Weekendowe granie #175

BLOG O GRZE
1150V
Weekendowe granie #175
kalwa | 01.07.2017, 02:04
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Weekend już się zaczął, więc potencjalnie wszyscy mamy więcej czasu na granie. Jak zwykle, co tydzień, zapraszamy do gadania o tym w co teraz gramy.

Ostatni mój odcinek pojawił się niemal miesiąc temu. Zdawałoby się, że przez tak długi czas zdążę ograć kilka tytułów czy może znacznie nadrobić zaległości. Chciałbym, żeby tak było. Ograłem zaledwie 2 nowe gry (z czego jedną do platyny) i wbiłem platynę w grze, którą znałem już wcześniej. Nie przedłużając, przechodzimy do sedna.

Jak widzicie, na okładce widnieje grafika ze świetnego Doom. Grę już ukończyłem, zdobyłem w niej platynę oraz 3 trofea z darmowego DLC. Nie mam zakupionego Season Passa, ani też żadnego dodatku, więc na ten moment skończyłem przygodę z grą. Co prawda ze smutkiem, bo mimo iż przeszedłem ją dwa razy, wciąż było mi mało. I choć zwykle na okładce widnieje gra, w którą obecnie gram, tym razem będzie inaczej, bo Doom mi się na tyle spodobało, że nie mogę pozwolić na jakieś takie herezje. No i co tu dużo mówić! Zachwyciła mnie ta gra, bardzo mi brakowało czegoś podobnego. Żadnych pierdół, otwartego świata, niepotrzebnego przedłużania bezsensownymi aktywnościami… Korytarzowe lokacje, kilka większych aren, nieduży, ale zróżnicowany arsenał i tłumy demonów do rozszarpania. Wszystko to podane w genialnej stylistyce (zwłaszcza w piekle) oraz przy mistrzowskiej ścieżce dźwiękowej.

Co prawda na początku miałem problem z tą szybkością (alkohol też nie pomaga), ale z czasem nabrałem wprawy i nawet najdłuższe starcia nie były wystarczające. Pewnie dlatego z miejsca przeszedłem grę dwa razy. Szybkość i dynamika starć to jedne z najlepszych cech Doom. Zwłaszcza fajnie to wygląda w lokacjach, gdzie dodatkowo możemy wyskoczyć wysoko w górę i albo ustrzelić kogoś w locie, albo wylądować na nim i go rozszarpać. Wszystko to niesamowicie wygląda i mocno pobudza, zwłaszcza jeśli w tle rozbrzmiewa BFG Division albo Rip & Tear. Tego w sumie nie da się opisać. Uważam, że każdy fan szybkich, oldschoolowych strzelanek powinien być zachwycony tą grą.

Jedyne co mi nie pasowało, to obecność błędów oraz wymuszona polska wersja językowa – przynajmniej dopóki nie zmienimy języku systemu w konsoli. W oryginalnej wersji demony brzmią naprawdę super, ale niestety w polskiej nie da się ich słuchać. Poza tym jednym szczegółem polska wersja językowa jest naprawdę w porządku, a mówię to jako osoba nielubiąca polskiego dubbingu. Oryginalna oczywiście wygrywa, no ale ostatecznie nie chciało mi się ciągle zmieniać tego języka w systemie. Przeszedłem więc raz po angielsku i raz po polsku.

Co do samej platyny to raczej trudna nie była. Gdybym od razu wziął się za szukanie wszelkich znajdziek, wbiłbym ją za pierwszym podejściem. Nie lubię tego jednak robić i za pierwszym razem zawsze skupiam się na przechodzeniu samej fabuły. Tutaj jednak pojawił się problem. Niby jest menu wyboru rozdziałów i możliwość uzbierania brakujących znajdziek, ale znów tyle się naczytałem o wszelakich glitchach, że wolałem usunąć zapis i zacząć całkowicie od nowa idąc z poradnikiem. Koniec końców, trochę się stresowałem – zwłaszcza pod koniec kiedy okazało się, że brakuje mi dwóch wpisów do dziennika, które z pewnością zebrałem. Na szczęście ponowne zebranie ich było możliwe. Bardzo spodobał mi się też tryb wieloosobowy i gdyby nie to, że Doom z łatką zajmuje prawie 80 gigabajtów, dalej bym sobie trzymał grę na dysku, aby czasem pograć w multi. Życie to jednak sztuka wyboru, wybrałem więc zastąpienie ukończonej gry jakąś inną. Nie mogę się doczekać, aż w końcu kupię dodatki i powrócę do gry. Wtedy przy okazji sprawdzę sobie klasyczne poziomy.

Co było dalej? Przeszedłem sobie fabułę Rise of the Tomb Raider. Trudno mi zdecydować czy wolę pierwszą część czy prequel. Obie stoją na bardzo wysokim poziomie, choć z pewnością niektórych fanów serii nie zadowalają. Cóż, zmieniły się czasy, zmieniły się trendy. Gry same w sobie są naprawdę świetne, ale mi osobiście nieco bardziej pasuje klimat jedynki. Na pewno jest mroczniej, zwłaszcza w późniejszych etapach. Jest też brutalniej, ale to z kolei momentami podpadało pod jakiś kosmiczny sadyzm ze strony twórców. W „dwójce” Lara nie obrywa już tak mocno i na każdym kroku, ale znów zabija setki złych panów, nie chlipiąc ani troszku. W „jedynce” chociaż tego jelenia na początku przeprosiła. Tutaj? NIKOGO. Żartuję, Szczerze mówiąc to nawet nie pamiętam. Mniejsza o to. Konstrukcja rozgrywki jest bardzo podobna do tego co mieliśmy w poprzedniku. Pojawiło się kilka nowości, jak szerokie strzały wspinaczkowe, ale co z tego? Mogą funkcjonować tylko dlatego, że świat gry został zaprojektowany tak, aby to niewielkie usprawnienie można było wprowadzić. Jakieś nowości muszą być. Grafika prezentuje się naprawdę ładnie, zwłaszcza kilka lokacji ma co pokazać. Nie do końca jednak pasuje mi fryzura Lary. W „jedynce” wyglądała zdecydowanie lepiej. Na ten moment kończę przygodę z grą – wrócę do niej kiedyś, również po to aby wbić w niej platynę i sprawdzić dodatki. Na koniec dodam jeszcze, że o wiele bardziej wolę nowe Tomb Raider od Uncharted, głównie przez klimat i głównego bohatera. Z małą niecierpliwością czekam na najnowszą odsłonę.

Krótko wspomnę jeszcze o ogromnym wkurwie na jaki trafiłem dzięki The Last Guardian. Próbowałem zdobyć trofeum „intensywna opieka”. Z tego co widziałem w opisie polega ono na jak najszybszym wyciąganiu włóczni z ciała Trico. Oczywiście mi się nie udało. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że straciłem dużo czasu i to, że tak naprawdę nie wiem gdzie i jaki błąd popełniłem. Czy zbyt późno wyciągałem te włócznie? Robiłem to przed pójściem do kolejnej lokacji. Kolega, który już ma platynę stwierdził, że nie można dopuścić do złamania włóczni w ciele Trico. Cóż, na ten moment wydaje mi się to niemożliwe. Gdyby nie to trofeum miałbym już platynę. Zniechęcony usunąłem póki co grę z dysku, ale jeszcze do niej wrócę. Na otarcie łez oglądam sobie ten obrazek!

Czas powoli kończyć ten odcinek, choć nie jest (i nie będzie) zbyt długi. I tak jest zbyt gorąco – zarówno na pisanie jak i czytanie. Głównym planem na weekend jest jak największy ruch do przodu w pierwszej odsłonie serii Wiedźmin, w którą zacząłem sobie grać na PC. Przyznam szczerze, że dość trudno mi się zmusić do przechodzenia tej gry. Nie dlatego, że w jakimś stopniu mi się nie podoba. Jest naprawdę świetna, ale na tyle oduczyłem się grać na PC, że po prostu kiedy tylko mogę, siadam do PS4/PS3 (to drugie też już o wiele rzadziej). Winne tutaj są też trofea, które ciągle chcę zdobywać. Muszę się od tego uwolnić! Co do samego Wiedźmina. Jestem w drugim rozdziale, jak mniemam w połowie do jego końca. Niestety, przede mną chyba najgorsza lokacja – bagna. Czeka mnie szukanie obelisków w celu przywołania wieży. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie te rośliny, które potrafią mnie ubić kilkoma uderzeniami + zatruciem. Dodam jeszcze że gry się trochę obawiałem, zwłaszcza systemu walki, ale poza unikami wszystko działa bardzo sprawnie. To znaczy uniki też, ale ze wszystkich elementów ich działanie jest dla mnie najmniej zrozumiałe – wiem jak je wykonać, ale nie do końca wiem jeszcze kiedy faktycznie zadziałają. Tak czy siak, fabuła jest dobra, choć to nic odkrywczego. Nie ma tutaj jednak tej jakości co w książkach, zwłaszcza jeśli chodzi o dialogi. Póki co brakuje mi też Jaskra, ale podejrzewam, że się w ogóle nie pojawi. Bardzo podoba mi się też klimat – uwielbiam przemierzać okolice miasta zwłaszcza nocą. Polecam i w trakcie tego weekendu mam zamiar jak najwięcej ruszyć do przodu.

A jak Wy będziecie spędzać wolny czas? Ja kończę i zostawiam Wam komentarze. Udanego weekendu!

Oceń bloga:
1

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper