I znowu ja…

BLOG
457V
veteranus | 03.04.2018, 21:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Korzystając z okazji, że byczę się na L4 po zabiegu, postanowiłem...

Jako stały bywalec portalu PPE 2.0, 3.0, czy 4.0… nieważne, postanowiłem w kilku słowach przedstawić swoje zdanie na temat obecnej kondycji portalu.

Niedawno portalowi stuknęło osiem lat. Gratuluję. I chowam głowę w piasek ze wstydu, bo nie jestem  tu od początku. Ale… to były czasy, kiedy w moim życiu miały miejsce diametralne zmiany, perturbacje, w czasie których nawet nie myślałem o ponownym chwyceniu kontrolera w łapy. Poza tym, miałem kryzys grania, a owe perturbacje, z którymi musiałem się zmierzyć, na pewno nie były okolicznościami. Pojawiłem się tu w czerwcu 2012 roku. Najpierw jako użytkownik, by niebawem zacząć narzekać na branżę, nawiązując nieformalną współpracę. To ględzenie pozostało po dziś dzień, o czym wiecie. Lecz nie będzie to tekst o mikrotransakcjach, remasterach, łatkach i tak dalej i tym podobne.

Nieskromnie powiem, że przez jakiś czas współtworzyłem w jakiś sposób ten portal. Swoimi blogami, swoim cyklem, który oddałem w Senixowe ręce, czasem osobnymi artykułami. Jakie one były – wiecie sami.  Nieraz odchodziłem z portalu, po czym wracałem, bo… lubię ten portal. Zahaczyłem o Polygamię, gdzie również napisałem kilka tekstów. Ale po odejściu Kosa i po kilku następnych „exitach” Polygamia straciła swojego ducha – tak uważam. Swego ducha, natomiast, zachował (jeszcze) PPE.

Słowo jeszcze zawarte w nawiasie jest słowem kluczem.

Nie chce mi się rozpisywać o newsach, których tytuły brzmią jakby żywcem wyjęte z nagłówków Faktu, Super Expresu, Życia na gorąco czy innych pomponików, pudelków – srelków. Ich autorzy (nie podam nazwisk, bo każdy wie) w komentarzach obrywają cięgi, zapodając nagłówki o takim, a nie innym wydźwięku. W sumie nie dziwota, wykrzykniki, szczypta pikanterii, pytajniki działają niemal tak samo, jak cycki czy porównania graficzne. I o to tu chodzi: o liczbę wejść i komentarzy. I tu tym bardziej nie ma się czemu dziwić, bo nie tylko z reklam i współpracy ze strategicznymi sponsorami żyją portale. Ale, czy nie odbija się to na jakości przekazu? Czy jedna z fundamentalnych zasad mass mediów (a Internet przecież również jest środkiem masowej komunikacji), czyli Bad news is a good news musi AŻ TAK KŁUĆ W OCZY na tym portalu? Przecież w materiale Redakcja chwaliła się (nie użyję słowa: chełpiła się liczbą wejść, komentarzy, użytkowników, w tym wcale małą liczbą tych stałych użytkowników. Do tego diagramy, wykresy… Statystyki – jeśli są one odzwierciedleniem stanu faktycznego, w co nie mam powodu wątpić – stanowią swego rodzaju zabezpieczenie przed napływem kontentu na poziomie portali plotkarskich czy innego podobnego syfu.

Czy wobec powyższych statystyk, Redaktorzy nadal muszą celowo tytułować niusy swego autorstwa, by wywołać (gówno)burzę? Czy Redaktor Dawidowski musi na stronie głównej prezentować rankingi najlepszych gier na daną platformę, MAJĄC PEŁNĄ ŚWIADOMOŚĆ faktu, że każde takie zestawienie to INDYWIDUALNA KWESTIA każdego użytkownika z osobna? Czy główna strona główna jest miejscem na takie SUBIEKTYWNE zestawienia? Co ze sferą blogów? Z Redaktorów chyba tylko Perez coś tam czasem skrobnie i jest to jedynie wpis okolicznościowy. Szkoda.

Porównania graficzne, prywatne rankingi umieszczane na głównej, czy wykaz najlepszych gier, w które „graliśmy w 1998” roku, jak napisał to Redaktor Igor, choć liczy on sobie tyle wiosen, że w 1998 roku nie mógł zagrać w ŻADNĄ Z ZAPREZENTOWANYCH GIER… czy może być coś bardziej irytującego?

Okazuje się, że tak… Prawa Murphy’ego w tym przypadku utożsamiają się z bezlitosnymi zasadami rynku… Na serio? Czy portal dedykowany grom potrzebuje AŻ TAKIEGO natłoku informacji o filmach, Netflixie – srixie i zagadnień, które powinny być i są brochą Dziesiątej Muzy? To nie jest natłok, to jest – moim zdaniem – wciskanie na siłę kontentu ze świata filmów, choć w sieci nie brakuje portali dedykowanych TYLKO I WYŁĄCZNIE filmom czy serialom. Ot taki choćby Łeb pełen filmów, któremu szefuje wszystko wiedzący, sprawiający wrażenie takiego, co to pozjadał wszystkie rozumy, Michał Walkiewicz, także felietonista PE. Jest IMDB, film.org.pl i wiele innych. I o ile na Walkiewiczowym portalu informacje o grach – fakt pojawiają się – ale stanowią w zasadzie margines bądź zajmują summa summarum niewiele miejsca, o tyle na PPE nie ma dnia, by użytkownik nie zwrócił uwagi na Netflix w tytule, albo recenzję jakiegoś filmu. Męczy mnie to i aż mi się nie chce wierzyć, że w branży nie dzieje się nic ciekawego i dlatego „dzienną ramówkę” trzeba zapełnić czym się da – w tym wypadku zazwyczaj netflixem.

Nie jestem jedynym, któremu ten stan rzeczy nie odpowiada. Gdy udzielałem się na PPE jako nieformalny współpracownik, taki stan rzeczy był nie do pomyślenia. Owszem, był Kącik Filmowy prowadzony przez niejakiego Loganka, lecz to właśnie był KĄCIK. A kiedy to było? Okres 2013 – 2014. Czy da się to wytłumaczyć faktem, że był to gorący okres w branży, kiedy to następowała zmiana generacji konsol? Nawet jeśli, to tylko i wyłącznie w pewnym stopniu i  nie zwalałbym wszystkiego na premierę i wydarzenia około premierowe następców PS3 i X360.

Ktoś kiedyś napisał, że w Internecie nic się nie uchowa. Że zawsze są jakieś przecieki, ciekawe informacje, które naprawdę warto byłoby rzucić na główną stronę, a które dotyczyłyby gier video, technologii, czy nawet PC, do którego obecności na portalu RÓWNIEŻ JA zdążyłem się przyzwyczaić. Włodarzy portalu pozostawiam z takim nieformalnym apelem – sugestią.

Zostańcie zdrowi.

Veteranus

PS. Co Redakcja sądzi o moim pomyśle, aby równie często, jak o Netflixie, pisać o książkach na portalu GROWYM? A co użytkownicy sądzą?

Oceń bloga:
11

Gołąbki, placki ziemniaczane czy naleśniki

Gołąbki
77%
Placki ziemniaczane
77%
Naleśniki
77%
Jeden wuj - wszystko jest zjadliwe
77%
Pokaż wyniki Głosów: 77

Komentarze (42)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper