Wspomnienia "Złotej Piątki" #2 - Micro Machines

BLOG
706V
syo | 14.05.2013, 22:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jedna z dwóch części przygód jaskiniowca Big Nose'a za nami, tym razem obieramy inny kierunek. A jest nim tytuł, który wrył się w pamięci ogromnej rzeszy graczy, wciąż pozostający jedną z najbardziej oryginalnych gier jak na tamte czasy.

Na samym początku trzeba zaznaczyć - pierwsza odsłona Micro Machines jest najlepszą z całej serii. Koniec kropka, kto się nie zgadza ten trąba. Wszelkie próby powtórzenia sukcesu z 1991 roku kończyły się fiaskiem. Nie pierwsza to seria i nie ostatnia, która zmotywowana sukcesem gry próbuje nieudanie powtórzyć wynik (pierwsze co my przychodzi do głowy to chociażby Guitar Hero). 

 

 

Zasady rozgrywki były proste jak budowa cepa - i to się podobało. Ale to, co potęgowało frajdę to trasy w jakich mieliśmy okazję się mierzyć. Stół śniadaniowy, stół bilardowy, stół w warsztacie, a nawet ogród lub wanna z pianą - każda z nich miała unikalny klimat i przeszkody, z którymi trzeba było sobie radzić. Sposób ich wykonania stał na wysokim poziomie, praktycznie do niczego nie można było się pod tym względem przyczepić. 

 

Poza fantastycznymi torami otrzymaliśmy okazję wyboru postaci, którą będziemy kierować w wyścigach. I choć w grze nie ma żadnych dialogów lub historii bohaterów, to po dzień dzisiejszy pozostają one w naszych głowach ze względu na ich specyfikę. Nie wierzę, aby ktoś zapomniał o grubasie Walterze lub cwaniaku Spiderze... :) Poprzez wybór postaci w pewien sposób określaliśmy swój poziom trudności - kiedy wybieraliśmy Pająka stwarzaliśmy sobie mniej kłopotów ponieważ ten sam jegomość w rękach SI był niebezpiecznie szybki. 

 

 

Kolejnym elementem wznoszącym poziom żywotności i jakości gameplay'u była możliwość sterowania różnymi pojazdami. A tutaj wachlarz możliwości był niezmiernie szeroki - bolid formuły, czołg, auto sportowe, jeep, a nawet helikopter i monster truck! Co lepsze, każdy z nich miał swoją charakterystykę i sposób prowadzenia - prowadząc auto sportowe musieliśmy być przygotowani na poślizgi, kłopoty z opanowaniem, siedząc za sterami helikoptera spodziewać się mogliśmy wolniejszej reakcji na zakręty i zmniejszanie prędkości. Wszystko to oraz odpowiednie przemieszanie kolejności prowadzonych pojazdów sprawiało, że ciężko było oderwać się od tej szpili.

 

Micro Machines oferowało również możliwość rywalizacji z kumplem siedzącym obok. Tutaj, z racji braku split-screenu rozgrywka odbywała się w nieco inny sposób - gracz, który podczas wyścigu nie nadąża i znika za ekran traci punkt na rzecz swojego rywala. Był to jednak tylko dodatek do reszty gry - single player zabijał swoją grywalnością. 

 

 

"Absolutely Brilliant" - taki podpis pojawiał się tuż pod logo Codemasters podczas uruchomienia gry. Jak w mordę strzelił - stwierdzenie to pasuje jak ulał do Micro Machines, tytułu niezapomnianego i na pewno inspirującego kolejne generacje producentów gier.

 

Śmiało, podzielcie się swoimi wspomnieniami dotyczącymi tej pozycji! Przed nami jeszcze trzy tytuły, równie ciekawe jak opisany dziś.

Oceń bloga:
0

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper