W co gracie w weekend #63

BLOG
1124V
W co gracie w weekend #63
Dżony | 11.09.2014, 19:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W tym tygodniu swą cegiełkę do najbardziej próżnego wpisu na portalu (przyznać się ilu z was to gówno czyta, przed pochwaleniem się, w co tam mocium panowie nie grali?? ;) ) ma okazje coś naskrobać moja skromna osoba razem z przyjacielem od "wódki i multi" czyli naszym Dżonderesem...

Zacznijmy powoli. Otóż gramy wspólnie już od jakiegoś czasu, ale praktycznie nonstop – razem z jeszcze 2ma portalowiczami (którzy to są sami wiedzą + dlc w formie zmieniających się jegomości). Nie wiem jak oni, ale ja tylko czekam kiedy to wymelduje się ze śmierdzącej tyry, aby zakosztować smaku cudownego złotego nektaru Bogów. Przebrać się w szare i obleśne dresy, podłączyć "Skajpa" (jednak do dziś najlepsza forma komunikacji głosowej do wspólnej gry), psssst otwieramy piwko i jedziemy!


W sumie do czasu kiedy nie spotkałem tych indywiduów byłem graczem 100% singlowym mającym głęboko w zadzie jakieś coopowe i multiplayerowe spendy... Teraz 80% grania spędzam w coopie/ multi, a te liche 20 to czas na pojedynczego gracza.

W co gramy??


1. Diablo 3 Reaper of Souls (na ps4 – tak wiem musiałem "zaszpanować" :P)


Kiedyś (gdzieś w okolicach roku pańskiego 1996 lub nawet lepiej) mój ojciec chrzestny ochrzcił pewna grę o wojowniku, czarodzieju i łuczniczce w której to masowo tępił pomioty szatana "palcówką". Chyba nie ma lepszego określenia na tą serię grając na pc. Tysiące kliknięć i miliony pomiotów leżących nam u stóp. My razem z Dżonym i tymi paroma zapaleńcami graliśmy ostatni czas często w trzecią część tej kultowej gry od Blizzarda. Ostanie okolice (około) 120 godzin spędziliśmy na tak zwanej farmie, czyli powoli robiąc cały czas to samo (w tym wypadku naquriwlismy sługusów tytułowego diablo) zdobywamy coraz to lepszy sprzęt do bicia takowych, by w końcu wejść na stopień trudności wyżej, aby wyskakiwały z ich ciał coraz to lepsze narzędzia mordu... brzmi nudno i sztampowo?? I takie jest! Ale jakże miodnie podane. Gameplay i granie na padzie w ten tytuł to 100% miodności i przyjemności obcowania z tytułem. Nie wiem do kiedy będziemy dalej nałogowo w to młócić (na bank potrzebujemy chwili przerwy) ale Diablo 3 to bardzo dobra gra do kooperacji która swoim świetnym gameplayem. Nie polecam tytułu samotnikom, którzy nie mają z kim grac, ani osobom które chcą ją po prostu przejść – ten tytuł zaczyna się tak naprawdę dopiero kiedy przeskoczymy górną barierę 70go poziomu doświadczenia i zaczniemy żmudne, powolne, ale jakże przyjemne poszukiwania nowego sprzętu. Miałem okazje pograć w obie konsolowe wersje (na past i next geny), różnica jest naprawdę spora, a magiczna bariera 60 klatek animacji której nie odczuwam osobiście specjalnie bardzo w tym tytule jak żadnym innym (poza bijatykami) jest odczuwalny i naprawdę dobrze widziany, no i ta rozlazłość oprawowa i rozmycie na konsoli poprzedniej generacji = feeeee!
Kim gram w ten tytuł? Ano krzyżowcem, czyli rycerzem, który dzierży w jednej ręce miecz 2ręczny, a drugiej wielką tarczę. Na ten moment mam wbity 120 poziom paragonu (takie poziomy po zdobyciu maksymalnego lvl cupa) a moja postać służy naszej drużynie do "tankowania". Może i nie zadaje jakiś magicznie wielkich obrażeń, ale na bardzo wysokich poziomach doświadczenia stoję sobie i osłaniam tych co maja większe yebnięcie, ode mnie. Ot cała filozofia. Raczej nie będę miał ochoty na inne postacie, a teraz trzeba trochę zluzować wora i już nie siedzieć tyle godzin jak ostatnio, więc diablo podaje wam jako bardzo grywalną ciekawostkę. A może któryś z was też w ten tytuł gra?? Pochwal się poziomem paragonu, budową postaci, czy tym ile już miłych chwil spędziłeś z tym tytułem. Właściwie tyle, tytuł ten jest jakby nie patrzeć wstępem do czegoś zupełnie innego, czegoś w co gram już od dnia premiery do dziś z zapartym tchem. W tytuł który przywrócił mi wiarę w konsolę stacjonarną pedofilskiego Hydraulika a mowa o:
 

2. Mario kart 8



W wielkim skrócie najpierw adnotacja "co to je do cholery??" To maksymalnie arcadowe wyścigi kartów dziejące się w uniwersum znanego i kultowego hydraulika Mario z użyciem swego rodzaju "ciężkiego sprzętu" jak muszla, ośmiornica czy piorun. Ktoś tu o tym nie widział?? Tak myślałem więc przechodzę dalej i uważam wstęp za zakończony.
Tryb dla jednego gracza zakończyłem bardzo szybko, gdyż po tych około 12-15 godzinach i zdobyciu wszystkich gwiazdek (swego rodzaju osiągnięć za jak najlepsze ukończenie danej trasy) tryb ten nie ma nic więcej do zaoferowania. Jest szybki, świetny i piękny oprawowo. Ale co z tego skoro kupować Mario Karta dla trybu single player to jak grac w Hanę Montanę dla przyjemności, a nie trofeów/osiągnięć... Różni ludzie nie raz, nie dwa tu oraz w innych miejscach powtarzają niczym hare kriszna mantrę "ta gra to multiplayer rama rama hare hare"
O tej grze powiedziano już chyba na portalu wszystko, więc ja jedynie dogram parę własnych anegdot i ciekawostek do tego tytułu.

Gram w niego od premiery i czuje, że zrobiłem w nim już naprawdę spory postęp, gdy zaczynałem moją przygodę w trybie dla wielu graczy z tym tytułem plasowałem się na miejscach 6-10 (z 12 jakby ktoś pytał), natomiast po paru (parudziesięciu) godzinach dość ostrego treningu kiedy to z miłą chęcią rozbijam muszlą ryj jakiegoś "dojczlanda" (bardzo patriotyczne podejście swoją drogą), dojeżdżam do mety w top 5. Wiec ludzie którzy uważają, że gra jest bardzo randomowa i nieobliczalna mam "faka" do pokazania. Oczywiście żartuję, ale prawda leży gdzieś po środku. Owszem są sytuację, że masz ochotę yebnąć tym klocem o nazwie padlet o ścianę, ale po chwili dochodzi do ciebie, że to drogi szajs jest, więc w ostatnim momencie człowiek się powstrzymuje. Dzieje się tak z powodu lawiny nieszczęść spotykających gracza kiedy to dostanie jakieś naprawdę efektowne combo od całego sznureczka przeciwników i że chociaż był prawie do końca 2gi ostatecznie dojeżdża 10ty. Pal licho z tym, gdyż wiem jako osoba która już trochę w grze pojeździła, że w następnym wyścigu się odegram i znów będę na upragnionym podium.
W sumie sam nie wiem na czym polega fenomen tej marki... Może na tym że wciąga jak bagno, może na tym że jest obłędnie ładną grą, a jeszcze może na tym że jest zupełnie innym doznaniem aniżeli tytuły prezentowane przez obóz konkurencji. Mario Kart 8 jest najzwyczajniej w świecie GRĄ z prawdziwego zdarzenia w której nie chodzi o jakieś trofea czy osiągnięcia a czystą i nieskrępowaną niczym zabawę której przez ostatnie lata tak brakowało w obozie konkurencji. Jeżeli masz wiiu a nie masz mario karta8 (w tym wypadku albo jesteś debilem, albo nie znasz się na grach) szybciutko musisz zmienić ten stan.

ps. O turnieju nic nie napiszę, gdyż niestety w godzinach jego trwania pracuje, więc walta się na ryja, a więcej napisze o nim mój wspólnik Dżon.

 

DLC

"BOŻE nie grajcie w to gówno w weekend" (Bóg ma ważniejsze rzeczy na gowie - Dzony)

Unearthed "cos of lpn coś tam baptubda"



Jako że "łiikendzik" znany jest z piątkowych i sobotnich libacji z napojami wyskokowymi może przyjdzie wam w stanie lekko wskazującym robić zakupy na playstation store czy innym emarkecie... Mi się parę razy zdarzyły takowe i jednym z takowych zakończył się kupnem tego "wspaniałego dzieła sztuki". Za 29 zł dostałem podróbkę uncharted zrobioną przez jakiś Arabów. Ten potworek trwa 1.5 godziny, prezentuje oprawę przejścia oprawowego gdzieś między psx, a dramcast natomiast sam tytuł to padaka do potęgi... Przez te 1.5 godziny które jest potrzebne do jego ukończenia (swoją drogą niezłe bagno z tym czasem) popłakałem się ze śmiechu z 2x ale wcale nie nad humorem gry ale nad debilizmem jej twórców.. Praktycznie wszystko co się dało zostało w nim skopane natomiast moje mało trzeźwe oblicze będzie kojarzyć ten tytuł jakoby swego rodzaju traumę. Tytuł ten jest gra z gatunku action advanture kopiujący wszystko jak leci z serii o podróżniku z pierścieniem na szyi. Jednym podstawowym błędem, że to co w uncharted było dobre i "epickie" tu zostało skopane! System walki to jakiś mały potworek, grafika to dno, a lepsza muzykę i odgłosy zapodawała moja stara nokia 3310 swego czasu. Dlaczego wam o tym piszę?? Chciałbym przestrzec od pochopnych zakupów we wszelkiego rodzaju eshopach, kiedy to nasz umysł nie jest do końca sprawny. Te 29 zł mogłem wydać na o wiele przyjemniejsze rzeczy... Choćby na 3x 10pack papieru toaletowego. A jeśli chcecie zobaczyć coś śmiesznego weźcie chopy swoją dziewczynę/ żonę/kochankę/chłopaka do kina i pójdźcie na jakąś tępą komedię romantyczną z jakimiś "holiłudzkimi" patafianami a uwierzcie mi że i tak lepiej wydacie swoje pieniądze aniżeli na to coś. Tyle i niech nikomu przez myśl nie przejdzie kupno tego chłamu!

 

To by było na tyle ode mnie w tym jakże skromnym wkładzie "w co gracie w weekend". I tak tego nie czytaliście tylko piszecie w tym momencie swoje jakże mnie "bardzo interesujące" typu gier. Pewnie jakbym pisał o kupie 5000 znaków wy i tak byście tego nie zauważyli Więc ciao bambino.
Wasz portalowy gbur. Zdun.

Kto poprowadzi to coś za tydzień?? Nie wiem i nie chcę wiedzieć ;)
 
 
Trochi kultury w d***ę j****y!!!
to ma się szlajać na gówno-m
 
 
 

3. Destiny


Ten łikend to zarazem pierwszy łikend w którym gramy w nie alfe, nie bete, nie tetre, omege coś tam, tylko wreszcie normalne pełnoprawne DESTINY od bogów z Bungie. Jednak, że jest to wersja ostateczna poznacie tylko po pudełku gdyż... o tym po tym ponieważ tera słów kilka o grze. Czym jest Destiny? Destiny to HALO które nie może nazywać się HALO, ponieważ prawa do HALO zostały w Microsofcie, a Sony tez chciało mieć u siebie HALO, więc te HALO dostało. I o co całe halo? O to, że wyzywana przez fanów PlayStation, Xboxowa seria za kolorowe laserki blasterki niedorastająca do pięt przezajebistemu Killzonowi, nagle jest cool. A tak naprawdę nie jest, bo choć Destiny zarobiło 500baniek w pierwszy dzień i pozwoliło upchać kolejne tysiące peesczwórek tym razem w kolorze albinosa, to niestety serii HALO równać się nie może. Oczywiście założenia gry są lekko inne, gdyż nowa marka Bungie stawia na wszędobylskiego coopa i to robi wspaniale, jednak w przeciwieństwie do poprzedniego IP samodzielny gracz nie ma tu czego szukać. Oczywiście grać można, ale co to za granie? Dlatego chcąc grać w Destiny zbierz dobrą ekipę, bo to od niej zależy jaką obierzecie taktykę. Stały skład w jakim gramy w ten tytuł z małymi przetasowaniami to Ja, Zdun theDRW, Alf, REALista, Korwin i Dark. Od tego kto z nich znajdzie się w mojej "trójce" zależy też jak potoczą się dalsze losy misji. Przykładowo jeżeli w ekipie będzie theDRW to wiadomo, że trzeba podnieść poziom, gdyż ten poznański jegomość o głosie megatrona wie o tym tytule wszystko i tylko udaje, że nie zdobył jeszcze platyny. Posiadanie w zespole Zduna może skończyć się nieukończeniem misji, gdyż lubi sobie chłopina zasnąć chrapiąc do headseta, ale tak naprawdę zabawa zaczyna się gdy do ekipy dołączy Korwin, który dowiedział się że jest osiągnięcie za ukończenie gry NIE ZABIJAJĄC NIKOGO. Jego taktyka na Sneka polega na chowaniu się *uj wie gdzie i przeczekaniu akcji. O dziwo całkiem przydatne w miejscach gdzie choć jedna osoba musi przeżyć, aby nie zaczynać potyczki od początku. Jak więc widzicie każdą misję można ukończyć na multum sposobów, dlaczego więc marudzę? Choćby dlatego, że krótsze loadingi były już za czasów pierwszego playstation. W cale nie żartuje. Nie musisz cierpieć na przedwczesny wytrysk aby w czasie lotu z księżyca do miasta pobaraszkować, zapalić potem papieroska i jeszcze otworzyć i wypić z pół browarka. Grafika dupy nie urywa, choć oświetlenie jest bardzo ładne, a fabuła nawet nie wiem czy istnieje, choć ktoś zapomniał o możliwości skipowania filmików. Destiny to naprawdę świetna gra do coopa, ale jest to raczej przeHYPOwany tytuł, a przynajmniej takie wnioski wysnuliśmy już po pierwszym dniu kiedy to nad ranem próbując znaleźć pilota od bramy, który wpadł gdzieś między pedały poczułem wibrowanie w jądrach. Sprawcą okazał się Dark który spieszył donieść, że Destiny mu nie urwało...
 
 
4. PES 20cośtam (ten co przycebulowalismy z plusa)


Nasz sport narodowy w którym jesteśmy dobrzy jak skokach narciarskich ekipa z Madagaskaru rok w rok otrzymuje nowe edycje w których od 98 roku nie zmieniło się nic prócz cyferki w tytule. Piłkarze wciąż biegają jak kłody, wyglądają jak kłody i strzelają jak kłody, a różnice zauważą chyba tylko fanatycy serii gdyż poprzedni PES w jakiego grałem nazywał się jeszcze nie PES, a ISS i to pro98 i porównując go z obecną odsłoną, różnic nie widzę, a tytuły dzielą dwie generacje. Mimo to całkiem przyjemnie jest sobotnim wieczorem będąc po whiski i winku odpalić w czwórczkę ten tytuł i pośmiać się z tego co się dzieje na ekranie. Z reguły wygląda to tak, że ja z Alfem wybieramy jakiś patałachów, a jedyni Polscy kibice Egiptu czyli Korwin i Zdun kierują swoimi arabskimi idolami i dostają wciry (żarcik - jest wyrównanie). W tym miejscu należy zaznaczyć, że po ostatnich Mistrzostwach Europy nawet kobiety wiedzą co to spalony, a Zdun niestety pojąć tego nie może. Wg niego spalony jest wtedy kiedy na ekranie pojawia się czerwona linia i w sumie GIT, po co drążyć? PES wyzwala więcej emocji niż mecze kadry przez co nie raz zostaliśmy opier....ni przez nasze wspaniałe małżonki które zbudził o trzeciej w nocy okrzyk JEST K...A!!! BRAMA ale na następny dzień nam to przebaczają. Gorzej z sąsiadami którzy niby nic nie mówią, ale jakoś tak wszystko idzie wyczytać z ich oczu. Piłka jest jedna, a bramki są dwie jak mawiał klasyk i faktycznie często strzelamy do obu, nie do końca zwracając uwagę na to która jest czyja, ale są to nieistotne szczegóły. Ponieważ nie gramy, a lamimy każdy gol jest na wagę złota i tak mecze w których można obejrzeć aż trzy siatki należą do rzadkich widowisk, bo najczęściej gra kończy się wynikiem adin adin bądź adin do jaja. Teraz zbieramy kasiorke na ostatnią edycję lepszej serii o piłce, czyli fifke na ps4, bo PES jest słaby i mamy go dość :D Jeżeli Kojima zagwarantuje, że robiona na FoXEngine kopanina Konami pozwoli chować się w własnoręcznie wyedytowane pornokartony, to przeproszę się z PESem i z miejsca oświadczam, że biere na premiere. A jak nie to niech się wali. 
 
 
Turnieje MK8
 
Turnieje są, a jakże, choć o tym który będzie organizowany w tym tygodniu nikt nic nie wie, co można wywnioskować czytając komenty
 
-link sponsorowany-
 
http://www.ppe.pl/blog-28393-4671-w_co_gracie_w_likend______w_mario_kart_8___.html
 
Ja osobiście staram się brać udział co tydzień przynajmniej w dwóch. Ominąłem ostatnie, ale naprawdę chciałem tam być lecz niestety nie dałem rady. Piłeś nie jedź sprawdza się nie tylko w realu. Wziąłem udział w trzech wyścigach, ale niestety częściej znajdowałem się poza trasą niż na niej, więc "trzeźwo" myśląc stwierdziłem, że pora kończyć i oszczędzić sobie wstydu.
 
Turniej są dla wszystkich i patrząc na ilość osób w nich udział biorący grają z nami wszyscy posiadacze wiiU w Polsce :P. Mimo to zapraszamy jeszcze więcej chołoty więc powiedzcie siostrze, matce Grzesiowi i Agatce, bo Polska scena Nintendo (błahaha) nie może paść. Musimy rosnąć w siłę i zagarnąć więcej rynku niż PlayStation.
 
Ponieważ czuje, że bredzę czas kończyć tegotygodniowe wydanie" W co gracie w weekend" czyli cyklu w którym agent NSA squaresofter grzecznie inwigiluje portalowiczów wyciągając z nich intymne informacje na temat spędzania przez nas wolnego czasu, ale co tam. Niech chłopak ma. Warto zaznaczyć, że jest to jedne z nielicznych W co gracie w weekend w którym to może się wypowiedzieć Dexx ale patrząc na ilość ocenianych przez niego gier myślę, że nie mówi nam prawdy, ponieważ wtedy jego komentarz powinien być dłuższy od tego bloga nawet gdyby podał same tytuły.
 
 
Dobra i tak 99% z was tego nie czytała, ale na dole piszcie w co gracie, bo taki zwyczaj.
 
Dżony
 
PS - korekte robił kopytko - wszelkie błędy zamierzone, więc wara z uwagami.
 
 
Oceń bloga:
40

Komentarze (69)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper