie przedmiotów od naszych przeciwników również jest bardzo trudne. Rzadko kiedy zostawiają po sobie coś poza doświadczeniem i marną sumką pieniędzy. W zasadzie jest to jedyna większa wada gry. Można się do tego przyzwyczaić i połączyć przyjemne z pożytecznym. Świat, w którym dzieje się nasza przygoda jest przeogromny, jest więc co zwiedzać. Z kolei walki nie są znowu takie prostackie, na pokonanie potworów trzeba czasem dobrać sobie odpowiednią taktykę, bo skończymy walkę z marnym HP, system walk nie jest więc banalny i nie zbiega się do ciągłego naciskania X na padzie. Niestety i walki nudzą po dłuższym czasie ponieważ ciągle powtarzamy to samo. Z czasem walki robią się trochę nudne, szkoda że nie ma trochę więcej urozmaiceń. A na oderwanie się od ciągłego sieczenia potworów twórcy przygotowali trochę side questów i mini gierek, z których najciekawszą jest Monster Arena. Tworzymy własną drużynę potworów i walczymy przeciwko innym drużynom zdobywając nagrody, bardzo przydatne w przygodzie głównej. Oprócz Monster Arena, są kasyna w których też można spędzić kilka chwil bawiąc się przy losowych maszynach i zdobywając żetony za które możemy kupić kilka unikatowych przedmiotów. Jedną z ciekawszych cech gry jest alchemiczny kociołek, stworzony przez naszego dostojnego „żabo-trolla” za pomocą którego możemy tworzyć różne przedmioty mniej lub bardziej przydatne w grze. Są oczywiście przedmioty, które da się zdobyć tylko w ten sposób, najczęściej bronie lub zbroje najlepsze w grze. Zachęcające dla osób lubiących eksperymenty. W grze istnieje oczywiście kilka środków transportu, które bardzo ułatwiają przemierzanie tego ogromnego świata. Z biegiem fabuły stają się coraz bardziej efektowne i przydatne. Dla zdobycie niektórych trzeba wykonać jakiś Quest uboczny. Poza tym mamy do skompletowania księgę potworów, przepisów alchemicznych czy przedmiotów. Po pierwszym ukończeniu gry, tworzy się zapis który umożliwia nam uzyskanie 100% zakończenia. W grze jest więc dużo do roboty i fani długiego obcowania z dobrymi tytułami będą zadowoleni.

 

Podsumowując ósmy Dragon Quest zdecydowanie zasłużył na popularność i uwielbienie wśród graczy na całym świecie. Przepiękna grafika, nietypowa fabuła (bo przecież nie jest ani brytyjska ani japońska), barwne postacie, ogromny i piękny świat do zwiedzania, przysłaniają fakt istnienia tak małych wad jak konieczność podwyższania poziomu postaci czy trochę za mało muzyki. Dodatkowo fani klasycznego gameplayu powinni czuć się jak w wyremontowanym domu ;). Warto jest po prostu sięgnąć po tą brytyjską baśń w japońskim stylu.

Głosowanie na recenzję tygodnia odbywa sie na blogu użytkownika Montana. Najnowsze typy znajdziecie tutaj.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - Grafika,
  • - Muzyka,
  • - Klasyczny gameplay,
  • - Postacie i potwory,
  • - Fabuła,
  • - Jest do czego „skoczyć w bok” (side-questy i mini-gry),
  • - Dużo do roboty,
  • - Kociołek.

Wady

  • - Konieczność levelowania,
  • - Za mało muzyki,
  • - Momentami nudna i irytująca.
kalwa

kalwa

Przepiękna grafika, fabuła, barwne postacie, ogromny i piękny świat do zwiedzania oraz duży stopień klasyczności.

10,0

Komentarze (28)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper