Weekendowe Granie #170

BLOG O GRZE
1116V
Weekendowe Granie #170
kalwa | 27.05.2017, 20:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

No i jest – kolejny weekend trwa w najlepsze! W założeniu przez te dni mamy więcej czasu. Z kolei ten blog jest miejscem, w którym wszyscy możecie opowiedzieć o tym jak ten wolny czas spędzacie – czy to filmy, gry, komiksy czy muzyka.

Od ostatniego czasu oczywiście nie zmieniło się u mnie zbyt wiele. Czasu dalej mało, a ja mimo to wciąż ruszam kolejne gry w celu zdobycia platyny czy ukończenia wątku fabularnego, który gdzieś tam kiedyś porzuciłem. Jakiś czas temu miałem dzień, w którym nie wiedziałem w co zagrać – do tego stopnia, że każdy tytuł porzucałem po 5 minutach. Skończyło się na tym, że włączyłem serial i obejrzałem go do końca – ale o tym poniżej, bo klasycznie zaczynamy od gier.

Oczywiście dalej gram w Bloodborne i choć nie robię tego super często to jakieś postępy są. Przede wszystkim uporałem się ze wszystkimi bossami, oprócz tego ostatniego z wątku fabularnego i Królowej Yharnam z Lochów Kielicha. Dzięki radom Destiego, pokonałem Ebrietas przy pierwszej próbie – trzymając się nie do końca z tyłu, a trochę na boku. W sumie dalej nie potrafię powiedzieć jak to dokładnie pomogło, ale najpewniej chodzi o obszar ataku i większą łatwość w unikaniu kolejnych ciosów. Sporo pomogło mi też narzucenie czaru pioruna na Rozpruwacza +10. No tak, zdołałem też ulepszyć jedną broń do maksymalnego poziomu i zaszczyt ten przypadł Rozpruwaczowi, mojej ulubionej broni. Zdecydowałem się trochę podenerwować i wziąć Krwawą Skałę, do której droga usiana jest tymi denerwującymi mózgami. Ostatecznie nie było tak źle, ale w ostatnim czasie nic nie zdenerwowało mnie tak mocno jak te kilka prób. Teraz pozostało mi zwiedzanie Lochów Kielicha zanim przystąpię do ostatniej walki fabularnej. Udało mi się też zdobyć wszystkie specjalne narzędzia tropiciela i w sumie jeszcze wszystkie bronie będę musiał pozdobywać, więc połączę to ze zwiedzaniem kolejnych lochów. W sumie obecnie przerwałem, bo trafiłem na ulepszoną wersję Roma, Tępego Pająka którego nie cierpię przez te ataki na duże odległości i towarzyszące mu małe pająki. Walka nie jest specjalnie trudna, ale po prostu nie mogę zdecydować się na jakąś taktykę – bo raz albo ignoruję mniejsze pająki i skupiam uwagę na Tępym, a innym razem staram się oczyścić arenę zanim zabiorę się za największego. Obie metody zawodzą albo przez małe pająki, które mnie trzepną tymi śmiertelnymi atakami gdy nie widzę, albo dlatego że Rom piźnie we mnie tym potężnym czarem lodu, na który nigdy nie jestem przygotowany. No nic, to wszystko pewnie dlatego że jestem nubem i po prostu muszę połączyć obie metody oraz stać się lepszym! Chciałbym się przez niego przebić i móc pójść dalej. Najlepiej jakbym szybko uporał się z tymi lochami, ale podejrzewam że sporo to zajmie. Dlatego też zastanawiam się nad przełożeniem tego na czas po pierwszym przejściu fabuły.

Powróciłem jeszcze do The Last Guardian. W sumie RiME narobiło mi ochoty na powrót do tej pięknej opowieści. A nawet bez nowej gry od jakiegoś czasu myślałem, żeby wrócić do Trico i w końcu wbić platynę, do której w zasadzie niewiele mi brakuje. Odwlekałem to jednak, bo chciałem mieć powód żeby wrócić do tej wspaniałej gry. Znając mnie wbicie platyny równe jest końcowi obcowania z grą, stąd takie kombinacje. Jeśli chodzi o moje postępy to jestem jak sądzę w połowie gry. Ostatnim razem nie wysłuchałem jednej wskazówki i moim głównym celem na ten moment jest przekonanie się czy trofeum wpadnie gdy jej wysłucham. Później pozostaną rzeczy, które być może zdobędę o wiele później, na przestrzeni kolejnych przejść – ot, rzucenie w strażników dzbankiem czy beczką aż 20 razy. Po kilku moich przejściach naliczyło się tego pewnie maksymalnie 5, więc długa jeszcze droga przede mną. Pomijając jednak tego typu trofea, moim kolejnym najważniejszym celem jest ukończenie gry bez utraty życia i póki co idzie naprawdę dobrze. Najgorsze są te momenty, w których wspinam się na dużych wysokościach. Poruszanie się chłopcem potrafi być nieprzewidywalne i czasem zdarza mu się wykonywać jakieś dziwne ruchy, co nie tylko wytrąca z równowagi jego, ale również mnie. Gra ma też dość charakterystyczne sterowanie, toteż łatwo popełnić tutaj błąd poprzez naciśnięcie X (znaczy skok w wielu innych grach) zamiast trójkąta (znaczy skok w TLG). No ale gra mi się bardzo przyjemnie. Jeden z najgorszych momentów gdzie trzeba otworzyć bramę Trico podczas gdy nacierają na nas przeciwnicy (i tak w dwóch pomieszczeniach) mam już za sobą. The Last Guardian może nie jest najbardziej relaksującą grą, ale na mnie działa kojąco.

Oprócz tego jest jeszcze Shadow Warrior 2, które Laughter ostatnio zrecenzował. Co dużo pisać? Potwierdzam to co napisał w recenzji, ale wypowiem się o jednym bolącym aspekcie który jego nie dotknął, ale mnie już tak. Wiedziałem o problemie z automatycznym zapisywaniem i traceniem postępu, ale mi głównie chodzi o to, że jako gość na sesji założonej przez kolegę zmuszony będę wykonać ukończone misje później, już na mojej sesji. Niby nie jest to wielki problem, bo gra jest przyjemna i raczej nastawiona na wielokrotne przechodzenie, ale mimo wszystko w Dying Light np. dało się to zrobić i tam postęp dodatkowych chociażby misji jest zapisywany. Choć problem pojawia się wtedy kiedy dołączamy na innym etapie fabularnym. W Shadow Warrior 2 w momencie kiedy dołączyłem do rozgrywki, byłem w tej samej misji co gospodarz sesji. Co gorsza, po zakończeniu gry z nim i powrocie do swojego zapisu, zauważyłem że zostałem cofnięty do końcówki poprzedniej misji dodatkowej, a to co zrobiłem w obecnej jakby nigdy nie miało miejsca. Wychodzi więc na to, że doświadczyłem problemu o którym piszą ludzie, ale w łagodny sposób na szczęście. Chciałbym częściej w to grać, ale trochę się odechciewa. Mam nadzieję, że wkrótce to naprawią, bo gra jest naprawdę świetna.

Odkąd się pojawiła, gram w betę Gran Turismo Sport. Początkowo byłem podekscytowany możliwością przejechania się z innymi graczami (co prawda w Gran Turismo 6 też mam), ale najpierw zniechęciłem się początkowymi problemami z połączeniem – serwery były po prostu przeciążone. Teraz nie chce mi się w to grać, bo na torze za dużo jest przepychanek. Nie do końca podoba mi się to na jakiej podstawie oceniane jest nasze PFP – tzn, najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jak ktoś mnie puknie od tyłu, to ja też tracę punkty, a co więcej często też wpadam w poślizg, co samo w sobie jest większą karą. No ale znów – na podstawie PFP jesteśmy przypisywani do innych graczy na podobnym poziomie. Jestem w jakimś odpowiedniku brązu i raczej nigdy się z tego nie wydostanę. Obecnie gram codziennie, ale mało. Ograniczam całość do około 20-30 minutowych sesji, w której robię 2 okrążenia na słynnym Nürburgring, zdobywam samochód za codzienną dawkę przejechanych kilometrów, testuję go i wyłączam grę. Jeździ się świetnie – świetnie się też podczas jazdy słucha muzyki ze spotify i jeśli przedłużam sesję to tylko w celu posłuchania kolejnych utworów. Takie jeżdżenie w kółko na trzech torach raczej nudzi, a znów z innymi graczami nie za bardzo chce mi się jeździć. Denerwuje mnie też, że najczęściej wygrywam samochody GR. 3, bo akurat nimi nie jeżdżę – najwięcej czasu spędzam na niemieckim torze. Choć w sumie widzę, że dzisiaj wyjątkowo można tymi samochodami przejechać się na nim. Ale tak czy siak w tej kategorii mam na dzisiaj 18 samochód, gdzie w pozostałych dwóch maksymalnie 4.

To w sumie tyle o grach, choć wprawdzie ogrywanych przeze mnie tytułów jest więcej. Portal Knights do recki, Amnesia Collection w celu zdobycia platyny, darmowa wersja Overwatch i Asura’s Wrath z doskoku – kolejny platynowany tytuł. Jest tego sporo, ale o grach albo więcej napiszę w niedalekiej przyszłości albo dużo napisałem o nich wcześniej. Lub po prostu nie mam nic do powiedzenia! Dlatego gładziutko przechodzimy do następnej kategorii.

FILMY

Nie będzie tego dużo, ale skończyłem dwa seriale, którym poświęcałem największą uwagę. Pierwszym z nich jest Daredevil, do którego zmieniłem stosunek od ostatniego momentu gdy o nim pisałem. Przede wszystkim z uwagi na powrót pewnej postaci, którą uważam za jedną z najciekawszych jeśli chodzi o ogół. Nie będę zdradzał o kogo dokładnie chodzi, no ale był w pierwszym sezonie. Ogólnie sama Elektra była już mniej denerwująca i dlatego też o wiele lepiej mi się to oglądało. A poza tym, sceny z Punisherem to prawdziwe mistrzostwo świata. Przez nie jeszcze bardziej nie mogę się doczekać serialu jemu poświęconemu. Ogólnie jak się można spodziewać, drugi sezon Daredevila zakończył się cliffhangerem i aż mnie rozrywa z ciekawości jak to się potoczy dalej.

Kolejnym serialem, który obejrzałem do końca (i o nim wspominałem na początku) jest BoJack Horseman. W sumie zaczął się jako komedia, ale o ile dobrze pamiętam już po kilku pierwszych odcinkach widać, że jest to przede wszystkim dramat. Trudno ukazać fenomen tego serialu nie zdradzając fabuły, ale ogólnie oczarowuje wiele świetnymi przemyśleniami, wielokrotnym nawiązywaniem do popkultury czy nawet muzyką. Nie poleciłbym każdemu, bo trzeba tu przełknąć pewną dawkę klozetowego humoru, brudu czy nawet żenady, ale naprawdę warto sprawdzić.

To w sumie tyle ode mnie! Kończę, pozdrawiam i zostawiam Was z komentarzami, gdzie możecie pochwalić się jak Wy spędzacie wolny czas.

Oceń bloga:
0

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper