Game over, insert coin.

BLOG
529V
Game over, insert coin.
jasioslawski | 05.06.2016, 13:47
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Granie jako niekończące się continue.

Start new game

Jestem graczem, graczem który od wczesnych lat dzieciństwa zachłysnął się pixelami i od 20 lat nie zmienił diety siorbiąc lekko zmodyfikowany koktajl z polygonów.
Jak to bywa dieta czasem brzydnie, trzeba od niej odpocząć, przyjrzeć się jej z dystansu, ulepszyć, udoskonalić i wrócić do niej ze zdwojonym apetytem.
Tak też jest w moim przypadku, zdarzają się skoki w bok, ciche dni z konsolą, zmęczenie materii, w ogólnym rozrachunku jednak nadal trzymam się grania mocno niczym polityk stołka.
Coraz częściej jednak spotykam się z różnymi zjawiskami bądź osobami, które zdawać by się mogło próbują zbić mnie z pantałyku i wmówić mi, że moja pasja jest w jakiś sposób ułomna, bądź co gorsza wstydliwa.
Kiedy jeszcze byłem dzieckiem i nie miałem obowiązków, które mogłyby mi przeszkadzać ogrywać mega mana, mariana czy troszkę później crasha bądź drivera, wszystko było w porządku, potrafiłem cieszyć się tym co robię. Wraz z czasem jednak sytuacja uległa zmianie.

Stage 1

Każdy wie z autopsji, że wraz ze studiami przychodzi czas na browara i integrację, a wraz z pracą zmęczenie - to naturalne, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, tym bardziej jeśli pracuje się 8h przed monitorem, który razi w oczy tabelką exela, bądź wijącymi się niczym wąż boa linijkami tekstu w wordzie.
Następna w kolejce jest kobieta, o ile nie jest zapalonym graczem, również może stanąć na przeszkodzie i wejść w spór z konsolą o twój czas wolny i uwagę jej poświęcaną.
Tutaj zaczyna się pierwszy duży problem, rozdarcie między uczuciami i zdrowym rozsądkiem a pasją i zaangażowaniem w hobby. Sytuacja przykładowa - kobieta lubi czytać i przeglądać wszelakie internety, ty lubisz grać. 
Tobie nie przeszkadza ilość czasu jaką kobieta poświęca swojej zajawce, tego samego nie można powiedzieć o twojej kobiecie. Gry za bardzo angażują twoją uwagę i odcinają od otoczenia, ba potrafią cię rozzłościć bądź wręcz rozwścieczyć. Są też mniej produktywne od książek i internetów, prawda?
Wszelka logiczna argumentacja i analogie między przytoczonymi grami i książkami/internetem nie zdają egzaminu jako broń mająca zapewnić pokój i mir domowy. 
Staje na tym że dzień w dzień żmudnie trzeba wyszarpywać chwilę dla siebie, co rusz łypiąc okiem w stronę partnerki obczajając czy jej anger meter już dobił do krańcowej wartości i zacznie pluć skrawkami urazy.

Pad wylatuje po raz pierwszy z łapy i trzaska z hukiem o podłogę, przeto kropla drąży skałę a człowiek nie jest nawet w połowie tak wytrzymały jak The Rock.

Game Over!

=>Continue (3 left)
  End

Stage 2

"On ma 20 lat i cały czas gra w te głupie gry wideo, znalazłby sobie dziewczynę albo zajął się czymś konkretnym" - usłyszałem ostatnio od przemiłej koleżanki na temat jej siostrzeńca.
Powtórze raz jeszcze - od koleżanki, która ma 25 lat, nie od cioci na kawie przy serniku albo od starego podczas stawiania regipsu w mieszkaniu, to nie byłoby aż tak dziwne bądź frustrujące, ponieważ zdążyliśmy się do tego chyba przyzwyczaić że ludzie starszej daty, którzy nie mieli styczności z grami, nie rozumieją tego fenomenu i nie akceptują go jako pełnoprawnej muzy.
Niepokojące jest to jak wiele osób w młodym wieku dyskredytuje gry jako kreatywną formę spędzania wolnego czasu i stawia graczy gdzieś na uboczu, gdy sami chełpią się wysublimowanym gustem muzycznym bądź filmowym. Nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam słuchać dobrej muzy i obejrzeć dobry film i robię to regularnie, gry jednak mają tę przewagę, że wprowadzają z założenia interakcję.
Interakcję która wymaga wiekszego skupienia i często zapewnia lepszą immersję, dlaczego więc gry miałyby być gorsze od któregokolwiek z innych mediów? 
Gdyby rzeczona koleżanka miała siostrzeńca nałogowo wciągającego skandynawskie kryminały i oglądającego całymi nocami ambitne kino, zapewne powiedziałaby - "Fajny chłopak, ma ciekawe zainteresowania, pewnie znajdzie sobie porządną dziewczynę". Oczywiście to tylko gdybanie ale tak czy siak FACEPALM

Pad świszcząc w powietrzu odbija się o ścianę dorabiając się przy tym porządnego pęknięcia, nie ogląda się jednak na nikogo i bez zażenowania nadal gotów jest służyć dzielnie do grania.

Game Over!

=>Continue (2 left)
  End

Stage 3

- w Chinach 19 latek zmarł z wycieńczenia zbierając marchewki w Farmville, 
- w Kentucky młodzieniec grający w Gta zarżnął nożem do sera przybranego brata matki,

Takie nagłówki towarzyszą nam już od dawien dawna, a gry piętnowane są w mediach za swoje silnie uzależniające właściwości i podżeganie młodych ludzi do okrutnych zbrodni. Prasa jednak nie tylko w tak oczywisty sposób dba o zły PR naszego hobby, wystarczy spojrzeć na okładkę time'a opisującego fenomen hełmów Vr. Palmer Luckey wygląda na niej jak niedorozwinięty człeko-delfin z nadwagą.
Mamy też temat uprzedmiotowienia kobiet w grach, bądź popularny również ostatnio w hollywood wątek pomijania ciemnoskórych protagonistów (w branży filmowej przy wręczaniu oskarów). Kolejne zjawisko z którym nie można wygrać na argumenty, ponieważ każda dyskusja będzie jedynie podsycała temat. 

Game Over!

=>Continue (1 left)
  End

Bonus Stage

Tatuaż – forma modyfikacji ciała polegająca na wprowadzeniu tuszu do skóry właściwej, aby zmienić pigment skóry. Pierwotnym znaczeniem tatuażu były obrzędy rytualne. W wielu kulturach mogli sobie pozwolić nań jedynie nieliczni – najczęściej plemienni wojowie.

Czemu przytaczam tutaj definicję tatuażu? Czy plemię wojowniczych graczy (ninja?), którzy mierzą się nie tylko z wirtualnymi przeciwnikami, ale również z niezbyt przychylnym swojemu hobby społeczeństwem nie powinni być uprawnieni do oznaczenia swojej przynależności na ciele? Oczywiście, że tak!
Niestety nie każdy jest tego samego zdania, a wręcz przeciwnie... Chcąc wytatuować sobie postać Mariana na nadgarstku spotkałem się z niewyobrażalnym wręcz potępieniem ze strony "artysty", którego studio odwiedziłem. Po zaprezentowaniu wydruku usłyszałem, że wzór wygląda jak z gumy do żucia, a tak w ogóle to jest pedalski i on tego nie wykona. Po uważnym rozejrzeniu się po studiu zauważyłem dwa zajęte fotele.
Na jednym z nich osiedlowy koksu dziarał sobie smoka, a na drugim dres suchoklates wikinga z toporem. Na zaczepkę odpowiedziałem jedynie, że równie dobrze mógłbym powiedzieć, że ci Panowie którzy tam siedzą robią sobie tatuaże jakby wyszli na przepustke z więzienia. Pożegnałem się z Panem właścicielem ozięble na co usłyszałem: -Spierdalaj! 
Zrozumiałbym gdyby powiedziano mi, że nie specjalizują się w takich tatuażach i nie wykonają go dla mnie, byłbym w stanie to zrozumieć, nawet jako eufemizm. Podkreślam, że nie było to studio tatuażu w piwnicy wieżowca, a profesjonalne studio w centrum miasta. Niestety są ludzie i parapety. 

Mam na tyle samozaparcia, żeby wracać ciągle do swojego hobby, które pielęgnuję od lat wczesnego dzieciństwa, jednak uważam że nasze społeczeństwo nadal nie dorosło do akceptacji tego medium. Zdarza się, że ciężko jest mi stłumić przygnębienie z tego powodu i nie mam siły bronić się przed czynnikami zewnętrznymi, o których pisałem.

Game Over!

Player one Insert Coin

Ka-Ching!

Oceń bloga:
18

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper