Moje TOP 10 platformówek.

BLOG
1135V
Affek | 05.08.2014, 17:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Platformówki w dzisiejszych czasach nie mają się najlepiej. Gdyby nie Nintendo i okazyjne przebłyski Ubisoftu gatunek można byłoby uznać za niemalże wymarły. Dlatego postanowiłem zrobić moje osobiste TOP 10 platformówek. 
 
10. Kirby and the Amazing Mirror (GBA, 2004)
 
                        
Po świetnym "Kirby: Nightmare in dreamland" ekipa z HAL zdecydowała się na zrobienie pełnowartościowej gry, a nie jak wcześniej remake'u. Nieco pokombinowano i stworzono coś dziwnego, ale jednocześnie świetnego, albowiem Kirby and the Amazing Mirror jest bliżej do Metroida niż do zwyczajnej platformówki. Dość duży świat połączono z możliwością zwiedzania go z trzema znajomymi, co tworzy iście wybuchową mieszankę. Kto nie grał, musi sprawdzić.
 
9. Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back (PSX, 1998)
 
                
Crash Bandicoot był solidną platformówką ze skopanym systemem zapisu. Naughty Dog postanowiło naprawić swoje błędy przy okazji drugiej części. Tutaj dostaliśmy normalny zapis, bardziej zróżnicowane poziomy i grafikę wyciskającą wszystko z PSXa. Gra okazała się w końcu tym, co mogło rywalizować z ówczesnym (i współczesnym) liderem, czyli Mario.
 
8. Sonic CD (Sega Mega CD, 1994)
 
Przystawka CD do Segi Mega Drive miała niejeden dobry tytuł. Jednym z nich jest właśnie Sonic CD - platformówka o niesamowicie rozbudowanych poziomach w czterech różnych wariantach (podróże w czasie!), niesamowicie wyśrubowany poziom trudności połączony z dynamiką, tak charakterystyczną dla Sonica. Debiut Amy Rose i Metal Sonica. Co tu dużo mówić - świetna gra.
 
7. Rayman 2: The Great Escape (PSX/N64/DC, 1999 PS2, 2000)
 
Po cholernie trudnym, ale fajnym Raymanie Ubisoft wydał kontynuację, która urzekała od razu. Piękna, baśniowa grafika, świetny klimat, fajny humor. Gra jest po prostu magiczna i aż się prosi, aby świat, w którym się rozgrywa, uratować. Rayman 2 wyszedł lepiej niż bardzo dobrze, jest to jedna z perełek Ubisoftu. Pod koniec 2000 gra ukazała się na PS2 jako Rayman: Revolution. Kilka usprawnień i to wszystko.
 
6. Super Mario 3D Land (3DS, 2011)
 
Gdy Nintendo chce sprzedać nową konsolę, musi mieć jakiś chwyt, coś, co kupią ludzie. Cóż jest lepszego od Mario w 2D? Firma z Kioto jest jednak cholernie charakterystyczna i nie mogli zrobić po prostu Mariana w dwóch wymiarach. Nie, to byłoby zbyt proste. Stworzyli ciekawe połączenie 2D i 3D, z dziwaczną perspektywą, gameplayem będącym połączeniem odsłon z lat 80. i tych późniejszych, w 3D. Jest to iście wybuchowy miks i chyba pierwsza gra w której jakoś sensownie wykorzystano możliwość widzenia w 3D.
 
5.  Sonic Adventure (DC, 1998)
 
 
Gra, w której się zakochałem. Osiem grywalnych postaci, półotwarty HUB, masa znajdziek. I co z tego, że animacja wariowała na spółkę z kamerą, dostaliśmy zupełnie bezużyteczną postać (cześć Big), gdy fabuła idealnie się zazębiała a finał był po prostu świetny. Produkcja warta każdych pieniędzy, tytuł, który pokazał, że Dreamcast miał MOC. Gra na długie godziny z ponad pięćdziesięcioma rozbudowanymi poziomami.
 
4. Super Mario Bros. (NES, 1985)
 
                           
Kto z nas nie grał w to na Pegazusie? Kto? Właśnie. Przez długi czas najlepiej sprzedająca się gra wszechczasów. Przyznam, że jeśli miałbym wybrać jeden tytuł, który najbardziej odmienił branżę gier wideo, to byłoby to właśnie Super Mario Bros. . Cofnijmy się do roku 1985, tuż po krachu na rynku gier wideo na poletku pojawił się nowy gracz - Nintendo. Ich NES od razu zawojował rynek, nie tylko niską ceną, ale i również dużą biblioteką gier o jakości, którą mogliśmy spotkać tylko na konkurencyjnej Sedze Master System. Wydają grę  o niespotyanej dotąd złożoności fabuły i niesamowitym (jak później się okaże - ponadczasowym) gameplayu. To wszystko składa się na niesamowity sukces Mariana.
 
3. Sonic Adventure 2 (DC, 2001)
 
O ile Sonic Adventure pokochałem, o tyle "dwójka" odwzajemniła mą miłość. Platformowy majstersztyk wydany po uśmierceniu Dreamcasta. Świetnie skonstruowane poziomy, jeszcze lepiej zazębiająca się fabuła (tym razem widziana jedynie z dwóch stron - Hero i Dark), dobra grafika i ogromne zróżnicowanie gameplayowe to główne zalety tej gry. A nie wspomniałem o fajnych wyścigach kartingów czy jeszcze lepiej zbudowanemu hodowaniu Chao. Jedna z najbardziej niedocenionych platformówek wszechczasów, bez dwóch zdań.
 
2. Super Mario 64 (N64, 1996)
 
Po 11 latach od wydania Super Mario Bros. Nintendo zrewolucjonizowało platformówki po raz drugi, tworząc pierwszą platformówkę w pełnym 3D (Crash Bandicoot był 2,5D). 120 gwiazdek do zebrania, gro poziomów oraz niesamowite rozbudowanie zamku, po którym się poruszaliśmy tworzyły iście wybuchową mieszankę, która działa na umysły graczy do dziś. Przyznam, że przejście tej gry na 100% zajęło mi nie mniej niż 100 godzin, co czyni ją jedną z najdłużej granych przeze mnie gier. Coś wyjątkowego - jest to niesamowity pokaz magii Nintendo.
 
1. Sonic the Hedgehog 2 (Sega Mega Drive, 1992)
 
Mario był niekwestionowanym liderem gier platformowych. Do 1991, gdy ukazała się produkcja, która mogła go zrzucić z pozycji lidera. Gra nazywała się Sonic the Hedgehog i, co gorsza, wyszła na sprzęt konkurencji. Nie udało się jednak tego dokonać, wydany w tym samym czasie Super Mario World jednoznacznie pokonał konkurenta. Sega nie dawała jednak za wygraną i już rok później wkroczyła z cięższymi działami - z Sonic the Hedgehog 2. Gra nie była rewolucyjna, nie miała pięknej grafiki. Jej głównym atrybutem był niesamowity level design i klimat, pobocznym zaś - bardzo fajny soundtrack. Jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza platformówka w jaką grałem.
 
I tutaj chciałbym zakończyć ten w miarę długi tekst. Dzięki za przeczytanie.
 
Oceń bloga:
23

Komentarze (31)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper