W co gracie w weekend? #65

BLOG
1097V
W co gracie w weekend? #65
Affek | 25.09.2014, 19:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Poprzedni wpis zakończył się niemałą aferą, wszak jego autor był wybuchowy niczym wulkan. Stało się wiele rzeczy, między innymi reforma całego systemu pisania tegoż cyklu blogów. Jako, że lubię być pionierem w wielu sprawach, zjawiam się. I gram w Halo.

Halo 4 Multiplayer

Halo zawsze słynęło ze wspaniałego trybu wieloosobowego. Od podobnego do gier typu Unreal Tournament czy Quake III Arena w pierwszych trzech odsłonach serii do bardziej CoDowatego w Reach i 4. 343 Industries zagrało bezpiecznie podczas tworzenia kampanii w Halo 4, jednak multiplayer został dość mocno zmieniony. Po skończonych meczach dostajemy punkty doświadczenia, za które później możemy kupować nowe bronie i perki. To rozwiązanie dość odważne i potrzeba wielkiego wyczucia, aby nie zepsuć balansu gry. Ekipie odpowiedzialnej za ten tytuł to trudne zadanie się udało - wszystko jest tak idealnie zbalansowane, że nawet kompletny żółtodziób może ugrać swój kawałek tortu w jakimś meczu. Trochę gorzej z mapami - owszem, są ciekawe i zróżnicowane, ale niektóre mają tak bezgranicznie irytującą architekturę, że niespecjalnie chce się na nich grać (na przykład Vortex). Gram zazwyczaj w trybie Big Team Battle - gra w niego najwięcej ludzi. Jest to mieszanka innych opcji z tym, że gramy w większych drużynach. Ciekawy i fajny pomysł. Bardzo mi się podoba wprowadzenie jakiejś fabuły, celu, dla którego Czerwoni z takim zapałem eliminują Niebieksich. Otóż jesteśmy częścią programu Spartan-IV i znajdujemy się na pokładzie UNSC Infinity, a poprzez wspólne zmagania trenujemy. Brzmi nieco głupio, ale zawsze mamy jakiś powód do wspólnej wyrzynki. 

Halo: Combat Evolved

Oto jak rozpoczyna się legenda. Halo: Combat Evolved było grą, która sprawiła, że Xbox ugrał coś na rynku. Początkowo zapowiedziana na komputery Macintosha, po pewnym czasie zmieniła platformę docelową na PS2. Miała ukazać się w 2000 roku jako TPS. Stało się jednak inaczej - Bungie zostało wykupione przez Microsoft i ten kazał zmienić grę na FPSa. W ciągu roku wszystko zostało ulepszone - oprawa graficzna (widać jednak PS2-owy rodowód gry), inteligencja przeciwników, budowa poziomów, scenariusz. Halo to gra rewolucyjna - wprowadziła nie tylko autoregenerację zdrowia (częściową, ale zawsze), ale również pojazdy i pokazała, że FPSy na konsole nie są jedynie ciekawostką (chociaż już wcześniej mieliśmy świetne tytuły, jak na przykład Turok, Perfect Dark czy Medal of Honor) i można w nie grać równie wygodnie co na PC. Bronie w tej grze są jedną wielką zagadką - mamy karabin szturmowy, za pomocą którego możemy z użyciem jednego magazynka wybić mały oddział wrogów, pistolet, który niszczy wszystko na swojej drodze... arsenał w pierwszym Halo jest ciekawy. Jak zresztą całą gra. Bungie dzięki temu tytułowi się wybiło (chociaż już wcześniej miało niemałe sukcesy, jak na przykład trylogia Marathon czy Myth) i dziś jest jednym z najbardziej znanych i najlepszych studiów na świecie.

Dragon's Crown

Mówią, że gatunek bijatyk chodzonych jest martwy. Patrzę się na tytuły takie jak opisywana gra i śmieję się ludziom stawiającym te tezy w twarz. Ma się dobrze, nawet bardzo. A Dragon's Crown jest jednym z najlepszych dzieł tego typu, które się ukazały kiedykolwiek. Świetnie zrealizowane jest tutaj wszystko: od oprawy graficznej, która jest po prostu sztuką po genialny i niesamowicie rozbudowany gameplay. Jeśli miałbym w kilku słowach opisać tę produkcję, powiedziałbym - lepsze Diablo, tyle że w 2D. Zwiedzamy dungeony i ekwipujemy coraz lepszy loot. Podobnie jak tytuł Blizzarda najlepiej smakuje w kooperacji, szczególnie kanapowej. Wtedy gra nabiera innego wymiaru - wszak najlepiej zwiedzać lochy z kimś znajomym u boku i wspólnie przedzierać się przed hordy potworów, aby na sam koniec skopać tyłek bossowi na 3/4 ekranu. Ach, ta japońska szkoła robienia gier.
 
Castlevania: Symphony of the Night

 
Metroidvania to jeden z moich ulubionych gatunków gier. Zwiedzanie zamków czy nieznanych jaskiń na równie nieznanej planecie to jedno z najciekawszych zajęć, jakie może spotkać w grach. I dlatego opisywany tytuł uważam za niesamowity - zamczysko, po którym porusza się Alucard jest ogromne i straszliwie łatwo się w nim zgubić. Nie sprawia to jednak, że nie chce się grać. Wręcz przeciwnie, to nastraja do gry, bo zawsze chce się zobaczyć "co się kryje za tamtym kątem" albo "co jest w tym pomieszczeniu". Nawet mimo tego, że absurdalnie często ginę. Nawet mimo tego, że nie wiem gdzie iść. Chcę grać dalej i kiedyś tę grę przejdę. Bez poradnika.
 
Metroid Prime 3: Corruption
 
 
Wspominałem, że Metroidvania to jeden z moich ulubionych gatunków. Jest on na tyle unikalny, że można grać w dwie gry tego typu i nie narzekać na nudę. Drugą grą tego typu, w którą będę grał, jest Metroid Prime 3: Corruption. Niesamowicie klimatyczne zwiedzanie kolejnych planet, na których widać, że doszło do apokalipsy jest przegenialne i niesamowicie wciągające. Zrezygnowano z kilku rozwiązań, uproszczając nieco rozgrywkę. Nie przeszkadza to jednak, ze względu na niesamowite sterowanie, które sprawia, że immersja jest wręcz niesamowita. Jest ono również na tyle wygodne, że po kilku minutach gry się do niego przyzwyczaimy i nie będziemy czuli żadnej... hmm, obcości? Właśnie sterowanie i klimat sprawiają, że jest to według mnie najlepsza część trylogii oraz najlepszy Metroid w ogóle.
 
Posłowie
Wpis może się wydawać nieco nieskładny. Jest to dlatego, że okropnie się czuję, ale chciałem napisać tę odsłonę. Nawet bardzo. Dlatego to zrobiłem. I jeśli was zniesmaczyłem tym wpisem, to kawałek dobrej muzyki na koniec:
 
 
Moja ulubiona piosenka. Żegnam was, do następnego!
 
PS. Mała aktualizacja, będę grał w jeszcze jedną grę w ten weekend. 
Oceń bloga:
45

Komentarze (136)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper