Komu pre-order?

BLOG
564V
Komu pre-order?
Darek | 11.12.2014, 00:30
Pre-ordery gier to dla mnie zagadka. Po co zamawiać kota w worku? Nie lepiej poczekać do premiery, dowiedzieć się jak ta gra w końcu twórcom wyszła? Może i lepiej, ale najwyraźniej nie dla wszystkich. Pytanie - dlaczego?!

Nigdy w życiu nie złożyłem przedpremierowego zamówienia na grę. Bo i po co? To przecież nie PRL, że przyjedzie wydawca, rzuci dziesięć sztuk nowego Wiedźmina na całą Warszawę i kto pierwszy ten lepszy. Może i dziesięć lat temu było to w jakimś stopniu zasadne, bo i rynek gier w Polsce nie był jeszcze tak rozwinięty jak dzisiaj i takie, na przykład, produkcje Nintendo potrafiły być trudnodostępne, ale dziś? Chociaż, jak się nad tym zastanowić, to przecież, żeby zamówić pre-order trzeba było najpierw znaleźć sklep, który taką usługę oferuje, a skoro mają pre-ordery to będą mieli tytuł też na półce. W pierwszych latach XXI wieku największym problemem było znalezienie sklepu który zajmowałby się w głównej mierze właśnie sprzedażą gier. Jak już się taki znalazło, to dalej było już z górki. Więc czemu niby mają te przedpremierowe zamówienia służyć? "Zamawiając grę przedpremierowo masz pewność, że otrzymasz zamówiony produkt w dniu premiery" - pisze jedna ze stron oferujących pre-ordery. O, no to super. Nie muszę wychodzić z domu, a gra i tak przyjedzie do mnie sama w dniu premiery? Tak. Chyba, że poczta, czy tam kurier, da dupy, co zdarza się częściej niż rzadziej i będziesz musiał siedzieć na dupie i czekać na dzwonek do drzwi zamiast podjechać do sklepu i godzinę później grać już w grę.

ultima.png

Pierwszeństwo w wysyłce? A co to właściwie znaczy? Na górze stoi, że wysyłają po premierze. Czyli pogram najwcześniej dzień po premierze? Super!

Z biegiem lat sytuacja na rynku uległa zmianie i gry video stały się jednymi z najbardziej dochodowych interesów na świecie. Teraz o klienta trzeba walczyć, więc autorzy, producenci, czy kto tam jest za to odpowiedzialny, oferują darmowe dodatki w postaci DLC, pseudo wartościowych kart kolekcjonerskich i innych tego typu ciekawostek wszystkim tym, którzy zdecydują się zamówić grę przed jej premierą. Ok, wreszcie jakiś sensowny powód, aby zainwestować w grę o której wiem tyle, że będzie i, że producent obiecuje, że będzie to przeżycie jedyne w swoim rodzaju (ale to obiecują wszyscy, więc trzeba lekko przymrużyć oko). Nadal jednak pozostaje niepewność - czy tytuł na który właśnie wyłożyłem kasę nie okaże się przypadkiem zupełnym szajsem? Nie mam absolutnie żadnej gwarancji, że tak się nie stanie, a właśnie wyłożyłem jakieś 200-300zł na kota w worku. I dla czego to wszystko? Dla absolutnie unikalnej, zupełnie zbędnej zbroi dla głównego bohatera? Dlaczego nie poczekać aż gra wyjdzie? Aż ktoś zaufany ją sprawdzi i powie czy wszystko z nią ok? Bo trailer był zajebisty!!!1111oneoneone

Kiedy Evolution pokazało jak "wygląda" Motorstorm zachwytom nie było końca!

Robienie zajawek do filmów i gier stało się na przestrzeli lat sztuką samą w sobie. Czarodzieje z fabryki snów potrafią skleić interesujący, pełen akcji trailer do Zmierzchu, co dowodzi, że wprawny montażysta sklei interesujący materiał z dowolnego gówna. Ten sam problem tyczy się gier wideo, choć tu oszukiwani jesteśmy w trochę inny sposób. Pewnie, odpowiednio dobrana muzyka i mocne one-linery zadziałają tak samo jak w kinie, ale prawdziwą zmorą gametrailerów jest przygotowywanie świetnie wyglądających animacji tak, aby wyglądały jak rozgrywka, podczas gdy sama gra nie wygląda nawet w połowie tak dobrze. Większość deweloperów zasłania się tłumaczeniami pokroju "do premiery jeszcze daleka droga, ale CHCEMY aby finalny produkt tak właśnie się prezentował". Ok, fajnie, że chcecie, ale rzadko kiedy tak wysoki poziom udaje się osiągnąć, więc z biegiem czasu kolejne trailery wyglądają stopniowo coraz gorzej, aż w końcu gra wychodzi i, porównując ją z pierwszymi zapowiedziami, można odnieść wrażenie, że to chyba jakaś poprzednia część, albo coś w tym stylu. Dobrymi przykładami są chociażby zajawka Killzone 2 z E3 w 2005 roku (chociaż w tym wypadku przyłapany na kłamstwie deweloper wziął się w garść i dostarczył produkt mniej więcej odpowiadający standardom z trailera), zapowiedź Motorstorm z tej samej imprezy (eh, gdyby to tak wyglądało!) i świeższy przykład - świetnie wyglądające trailery Aliens: Colonial Marines. Tutaj nie ma już mowy o "małej wpadce". Deweloper do samego końca karmił graczy świetnie wyglądającymi filmikami, na których zwinne Xenomorfy bezwzględnie atakują gracza, niesamowite oświetlenie buduje klimat, a trup ścieli się gęsto. Gra, którą znaleźć można było na półkach nie miała już tak dobrego oświetlenia, przeciwnicy niejednokrotnie stali w miejscu zamiast atakować gracza, zniknęła też gdzieś cała ich zwinność i gracja, a po śmierci również i oni sami. Kłamstwo było na tyle bezczelne, że cała sytuacja zakończyła się pozwem, bo setki tysięcy osób zamówiło grę w ciemno, przed premierą, licząc, że dostaną produkt zapowiadany przez trailery, a dostali coś zupełnie innego. Średnia ocen od recenzentów na poziomie 43/100 i 35/100 od użytkowników na Metacritic mówią same za siebie.

Oto jak miało wyglądać i jak ostatecznie wyglądało Colonial Marines. Jakiś czas temu ukazał się patch poprawiający wygląd gry, ale to nadal nie to...

Więc nie mamy problemu z dostępem do premierowych egzemplarzy gier, a i trailerom przestaliśmy już tak bezgranicznie ufać. Więc dlaczego co obejrzę nowy trailer jakiejś gry to pod spodem w komentarzach zawsze znajdzie się co najmniej kilka wypowiedzi w stylu "Świetne! Pre-order zamówiony!", albo "Biorę w ciemno!"? Krew się we mnie gotuje, kiedy widzę takie teksty. Jak można po samej zajawce stwierdzić z całą pewnością, że coś będzie świetne, albo beznadziejne? Nie da się. Dlatego deweloperzy coraz częściej dorzucają na koniec trailera krótką informację o tym co dostaniemy ZA DARMO(!) jeśli zamówimy grę już teraz. Kup już dziś nowego Batmana, a będziesz mógł pograć w dodatkowych zadaniach jako Harley Quinn. Zamów Skyrima i ciesz się z zupełnie zbędnej, ale jakże ładnej nowej zbroi. Assassin's Creed 3 oferował nową misję dodatkową. Wcześniejsze zamówienie ostatniej odsłony Mortal Kombat dawało dostęp do klasycznych strojów dla Scorpiona, Sub-Zero, Reptile'a albo Ermaca. Nie ważne, że całą tę zawartość można sobie później dokupić za grosze online. To najprostsza marketingowa sztuczka świata - daj ludziom coś gratis (co by to nie było i ile by nie było warte), a sprzedaż pójdzie w górę. Pytanie tylko czy warto kupować kota w worku dla nowego stroju, czy trzydziestu minut dodatkowej rozgrywki, która przecież może okazać się nudna jak flaki z olejem, albo tak zabugowana, że nie da się  w nią prawie grać?

batman.png

Osobiście zawsze czekam na recenzje. Kilka przeczytam, ze dwie obejrzę i dopiero jestem w stanie stwierdzić, czy chcę wydawać kasę na daną produkcję, lub też ile chcę na nią wydać, bo przecież zdarzy się, że gra jest dosyć interesująca, ale nie na tyle, żeby dawać za nią 200zł. W takiej sytuacji wystarczy przecież wstrzymać się kilka miesięcy i złowić ją za pół ceny, albo i jeszcze taniej. Zdaję sobie sprawę, że recenzja to tekst jak najbardziej subiektywny, więc to, że jednemu redaktorowi spodobał się dany tytuł nie znaczy, że i mi się spodoba. Na szczęście, w dobie internetu mogę spokojnie przeczytać tyle opinii ile mi się podoba, obejrzeć setki fragmentów rozgrywki (mając tym razem pewność, że oglądam faktyczny gameplay, a nie podretuszowane kłamstwa) i wyrobić sobie własną opinię. A super-extra bonusowa zawartość? Nie wydałbym 250zł na pudełko w którym może znajdować się kilogram najlepszej wędliny świata, ale równie dobrze może tam być zwykła polędwica sopocka, tylko dlatego, że sklep dorzuca do niej paczkę parówek. I wy też nie powinniście. Tydzień w lewo, czy w prawo - czy to na prawdę taka wielka różnica? Jeśli deweloper jest pewien jakości swojej gry, to udostępni ją do testowania odpowiednio wcześnie i recenzje będzie można przeczytać nawet kilka dni przed premierą. Jeśli natomiast teksty ukazują się dopiero po premierze, to prawdopodobnie dlatego, że deweloper boi się niskich ocen, które z kolei mogłyby prowadzić do cofania drogocennych zamówień przedpremierowych, więc tym bardziej warto podchodzić do takich gier z pewną dozą ostrożności. To co? Kto zamówi przedpremierowo nowego Assassin's Creeda?

asasyn.jpg

 

Oceń bloga:
12

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper