Weekendowe granie #102

BLOG O GRZE
685V
Weekendowe granie #102
kalwa | 08.01.2016, 05:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

No i mamy drugie WG w roku 2016. Teraz nie tylko Laughter jest stary. Ja też. Zdarza mi się przez to przysnąć. No ale dobra, nie ma co ściemniać. Trzeba się wziąć i położyć wygodnie. No i czytać. Póki wzrok jeszcze pozwala.

Oficjalnie się jeszcze nie pochwaliłem, bo w setnym numerze czasu na to nie było. W sumie ten jakże ważny odcinek był pełen zamaskowanych i przeinaczonych rzeczy, ale to przecież nie jest zbyt ważne. Otóż, zdobyłem w końcu platynę w Kingdom Hearts Final Mix HD (PS3). Zrobiłem sobie wszystko elegancko na najtrudniejszym poziomie (te misje ze statkami to istny koszmar), przeszedłem grę na poziomie łatwym bez zmiany ekwipunku oraz używania kontynuacji i zostało mi przejście gry na normal. To ostatnie było bardzo męczące, bo jednak było to trzecie ukończenie tej gry bez większego sięgania do innych produkcji. Na szczęście mogłem sobie pominąć dwa światy i nie trwało to tak długo. Teraz jestem pewny, że nienawidzę gdy trofea za poziomy trudności się nie stackują, tym bardziej w tak długiej grze. Tak czy siak, z platyny jestem bardzo zadowolony, choć gry już miałem dość. W końcu grałem w nią aż dwa miesiące! Tak oto prezentuje się teraz moja prześliczna gablotka z pucharkami.


Ukończyłem również [gra]Yakuza (PS2)[/gra]. Gra bardzo mi się spodobała, ale trochę szkoda, że nawet na tle innych gier z tego czasu (2006 rok) jest trochę do tyłu. Jeszcze gorzej świadczy to o [gra]Yakuza 3 (PS3)[/gra], w której zmieniło się względem „jedynki” naprawdę niewiele. Nie rozumiem też dlaczego w kontekście tej gry mówi się o otwartym świecie. Tym bardziej dziwią mnie porównania do GTA, z którymi nieraz się spotykałem. To całkiem inne gatunki. Otwartego świata w Yakuzie jest tyle samo co w… nie wiem, [gra]Metal Gear Solid (PS One)[/gra]? To po prostu kompleks ulic, zaułków i wybranych budynków do których można wejść. Jeśli miałbym to podpiąć pod jakiś gatunek, byłby to prawdopodobnie jRPG. W grze zaimplementowano coś na wzór losowych walk, po wygraniu których otrzymujemy punkty doświadczenia, za które możemy kupić nowe ataki dla bohatera. Czasem udaje się uciec przed tymi walkami, ale nie zawsze, bo ci nieprzyjemni jegomoście wraz ze spokojnymi mieszkańcami często wyskakują nam dosłownie przed oczami – mowa oczywiście o wszelakich pop-upach, ale na szczęście nie tyczy się to również otoczenia. Przez całą grę denerwuje praca kamery. Jeszcze bardziej denerwująca jest podczas walki. Niby możemy jednym przyciskiem ustawić ją za plecami bohatera, ale po kilku ruchach znów pokazuje nam nie to co trzeba. W gruncie rzeczy walczy się niewygodnie, bo protagonista ma problem z prawidłowym namierzaniem przeciwników. Często ich gubi, dlatego bijemy powietrze. No ale po nauczeniu się uników gra się całkiem spoko.

Możemy trafić też na zadania poboczne. Są całkiem spoko, ale zrobiłem ich naprawdę niewiele (około ośmiu), bo chciałem poznać kolejne wydarzenia z fabuły. Scenariusz to zdecydowanie najlepszy punkt tej produkcji. Jest wiele postaci, ciekawa intryga, dobrze napisane dialogi. Przydałyby się jednak oryginalne, japońskie głosy, bo te angielskie są niemal tragiczne. Gryzą się ze wszystkimi emocjami widocznymi na twarzach postaci. Nie wpasowują się również w specyficzny klimat gry. Stwierdzam jednak że „trójka” miała lepszy scenariusz, bogatszy i ciekawszy. Trzecia część nie miała za to pościgu na autostradzie, który w pierwszej odsłonie okazał się super urozmaiceniem. Najgorsze w tym wszystkim są często pojawiające się i długo trwające ekrany ładowania. Gdyby tylko gra była lepsza pod względem technicznym, to… byłaby jeszcze lepsza! Na ten dzień oceniłem ją na 8.5/10. To bardzo dobra ocena. Polecam sprawdzić/nadrobić. Osobiście żałuję, że przygodę z serią zacząłem od "trójki". Zaburzyłem naturalny porządek i mocno przez to cierpiałem. Tak to jest gdy się słucha... nie powiem kogo. Wy nie powtarzajcie mojego błędu i zacznijcie przygodę z Kazumą (ekhm) od "jedyneczki", tak jak powinno się robić.


Jestem dumnym posiadaczem platynowego trofeum w [gra]Castlevania: Lords of Shadow™ (PS3)[/gra]. Co do samej gry... Pierwszy rozdział nie był obiecujący. Był krótki ale zdążył mnie znudzić. Na szczęście w kolejnych było już tylko lepiej. Bardzo spodobał mi się wykreowany świat, ten mroczny, gotycki klimat i całkiem fajnie poprowadzona fabuła. Jestem bliski stwierdzenia, że podoba mi się to bardziej, niż God of War (chociaż wiem, że nie powinno się porównywać tych gier). Takie klimaty zdecydowanie bardziej mi odpowiadają. Co prawda system walki nie jest już tak wygodny, ale jak się z czasem okazało wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Największe wrażenie zrobiła na mnie muzyka i design świata. Z początku było dość kolorowo, bo przemierzamy piękne, pełne życia krainy. Później klimat się zmienia. Trafiamy do ponurych i opustoszałych miejsc, by zabijać wszelkiego rodzaju upiory, wampiry i tym podobne. Czegoś podobnego od zawsze mi brakowało. Swoją drogą, Castlevania to jedna z tych serii, których nie znam i nieco mnie to boli. Dobrze, że jeszcze tyle życia przede mną i może uda mi się poznać serię. Teraz chciałbym dopaść jeszcze dwa dodatki fabularne i wbić 100% trofeów do kompletu.

Jeśli chodzi o platynę, to jej zdobywanie było całkiem przyjemne. Mimo iż wspólnie z kumplem przeszliśmy ją trzy razy pod rząd, to nie nudziliśmy się zbytnio. To jedna z tych gier, które trzymają gracza w ciągłym skupieniu. Całość jest tak zgrabnie skonstruowana, że na nudę nie ma miejsca. No, może poza tym nieszczęsnym początkiem. Najtrudniejsze okazały się swego rodzaju wyzwania, które zmuszały nas do dziwnych rzeczy, jak na przykład wygranie walki z jednym z bossów bez otrzymania obrażeń. Zadania były dość zróżnicowane, ale niektóre były frustrujące i przesadzone (jak zabijanie goblinów ich własnymi granatami, czy pokonania tytana na czas). Przejście gry na najtrudniejszym poziomie nie było tak trudne, głównie dlatego że mieliśmy już dostępne wszystkie ulepszenia. Grało się bardzo przyjemnie. Grę ogólnie bardzo polecam. Ma kilka wad jak niewygodna praca kamery (oczywiście), czy problemy z płynnością, ale to nic poważnego, bo w zamian dostajemy bardzo miodną produkcję z cudnym klimatem i dobrą fabułą. Co ciekawe, przy początku gry wyświetla się logo Kojima Productions. Jest to o tyle zabawne, że z tego co mi wiadomo Kojima ze swoim studiem niewiele tam zrobił. Jedynie dał możliwość przyodziania Gabriela w bandanę i SolidEye Snake’a z [gra]Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots (PS3)[/gra]. Cwaniak. Ach, no i twórców chyba mocno zainspirował [gra]Shadow of the Colossus (PS2)[/gra], bo (chyba) trzy walki z LoS wyglądają jak żywcem wyjęte z dzieła Uedy. Tyle że Gabriel nie ma konia (w sensie wierzchowca).


Zdobyłem również platynę w [gra]Deus Ex: Bunt Ludzkości (PS3)[/gra]. Nie było w sumie tak trudno, ale tylko dlatego że korzystałem sobie z poradnika wideo. Chciałem sam spróbować przejść tę grę bez alarmu, ale niestety system ten jest na tyle nieprzejrzysty, że po trzech próbach (trzykrotnym ukończeniu całej gry bez żądanego efektu) odechciało mi się. Okazuje się, że jeśli mamy zamiar przemknąć bez alarmu, to najlepiej po prostu całkowicie omijać przeciwników i nie pokazywać im się na oczy. W przypadku gdy kogoś usypiamy/zabijamy, narażamy się na to, że ktoś nietomnego koleżkę zobaczy, i to właśnie wtedy rozbrzmiewają syreny. Nawet jeśli nie ma nas w pobliżu, on wciąż ujemnie wpływa na zdobywanie tego trofeum, a my nawet nie jesteśmy tego świadomi. Kiepsko.


Zdobyłem też 100% trofeów w fabularnym dodatku, którego tytuł brzmi Brakujące Ogniwo. Nie było jakoś super trudno, ale straciłem prawie całą przyjemność z przechodzenia na rzecz trofeum, które wymagało ode mnie nie używania ekwipunku czy jakichkolwiek ulepszeń. Smutne. Gra traci wtedy nieco na uroku, ale na szczęście dodatek jest na tyle fajny, że nie zauważa się tego tak bardzo. Tym bardziej jeśli ma się przed sobą wspaniałą wizję posiadania 100% trofeów. Myślę, że kiedyś, zanim zabiorę się za [gra]Deus Ex: Rozłam Ludzkości (PS4)[/gra] przypomnę sobie Human Revolution oraz dodatek, bo na ten moment nie pamiętam zbyt wiele z samego dodatku. A zanim wezmę się za nową część na PS4, będę pamiętał pewnie jeszcze mniej. No i ciekawi mnie pierwsza i druga część. Trzeba będzie jakoś niebawem nadrobić, byleby na PC, bo na wersja na PS2 pewnie jest biedna.


Obecnie głównym pożeraczem mojego czasu jest [gra]Final Fantasy XIII (PS3)[/gra]. Bardzo obawiałem się tej odsłony, tyle złego się o niej nasłuchałem/naczytałem że uszy mi zwiędły i opadły na ramiona, a oczy wyschły. Okazało się jednak, że gra jest całkiem spoko, choć pierwsze wrażenie było bardzo niepozytywne. Brak otwartego świata (a przecież coś na ten wzór mieliśmy w [gra]Final Fantasy XII (PS2)[/gra]), pełno wąskich korytarzy i system walki pozwalający nam kontrolować tylko jedną postać naraz (w [gra]Ni no Kuni: Wrath of the White Witch (PS3)[/gra] też bardzo mi to przeszkadzało). Do tego dodajmy pełno klisz, postaci wyjętych z czegoś gorszego od anime i bardzo słabe dialogi. Z czasem na szczęście robi się lepiej. Gorsze postacie (partyzantka NORA) zostają z tyłu, fabuła nabiera tempa i po prostu robi się ciekawiej. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż postacie mogą się nie podobać. Hope w przeciwieństwie do swojego imienia, nie ma w sobie ani trochę nadziei, ciągle marudzi i się potyka. Lightning uświadamia sobie że jest maskotką, a Snow krzyczy o bohaterach, ratowaniu świata i ciągle sobie żartuje. Jest jednak jedna ciekawa rzecz, jeśli chodzi o pewne postacie. Przechodzą dobre przemiany i całkiem fajnie się to śledzi. Cała fabuła też prezentuje się ciekawie. Bardzo podoba mi się wykreowany świat, ten podział społeczności i poruszona tematyka, choć nie jest to nic ambitnego.

Wciąż jednak najgorszą cechą tej gry jest system walki i eksploracji. W sumie twórcy mieli kilka ciekawych pomysłów, ale nie jest to tak dobre jak oddanie w ręce gracza pełnej kontroli. Jednak sztuczna inteligencja nie zawsze (ba, można powiedzieć że rzadko) działa tak jak powinna. Dochodzi więc do sytuacji, kiedy giniemy bo dana postać miała się czymś zająć, ale zrobiła to źle lub wcale. Cała walka sprowadza się do użycia odpowiednich zestawów klas, które charakteryzują się używanymi umiejętnościami. Jeśli wszystko połączymy dobrze, będziemy zadawać przeciwnikom spore obrażenia, a sami nie za bardzo oberwiemy. Siedzi się więc sporo w menu i kombinuje jak to poustawiać. Rozwijanie postaci to coś na wzór Sphere Grid z [gra]Final Fantasy X (PS2)[/gra], ale tam można było doprowadzić do tego, że wszystkie postacie miały te same umiejętności. Tutaj nie jest to chyba do końca możliwe. Każda z postaci ma kilka określonych klas, dodatkowo tylko w wybranych się specjalizuje. Trzeba więc wiedzieć jaką rolę dobrać dla każdej postaci do danego składu. To wszystko jest całkiem ciekawe i fajnie się kombinuje. Wolałbym jednak turowy system walki i z kontrolą nad wszystkimi postaciami. Fajnie prezentują się też Eidolony (summony znane z całej serii). Problem jest w tym, że aby na nich zasłużyć musimy ich najpierw pokonać, co w przypadku Odina było nieco trudne. Było jednak warto, bo chłopak w walce daje sobie radę z przeciwnikami aż miło.

Ogromne wrażenie robi grafika i design gry. Co prawda, początkowa lokacja nie jest najładniejsza i swoim klimatem przypomina prolog z [gra]Final Fantasy X (PS2)[/gra], ale nieco później, gdy lokacja przechodzi przemianę, jest naprawdę pięknie. Zkrystalizowane fale wody prezentują się przepięknie. Później też jest różnie. Jedna lokacja jest po prostu ładna, inna prześliczna. Stęskniłem się za tym przesmacznym designem, z którym kojarzy mi się seria Final Fantasy. Gdyby tylko nie poszli tą dziwną drogą (pełno akcji i bardzo kiczowatych postaci) byłoby naprawdę super. Dobrze, że fabuła jest na tyle ciekawa, że chce się dalej grać, choć miałem moment kiedy do gry nie chciało mi się wracać. Winny jednak był temu system gry, który początkowo jest bardzo nieprzejrzysty. Aha, co ciekawe w grze jest sporo ułatwień. Z tych co zauważyłem: po każdej walce resetuje nam się status – w następnej mamy więc pełne HP, żadnych debuffów oraz buffów itp. Traktuję to jako ułatwienie, bo po wygranej walce nie musimy się martwić o uzupełnianie HP, by w następnej dać sobie radę. Gra zrobi to za nas. Tak czy siak, bardzo ciekawi mnie druga część, bo ta ponoć jest lepsza niemal pod każdym względem.



FILMY
Filmów w sumie oglądam/oglądałem niewiele. Zacząłem przyglądać się perypetiom Rodziny Soprano (1999-2007). Bardzo dobry serial, jeśli miałbym ocenić pierwsze wrażenia. Podoba mi się rola głównego bohatera i te rozmowy z terapeutką. W sumie głównie przez te rozmowy poznajemy całą fabułę. Fajnie, że obraz nie ogranicza się jedynie do tematów gangsterskich. Mamy również rozterki żony bohatera, która czuje wyrzuty sumienia przed Bogiem; rozterki młodej córki, która chce trochę pokorzystać z życia i oczywiście jest zbuntowana. Fajnie się to wszystko śledzi i z nicierpliwością czekam na moment, w którym Lightning pozwoli mi na obejrzenie kolejnego odcinka.


MUZYKA
W sumie nie przestaję słuchać Olivera Heldensa, Zaprezentowany tutaj kawałek to zgoła odmienna rzecz od tych zaprezentowanych poprzednio. Poniższy utwór bardzo dobrze wpasowałby się w typowe brzmienia klubowe. Już nie brzmi tak wyjątkowo, ale nie znaczy to że gorzej.


Tutaj macie próbkę mojego nowego nabytku związanego z twórczością wspaniałej Bjork. Album Homogenic i chyba mój ulubiony utwór. Jak zwykle w przypadku jej dzieł mamy do czynienia z cudem, zarówno pod względem poziomu jak i odmienności. Zachęcam do przesłuchania.


Tyle ode mnie! Życzę Wam miłego weekendu, oby był wolny od wszelkich obowiązków. Ja znikam, zostawiam Was z tym... czymś. Hm.

Oceń bloga:
0

Komentarze (65)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper